piątek, 20 czerwca 2014

Nie przyszedłem rozmawiać...

...Nie przyszedłem się kłócić.
Nie przyszedłem prowadzić odwiecznej wojny.
Ja przyszedłem się kochać.
Przyszedłem się kochać.


Christopher Watson

14 stycznia 1996 r.
18 lat
Niewielki dom dwie przecznice od sierocińca

O Chrisie można powiedzieć wiele rzeczy, jednak na pewno nie to, że jest on grzeczny i ułożony. Nie jest. Przeklina co drugie słowo, wypala paczkę papierosów dziennie, a jak zaczyna pić, to nie zna umiaru. Od ponad pół roku usilnie próbuje zerwać z nałogiem lekowo-narkotykowym, co idzie mu dość opornie. Łyka każdą pigułkę, która wpadnie mu w ręce, chociaż teraz i tak jest tego mniej, niż gdy mieszkał w Agnes Redbair. Nie jest zorganizowany, nie ma porządku w pokoju, nie umie dotrzymywać obietnic. Za to ma jedną ważną cechę- jest. Chris po prostu jest i kiedy ktoś go potrzebuje, to zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Wychowany w miejscu takim jak sierociniec, stara się pomagać, bo wie, jak ciężko jest żyć bez niczyjego wsparcia. Odkąd musiał opuścić placówkę, usiłuje sobie radzić na własną rękę, dorabiając sobie w warsztacie samochodowym, gdzie pełni funkcję chłopca "przynieś, podaj, pozamiataj". Poza tym uczy się na mechanika, bo w sumie nie widzi się w niczym ambitniejszym. Chciałby tylko, aby praca dawała mu na tyle zysku, aby był w stanie zapewnić sobie w miarę udany byt. Chce naprawić swoje życie i zapomnieć o próbie samobójczej z dnia jego siedemnastych urodzin. Naprawdę się stara. Stara się opanować i przestać za dużo myśleć. Bo co prawda depresji już nie ma, jednak lęk przed tym, że powróci, pozostał zagnieżdżony gdzieś na dnie jego zabałaganionego niedokończonymi sprawami umysłu. Może nie uśmiecha się do każdego, jednak jak już to robi, to szczerze. Nie umie udawać i zwykle tego nie robi. Chris jest po prostu kolejną szarą osobą, którą miniesz na jednej z londyńskich ulic. Nie musisz się nim przejmować, da sobie radę.

______________________________
Dzień dobry Misiaki. Stęskniłam się za Wami bardzo bardzo i mam nadzieję na nowe wątki i powiązania <3
Na gifie jak zawsze Joe Dempsie.
Cytat od Marcina Świetlickiego.

39 komentarzy:

  1. [ Całkiem interesująca postać. Tutaj również się przyznam, że podglądałam w wersjach roboczych. Taki nawyk, którego już się chyba nie pozbędę. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny i wątków oraz zaprosić do siebie. Może uda nam się coś wymyślić :) ]
    Audrey

    OdpowiedzUsuń
  2. [No cześć, Chris <3]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  3. [Noo... dzień dobry ! Przyszłam po wątek :) Myślę, że pasują do siebie z Anną, no może przy Christopherze bardziej otworzy się na ludzi ? Tylko to mi wpadło do głowy :3]

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  4. [To była ciężka bitwa, kapitanie, ale wyszliśmy z niej zwycięsko *.*]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  5. [Proponuję nowy, bo tamtego starego to nawet za dobrze nie pamiętam...]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  6. [Mogę chcieć, ale podrzuć jakiś pomysł *.*]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  7. [ U mnie z pomysłami jest równie ciężko, ale postaram się czymś zarzucić. Co prawda nie będzie to zbyt epickie, ale zawsze można to jakoś rozwinąć. Co powiesz na to, żeby Chris i Audrey nie przepadali za sobą zbytnio (albo lubili się, ale tego nie okazywali) i zazwyczaj się kłócili, ale chłopak byłby jedyną znaną Grant osobą, która jest "na wolności" i mogłaby wtedy poprosić go o jakąś przysługę. Co myślisz o takim początku? ]
    Audrey

    OdpowiedzUsuń
  8. Przysiadła na kanapie w rogu sali dyskotekowej, obserwując bawiące się tłumy dziwnie nieobecnym wzrokiem. Muzyka dudniła w jej głowie, a Trinny zupełnie nieświadomie kołysała się lekko w jej rytm. Kręciło się jej w głowie i wolała na razie nie wstawać, aby przypadkiem nie wylądować na podłodze. Właściwie... całkiem nieźle się jej siedziało na tej kanapie.
    Nie umiała powiedzieć, jak długo trwała już ta impreza. Pamiętała tylko, że właściwie nie planowali z Chrisem tu przychodzić. Przechodzili obok i zajrzeli raptem na chwilkę, jednak Trinny czuła, że są tu już od długich godzin, o czym świadczyły pulsujące od długiego tańca stopy. Musiała również wypić całkiem sporo, bo gdy próbowała się dźwignąć na nogi, aby jakoś dojść do łazienki, zachwiała się i z powrotem opadła na kanapę. Dziwne... wydawało się jej, że nie piła prawie wcale. Trinny po prostu czasem zapominała jak niewielkich ilości alkoholu potrzebuje jej organizm, aby chodzenie i normalne funkcjonowanie stało się trudniejsze niż dotychczas.
    Rozejrzała się dookoła nieco zbita z tropu. Problemy z ustaniem na nogach zawsze włączały w jej głowie lampkę awaryjną. Powinna po prostu przerwać imprezę i jak najszybciej się stąd ewakuować, zanim zrobi coś naprawdę głupiego. Mogła być całkiem pijana, ale i tak zawsze czuła, że w takich chwilkach powinna już odpuścić i przerwać zabawę dla własnego dobra. Szukała wzrokiem Chrisa, aby powiedzieć mu, że chce już wracać, jednak, jak na złość, nigdzie nie mogła go znaleźć. Jeszcze raz wstała z kanapy i... eureka, tym razem jakoś utrzymała się na nogach. I nawet szła całkiem pewnie. Gdzieś w połowie przepychania się przez parkiet zapomniała, co tak właściwie chciała zrobić i zamiar dalej szukać chłopaka, po prostu zaczęła skakać razem z innymi, nie wiadomo skąd znów biorąc kolejne piwo.

    [O Jezu... tragedia ;/]
    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  9. Odwróciła wzrok i spojrzała w oczy chłopaka, uśmiechając się lekko. W jednej chwili sobie przypomniała, że przecież szukała go jeszcze chwilę temu. Zaśmiała się cicho i zawisła mu na szyi. To znacznie ułatwiło jej utrzymanie się na nogach.
    - Jeszcze nie, Chris... zostańmy jeszcze troszkę - poprosiła, robiąc słodką minkę, choć coś w niej kazało jej go natychmiast posłuchać i czym prędzej zmyć się z imprezy.
    Naprawdę już dawno tyle nie wypiła i właściwie sama sobie się dziwiła, że jest jeszcze w stanie samodzielnie stać. Zawsze raczej pilnowała się z alkoholem i nie pozwalała sobie na wypicie aż takich ilości.
    Westchnęła cichutko, patrząc mu w oczy. Coś jej podpowiadało, że Chris wcale się nie zgodzi, żeby zostali tu dłużej, więc darowała sobie dalsze proszenie i po prostu pokiwała grzecznie główką. Zacisnęła palce na jego dłoni, aby przypadkiem znów go nie zgubić i razem zaczęli się przeciskać przez tłum ludzi, który wcale nie ułatwiał im zadania. Zupełnie ignorowano ich marne próby wydostania się na zewnątrz.
    Dopiero powiew chłodnego powietrza otrzeźwił ją na tyle, że naprawdę zdała sobie sprawę z tego, że jest najzwyczajniej w świecie pijana. Nie zmartwiło jej to jednak, a jedynie rozbawiło. Zaśmiała się cicho, odgarniając kosmyki ciemnych włosów z twarzy.
    - Chris... ja chyba jestem pijana - oświadczyła poważnie, a chwilę potem już zaczęła się śmiać.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  10. Spojrzała na niego uważnie, przechylając lekko głowę na bok. Kilka czarnych, poplątanych kosmyków opadło na jej drobną, zarumienioną buzię. Uśmiechnęła się nieco rozbawiona, ukazując rząd równych, białych ząbków.
    – Nie jestem aż tak pijana, aby nie móc chodzić samej, Chris – oświadczyła ze śmiechem.
    Odsunęła się pomalutku od ściany. Miała dziwne wrażenie, że jej nogi stały się dziwnie wiotkie i odmawiające jakiegokolwiek posłuszeństwa, co nie do końca się jej nie podobało. Zrobiła parę kroków, chwiejąc się nieco, a potem wylądowała i tak w jego ramionach, tracąc całkiem równowagę. Roześmiała się głośno, jakby to naprawdę było zabawne.
    – No dobra… jednak jestem – dała za wygraną. – Możesz mnie nieść, skoro chcesz.
    Musiała pogodzić się z faktem, że tym razem naprawdę porządnie przesadziła z alkoholem. I to całkiem porządnie. Nie pamiętała już, kiedy była aż tak pijana. Chociaż… nie, nie, pamiętała bardzo dobrze kiedy, choć z samego wieczoru nie pamiętała kompletnie nic. Wiedziała tylko tyle, że właśnie wtedy straciła dziewictwo z Chrisem. W sumie… wiedziała, że jemu mogła ufać i że pewnie nawet gdyby nie alkohol, to właśnie Chris byłby jej pierwszym, ale mimo wszystko wolałaby pamiętać swój pierwszy raz.
    Otuliła się mocniej jego bluza i objęła go za szyję, wtulając się w niego mocniej. Przymrużyła lekko oczka, wzdychając cichutko. Coś czuła, że rano będzie cierpieć z powodu potwornego kaca.
    - Możemy iść… gdzieś. W sumie nie chce mi się jeszcze spać, ale nie wiem, jak długo dasz radę mnie nosić – dodała cichutko i spojrzała mu uważnie w oczy.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  11. [lepiej z Tristanem, Tomcio ma 'focha' lekko mowiąc na Chris i Trinny i lepiej aby go Chris nie drażnił zazbyt xD A Tris ma historię podobną do Trinny, wiec zna długo Chrisa i mogą być przyjaciółmi ^^]

    OdpowiedzUsuń
  12. Właściwie to całkiem wygodnie podróżowało się jej plecach Chrisa. Oparła główkę o jego ramię i objęła go mocniej rączkami, aby przypadkiem nie zgubił jej gdzieś po drodze, po czym zaczęła opowiadać mu, co się właściwie dzieje w sierocińcu, choć już po dwóch minutach całkowicie odbiegła od tematu. Bełkotała jakieś trudne do zrozumienia bzdury, ruszała zabawnie noskiem i starała się gestykulować, na szczęście, zawsze w porę przypominając sobie, że powinna się trzymać Chrisa, jeśli nie chce wylądować na ziemi.
    Opadła na ławkę z wyraźną ulgą, rozsiadając się od razu wygodnie. Wyciągnęła przed siebie smukłe, odkryte nóżki i poprawiła dżinsowe szorty, które nieco się podwinęły. Noc była chłodna, a Trinny zupełnie nie była na to przygotowana, gdyż… po prostu nie spodziewała się, że o tak późnej godzinie będzie znajdowała się nadal poza murami sierocińca czy mieszkania Chrisa. Trochę się im przeciągnął ten wieczorny spacer, ale co zrobić?
    - Nie ma kaczek, Chris… patrz, żadnej, nawet najmniejszej kaczuszki – powiedziała smutnym głosikiem, wydymając usteczka w podkówkę.
    Faktycznie, mały stawik wyglądał całkowicie ponuro i nawet nieco zaniedbanie, gdy nie było na nim żadnych kaczuszek, które Trinny tak często przychodziła oglądać i dokarmiać. Lubiła na nie patrzeć i nawet przez pewien okres marzyła o tym, aby mieć swoja kaczkę. Dopiero potem uznała, że ze sprzątaniem po takiej małej kaczuszce z pewnością miałaby mnóstwo roboty i zrezygnowała z takiego pupila.
    – Kupimy sobie kiedyś psa? – zapytała nagle, ni z tego, ni z owego zmieniając całkowicie temat. – Psy robią mniej bałaganu niż kaczki – dodała zachęcająco.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  13. [like always <3]

    Tristan zazwyczaj był raczej grzecznym chłopcem i stosował się do zasad, jakkolwiek durne by one nie był. Jednak kiedy w grę wchodizły zkaupy w ksiegarni...oj. Wtedy pan idealny wymykał sie z sierocińca. Tak tez było tego dnia. Jego ukochany sklep z ksiażkami robił szaloną wyprzedaż tylko przez jeden dzień. Dzień, w którym on nie mógł, teoretycznie wyjść. Ale wyszedł. kupił mnóstwo książek w korzystnej cenie. Strasznie sie cieszył. Po drodze mijał cukiernie. Otstatnio jego droga przyjaciółka, Trinny potrzebowała go bardziej niż zwykle. Chciał jej zrobić prezent w postaci jej ulubionych ciasteczek. Kupił je i wtedy minął się w drzwiach z Chrisem - hej...chyba przyszedłeś po to smao co ja, hm...? - Chrisa bardzo lubił. Marzył o tym aby w grudniu też mu sie tak poukładało jak starszemu koledze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Anna wbiegła do pokoju z grymasem na twarzy. Nie mogła dłużej udawać, że wszystko jest w porządku, bo przecież ile mogła wytrzymywać wulgarnych przezwisk pod jej adresem, i lekkich naruszeń przestrzeni. Miał dość. Była słaba jeśli chodzi o relacje międzyludzkie.
    Złapała torbę, i spakowała kilka rzeczy. Po jej policzkach spłynęło kilka łez, które znikły gdzieś za jej swetrem, który sięgał szyi. Podciągnęła nosem. Była przestraszona i złamana; bała się.
    Opuściła sierociniec przed obiadem. Spojrzała jeszcze raz na mury budynku pognała do domu Christophera Watsona. Miała nadzieję, że zastanie mężczyznę. Miała nadzieję, że pomoże jej się pozbierać, i że jak zawsze powie kilka ciepłych słow. Christopher był jej jedynym przyjacielem.
    Zapukała do drzwi, nerwowo przegryzając dolną wargę aż do krwi. A gdy stanął w progu, uśmiechnęła się, tak po prostu, jakby wszystko było w porządku. Ale Christopher musiał wiedzieć, ze tak nie jest, w końcu Anna miała ze sobą torbę, jej oczy były czerwone od płaczu, a broda lekko drżała z przerażenia.
    -Nie przeszkadzam ci ? – zapytała cicho, wodząc spojrzeniem po podłożu. Nie mogła unieść wzroku na twarz przyjaciela, obawiała się, że w jego tęczówkach ujrzy jedynie pogardę, bo w końcu była taka słaba i łamliwa, gdy ktoś okazywał jej otwarcie wrogość.

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  15. Właściwie Trinny nie faworyzowała żadnej rasy. Uwielbiała wszystkie psiaki i była gotowa zadowolić się nawet jakimś kudłatym kundelkiem. Na pewno kochałaby go tak samo mocno jak owczarka niemieckiego, o którym marzył Chris. Ona po prostu chciała mieć psa. Od dziecka o tym marzyła i obiecywała sama sobie, że gdy już dorośnie i będzie miała własne mieszkanie, to przygarnie jakiegoś psiaka ze schroniska. Tak, właśnie ze schroniska, bo doskonale wiedziała, jak to jest być niechcianym i samotnym.
    Oparła główkę na jego ramieniu i odetchnęła cichutko, po czym przesunęła opuszkami palców po jego ręce, wyczuwając gęsią skórkę. Uniosła wzrok nieco ku górze i spojrzała uważnie na Chrisa.
    - Jest Ci zimno? - zapytała nieco oburzona tym, że nie wspomniał o tym fakcie chociażby słówkiem. - Może powinniśmy wrócić do domu, hmmm...? Bo jeszcze się rozchorujesz...
    Trinny nawet pijana bardziej troszczyła się o swojego Chrisa niż o samą siebie. W tej chwili najbardziej przejmowała się faktem, że chłopakowi jest po prostu zimno, co dodatkowo pogarszał fakt, że to ona miała na sobie jego bluzę. Nie mógł przecież tak przez nią marznąć. Już miała wyrzuty sumienia i czuła się niekomfortowo.
    Dźwignęła się z trudem na nogi i przytrzymała na wszelki wypadek oparcia ławki, aby się nie przewrócić. Świeże powietrze i przerwa w piciu jednak przywróciły jej nieco równowagi i nagle stanie o własnych siłach stało się dużo łatwiejsze. Czuła jednak, że nadciąga coś dużo gorszego niż kłopoty z chodzeniem. Głowa już jej nieprzyjemnie pulsowała, choć równie dobrze mogła być to wina zbyt długiego przebywania w hałasie. Coś jej jednak podpowiadało, że to po prostu początek całkiem porządnego kaca i była skłonna uwierzyć temu głosikowi. Tak się kończy przerwa w piciu. Lub w ogóle jakiekolwiek picie.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  16. Tristan lubił Chrisa. Uważał, ze ten był zdecydowanie lepszym chłopakiem dla Trinny niż Thomas. Przy nim była szcześliwa, bezpieczna. Miała też nieco lepszy start, bo posiadał już jakieś lokum i pracował.
    - mają bardzo dobre ceny babeczek jagodowych - nikt nie znał Trinny lepiej niż Tris. W końcu poznali się jako dzieci, jeszcze w innym sierocińcu, kiedy ona była pulchną i zapłakaną dziewczynką, a on chuderlawym dziwakiem w grubych okularach z wielkim nosem i odstajacymi uszami. Wiec Tris wiedział, ze chociaż lubiła wszystkie słodycze i nie wzgardziłaby nicyzm co słodkie, to właśnie babeczki jagodowe był jej ulubionymi łakociami.

    OdpowiedzUsuń
  17. uśmiechnął się lekko - cóz...ja nie narzekam. Lubie te obiady - wzrusyzł ramionami. W sumie...jak miał ich nie jeśc, skoro wychodizł raz w tygodniu? W sensie...gdyby ich nie jadł, skazałby się na głodówkę. A on lubił jeśc, mimo wszystko - ale to dobrze, ze dbasz o nią. Zasługuję na to - Tristan nigdy nie podkochiwał sie w Trinny. Bardzo ją lubił, ale nie była chyba do końca w jego stylu. W sumie...to było mega dziwne. Był romantykiem. Troskliwym, grzecznym chłopcem o nienajgorszej aparycji, a mimo to nigdy nie był w związku. Martwiło go to nieco. Co było z nim nie tak? I nie chodziło o to, ze nie był pewny swojej orientacji seksualnej. Wyznawał zasadę, ze miłosc nie wybiera i nie miałby chyba problemów z byciem w parze z innym chłopakiem. Chyba. Pewnosci mieć nie mógł. Ale to się jeszcze nigdy mu nie przydarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba nigdy droga z parku na peron nie wydawała się jej aż tak trudna. Chwiała się, kołysała i potykała, a nogi się pod nią uginały i plątały się jej dużo bardziej niż zwykle. Właściwie gdyby nie Chris, to pewnie byłaby całkiem poobijana i miała pościerane kolana oraz dłonie. W tej chwili cieszyła się jeszcze bardziej niż zwykle, że ma tak kochanego i wyrozumiałego chłopaka, który nawet nie narzekał na to, że jest tak bardzo pijana.
    Usiadła na przystanku z cichą ulgą. Ten krótki spacer strasznie ją zmęczył i miała wrażenie, jakby przeszła cały maraton, a nie raptem paręnaście metrów. Wyciągnęła przed siebie chude nóżki, które już pokrywała gęsia skórka. Trinny była jednak typowym zmarzlakiem i nic nie można było na to poradzić. Jej po prostu było wiecznie zimno.
    - Bo lubię na Ciebie patrzeć – odpowiedziała krótko, wzruszając przy tym delikatnie ramionami.
    Właściwie było w tym dużo prawdy, bo Trinny naprawdę lubiła przyglądać się Chrisowi. Dla niej był najprzystojniejszym chłopakiem na całym świecie i żaden inny nie mógł się z nim równać. W jej oczach Chris był po prostu idealny pod każdym możliwym względem, a ona była gotowa powtarzać mu na każdym kroku.
    Posłała mu lekki, zadowolony uśmiech i spojrzała na autobus, który właśnie podjeżdżał na ich przystanek. Podniosła się powoli z ławki, patrząc na wesoło migające światła autobusu.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  19. Lubiła w nim to, że nie był ładnym chłopcem z okładki czasopisma, za którym oglądały się jakieś puste małolaty. Był Chrisem i to się jej podobało w nim najbardziej. Nie starał się być kimś, kim wcale nie był i nikogo nie udawał, co obecnie było coraz rzadsze wśród ich rówieśników. Nawet ona łapała się na tym, że nie raz starała się udowodnić innym coś, co wcale nie było prawdą, postępując wbrew sobie. Właściwie tylko przy Chrisie umiała być tak do końca i w pełni sobą, bo wiedziała, że on ją zaakceptuje. Skoro polubił tą małą, pulchną dziewczynkę z kucykami te paręnaście lat temu, to musiał lubić i obecną Trinny, która wcale od tamtego dziecka wiele się nie różniła.
    Miał rację. Nie czuła się wcale zmęczona czy senna, choć miała drobne problemy by ustać na nogach. Pomału trzeźwiała, co objawiało się nie tylko coraz swobodniejszym poruszaniem się, ale także nieprzyjemnym pulsowaniem w skroniach. Skrzywiła się delikatnie, czując, że kac nadciąga nieubłaganie i to wielkimi krokami, co nieco psuło jej humor. Spojrzała na Chrisa.
    - Masz coś przeciwbólowego? - zapytała.
    Może jeśli weźmie leki przeciwbólowe już teraz, to kac nie będzie aż tak silny, a on będzie mogła normalnie funkcjonować z rana i potulnie wrócić do sierocińca nim ktokolwiek zauważy jej zniknięcie?

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  20. -Nie radzę sobie, Christopher. - wymamrotała zaciskając palce na koszuli mężczyzny. Jej ramiona uniosły się nagle w szlochu, a broda drżeć.
    Wyglądała jak mały, przestraszony szczeniak, który potrzebuje opieki. Oparła czoło o ramię przyjaciela i wzięła głęboki oddech. Może nie powinna tutaj przychodzić? Ale musiała, musiała bo Christopher był jej jedynym przyjacielem, był jej światełkiem w tunelu.

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeszcze parę miesięcy temu ślepo wierzyła w to, że miłość to mówienie sobie dosłownie o wszystkim, że między dwojgiem zakochanych ludzi nie istnieją żadne tajemnice. Teraz rozumiała, że wcale tak nie jest, bo... sama ukrywała pewne sprawy przed Chrisem, tylko dlatego, żeby ten nie martwił się o nią i mógł skupić się na innych, dużo ważniejszych rzeczach. Związek oznaczał troskę o ukochaną osobę w każdym najmniejszym aspekcie, choć nie zawsze było jej to na rękę.
    Wzięła grzecznie tabletki, popijające je wodą. Spojrzała na niego z wdzięcznością godną szczeniaka w oczach. Naprawdę zginęłaby przez kaca, gdyby nie Chris. Uśmiechnęła się lekko, zerkając na zegarek. Dochodziła trzecia w nocy, a ona była pełna energii i nawet nie myślała o tym, aby się położyć spać. To było pewne, że nie wstanie z rana, aby wrócić grzecznie go sierocińca. To było po prostu niewykonalne, choćby nie wiem jak się starała. Pewnych rzeczy nawet Trinny nie umiała przeskoczyć, choć zawsze powtarzała, że wiara czyni cuda.
    - W sumie to bym coś zjadła - oświadczyła szczerze, zerkając mimowolnie na lodówkę.
    Tyle wypiła, że teraz marzyła o tym, aby coś zjeść, bo właśnie tego domagał się jej żołądek. Zabawne, że zdała sobie sprawę z tego dopiero w kuchni, która, jakby nie patrzeć, kojarzyła się jedynie z jedzeniem.
    - Masz coś dobrego w lodówce? Mam ochotę na ser i keczup. Dużo keeeczupu - powiedziała nieco rozmarzona, właściwie czując już smak tych kanapek.
    Uśmiechnęła się lekko. Pomalutku trzeźwiała i znów stawała się normalną Trinny ze swoim apetytem i zamiłowaniem do wszystkiego, co tylko dawało się zjeść.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  22. No cóż... odkryte zdolności kulinarne Chrisa na pewno pomogą im w późniejszym życiu, bo Trinny była zupełnym antytalenciem kulinarnym, o czym niejednokrotnie się przekonała w kuchni w sierocińcu. W jej rękach nawet budyń czy kisiel potrafił zamienić się w niejadalną, przypaloną papkę, którą można było zabić. Nie mniej jednak odkryła w sobie inny, równie przydatny w dorosłym życiu talent. Chyba nikt w całym sierocińcu nie umiał sprzątać tak szybko i tak dokładnie jak ona. Odkryła to całkiem niedawno, bo, o zgrozo, jakikolwiek bałagan zaczął jej cholernie przeszkadzać i bardzo pomału ze strasznej bałaganiary przemieniała się w istną pedantkę. Na razie jednak nie mówiła o tym Chrisowi, aby przypadkiem go nie wystraszyć. Dowie się w odpowiednim czasie, o!
    Uśmiechnęła się zadowolona, gdy w przeciągu paru minut przed jej noskiem pojawił się talerzyk z kanapkami, na które miała naprawdę straszną ochotę. Od razu zabrała się za jedzenie, czując jak jej żołądek aż zwija się z głodu. Nie umiała tego wytłumaczyć, ale jedzenie u Chrisa zawsze smakowało jej dużo bardziej niż te w sierocińcu.
    - Wiesz, Chris, że faceci w kuchni są strasznie podniecający? - powiedziała nagle, kończąc już drugą z kanapek.
    Posłała mu słodki, figlarny uśmiech, machając jedna z nóżek w powietrzu. Była niuziutka, a stołki kuchenne Chrisa wysokie, więc nie miała szans dosięgnąć stópkami do podłogi, co w sumie się jej podobało

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  23. -W porządku. Ja chyba trochę przesadzam. - odsunęła się od mężczyzny i usiadła prosto, zupełnie tak jakby to co miało miejsce w sierocińcu, nie miało miejsca. Zawinęła kosmyk włosów za ucho. Pomacała kieszeń spodni, wyczuwając kilka dolarów. Mając świadomość, że nie jest bez grosza odetchnęła.
    -Po prostu muszę się przyzwyczaić, że ludzie nigdy mnie nie zaakceptują, prawda ?
    Ale ty mnie akceptujesz, pomyślała. Spojrzała przelotnie na twarz Christophera, i uśmiechnęła się leciutko, ale blado. Nie powinna zawracać mu głowy. Nagle poczuła się okropnie głupio. Podniosła się z miejsca.
    -Chris, ja... ja już pójdę. - położyła dłoń na ramieniu mężczyzny. - Dziękuję.

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  24. Więc zapewne skończy się tym, że to Trinny pozmywa te naczynia jak tylko wstanie i wypije coś, co pomoże jej chociaż troszkę zniwelować suchość w ustach. Nie miała nic przeciwko temu. Właściwie... cholernie się jej podobało zmywanie naczyń w tej kuchni. To było zupełnie inne uczucie niż gdy zmywała naczynia w kuchni w sierocińcu. Może to kwestia tego, że tam jakakolwiek praca w kuchni wiązała się po prostu z karą?
    - Co ja na to poradzę, że tylko wtedy umiem o tym otwarcie mówić? - wzruszyła ramionami, kończąc swoje wymarzone kanapki i popijając je resztą wody ze szklanki. - Zazwyczaj po prostu przemilczam fakt, że jestem podniecona...
    Pokazała mu język w nieco dziecinnym geście i ześlizgnęła się zwinnie ze stołka. O dziwo, stała już o własnych siłach i to całkiem stabilnie. Spojrzała uważnie na Chrisa i posłała mu wesoły uśmieszek.
    - Pooglądajmy bajki... nawet jakieś głupie kreskówki - poprosiła.
    W mniemaniu Trinny kompletnie każdy moment był idealny na oglądanie bajek. Gdy była smutna, wesoła, przygnębiona, zła, rozczarowana, głodna, zmarznięta... po prostu zawsze bajki jej pomagały niemal tak samo jak czekolada.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  25. [cześć, wątkujesz? :D]
    Annabelle

    OdpowiedzUsuń
  26. [A masz jakieś pomysły ? Bo ja wolę zaczynać, niżeli wymyślać... XD
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozsiadła się wygodnie na kanapie, podwijając pod siebie chude, wciąż pokryte gęsią skórką nogi. Znalazła jakiś stary koc i otuliła się nim szczelnie, opierając wygodnie główkę o oparcie. Oczka same się jej zamykały, ale dzielnie walczyła ze snem. Jeszcze chwilę temu przecież rozpierała ją energia i była pewna, że jeszcze długo nie da rady zasnąć, a teraz...
    - Może być cokolwiek... ważne, aby to była bajka. Najlepiej jakaś Disney'a. A najlepiej ,,Piotruś Pan'' - powiedziała, patrząc na niego z leciutkim uśmieszkiem błąkającym się na drobnych usteczkach.
    Uwielbiała ,,Piotrusia Pana'' i w pewnym sensie czuła się z nim związana w specyficzny, emocjonalny sposób. Utożsamiała się z nim. Czuła się tak jak on. Nie chciała dorastać i czasem naprawdę marzyła o tym, aby do końca życia zostać małą dziewczynką, która właściwie niczym nie musi się przejmować. Tylko, że... to, niestety, byłoby zbyt piękne.
    Spojrzała uważnie na Chrisa. Naprawdę podziwiała go za to, jak dobrze sobie radził na wolności, choć tak wielu ludzi nie dawało mu szansy na normalne życie. Nawet ona się bała, że Chris po prostu nie da rady. Nigdy wcześniej nie umiała sobie wyobrazić go jako odpowiedzialnego, rozsądnego chłopaka, a jednak... jednak właśnie taki był.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  28. [Chris, jak dobrze, że jesteś <3 Przydałby się jakiś chory wątek, jaki kiedyś. W sumie, to Bee mogłaby Chrisowi zrobić niespodziewany wjazd na chatę po dłuższym czasie braku kontaku, wiesz, tak w ramach utrzymania kontaku z dawnym kumplem i chęci deprawowania ludzi :D Masz jakiś pomysł, czy zobaczymy co wyjdzie w praniu?]

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  29. Deszcz lał mocniej niż zwykle, ale pozwalała by na nią padał, mocząc włosy i ubranie. Ostatnimi dniami czuła mocny wstręt do sierocińca, dlatego potrzebowała oderwać się od codzienności. A jedyną rzeczą którą już dawno robiła, było odwiedzanie Chrisa. Czuła trochę wstydu, nigdy nie pozwalała sobie na olewanie przyjaciół, zwłaszcza tak dobrch jak on, ale od czasu gdy opuścił to więzienie, powoli traciła z nim kontakt. Starała się dać mu spokój by naprawił swoje życie, w końcu był już dorosły, kiedyś musiał wyjsć na prostą, oderwać się od tej całej zgrai ćpunów z sierocińca. Tak sobie to tylko tłumaczyła.
    Nie myślała już o tym, gdy mijała kolejne uliczki, widząc już dach jego domu. Zwłaszcza, że nie przychodziła z pustymi rękami. Bo Bee nigdy nie odwiedzała starych przyjaciół, nie przynosząc ze sobą darów. Miała tylko nadzieję, że chłopak nie zatrzaśnie jej drzwi przed nosem. Wtedy będzie musiała włazić oknem, a na to akurat nie miała ochoty, nie przemoczona do suchej nitki.

    [A co tam, tobie akurat mogę pozwolić na wykorzystywanie mnie xD]
    Bee

    OdpowiedzUsuń
  30. Oparła główkę o jego ramię i przymknęła delikatnie oczy. Nie musiała oglądać bajki, aby doskonale wiedzieć, co się dzieje w danym momencie. Wystarczyło jej, że słyszała kwestie bohaterów. Uśmiechnęła się delikatnie i pogłaskała Chrisa po kolanie.
    - Przyznaj jednak, że to dużo przyjemniejsze niż bycie bezdomnym - powiedziała cichutko i zachichotała pod nosem.
    Naprawdę było jej dobrze i coraz lepiej czuła się w tym małym mieszkanku. Przyzwyczaiła się do weekendów spędzanych tutaj, do zmywania naczyń po gotowaniu Chrisa, do ścielenia łóżka i biegania rano po bułki. I choć jeszcze niedawno uznałaby to za niezwykle uciążliwe, bezsensowne i, co najważniejsze, całkowicie seksistowskie, ale teraz nauczyła się to doceniać. Właściwie podobało się jej, że ma choć tak minimalny wpływ na życie jej i Chrisa, że może dać mu chociaż w tyle w zamian za to, że on pozwala jej spędzać u niego całe weekendy.
    Uśmiechnęła się lekko i leciutko go pocałowała, a potem trąciła jego policzek noskiem. Zachowywała się coraz bardziej trzeźwo i znów była tą normalną Trinny, która tylko szuka okazji do wtulenia się w chłopaka. Przetarła ślepka rączką i westchnęła cichutko.
    - Głowa mnie boli, Chris - poskarżyła mu się z żalem w głosie.
    Wiedziała już w trakcie imprezy, że tak będzie. Karma. Czy jakoś tak. W każdym bądź razie wolałaby, aby imprezy nie kończyły się tak przykrymi akcentami.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie spodziewała się takiej reakcji. Jego entuzjazm niesamowicie ją ucieszył i w jednej chwili zapomniała o martwieniu się co robić gdyby był obrażony. Dobrze zrobiła w końcu przychodząc.
    - Cooo, leniuchujesz sobie? A w domu jak zwykle rozpierdol!- uszczypnęła go w policzek uśmiechając się złośliwie i przytuliła się mimowolnie, nie przejmując się tym, że jest mokra. - Boże, jaki ty dorosły jesteś. Bałam się, że jak wpadnę to już cię nie poznam. - mruknęła i weszła do środka, rozglądając się po wnętrzu z uśmiechem. Chris nie miał tu najgorzej. Marzyła o jakiejkolwiek melinie gdy opuści sierociniec, jednak musiała stwierdzić, że dom Chrisa prezentował się całkiem spoko, nawet można go było z czystym sumieniem nazwać domem. Zdjęła skórę i położyła ją na oparciu krzesła, po czym usiadła na kanapie. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Ale i tak bym sobie nie poszła, gdybym przeszkadzała, zbyt długo cię nie widziałam. - zaśmiała się do siebie. - Jak ci się żyje?

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  32. Lubiła to, ze się o nią tak troszczył. W pewien sposób jej to po prostu schlebiało. Zawsze chciała mieć kogoś, dla kogo byłaby najważniejsza na całym świecie, kto by się o nią martwił i troszczył. Teraz miała Chrisa i nie wyobrażała sobie, aby w ogóle istniał ktokolwiek lepszy na to miejsce. Było po prostu... po prostu idealnie, a ona była gotowa zrobić dla niego wszystko.
    Uśmiechnęła się leciutko i ułożyła wygodniej, mrużąc mocniej oczka.
    - Nie... mi tutaj jest dobrze, Chris. Mogę spać tu - powiedziała szczerze.
    Nie miała najmniejszej ochoty na spacer do sypialni, przebieranie się w piżamę i inne wieczorne rytuały. Pod tym kocykiem na kanapie było jej dostatecznie wygodnie i naprawdę nie potrzebowała nic więcej do szczęścia, tym bardziej, że w tle leciała jej ulubiona bajka, przypominająca najwspanialsze chwile z dzieciństwa. Tabletka przeciwbólowa robiła swoje i głowa nie bolała niemal w cale, po prostu była bardzo ciężka i trudna do utrzymania. Zwinęła się więc w kłębek i ułożyła głowę na kolanach Chrisa. Kanapa nagle wydała się jej najwygodniejszym miejscem na świecie, choć wcześniej niejednokrotnie zdarzało się jej na nią narzekać. Potrzebowała tylko króciutkiej chwili, aby zasnąć. Nie umiałaby nawet powiedzieć, w którym momencie odpłynęła do krainy snu. Po prostu było jej tak dobrze...

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  33. [Witam. Strasznie spodobała mi się postać i chciałam zaproponować wąteczek. Jako że z mojej Lily dziwadło i nie zawsze jej zachowanie jest takie... po prostu normalne. Myślę, że mogłaby tak po prostu (no nie do końca po prostu, ale jakoś by to załatwiła) wyjść z sierocińca i spotkać Chrisa na ulicy.
    Chętnie zacznę, ale daj mi znać czy może być coś takiego]

    Lily

    OdpowiedzUsuń
  34. [ A tutaj nie mam pojęcia, jaki wątek. ]

    OdpowiedzUsuń
  35. [Okej, mi pasuje <3 Jakiś konkretny pomysł?]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie miała zbyt wielu rzeczy ze sobą. Większość ubrań wyrzuciła, uznając, że te nie będą już i tak się do niczego nie nadawały. Zapewne nigdy by tego nie zrobiła, gdyby nie fakt, że musiała wyprowadzić się z sierocińca. Jej bagaż ograniczył się więc zaledwie do jednej walizki i plecaka, co było raczej skromnym dobytkiem. Inni ludzie potrafili zabierać tyle ubrań, wyjeżdżając za miasto na weekend, natomiast ona nie miała nic więcej.
    Nie chciała zawracać Chrisowi głowy przeprowadzką. Doskonale wiedziała, że ten musi z samego rana być w warsztacie i zapewne do popołudnia nie wróci, więc sama pokonała te parę przecznic, które dzieliły sierociniec od jego mieszkania. Nigdy nie mówili tego głośno i nawet nie próbowali rozpocząć rozmowy na ten temat, ale miała cichą nadzieję, że Chris nie będzie miał nic przeciwko temu, aby z nim zamieszkała, a nawet jeśli... to chociaż przenocuje ją te parę dni, dopóki sama nie znajdzie sobie lokum.
    Czuła się swobodnie w mieszkaniu Chrisa. Zostawiła bagaże w przedpokoju, a sama poszła do kuchni, gdzie, jak zawsze, znalazła stertę nieumytych naczyń i niedojedzoną pizzę. Nigdy nie była pedantką, a sprzątanie było dla niej złem koniecznym, jednak to zawsze ona doprowadzała mieszkanie chłopaka do porządku. Dokładnie tak jak teraz. Wywietrzyła porządnie mieszkanie, posprzątała w kuchni i ugotowała prosty obiad, składający się z makaronu i sosu serowego z klopsikami. To był szczyt jej kulinarnych umiejętności.
    Siedziała wygodnie na kanapie w salonie, oglądając telewizję, gdy usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Uśmiechnęła się lekko.
    - Cześć, Chris.... - wyszła z salonu i posłała mu lekki uśmiech.


    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie raz miała ochotę tak po prostu odwiedzić go w tym jego warsztacie, który znała tylko z opowiadań. Nigdy jednak jakoś nie zdecydowała się na to, aby tak naprawdę tam pójść. Nie była pewna, czy chłopaka jej wizyta by ucieszyła i jak odebrałby to jego szef, a poza tym… nie do końca wiedziała, gdzie tak dokładnie jest ów warsztat. Z ciężkim sercem więc powstrzymywała się od wizyt w pracy chłopaka i jak grzeczna dziewczyna czekała na niego w domu, gotując wątpliwej jakości obiadki. Była dopiero na etapie zdobywania jakichkolwiek umiejętności kulinarnych i potrzebowała jeszcze sporo czasu, aby umieć ugotować coś, co nie było makaronem z sosem… lub makaronem z czymkolwiek innym.
    Ucieszył ją entuzjazm chłopaka. Już nie miała żadnych wątpliwości i po prostu czuła, że Chris cieszy się niemal tak bardzo jak ona, że w końcu będą mogli razem zamieszkać i już nic nie będzie utrudniać im spotkań. Przez ostatnie dziewięć miesięcy to właśnie wieczne mijanie się doprowadzało ją do szału. Przez większość czasu ona była zmuszona siedzieć w szkole na lekcjach, a on musiał pracować. Nie zostawało im zbyt wiele czasu dla siebie, a i jej nie zawsze udawało się wymknąć niezauważonej z sierocińca. Wprawdzie dyrektorka znała Chrisa i doskonale wiedziała, że to właśnie do niego Trinny każdego popołudnia usilnie stara się uciec poza mury placówki, jednak Leander odnosiła wrażenie, że właśnie dlatego kobieta jej to tak utrudnia, co tylko dodatkowo ją drażniło. I właśnie dlatego niemal cały rok upłynął jej w atmosferze wiecznego rozdrażnienia i złości. Na szczęście, teraz już miało być dobrze i się układać.
    Pocałowała go delikatnie i uśmiechnęła się lekko, przeczesując jego włosy palcami.
    - Zrobiłam obiad. Odgrzeję – powiedziała.
    Musiało to wyjątkowo dziwnie zabrzmieć z jej ust, jednak nadeszła odpowiednia pora, aby oboje zaczęli się do tego przyzwyczajać.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  38. Uśmiechnęła się kącikami ust i leciutko przymrużyła oczy. Takie drobne czułości, które budowały każdy zwyczajny dzień, były dla niej naprawdę ważne. Nic nie potrafiło poprawić jej tak humoru jak delikatny buziak w czoło czy policzek. Było w tym coś... magicznego.
    - Makaron z sosem, czyli... to co zawsze. Sam wiesz, że jestem raczej kiepską kucharką - odpowiedziała, włączając palnik pod garnkiem z sosem.
    Nigdy nie myślała, że będzie tak dobrze odnajdywać się w kuchni. Wyjęła z szafki talerz i sztućce z szuflady. Z początku gubiła się w tej kuchni i miała problemy ze znalezieniem czegokolwiek, jednak teraz czuła się tu jak u siebie i doskonale zdawała sobie sprawę, gdzie powinna czego szukać. Zaczynała nawet lubić gotowanie, co ją zupełnie zaskakiwało.
    Wystarczyła krótka chwila, aby sos w garnku zaczął cicho bulgotać. Wyłączyła palnik i nałożyła na talerz sporą porcję makaronu z klopsikami i sosem, po czym postawiła go na niewielkim stoliku w rogu pomieszczenia, przy którym zazwyczaj jadali posiłki. Nalała do dwóch szklanek soku jabłkowego. Jedną podała Chrisowi, a drugą trzymała w dłoni. Postawiła ją dopiero kiedy sama usiadła naprzeciwko chłopaka.
    - Smacznego - uśmiechnęła się delikatnie.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń