piątek, 20 czerwca 2014

you never thought that a girl could be strong


Trinny Leander
18 lat || 28 wrzesień
dodatkowe || powiązania || spisane


Czasem lubi tak po prostu pobyć sama, choć nigdy nie mówi o tym głośno. Lubi zamknąć się w swoim mieszkaniu, wyjąć tabliczkę czekolady z kartonu pod łóżkiem i usiąść na parapecie, aby w zupełnej ciszy poobserwować dziwnie odległy Londyn. W sierocińcu czas zdawał się płynąć zupełnie inaczej, jakby wolniej i spokojniej. Tak jakby życie tam było zupełnie oderwane od wszystkiego, co znajdowało się poza wysokimi murami terenu placówki. Teraz próbuje przyzwyczaić się do nowego życia. Musi być odpowiedzialna, rozsądna i... samodzielna. Nie może teraz liczyć już na nikogo, co sprawia, że wpada w panikę. Gubi się w codziennym życiu, nie potrafiąc jeszcze odnaleźć sposobu na poradzenie sobie ze wszystkim, co musi zrobić jako dorosła, zdana jedynie na siebie dziewczyna. Zaciska jednak zęby i nie narzeka, powtarzając sobie, że musi dać radę. Przecież jest tyle osób, które mają dużo gorzej od niej, którym mogłaby pomóc, choć sama nie ma zbyt wiele. Nauczyła się żyć ze świadomością, że prócz przyjaciół nie ma nikogo, kto by za nią tęsknił i troszczył się o nią. Jeszcze ni tak dawno ta myśl za każdym razem sprawiała ból, teraz jednak tylko nikle się uśmiecha. Nigdy nie pogodzi się z tym, że zostawiono ją nim tak naprawdę zdążyła jakkolwiek na to zasłużyć płaczem po nocach czy grymaszeniem przy jedzeniu. Trudno w końcu bez bólu myśleć o tym, że własna matka zostawiła się w szpitalu i odeszła, zostawiając po sobie jedynie nazwisko i zniszczony kocyk. Z czasem jednak to przestało boleć aż tak bardzo, a Trinny nauczyła się doceniać to, co ma. A prawda jest taka, że ma najcudowniejszych przyjaciół pod słońcem, którzy zastępują jej rodzinę i na których zawsze może polegać. Ma plany na przyszłość, miliony marzeń i... i wreszcie ma także siłę, aby jakoś sobie z tym wszystkim poradzić i dalej żyć, choć przecież nigdy nie będzie łatwiej niż jest teraz. Tylko czasem znów wątpi w słuszność tego, dokąd zmierza. Zatrzymuje się i drży na samą myśl, że kolejny raz mogłoby coś pójść nie tak. Wycierpiała się już wiele, nie tylko fizycznie, choć cienkie blizny na nadgarstkach mówią zupełnie co innego. Już nie rozwiązuje każdego problemu za pomocą żyletki. Szuka innych, lepszych rozwiązań, która naprawdę pozwolą jej poradzić sobie z rzeczywistością, choć czasem... czasem naprawdę ma wszystkiego dość. I choć zdarza się, że czasami znów potnie nadgarstki, to teraz już wie, że naprawdę ma dla kogo żyć i że są ludzie, którzy na pewno by za nią tęsknili. To właśnie ta świadomość daje jej siłę, aby każdego kolejnego dnia wstać z łóżka i spróbować raz jeszcze poukładać to wszystko w jedną, normalną całość.


_____________________________________________
No to cześć, miśki. Jej, jak ja się za wami wszystkimi stęskniłam!
Koniecznie chcę wątki, powiązania... biorę wszystko ^.^

169 komentarzy:

  1. [Hej, Trinny. Ja wiem czego chcesz :')]

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  2. [Może cokolwiek z wątkiem?
    Tylko jak by zorganizować prawie trzynastolatkę i siedemnastolatkę, hm? xD gdzie ta pierwsza jest niespecjalnie otwarta na nowe znajomości... Pomysły? :P ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Dziękuję, uwielbiam Lanę, więc skoro mi wpasowała w kartę, to czemu tego nie wykorzystać. Lucy z resztą też lubię (czyżby fanka PLL?). ]
    Audrey

    OdpowiedzUsuń
  4. [No to ten... Trochę nie mam pomysłów, a ty? :P]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Arrr. Cieszę się, że nikt z załogi nie ucierpiał.
    Kontynuujemy wątek z gmaila, cyz lecimy z nowym?]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  6. [Masz może ochotę zeby coś zacząć? :c]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  7. [Włosy dziękują, a ja widzę twarzyczkę z PLL c:
    Wątek oczywiście z wielką chęcią; co do pomysłu, mogą się znać, bo Zach przesiaduje tu już jakieś dwa lata, a taki z niego człowiek, że trochę ludzi zna.]

    Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  8. [Wiem coś o tym, nie ma problemu :3]

    Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  9. [Czekoladę też mogę załatwić, nie ma sprawy.
    Trinny mogłaby odwiedzić Huntera w pracy, bo jej się nudziło, to do kolegi przyszła pogawędzić i się zapytać, czy jeszcze żyje i go jakaś patologiczna rodzina ze slumsów nie zabiła.]

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  10. [Zrobię ci niespodziankę i po raz pierwszy przyznam się głośno, że onetowy sierociniec pamiętam bardzo dobrze. Tylko z postacią gorzej.
    No i cześć. <3]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, Lawrence oczywiście, bo ja się nie umiem podpisywać jak człowiek. .-.

      Usuń
  11. [A dziękuję! ;) Jest może chęć i przy okazji jakiś pomysł na wątek/powiązanie? :3]

    Genevieve

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ja mam, ale skleroza nie boli, jak to mówią. c:
    Zawsze i wszędzie, choć chyba wiszę ci jeszcze jeden pomysł. .-.]

    Lawrence.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Hmm, Gen jest taką osóbką, która kocha wszystkich w sierocińcu jak własne rodzeństwo i wszyscy już ją znają, bo przychodzi tam już od kilku lat. Trinny może być jednak osobą, do której Gen nie udało się tak dobrze dotrzeć jak do niektórych, lecz wciąż próbuje. I Trinny mogłaby teraz mieć poza sierocińcem jakiś mały wypadek, nic poważnego, aczkolwiek zabraliby ją na jakieś badania do szpitala i Gen zgłosiłaby się na ochotnika, aby ją stamtąd odebrać :>]

    Genevieve

    OdpowiedzUsuń
  14. [Niezły pomysł ;) Może Becky szukałaby książki, hm?]

    OdpowiedzUsuń
  15. [Wszystkim wiszę, jeszcze trochę i stanę się niewypłacalna. :c Postaram się coś ci podrzucić jak znajdę w domu coś do jedzenia, ewentualnie pod wieczór.']

    Lawrence.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Ow, już wiem, niech ukradną z kuchni dużo słodkiego, a potem pójdą do kina i wkradną się na darmowy seans. Albo zrobią coś równie głupiego! .-.]

    Lawrence.'

    OdpowiedzUsuń
  17. Poszłam do biblioteki. Już kończyłam moje "Przeminęło z wiatrem", a poza tym teraz przydałoby się przeczytać coś świeższego. Z palcem na wardze przyglądałam się wszystkim rozstawionym tam książkom, to żadna nie przemówiła do mnie jakoś wyjątkowo. Zarówno tytuły, jak i grzbiety miały nijakie, a kiedy jakaś już mnie zaciekawiała i wyjmowałam ją z półki, również okazywała się być... nie najlepsza. A choćbym chciała, to nie miałam czasu na przyglądanie się każdemu egzemplarzowi z osobna. Więc moją drogą eliminacji nic zupełnie mnie nie interesowało. I wiedziałam, że nie jest to za dobre, bo nawet powieść obecnie przeze mnie czytana była świetna, a okładkę miała słabą, ale... cóż począć, gdy interesuje cię wszystko, co tylko znajdziesz na półce, przynajmniej jeśli mowa o gatunkach, bo dogodzić mi trudno.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Pewnie. Jakieś pomysły albo specjalne życzenia? c:]

    Chloe Durand

    OdpowiedzUsuń
  19. Układał książki na półce. w sumie...to go chyba najbardziej relaksowało. Co było dziwne. Ale on do normalnych osób raczej nie należał. Spojrzał na przyjaciółkę - jasne - powiedział krótko. Tristan nie był raczej gadatliwa osobą. wolał słuchać niż mówić. Więc był dobrym przyjacielem. Trinny była dla niego ważna, ale nie kochał jej. Nigdy się w niej nie zakochał. A to co było dalej tym bardziej spraiwało, ze sie z tego cieszył.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Zgoda zacznę, a jakaś myśl przewodnia? Mają się znać czy dopiero poznać? Stawiam na to pierwsze, tylko relacja ;)]

    Chloe Durand

    OdpowiedzUsuń
  21. uniósł do góry jedną brew - problem jest na tyle poważny aby sięgać po tak radykalne środki? - spytał i usiadł ook niej. on miał na sobie peną piżamę. i skarpety. tez zawinął się kołdrą. Miał 17 lat, ale lubił piżamy w misie i inne pajacyki. takie...drobne oznaki dzieciństwa, ktorego w sumie oboje za bardzo nie mieli - no...mów co cię dręczy. Wstałaś wyjątkowo wcześnie. albo w ogóle nie spałaś.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Challenge accepted. Jak będę miała coś godnego uwagi to podrzucę niedługo, a jeśli nie to w porze późniejszej ;)]

    Chloe Durand

    OdpowiedzUsuń
  23. [Ojej, pomysły D: może niech będą na imprezie razem i Trinny będzie mocno pijana? Słabo z moją weną, więc chyba nic lepszego nie wymyślę :c]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  24. Chłopak nie miał pojęcia, dlaczego właściwie zajrzeli tu z Trinny. Chyba po prostu zwabiła ich dudniąca muzyka i tłumy bawiących się ludzi. W sumie wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że po jakiejś godzinie zgubił dziewczynę w tłumie i nie mógł jej nigdzie znaleźć. Nie miał pojęcia, ile wypiła, a w końcu znajdowali się w klubie już od dobrych trzech lub czterech godzin. Nogi bolały go od podskakiwania w rytm muzyki, jednak mimo wszystko chyba tego potrzebował. Zabawić się. Przypomnieć sobie, jak wyglądają imprezy. Problem zaczął się, gdy zauważył wokół siebie czających się drobnych dilerów. Nie sprzedawali nic ciężkiego. Tylko kolejne tabletki z substancjami psychoaktywnymi w środku. W tym momencie Chrisowi żołądek podszedł do gardła. Musiał stąd wyjść. Nie chciał więcej tego brać, a jego uzależnienie było na tyle silne, że wiedział, iż nie wytrzyma zbyt długo i prędzej czy później na pewno odda się pokusie.
    Zaczął szukać Trinny. Chciał wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza, szczególnie, że dziewczyna też pewnie była w dość nieciekawym stanie. Przepychał się przez ludzi, aż w końcu mignęła mu przed oczami czarna czuprynka. W ręku trzymała do połowy wypite piwo i widać było, że słaniała się na nogach. Chłopak westchnął cicho i podszedł do niej, łapiąc ją za wolną rękę.
    - Trinny, wychodzimy- powiedział jej do ucha, bo muzyka była tak głośna, że normalnie rozmawiać się po prostu nie dało.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  25. [Etykieta dodana, Kapitanie ! I skrobnijmy wątek, Pingwinie <3]
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  26. [To podrzuć mi pomysł, a ja zacznę, ale dopiero koło 23, albo jutro rano ;_;]
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  27. Prawie spóźnił się do pracy, jak zwykle zresztą. Budzik nie chciał zadzwonić, znaczy czytaj napieprzał mu nad uchem dobrą godzinę, ale on zapadł w tak głęboki sen, że nie dosłyszał tego zupełnie. Jak się zerwał, to parę minut i był gotowy. Oczywiście, po drodze zrobił jeszcze większy bałagan, ale kto by się tym przejmował? Potem posprząta. Albo jutro, jak najdzie go nerwica natręctw i zobaczy, że to wszystko jest już zbyt bardzo zasyfione.
    Dotarł na miejsce prawie godzinę spóźniony, za co zebrał burę i zaraz zabrał się do pracy. Zabrał się za robienie paru kubków kawy, kiedy zauważył dobrze mu znaną buziunię Trinny. Uśmiechnął się wesoło do niej.
    - Cześć, Triniaczku - przywitał się, a zaraz zauważył, że mało nie rozlał mleka. Zaraz dokończył tą kawę i podaj klientowi. - Tobie też coś podać? Kawę czy herbatkę?

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnął się z lekkim pożałowaniem, kiedy uwiesiła mu się na szyi. Pogłaskał ją po głowie, odgarniając jednocześnie ciemne włosy z bladej twarzyczki Trinny. Nie miał zamiaru być tutaj dłużej, szczególnie, że dziewczyna również w najlepszym stanie nie była. On sam był lekko wstawiony, ale to wszystko. Świat był po prostu weselszy, jednak nie na tyle, aby przestać racjonalnie myśleć. Splótł jej palce ze swoimi, aby mieć pewność, że się nie rozdzielą i zaczął przepychać się przez podskakujących ludzi. Jejku, jak on nienawidził tego elementu imprezy. Nikt właściwie nie zwracał uwagi na to, że ktoś chce przejść. Trzeba było pchać się na siłę.
    Gdy w końcu wydostali się na zewnątrz, chłopak od razu wziął głęboki wdech. Świeże powietrze było czymś niesamowitym, gdy właśnie wyszło się z dusznego pomieszczenia pełnego spoconych i pijanych ludzi. Zerknął w stronę Trinny i zaśmiał się, gdy usłyszał jej stwierdzenie.
    - Ameryki nie odkryłaś- powiedział.
    Była ubrana tylko w jeansy i T-shirt. Chłopak miał bluzę zawiązaną na biodrach, więc w sumie miał na sobie tyle samo, co ona. Z tym, że Chrisowi wiecznie było gorąco, a Trinny była typowym zmarzluchem. Odwiązał bluzę i podszedł do niej, ubierając w nią dziewczynę. Uśmiechnął się do niej lekko i cmoknął w czoło.
    - Idziemy do domu, czy gdzie chcesz?- spytał cicho.
    Wolał wziąć ją do domu, bo jej stan naprawdę nie prezentował się najlepiej, jednak z drugiej strony spacerek do parku dobrze by jej zrobił. Popatrzył na nią, unosząc jedną brew. Właściwie to najlepiej by było, gdyby ktoś ją poniósł, bo stała oparta o ścianę i nie bardzo była w stanie się od niej oderwać.
    - Trin, mogę cię wziąć na plecy jak chcesz...

    [Nie bij za to ;_;]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  29. [A dziękuję pięknie. :D Masz może jakiś pomysł na powiązanie między naszą dwójką lub zwykły wątek?]

    Charles

    OdpowiedzUsuń
  30. Tommy siedział skulony na parapecie. Nie jadł znów od kilku dni, wiec wyglądał jak żywy trup., Trudno. Nie obchodziło go to. Ból mimo upływu czasu nie zelżał. Nawet się powiększał, a chłopak zatracał się w ponurych myślach. Najpierw zostawiła go matka. Ojciec nigdy go nie cierpiał, ale jakoś dał sobie z tym radę. Poradził sobie ze wszystkim dzięki Trinny, która ostatecznie...też go zostawiła. Czuł się okropnie. Nie miał w sumie żalu do niej. Nie. Obwiniał siebie. To on był 'ten zły'. Palił trawę. Nic mu to nie dawało. Żeby odlecieć i zapomnieć potrzebowałby czegoś mocniejszego, ale bał się, ze wtedy przecholuje. Że pewnego razu odleci na dobre. A może to nie byłoby takie złe? Komu by go brakowało? Nikomu. I może dlatego ciągle żył. Nie chciał dać temu światu satysfakcji, zę udało mu się go stłamsić. Jeśli nie masz dla kogo żyć, żyj wszystkim na przekór. Nawet na nią nie spojrzał.
    - Nie mamy o czym rozmawiać - powiedział sucho. To były pierwsze słowa jakie powiedział do niej od chwili zerwania.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uśmiechnął się lekko i objął ją. wiedział, ze jest przylepą - no już ... w porządku. Może teraz się połż? Będę tu cię pilnować. I przegonie koszmary - miał w sobie tyle ciepła i empatii. Nigdy nie zaznał miłosci rodzicielskiej, zresztą...w sumie jakiejkolwiek. A mimo to potrafił każdego wysłuchać, każdemu pomóc. Był idealnym przyjacielem - chociaż brak apetytu...to niepokojące - zmarszczył brwi - chyba nie jesteś na jakiejś diecie, co, Trinny? - nigdy nie rozumiał tego zjawiska. Jak chuda laska mogła się odchudzać. Z czego?

    OdpowiedzUsuń
  32. - oj, pysiu....- powiedział cicho. od zawsze ją tak nazywał. Pamietał, ze w dzieciństwie razem oglądali "troskliwe misie' w telewizji. A ona nazywała je 'pysiami'. wiec sama została Pysiem i tyle. Tak po prostu. pogłaskał ją po ramieniu - a co u Chrisa? Słyszałem, ze sie nawet urządził i jakoś ogarnia...co jest zaskakujące. Bo to w koncu Chris.

    OdpowiedzUsuń
  33. - Teraz ci się nagle o mnie przypomniało? - prychnął. On też się zmienił. Już nie płakał. Był oschły, zamkniety w sobie i zły. Zniknęła cala jego radosć i pogod ducha, jego umiejetność do zartowania w każdej sytuacji. Tamten Tommy odszedł. Bezpowrotnie. Patrzył uparcie przez szybę, o ktorą stukały krople deszczu. Nie działo się tam nic ciekawego, ale nie chciał na nią nawet spojrzeć. miał nadzieję, że jeśli ją będzie ignorować, to może sobie pójdzie. Nie rozumiał po co tu przyszła.

    OdpowiedzUsuń
  34. - To fajnie - powiedział cicho i uśmiechnął się lekko - ja pewnie trafię na ulicę. Szukanie rodziców wydaje mi się bezsensowne. Skoro tyle lat się mną nie zainteresowali to...nie będe się narzucać - Tristan bał sie swojej osiemnastki. Wiedział, ze nie da sobie rady sam w tym brutalnym świecie. A nie miał zadnego wsparcia. Bo skad? Rodziny nie znał, a jego przyjaciele smai będe musieli ciężko pracować na swój byt.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Po prostu on jest ode mnie lepszy - powiedział cicho - jest starszy. Lepiej cię rozumie. tyle. dlatego go wybrałaś. a teraz idź - jego głos był...wyprany z emocji. Jakby czytał jakiś wcześniej napisany, sztuczny tekst. Bał się okazywania emocji. Jakichkolwiek. Nie chciał wiecej cierpieć z czyjegoś powodu, bo wtedy...ten ktos miał wyrzuty sumienia. A on nie był kimś, kim należąło się przyjmować. Ot, dzieciak alkoholika. Skrzydzona półsierotka. Kiedyś łudził się marzeniami. Że zamieszkają razem, założą rodzinę i będą mieszkali w domku na wsi. I będą szcześliwi. Ale teraz wiedział, ze to była tylko piękna bajeczka nie majaca nic współnego z rzeczywistosścią. Trafi na ulicę i pwnie się zaćpa. Koniec. Pochowają go szybko w bezimiennym grobie i podstawią nad mogiłą krzyż z dwóch krzywych patyków.

    OdpowiedzUsuń
  36. - wiem trinny...ale mieszkanie trzeba utrzymać. A ja bede po sierocińcowych szkołąch. Nie będe miał za co isc na studia, a nie mam żadnego zawodu... ale nie mówmy o tym, co? Może skupmy się na czymś weselszym. Na przykłąd ty i Chris. Układa się wam pewnie, co? - o prosze...jaki słowotok. Ale czasami i Tristan sie rozgadywał, zwłąszcza jeśli rozmawiał z Trinny. Była jego pierwszą przyjaciółką. Znali się od dziecinstwa i mieli podobne historie.

    OdpowiedzUsuń
  37. - Tak chcał los. Od początku mówiłęm, ze jesteś dla mnie za dobra i w końcu poszłaś po olej do głowy. ale nie rozumiem czemu nadal rozdrapujesz mi te rany, co? - spojrzał na nią. Miał okropnego siniaka na pół twarzy - moje życie to nie jest już twoja sprawa. zajmij się lepiej swoim, Trinny - nigdy nie mówił do niej pełnym imieniem. Nigdy. Zwsze je zdrabniał. Trinn, Triniaczek...ale nie Trinny. - po co dajesz mi złudzenia, ze ci na mnie zależy skoro jesteś z nim? I odezwałaś się po takim czasie.. Może gdybyś zrobiła to wcześniej....byłoby inaczej. Ale teraz...- wzruszył ramionami - jest jak jest. I nie ma co sie nad tym rozwodzić. Jedynie utwierdziłaś mnie w mojej beznadziejności. Tyle.

    OdpowiedzUsuń
  38. Pogłaskał ją po głowie i westchnął - ty chyba chcesz się wypłakać, co? Bo o cokolwiek nie zapytam sprowadzisz to do TC i tego całego bałaganu - powiedział spokojnie. Jej uwagi nie skomentował. Wątpił aby ktoś wziął do takiej pracy dzieciaka bez rodziny i wykształcenia. Bo nie czarujmy się, sierocińcowe skzoły do elitarnych nie należały.

    OdpowiedzUsuń
  39. - nie dotykaj mnie - wysyczał. a moze nawet wywarczał. Spojrzał na nią groźnie. Rozzłosciła go. Jego pschika wciaz się kształtowała, a został bardzo poważnie skrzywdzony przez los, a potem przez nią. I nie radził sobie z tym w ogóle. O wszystko obwiniał siebie. Brał narkotyki i na nie znowu zarabiał. Ale nie chciał nawet z nią o tym rozmawiać - idź sobie w końcu. Nie widzisz, ze nie chcę cię tu widzieć? Że ta rozmowa nie prowadzi do niczego dobrego?

    OdpowiedzUsuń
  40. Uważnie obserwował jej poczynania, gdy próbowała chodzić samodzielnie. Zrobiła może ze trzy kroki i już była tuż przy nim, uwieszona na jego szyi. Zaśmiał się mimowolnie. Wyglądało to co najmniej zabawnie, jednak mimo wszystko uroczo. Westchnął cicho i wywrócił oczami. Naprawdę nie rozumiał ludzi z tak słabą głową. Może dlatego, że sam nigdy nie miał tego problemu i żeby się upić potrzebował znacznie większej dawki, niż na przykład taka Trinny.Objął ją lekko, żeby się nie przewróciła, bo przecież tego nikt nie chciał, prawda?
    - Ale z ciebie ciapa czasami- powiedział i nachylił się lekko, żeby ta wskoczyła mu na plecy.
    Miał nadzieję, że jej się uda i faktycznie, nie zawiodła go, bo już po paru sekundach siedziała mu wygodnie na plecach, obejmując go mocno od tyłu. Chłopak zaczął iść przed siebie. Doskonale wiedział, gdzie się znajdowali. Niedaleko był park, w którym Trinny zawsze obserwowała kaczki i właśnie tam Chris postanowił się udać.
    Na szczęście dziewczyna była lekka, bo zmęczenie i ból nóg po trzech godzinach skakania dawały mu się we znaki. Podróż jednak nie zabrała więcej niż dziesięć minut. Chłopak w międzyczasie słuchał nieco niewyraźnego bełkotu Trinny, która gadała o samych niezwiązanych ze sobą pierdołach. Bez przerwy uśmiechał się pod nosem, bo niektóre stwierdzenia były naprawdę zabawne, szczególnie, że były wypowiadane cichutkim dziewczęcym głosikiem, który przeciągał każdą samogłoskę.
    Gdy w końcu dotarli do parku, Chris posadził dziewczynę na ławce i usiadł tuż obok.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  41. - nie możesz ciagle myśleś o tym co zroi Thomas. Nie jest już małym dzieckiem. Musi dać sobie radę sam. A mawet jak się zbaiję...według mnie to bedzie to jego wybór. Na któy nałoży się całokształ życia, a nie tylko zerwanie z tobą. Musisz zacząc sie skupiać na sobie. Ciebie też to wszystko wiele kosztowało, ale...wybrałaś bycie z Chrisem. Więc przestań myśleć o przszłości.

    OdpowiedzUsuń
  42. Thomas nie potrafił jej tego wybaczyć. Jej i sobie. Uciekł z sierocińca. Nikt nie wiedział gdzie jest. Zawiadomiono policję, która szukała go w mieście i okolicach. Chłopak w tym czasie włoczył się po ulicach. Spał w jakiś melinach, puszczał się i ćpał. Stwierdził, ze skoro i tak go to czeka to...po co zajmować miejsce w placówce? Może ktoś tego potrzebował. Moze dla kogoś była jeszcze nadzieja. I co z tego, ze sierociniec był pustawy? Tak to sobie tlumaczył. Nawet nie wiedział, ze trwają poszukiwania. Nie spodziewał się tego.

    OdpowiedzUsuń
  43. Przytulił ją mocniej do siebie. Miał ładnie zarysowane mięśnhie, miękką skorę...był idealny do tulenia. Nawet jeśli był kołdrową tortillą. Kołysał ją i głaskał, pozwalając jej się wypłakać - ty ciągle wątpisz, co, Pysiu? - spytał cicho. Był strasznie przenikliwy, nic nie mogło się przed nim ukryć. A poza tym ją znał praktycznie na wylot.

    OdpowiedzUsuń
  44. Znaleziono go. Był na skraju śmierci - przemazrnięty, zagłodzony i z wysokim stężeniem prochów we krwi. Stwierdozno u niego silną depresję i zabrano do specjalnego szpitala. Ale on nie chciał współpracować. Gapil się na lekarzy albo zachowywał się agresywnie. Nie mogli sobie z nim poradzić. Groził mu oddział zamknięty.

    OdpowiedzUsuń
  45. - tyle, ze Tommy wyjechał, pamiętasz? - pogłaskał ją po buzi - szkoda, ze wrócił...wtedy nie byłoby tego wszystkiego. Tej sytuacji bez wyjścia. On jest rozgoryczony, ze go zostawiłaś i...wydaje mi się, ze znów chce cię sobie podporządkować. A ty nie możesz zostawić Chrisa i być z Thomasem jedynie ze wzgledu na litość. Nie na tym to polega. On musi zrozumieć, ze sam tez bez winy nie jest. Mógl nie znikać. I nie robić tylu scen. wtedy nie szukałabyś ukojenia u Chrisa.

    OdpowiedzUsuń
  46. Miał na sobie kaftan, z którym nieco się szarpał. No bo...to nie było komfortowe, umówmy się. Spojrzał na nią uważnie. Był dziwnie niespokojny, rozkojarzony i wystrasozny. Wyglądał jak kiedyś. Jak mały, zagubiony Thomas, ktory szukał miłości i zrozumienia. I znalazł je u niej. U swojej przyjaciółki od zioła - mi nie ulożyło się w życiu, Trinny - powiedział cicho, z goryczą w glosie - ojciec...wiesz co mi robił. nie cierpiał mnie. Nie rozumiem, ale...niech mu będzie. Mama nigdy nie miała dla mnie czasu i w koncu odeszła. A potem pojawiłaś się ty. I też odeszłaś. I wybacz, że nie umiem się cieszyć z tego powodu, chociaż wiem, ze to cię niszczyło.

    OdpowiedzUsuń
  47. Zerknął w stronę niewielkiego stawu. Faktycznie, kaczki gdzieś zniknęły albo po prostu pochowały się w ciemnościach. W końcu był środek nocy. Już miał jej to uświadomić, gdy dziewczyna ni stąd, ni zowąd wyszła z propozycją zakupu psa. Uniósł brwi wysoko do góry, jednak po chwili zaczął się wesoło śmiać. Od małego chciał mieć psa. Pokiwał głową, patrząc na nią wesołym wzrokiem.
    - Owczarka niemieckiego- odparł.
    Owczarki niemieckie były zdecydowanie ulubionymi psami Chrisa. Były jeszcze belgijskie, jednak one miały zdecydowanie za długą sierść, aby móc je utrzymać w miarę tanio.
    - Zbuduję mu budę, taką dużą- dodał z uśmiechem na ustach.
    Chris często marzył o swoim wymarzonym domu. O wymarzonej przyszłości. I za każdym razem znajdowała się tam Trinny. Wizja psa tylko dodawała uroku temu wszystkiemu. I choć wiedział, że na pewno nie będzie tak łatwo osiągnąć to wszystko, to niedawno zaczął wierzyć, że jakoś mu się to uda. Że za dziesięć albo dwadzieścia lat wreszcie będzie mógł powiedzieć, iż osiągnął cel. Aczkolwiek to były tylko jego skryte marzenia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jaka jest rzeczywistość. Brutalna. Prawda była taka, że Chris aktualnie harował jak wół, żeby móc się utrzymać. Półroczne zabezpieczenie od babci skończyło się w tym miesiącu. Na razie miał jeszcze oszczędności, jednak bał się, co będzie potem. Zresztą na pierwszy rzut oka było widać, że ciężko pracuje w warsztacie. Często wracał do domu późną porą z powodu dodatkowych praktyk. Jego mięśnie były coraz bardziej widoczne od ciągłego dźwigania ciężkich rzeczy. Mimo tego chciał jeszcze znajdywać czas dla Trinny. I jakoś mu się to udawało, choć zwykle kosztem snu. Bo co jak co, ale z pewnością chodził znacznie bardziej zmęczony niż przed opuszczeniem sierocińca, gdy niczym tak naprawdę nie musiał się przejmować. Do tego próbował rzucić te cholerne pigułki, co szło mu naprawdę opornie.
    Zerknął na Trinny i objął ją ramieniem. Nie miał drugiej bluzy, aby jej dać, a zaczynało być trochę chłodno.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  48. - Już się robi - odparł z entuzjazmem, sięgając do szafki i sprawdzając, czy aby może nie ma tam herbaty owocowej. W końcu wyciągnął pudełko z torebkami morelowej herbaty. Wrzucił jedną do kubka i odstawił. Miał już ją zalewać, kiedy dotarło do niego, że woda w czajniku elektrycznym jest już zimna. Westchnął i znowu nastawił go na podstawkę, żeby zagotowała się. Tymczasem zasiadł za ladą. Wykorzysta ten czas jakoś i pogada z Trinny. W końcu dawno się nie widzieli, a Hunter, mimo że dosyć niedawno wyprowadził się z sierocińca, to już zaczynał tęsknić za swoimi znajomkami i przyjaciółmi z placówki.
    - Coś się nowego wydarzyło czy stara bieda? - spytał, szczerze zainteresowany. Dosyć to paradoksalne, że Ravena nigdy o to nie wypytywał. Po prostu uważał, że jednak mieli ciekawsze tematy do rozmowy. A teraz przynajmniej mógł się wreszcie czegoś dowiedzieć.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  49. Pewnie gdyby nie wszechobecne książki, zaczęłabym się nudzić. Mimo swoistego zaprzeczenia... Zapach książek zupełnie uspokajał i po prostu roznosił się po nozdrzach, więc nie umiałam myśleć o niczym innym.
    Uśmiechnęłam się jednak, słysząc czyjeś kroki. Poszłam w ich stronę i zobaczyłam jakąś dziewczynę, raczej wychowankę. Miałam nadzieję, że... no nie wiem, może ona mi coś doradzi. Oczywiście zakładając, że czyta książki... Ale po co się przychodzi do biblioteki, jak nie czytać albo chociaż wypożyczać książki?
    - Cześć! - odparłam wesoło. - Sorry, że przeszkadzam, ale... - Uśmiechnęłam się. - Szukam czegoś do poczytania, możesz mi coś polecić?

    OdpowiedzUsuń
  50. - on ciebie też krzywdził, Trinny. To był toksyczny związek. Ile razy prze zniego płakałaś? Ile nowych blizn bedziesz miała z jego powodu? - tulił ją i głaskał. Mówił spokojnie - on albo w końcu wyjdzie z tej jakiejś swojej skorupy, w której się zmaknął aby rozpaczać nad sobą, albo w niej umrze. To jego walka i decyzja, a nie twoja. A Chris jest dla ciebie odpowiednim partnerem, bo dzięki niemu czasem myślisz pozytywnie. I nie musisz się bać, ze jedno twoje krzywe spojrzenie pchnie go do samobójstwa, jak w przypadku Thomasa.

    OdpowiedzUsuń
  51. - tja....problem polega na tym, ze ja cię nadal kocham, Trinny. I nie umiem przestać. a to, ze mnie nie chciałaś....próbowałem szukać w sobie powodu takiej decyzji. znalazłem zbyt wiele i....wiesz jak jest. Nie umiem być radosny, pogodbny i pewny siebie. Nie miał jak taki być. Nie jestem Chrisem. Jestem po prostu małym ćpajacym durniem, którego nie idzie kochać.

    OdpowiedzUsuń
  52. [ Oczywiście, że powątkujemy! Dziękuję, Lucy też jest przepiękna! i równie piękna karta, chyba jedna z lepszych, jakich ostatnio widziałam. Skoro uważasz, że się dogadują to na pewno masz rację, znasz Trinny lepiej niż ja haha:)! to co masz jakiś pomysł czy zdajesz się na mnie? (po cichu wspomnę, że wolałabym wersję pierwszą) ]

    OdpowiedzUsuń
  53. - nie ma za co - powiedział i też się poczestował. Pan 'pro fit' czasem miał takie dni, ze chodził wyjadać do kuchni nutellę albo kupował w cukierni jej ukochane łakocie. ugryzł ciastko - i dobrze, ze wrócił ci apetyt, bo to było najbardziej zastanawiajace....jeszcze jakbyś się nie chciała tulić, to wezwałbym karetkę czy ne umierasz - zażartował

    OdpowiedzUsuń
  54. - bo masz wyrzuty sumienia - powiedział i spojrzał jej w oczy - nie kochasz mnie. tak naprawdę przyszłaś tutaj, bo czujesz się winna. A raczej robisz sobie dupokryja w razie gdybym się zbaił i wszyscy zaczną cię o to obwiniać, bo próbowałaś mi pomóc i tak dalej... a mi nawet nie chodzi o Chrisa. Nie chodzi mi o to, ze znalazłaś sobie zastępstwo dla mnie, bo to da ciebie jest lepsze....ale o to, ze zapomniałaś. Bo wiem, ze gdyby tak się nie stalo, to nadal byłabyś ze mną. ale ty zapomniałaś o moim istnieniu. Przecież masz komórkę i mój numer...mogłaś zadzwonić i powiedzieć jak jest. A ty mnie oszukałaś. I to bolało najbardziej kiedy wróciłem i liczyłem na...na to, ze mnie pocieszyć. A ty już byłaś z nim.

    OdpowiedzUsuń
  55. - zapewne w końcu pogadałabyś z Chrisem - powiedział i wziął kolejnego gryza. on to ciatsko jadł bardzo pomału, dokłądnie przeżuwał każdy kęs - w końcu on też jest twoim przyjacielem, nie tlyko chłopakiem, prawda? - spojrzał na nią uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  56. To go nieco obudziło. Przez następny miesiac współpracował z lekarzami i w końcu wyszedł. Poszedł do cukierni. Kupił pudełko jej ulubionych babeczek jagodowych i zapakował je w sierocincu w uroczy papier w biedronki. I duzą kokardę. I kupił jej jeszcze coś. małego, pluszowego psa. Nie chciał prawdziwego, bo był penwy, ze takiego dostanie, albo już dostała od Chrisa. Dołącyzł do tego liścik i zostawił u niej w ppokoju. 'Jeśli nadal chcesz to wróćmy tam, gdzie wszytsko się zaczęło. Tommy'. Miał na myśli stych. To ta się spotkali, tam palili razme ziolo. Tam pierwszy raz się pocałowali.

    OdpowiedzUsuń
  57. - no...fakt. zrobił wam się dziwny trójkacik - przyznał - ale dobrze, ze ze sobą nie sypiacie wszyscy na raz...chociaż biorac pod uwgaę jak Thomas lubi Chrisa byłoby zabawnie - pocałował ją w czoło - głowa do gory, Pysiek. Wszystko się ułoży...jakoś. Prędzje czy później ale bedzie okey

    OdpowiedzUsuń
  58. Siedział w swoim kacie, wśród skrzyń ze starą poscielą i palił skręta. jak kiedyś. przytł przez ten miesiac i nie wyglądał już tak jak trup - przyszłaś jednak...już się bałem, ze...nie bedziesz chciała - powiedział. Nadla miał na zębach aparat. wyglądał jak dziecko. ale miał poważne oczy.

    OdpowiedzUsuń
  59. Pokiwał głową ze zrozumieniem, a potem na moment zszedł z krzesełka barowego, widząc, że woda w czajniku się zagotowała. Zalał wrzątkiem torebkę z herbatą i zamieszał nieco łyżeczką. Potem postawił kubek przed Trinny i znowu usadowił się wygodnie.
    - Wiesz, dopiero teraz się dostrzega jak szybko mija czas, co? A jeszcze do niedawna byliśmy małymi berbeciami, które chodziły przestraszone z misiami i bały się do siebie odezwać - westchnął. To było bardzo nie w porządku, ale co zrobić, skoro nie zatrzymasz zegara czasu. On dalej tyka i nic na to nie poradzisz. - Niedługo chyba jeszcze ty będziesz szukała sobie czegoś, co? - spytał, patrząc dosyć smutno. Przecież pamiętał jeszcze jak Trinny chodziła wszędzie tylko z Chrisem, a rozłączyć ich nie było szansy. A teraz co się porobiło.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  60. -Cześć, nie przeszkadzam?- w drzwiach stała Rose uśmiechając się i spoglądając na koleżankę.
    W tym przeklętym sierocińcu nie znalazła jeszcze praktycznie żadnego ciekawego miejsca, a znała niewiele osób. Nie przyzwyczaiła się po prostu jeszcze do nowego lokum; wmawiała sobie i uparcie spacerowała i poznawała. Samotne 'łażenie' jednak nie sprawiało aż takiej frajdy jak przypuszczała i szybko jej się nudziło. Na szczęście pojawiła się taka miła istotka, która czasem znajdowała czas dla niej i prawdopodobnie gdyby nie ona Rose siedziałaby całymi dniami w swoim pokoju. To właśnie do tej osobistości przybyła poprosić o jakieś wspólne zajęcie.
    -Bo wiesz..pomyślałam, że mogłybyśmy coś razem porobić.- zaczęła.- Dziś jest wyjątkowo nudny i ponury dzień i potrzebuję rozweselenia..podjęłabyś się tego jakże trudnego zadania?

    [przepraszam Cię bardzo, nie mam dziś głowy do zaczynania:( poprawię się, obiecuję! ]

    OdpowiedzUsuń
  61. Tak jakoś trudno jej było pogodzić się z myślą, że teraz będzie wszystko zupełnie inne. Jej na co dzień spokojne życie nagle wywróciło się do góry nogami, o całe 360 stopni. I jak tu żyć ? Wstała dzisiejszego dnia dość wcześnie. Przez chwilę kręciła się z boku na bok, gapiła się w sufit, myślała, analizowała, próbowała jakoś to wszystko ułożyć w tej swojej głowie, aż w końcu wstała, nałożyła kapcie na nogi, założyła na ramiona bluzę, i wyszła, zostawiając śpiącego Billiego samego. Zeszła do pustej kuchni, gdzie zrobiła dwa kubki kakao, i zamiast wrócić do swojego pokoju, ruszyła w stronę trzydziestki dwójki, wiedząc że to właśnie tam znajdzie Trinny. Nie bawiła się w żadne pukanie, kiedy znalazła się na miejscu. Odłożyła jeden kubek na podłogę, nacisnęła klamkę i po chwili znalazła się w pomieszczeniu, spoglądając na śpiącą przyjaciółkę. Podeszła do łóżka, na którym usiadła, i kolanem szturchnęła Leander, chcąc ją obudzić.
    -Wstawaj śpiąca królewno, bo Ci kakao wystygnie-powiedziała, i pociągnęła solidny łyk ciepłego napoju ze swojego kubka.
    -No, albo wypiję je sama, jeśli nie chcesz wstać-dodała po chwili.
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  62. Właściwie to nie odczuwał jakiegoś wielkiego zimna, jedynie nieprzyjemne muskanie chłodnego powietrza na skórze. Ale do tego, aby było mu zimno, było jeszcze daleko. Zresztą jego bluzę i tak miała Trinny, a to jej zdrowie i komfort były teraz ważniejsze. W końcu Chris zawsze sobie jakoś radził, tak? Głupi ma zawsze szczęście, jak to się mówi. Wiedział jednak, że dziewczyna teraz nie odpuści, więc zgodził się bez żadnych sprzeciwów.
    - W porządku, możemy iść- powiedział z lekkim uśmiechem i pocałował ją w nos.
    Następnie złapał ją mocno za rękę i ruszył wolnym krokiem w stronę przystanku autobusowego. Co prawda jego dom znajdował się zaledwie trzy przystanki od parku, jednak szczerze mówiąc, nie miał ochoty wlec się tempem pijanej Trinny przez Londyn wypełniony po brzegi równie spitymi nastolatkami. Dziewczyna przez jakiś czas próbowała iść samodzielnie, jednak ostatecznie sunęła oparta całym ciężarem ciała o chłopaka, co wyglądało dosyć zabawnie, przynajmniej dla niego. Na szczęście przystanek nie był daleko, więc już po kilku minutach byli na miejscu. Posadził Trinny na ławce, mimo tego, że autobus miał przyjechać w przeciągu czterech minut. Naprawdę mieli dużego farta. Zerknął na nią, uważnie obserwującą każdy jego ruch, jakby zaraz miał ją zostawić, i pokręcił głową z rozbawieniem.
    - Co tak patrzysz?- spytał.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  63. pogłaskał ją po plecach i przytulił - spokojnie....- powiedział - uszy do góry, Pysiek - dodał - a poza tym...jeszcze jakieś problemy? W ogole obok mojej ulubionej ksiegarnii otworzyła się nowa kawiarenka, wygląda na spoko miejsce...moze pójdziemy tam w sobotę? wiesz...zacząłem pracować w kinie i mam trochę wiecej gotówki...

    OdpowiedzUsuń
  64. - chcę aby....było jak dawniej - powiedział cicho - zanim nawet zaczęsliśmy być parą, bo tego się nie da odratować. Nie z twojej strony - spojrzał na nią uważnie. Nie z\mienił się przez ten rok. Może nieco urósł schudł. To wszystko. Nadal był dzieciakiem.

    OdpowiedzUsuń
  65. Słysząc tę odpowiedź, uśmiechnął się mimowolnie. Chris nigdy nie należał do tych wyidealizowanych przystojniaków z okładek magazynów dla napalonych trzynastolatek. Był... Po prostu Chrisem. Nie wiedział, jak inaczej można było to określić. Podszedł do niej i pomógł jej wejść do autobusu, który posiadał dość wysoki stopień. Sama pewnie leżałaby już na podłodze jak długa. Niestety wszystkie miejsca siedzące były pozajmowane, więc chłopak złapał się rączki do trzymania i objął Trinny mocno, przyciągając do siebie. Na pewno nie pozwoliłby jej upaść, co to, to nie.
    Podróż nie trwała zbyt długo, bo ile można jechać zaledwie trzy przystanki? Po pięciu minutach byli już na miejscu. Chłopak pomógł dziewczynie wyjść z autobusu. W takich chwilach jak ta, człowiek naprawdę docenia fakt, że mieszka sto metrów od przystanku. Otworzył drzwi i wpuścił Trinny do środka, a sam wszedł za nią.
    - Chcesz iść spać, czy nie bardzo?- zerknął na nią, unosząc jedną brew i robiąc rozbawioną minę, albowiem Trinny właśnie kołysała głową na boki, stojąc oparta o ścianę. Jakby wciąż była na imprezie i słuchała dudniącej muzyki.
    Mimo że była pijana, Chrisowi wydawało się, że ma wciąż całkiem sporo energii. Jemu to było wszystko jedno. Nie był na tyle zmęczony, żeby iść spać, ale jeśli ona chciała, to nie stanowiło to dla niego żadnego problemu.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  66. [Dziękuję za miłe słowa! Postaci z wizerunkiem Lucy Hale zawsze są u mnie uprzywilejowane, mam do nich jakiś dziwny sentyment c; Jim nie chce się narzucać, ale w sumie współlokatora potrzebuje, także ten, no... (chociaż jego zdaniem współlokator to zło wcielone i/lub najgorsza plaga, ale zawsze lepiej jest mieć od kogo pożyczać wszystkie brakujące rzeczy, prawda?).]

    Jim Wolfwitz

    OdpowiedzUsuń
  67. W jego oczach pojaiwł się ból. Ale nie taki jak wcześniej. To bylo jeszcze głębsze. To była gorycz rozczarowania i taka...bezradność.
    - ahm....ok...no trudno - mruknął i spuścił wzrok. To było jak policzek. Tak bardzo się starał to ratować...ta bardzo chciał to jakoś odtratowac...pogodził się z tym, ze nie będą razem. Ale nie spodziewał się, ze nawet odrzuci przyjaźń, znajomośc. Była pierwszą osobą, przed ktorą się otworzył. Z nią przeżył wszystkie wazne chwile - pierwszy pocałunek. pierwszy sex. Moze nie do końca, ale to było z jego wyboru, nie z przymusu. Pokazała mu, ze da się żyć po tym wszytskim co przeżył w domu. Dała mu poczucie, ze nawet on moze być kochany. A teraz nie widziała w tym sensu? Jak to? Przecież w tym psychiatryku podała mu warunki. On je przyjął. Podjął walkę i...i co? I nic? I nagle zmienia zdanie? Znowu?

    OdpowiedzUsuń
  68. pogłaskał ją po bzi - a potem możemy wpaść z kawą do Chrisa. Chyba nie bedzie zły. Albo cię odprowadze...to chyba byłoby bardziej taktowne - Tristan znał dobrze Chrisa. Moze nie byli bliskimi przyjaciółmi, ale na pewno kumplami. Spotkali się kilka razy na mieśncie i obaj w sumie mieli ten sam cel - sprawić, aby Trinny była szcześliwa. Plus Tristan chciał aby zpaomniała o Tommy'm i tym całym toksycznym związku, który tyle ją kosztował.

    OdpowiedzUsuń
  69. Nie był pewien, czy miał jeszcze jakieś leki w domu, bo kilka dni temu miał naprawdę słaby dzień, jeśli o to chodzi. Nie wiedział, ile tabletek wtedy zjadł, ale przez następne dwie godziny bez przerwy biegał do łazienki, aby wymiotować. Oczywiście nie powiedział o tym Trinny, bo nie chciał jej martwić. Miał tylko nadzieję, że coś zostało. Poszedł do kuchni, biorąc za rękę Trinny. Ją posadził na kuchennym stołku, a sam zaczął grzebać w szafkach w poszukiwaniu leków. Po przewróceniu wszystkiego do góry nogami, znalazł ostatni listek Ibuprofenu. Podał jej dwie tabletki, po czym podsunął jej pod nos szklankę z wodą. Usiadł obok niej i westchnął cicho.
    - Jutro…- spojrzał na zegarek- Dzisiaj rano nie będziesz w stanie wstać z łóżka, sierotko- powiedział, kręcąc głową.
    Kac morderca nie ma serca, jak to powiadają. Mimo tego Chris doświadczył go już tyle razy, że chyba zdążył się przyzwyczaić i jakoś potrafił sobie z nim radzić. Pamiętał, jak w sierocińcu chodził nawet czasem z kacem na lekcje! Ileż on miał w sobie samozaparcia, kiedy nauczycielka oświadczyła mu, iż żeby zdać, musi mieć stuprocentową frekwencję do samego końca roku szkolnego. A z imprez zrezygnować nie mógł, więc przychodził na zajęcia w dość nieciekawym stanie. Ale był. I nawet zdał. Cóż za poświęcenie dla sprawy.
    Zerknął na dziewczynę i pocałował ją w bok głowy. No tak, ona musiała zerwać się wcześnie i wrócić do Agnes Redbair, zanim ktoś się zorientuje. Właściwie mógł iść z nią, w końcu miał teraz tydzień wolnego, więc czemu nie? Przespaliby się trochę tu, trochę tam, a potem spędziliby dzień na nic nie robieniu, czyli tym, co oboje lubili najbardziej.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  70. objał ją i się po prostu rozpłakał. ten ból, strach...to wszystko co od lat przezywał w koncu zaczeło z iego spływać. Kochał Trinny. Była dla niego jak anioł. Przypominala mu z charakteru matkę i nie chciał jej tracić. A od początku robił wszytsko aby ją do siebie zniechecić.
    - Ja...po prostu sobie nie umiem... z tym poradzić, Trinny... z tym co bylo w domu...i tak bardzo skupiam sie na tych przeżyciach, ze...nie widzę tego, co się dzieję tu i teraz.... a w dodatku...mój ojciec niedługo wychodzi. Za dobre sprawowanie. Rozumiesz to? Muszę tu siedzieć, bo go tu chyba nie wpuszcza, a jak mnie dorwie gdzieś na mieście to....boję się...nie zostawiaj mnie samego z tym wszystkim, bo się znowu rozsypię na milion kawałeczków.

    OdpowiedzUsuń
  71. - albo chłopak, bądźmy tolerancyjni - powiedział rozbawiony. nie był pewny, czy jest bi, czy...jaki jest. Nie miał nigdy okazji. Po nieudanej przygodzie z bardzo lubianą przez niego rodizną zastępczą zamknął sie na ludzi jeszcze bardziej niż w dzieciństwie. Nie ufł im. Wolał czytać ksiazki. Tak naprawde blisko siebie dopuszczał tlyko Trinny. Jako jedynej pozwalał jej na tulenie, całuski i inne tego typu zachowania, które normalnie go drażniły. Przez to nie miał okazji na odnalezienie miłości. I nieco go to martwiło, chociaż cały czas sobie tłumaczył, ze los trzyma to na specjalną okazję i kiedy ta osoba się pojawi to...to bedzie coś.

    OdpowiedzUsuń
  72. Pociągnął noskiem i spojrzał na nią uważnie. Był dzieciakiem i...i tyle. Ich zwiazke musiał się rozlecieć, bo mieli zupełnie inne potrzeby wobec partnera, mimo tak niewielkiej różnicy wieku, mimo wszystko. pokiwał głową.
    - Postaram się....ale jest mi przykro. Zawsze mi będzie...bo wiesz...ja nie....oni mnie nie oddali. Sam chciałem tu wrócić. Do ciebie - powiedział cicho - i...zmarnowałem szansę na lepszy dom. Z daleka od tego potwora, mego ojca i tego wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
  73. Jedzenia akurat miał pod dostatkiem. Zanim poszedł po Trinny, aby iść na rzekomy spacer, który skończył się naprawdę niezłą imprezą, zdążył jeszcze iść na większe zakupy, dlatego też lodówkę miał niemalże pełną.
    - Ser i dużo keczupu, powiadasz?- zaśmiał się i otworzył sporawe białe drzwi od lodówki.
    Światło zaświeciło się dopiero po kilku sekundach, ponieważ sprzęt był stary i nieco sfatygowany, jednak sprawował się naprawdę dobrze. Jedzenie się nie psuło przed terminem, a to się starej lodówce chwaliło. Chłopak wyjął ze środka paczkę sera żółtego i butelkę jego ulubionego keczupu Heinz. Odkąd wyszedł z sierocińca, innego keczupu po prostu nie tykał. Za bardzo przywiązał się do tego, był dla niego najzwyczajniej w świecie za smaczny, aby jeść wyroby innych firm.
    Chris naprawdę wyrabiał się w kuchni. I nie chodziło tu o zrobienie głupich kanapek z keczupem, które już po chwili wylądowały tuż pod nosem Trinny położone na zielonym talerzyku. Zaczął szykować sobie obiady i posiłki porządniejsze niż makaron z sosem ze słoika. Wcześniej bał się, że w ogóle sobie nie poradzi i po miesiącu umrze jak nie z głodu, to z zimna, bo wyląduje na ulicy. Tymczasem powodziło mu się bardzo dobrze jak na dzieciaka z sierocińca. Oczywiście duży wkład miała w to jego babcia, bez której jego obawy najpewniej spełniłyby się równie szybko, co kanapki zniknęły w brzuchu dziewczyny.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  74. pogłaskał ją - hej...dam radę. Jakoś. Zawsze daję - uśmiechnął się lekko - dobrze, ze chociaż ty jesteś szczęśliwa. zawsze coś - dał jej kuksańca w bok. opanował do perfekcji grę. nie chciał jej ranić. wiedział, ze nie zniesie wiecej. po prostu. A kochał ją i nhie chciał aby wiecej cierpiała. Miała Chrisa.

    OdpowiedzUsuń
  75. Tristan miał pecha. Tak rzadko wychodizł z sierocińca. Tego dnia zasiedział się nieco w miejskiej bibliotece. Po prostu wlazł w jakieś nowe rejony, nieodkryte regały i...stracił poczucie czaus. Było już ciemno kiedy wracał szybko do sierocińca. prawie biegł, bo bał się kary. Przystanął, bo rozwiązał mu się but. Poczuł uderzenie w głowę...i tyle. Nie wrócił do sierocińca. Nie było go kilka dni. Nic nie pamiętał. Obudził się w jakiejś melinie, bez ubrań, cąły brudny od krwi, kurzu i spermy. Strasznie go wszytsko bolało. Był w tkaim sozku, ze tlyko się ubrał i wyszedł. A potem wrócił do sierocińca. W pokoju nie było Ravena, wieć zabrał czyste ciuchy i się umył. Zasnął. Nie miał pojecia co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  76. [Trinny! Fajny miałyśmy kiedyś wątek :)]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  77. - chcę, ale....ja tak łatwo cię nie zastąpię. Nie ma drugiej takiej dziewcyzny jak ty, Trinny - powiedział cicho i spuscił wzrok. za bardzo ją kochał. nie umiał zabić tego uczucia, ani o niej zpaomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  78. To na pewno nie było tak, że nagle potrafił ugotować wszystko, co chciał. Właściwie to połowa rzeczy wciąż słabo mu wychodziła, a gdy ostatnio próbował zrobić spaghetti, to… O zgrozo, lepiej tego nie wspominać. Ale mimo wszystko było lepiej, niż kiedyś. Za to z bałaganem jak miał problem wcześniej, tak nic się nie zmieniło. Wciąż był strasznym burdelarzem i nic nie umiał na to poradzić. On po prostu do sprzątania się nie nadawał i tyle. Spojrzał na nią i zaśmiał się, posyłając jej łobuzerskie spojrzenie.
    - Czy ty zawsze musisz się podniecać akurat wtedy, gdy jesteś pijana?- spytał rozbawiony.
    Po jakimś czasie sytuacja, kiedy to spili się i Chris rozdziewiczył Trinny przestała być tematem tabu. Po prostu się stało i się nie odstanie. Trudno. Co prawda wciąż żałował tamtego zdarzenia, jednak nie zaprzątał sobie nim głowy. Po prostu się stało i tyle. Nie ma nad czym rozpaczać. Zabrał talerz i wstawił go do zlewu. Nie chciało mu się teraz zmywać, więc postanowił, że zrobi to rano następnego dnia. Albo wieczorem. Albo ewentualnie rano za dwa dni. Taaak, Chris miał naprawdę duże problemy z utrzymaniem porządku…

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  79. [Miałyśmy jeden, coś tam było o pieczeniu ciastek w kuchni, a potem siedzeniu na strychu chyba. Coś takiego :)]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  80. Mial sianiaki na ciele, liczne zadrapania. Nigdzie nie bylo widac jego torby - wielkiego, płociennego worka, w któym zawsze przynosił z miasta książki. Nie było tez jego telefonu, portfela....nic. Wyglądał jak kupka nieszcześcia, smierdział dymem i alkoholem. Usłyszał jej głos i niechetnie otworzył oczy - ja nie chcę...- wyszeptał. Miał rozszerzone źrenice.

    OdpowiedzUsuń
  81. Chris popatrzył się na nią ze zdziwieniem i zaśmiał się, podkradając się do niej od tyłu, gdy ta tylko wstała. Nachylił się nad uchem dziewczyny i odgarnął jej włosy.
    - I ładnie to tak przemilczać takie fakty, hm?- spytał, unosząc jedną brew.
    Zaraz potem odsunął się od niej i również wytknął jej język. Po prostu się z nią droczył, jak zwykle. Byli często jak para małych dzieciaków, które dogryzały sobie i się ze sobą przekomarzały, jednak obie strony doskonale zdawały sobie sprawę z sympatii, która kierowała tymi wszystkimi zachowaniami.
    Mógł w sumie obejrzeć bajkę, dlaczego nie? Dawno nie oglądał żadnych kreskówek, głównie dlatego, że po prostu nie miał na to czasu. Praca, dom, Trinny, sen, praca, dom, Trinny sen i tak bez przerwy. O ile w sierocińcu Chris miał nadmiar wolnego czasu, tu nie miał go prawie wcale, a gdy już się trafił, zwykle był w jakiś sposób zaburzany. Taki już los biednego pana Watsona. Ruszył za nią do salonu, gdzie znajdował się niewielki, aczkolwiek wystarczający dla nich telewizor z wbudowanym wejściem na kasety. Chris chciał mieć odtwarzacz DVD, jednak najzwyczajniej w świecie żal było mu na niego pieniędzy. Uznał, że na razie obejdzie się bez niego, a może kiedyś uda mu się zakupić wymarzony sprzęt. Mógłby wtedy oglądać filmy na płytach do woli!
    - Co chcesz oglądać?- spytał, siadając obok niej z pilotem w ręku na niewielkiej sofie.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  82. [Cześć po raz kolejny. c:
    I przepraszam, ze ci tak z odpisem od Ravena zalegam, za nic nie mogę się zebrać, ale w końcu mi się uda, dziś lub jutro. .-.]

    Julien.

    OdpowiedzUsuń
  83. [racja, Jamie jest cudny :D a co do dogadania się to Simon ma ogólnie problemy z nawiązywaniem kontaktów, ale może to przełamie. A z nałogu teoretycznie jeszcze nie wyszedł^^ Masz może już jakiś pomysł na wątek/powiązanie? :3]

    Simon.

    OdpowiedzUsuń
  84. [Przeczytałam w jeden dzień i mi mało ;___;]

    Ozie

    OdpowiedzUsuń
  85. [Skoro zapraszasz to jestem! Powiedz tylko czy masz jakiś pomysł :)]

    Michaił

    OdpowiedzUsuń
  86. [jasne, może go wspierać. W sumie nawet mam pomysł na zaczęcie, więc za jakąś chwilkę spróbuje coś skleić :)]

    Simon.

    OdpowiedzUsuń
  87. Tristan przegrywał z nałogiem i coraz cześciej sięgał po narkotyki. Policja szukalą sprawców tego napadów, bezskutecznie. Chłopak nic nie wiedział. Tego dnia wziął ciut za dużo. Ravena nie było, bo spał u Huntera. Współlokator robił co mól aby Trisowi pomóc za co ten był wdzieczny. Leżał na sowim łożku nieprzytomny, ze trzykawką w przedramieniu i opaską uciskową na nim.

    OdpowiedzUsuń
  88. Wyglądał jakby spał. Miał zmakniete oczy, oddychał spokojnie....ale leżał tak nienaturalnie, ze było widac, ze po prostu upadł na to łóżko. No i miał przy sobie sprzet. w strzykwce zaschłą krew, nie nadawała się wiec już do niczego.

    OdpowiedzUsuń
  89. Obudził się w końcu, nieco zdezorientowany. Usiadł na łóżku i rozejrzał sie zamglonym wzrokiem. Nadal był nieoebecny. Dostrzegł ją po dłuższej chwili, chociaż patrzył prosto na nią - Trinny...co ty tu robisz...?

    OdpowiedzUsuń
  90. Pusty korytarz przytułku dla sierot, samotny chłopak siedzący skulony pod jedną ze ścian, równie pusta strzykawka, którą kurczowo ściska w dłoni... Simon już od kilkunastu minut tkwił w tym amoku, kompletnie oderwany od otaczającej go rzeczywistości. Nie obchodziło istniejące ryzyko, że ktoś w każdej chwili może go nakryć, ukarać... Teraz skupiał całą swą uwagę na bólu, który milimetr po milimetrze ogarniał całe jego wyniszczone ciało. I na głodzie. Bez wątpienia był głodny, ale stan ten nie odnosił się od powszechnie rozumianego pod tym słowem pojęcia. Głód narkotykowy dopadł go nagle i niespodziewanie, skutecznie ograniczający normalne funkcjonowanie. Trząsł się, a jego ciało co rusz atakowały dreszcze. Patrzył tępym wzrokiem na pustą strzykawkę - jedyne źródło przynoszące ulgę. Źródło, które wyschło doszczętnie, pozostawiając go z niczym. Simon przypominał cień człowieka, a cały jego wygląd jeszcze bardziej to pogłębiał. Podkrążone oczy, blada cera, sińce pod powiekami... i do tego te potworne spazmy i serie przenikających ciało ciarek. Blondyn machinalnie odrzucił pustą strzykawkę gdzieś w daleki kąt korytarza, a sam zacisnął dłonie na przydługich włosach, zaczynając się jeszcze bardziej trząść. Po jego brodzie zaczęły kapać strużki łez: symbol jeszcze większego upadku. Ale czy można stoczyć się jeszcze bardziej? Powoli podniósł głowę, gdy usłyszał gdzieś za plecami odgłos kroków. Chciał wstać i jak najszybciej stąd uciec, ale nie miał siły. Był jak marionetka, której ucięto wszystkie sznurki i tym samym uniemożliwiono dalszą egzystencję.

    Simon

    OdpowiedzUsuń
  91. [Nie idź na film, pominęli połowę książki :ccc
    A tak btw to wątek z Ozie? xD]

    OdpowiedzUsuń
  92. - ja....próbuję z tym walczyć - powiedział cicho - ale głod jerst za silny i...i przegrywam sam ze sobą. a wszyscy zamiast mi jakkolwiek pomóc wyzywają mnie od 'idioty'. to nie jest miłe i...i nie pomaga, a jedynie sprawia, ze zaczynam tak myślec i jeszcze bardziej chcę wziaść...

    OdpowiedzUsuń
  93. [Ah, nie wiem. Co ty na to by z nich bylą parę zrobić, a teraz typowi przyjaciele. Dziewczyna wytrzymywałaby z Michaiłem mimo jego trudnego charakteru, mogli by robić wspólne wypady do miasta ;d
    Dziś nie idzie mi wymyślanie jakoś]

    OdpowiedzUsuń
  94. [Ten aktor nie pasuje mi do roli Gusa :c No i nie podobało mi się, że pominęli wątek Caroline. I van Houten W OGÓLE nie przypominał tego z moich wyobrażeń, gdy czytałam książkę. Ale kocham aktorkę, która zagrała Hazel, więc no xD
    Chrisem odpiszę najprawdopodobniej jutro, bo dzisiaj mam okropny brak weny :c]

    OdpowiedzUsuń
  95. - wiesz, ze to nie jest moja wina - powiedział cicho - nie chciałem być uzależniony. ktoś zrobił mi krzywdę i...i potrzebuję pomocy. Bo sam nie wiem co zrobić. Nie mogę przetrzymać głodu. On zawsze wraca. A to jeydne co go odgania. Jak znasz inne rozwiazanie to mi pomóż.

    OdpowiedzUsuń
  96. [No to mogą być jedynie przyjaciółmi to też pasuje mi, szczerze to wystarczy bo mi zależy na tym by Misza miał kogoś jeszcze z kim by się dogadywał.
    Tylko nie wiem jak by to zacząć]

    OdpowiedzUsuń
  97. - staram się, Pysiu....naprawdę....ja też nie chce być ćpunem. To do mnie nie pasuje. To mnie zniszczy i zamieni w Thomasa. A tego nie chcemy - spojrzał na nią smutno - prosze...nie zostawiaj mnie. Raven tez się na mnie wkurza...ja potrzebuję kogoś.

    OdpowiedzUsuń
  98. - szukam cały czas odpowiedniej kliniki. Niestety...są albo dobre, albo darmowę. nie stac mnie na leczenie w tych dobrych.....nie mam skad mieć te pieniądrze - powiedział smutno - a nie chcę mówić o wszystkim dyrekcji. I tak mam problemy, bo musze chodzić zeznawac i takie tam...

    OdpowiedzUsuń
  99. - i wtedy dostaną jeszcze zarzut uszczerbku na zdrowiu - stwierdził cicho Tristan. To by ka poki co jedyna motywacja aby jakoś funckjonować - musieli zamknać tamtych ludzi. Oni musieli ponieśc karę. Tristan mógł być ćpunem, lub nie ale prganienie sprawiedliwosci pozostało w nim bardzo silne.

    OdpowiedzUsuń
  100. Chris w sumie nie miał pojęcia, jakie posiadał kasety, aczkolwiek wydawało mu się, że jego babcia posiadała kilka bajek Disneya. Sam nie wiedział, po co jej one były, skoro swojego jedynego wnuka pozostawiła w sierocińcu. Może po prostu lubiła je oglądać? Właściwie to chłopak nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiał, a teraz nagle strasznie się chciał tego dowiedzieć. Rzeczywistość szybko jednak zderzyła się z jego marzeniami i wybiła mu ten pomysł z głowy. W końcu jego babcia wyjechała nie wiadomo gdzie i najpewniej nigdy jej już nie zobaczy. A szkoda.
    Zaczął przeszukiwać kasety, aż wreszcie znalazł podniszczone pudełko z Piotrusiem Panem. Tak myślał, że gdzieś tu jest. Pokazał Trinny kasetę ze zwycięskim wyrazem twarzy, po czym z lekkim uśmiechem włożył ją do odtwarzacza. Nawet nie trzeba było jej przewijać, bo film leciał od początku. Chłopak usiadł obok Trinny, tak szczelnie owiniętej kocem, że nie było widać żadnego skrawka jej ciała z wyjątkiem głowy. Zaśmiał się mimowolnie, bo dziewczyna wyglądała, jakby spędziła miesiąc na Mount Evereście. Pokręcił głową z rozbawieniem i westchnął cicho, opierając się o oparcie.
    - Nie wierzę, że to robimy- powiedział cicho po chwili ciszy- Jeszcze pół roku temu byłem pewien, że będę bezdomny- uśmiechnął się lekko.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  101. [ Urocza ta Twoja Trinny *.* Musieli bez dwóch zdań znać się wcześniej, bo niedawno przecież Art opuścił sierociniec. Może nawet byliby bliższymi znajomymi? ;> ]

    Art

    OdpowiedzUsuń
  102. - wiesz....ostatnio kupowałem towar u Thomasa. Ma się beznadziejne - powiedział cicho Tristan. Zawsze gardził tym chlopakiem. Uważał, ze zwiazek z nim to największy błąd Trinny. Ale teraz zaczynał go rozumieć. I współczuł mu, bo nie dosc, ze miał takie samo poczucie beznadziejnosci i samotnosci to jeszcze wspomnienia koszmaru jaki zafundował mu ojciec.

    OdpowiedzUsuń
  103. Thomas znów był nad nie. ale już nie walczył. Nie miał po co walczyć. Bał się jednak wciąz przejsc tą cienką granicę jaka dzieliła go od śmierci. Zarabiał na prochy ciałem. Nie był nigdy piękny, ani wysportowany, a prochy go wyniszczały, ale nadal znajdowali się zboczeńcy, ktorzy lubili sobie na nim poużywac za kilka funtów. Jednak źle wybrał. Ci nie byli dobrzy. Brutalnie go pobili i okradli, po czym zostawili go w uliczce aby się wykrwawil i umarł. a on był zbyt słaby aby wyczołgać się blizej głownej ulicy z nadzieją, zę ktoś mu pomoże. Więc lezal tam i myślał o wszystkim. Wspominał Trinny. Ją kochał najdłuzej, najprawdziwej. I strata jej bolała go równie mocno jak śmierć matki. Moze i bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  104. Miał paskudną ranę kłutą w brzuchu i był pocięty też po rękach. jego krew mieszała się z kurzem i ziemią, ktora była w uliczce. powoli odpływał. coraz słabiej słyszał auta, kroki innych ludzi. Umrze tu sam. Trudno. Pewnie znajdą go za kilka dni, może jakoś wyjdzie kim jest i pochowają go koło matki. albo nie. I bedzie miał samotny grób bez imienia, jedynie z koślawym krzyżem z galęzi. Nikt go nie odwiedzi, nie zapali mu lampki, nie usiądzie nad mogiłą i nie zaplaczę. Trudno.

    OdpowiedzUsuń
  105. [To może zróbmy tak, że Trinny pójdzie karmić kaczki, skończy się jej chleb, a na ratunek przybędzie Charles z całą reklamówką starego pieczywa, które podwędził kucharkom w sierocińcu. xD Na dodatek mogą znaleźć jakieś małe, bezbronne kaczątko bądź inne zwierze, które będzie potrzebowało pomocy.]

    Charles

    OdpowiedzUsuń
  106. udało mu się nieco unieśc powieki. dostrzeglł ją i uśmiechnął się leciutko. wydawało mu się, ze śni. nie czul już bólu, odplywał w nieznane. Był pewny, ze nie moze jej tu być. Dlaczego miałaby z nim być? Światło dnia go oślepiało. Pamiętał jak cudownie im było razem, kieyd on nie ćpał. Kiedy byli szczęśliwi. Chodzili razem do kuchni podjadac nutellę, albo kupował jej jakieś drobne prezenty. A ona tuliła go do siebie kiedy nawiedzały go koszmary.

    OdpowiedzUsuń
  107. coraz ciężej mu się oddychało. Ale się nie bał. słyszał jej słowa. był pewien, ze to jakiś jego anioł stróż, czy coś. w sumie czesto porównywał Trinny do anioła. Była cieprliwa. dobra. zawsze była kiedy jej potrzebował. nie zasługiwał na nią. zamknął oczy. nie miał siły dłuzej patrzeć. wydawało mu się, ze się unosi, ze leci gdzieś, a jednoczesnie był taki ciężki.

    OdpowiedzUsuń
  108. [Może uda mi się coś wyskrobać, aczkolwiek nie obiecuję eseju na kilka stron w wordzie. xD]

    Charles

    OdpowiedzUsuń
  109. Nie umarł. zoperowano go, zasyzto rany. wszystko miało sie zagoić. stracił dużo krwi, ale...już nic mu nie groziło. Kiedy się obudził...czuł się dziwnie zawiedziony. Znowu? przecież...już odlatywał i rozmawiał z aniołem! Dlaczego znowu z niego zakpiono? On nie chciał żyć, nie chciał życia, nie chciał...! Słyszał miarowe pikanie masyzny odpowiadające biciu jego serca.

    OdpowiedzUsuń
  110. Wciąż siedział skulony pod tą samą ścianą, patrząc ze strachem wymalowanym na twarzy na zupełnie obcą dziewczynę, pochylającą się nad nim i pozbywającą się łez zalegających na jego policzkach. W pierwszym odruchu chciał oczywiście uciec: w końcu był Simonem Smith'em, dziwakiem, który ucieczką reagował na każdą próbę nawiązania z nim kontaktu czy zbliżenia. Teraz jednak było zupełnie inaczej. Po pierwsze i tak nie miał siły, by dość szybko się stąd ulotnić i coś podpowiadało mu, że przy tej nieznajomej brunetce nic mu nie grozi. Poza tym nie mógł do końca życia tkwić w tej swojej zamkniętej na świat kopule i tłumaczyć wszystkiego lękiem i chorobą nerwicową. Musiał chociaż spróbować się otworzyć, aczkolwiek zdawał sobie sprawę, że zanim to się stanie to czeka go długa i mozolna praca. Posłusznie jednak podniósł się na nogi i stanął obok dziewczyny, nie bardzo wiedząc co robić. - Chodźmy stąd - powtórzył zachrypniętym głosem, robiąc przy tym jeden mały krok do przodu.

    Simon

    OdpowiedzUsuń
  111. Praktycznie każdy dzień był dla Charlesa taki sam. Nie, żeby narzekał. Podobało mu się to. Wszystko ułożone, bez większych zmian. Posiadał już nawet poczucie przynależności do społeczeństwa. Nie czuł się ani trochę gorszy przez to, że rodzice go porzucili. Wydawało mu się nawet, że z nimi byłoby gorzej. No tak, kto normalny mówi, że w sierocińcu jest lepiej niż w rodzinie. Zdarzają się i takie przypadki, kiedy nieobecność rodziny jest lepszym rozwiązaniem niż jej obecność. Tak było w przypadku Charlesa.
    Młody czasami lubił pokazywać jaki z niego rebeliant. Nie było to nic groźnego, wręcz przeciwnie. Jego zachowanie było niekiedy uroczę. W końcu który szesnastolatek naraża własną głowę kradnąc co tydzień stare, zeschnięte pieczywo z kuchni sierocińca aby nakarmić kaczki i inne zwierzęta? Póki co - chyba tylko Charles. A było to nie lada wyzwanie z jego elfickim wzrostem! Praktycznie rzecz nie do wykonania.
    Kiedy już wymknął się tylnymi drzwiami kuchni, od razu pobiegł nad staw, chowając pod bluzą ogromną reklamówkę z pieczywem. Wyglądało to komicznie, nawet z jego perspektywy. Na miejscu spotkał Trinny, która ot tak sobie siedziała i po prostu patrzyła się na kaczki.
    — Jak dasz im skórkę od chleba, to może pozwolą się pogłaskać. — rzucił, uśmiechając się szeroko. Przysiadł obok dziewczyny, wyciągając spod bluzy monstrualną reklamówkę pełną przysmaków dla ich zwierzęcych przyjaciół.

    Charles

    OdpowiedzUsuń
  112. [Triiinnyyyyyy! Jak dobrze tu wrócić, tęskniłam za wami <3 Masz ochotę na jakiś wątek? :3]

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  113. Dostrzegł ją. Uśmiechnął się lekko. Nie...to nie był anioł. w sensie...w sumie był. Ale ona tam faktycznie była. Była z nim i go urtaowała. Czyli nie był jej obojetny....nie mógł być. - Trinny... - chciał ją zawołać, ale wyszedł mu słaby szept. Musi nad tym popracować. Brzuch go nie bolał, bo był na lekach przeciwbólowych. I uspokajających zarazem.

    OdpowiedzUsuń
  114. Postanowił dac jej się wyspać. Kiedy przyslzi lekarze odłącyzli go od cześci aparatury. podano mu nowe leki i znó na chwilę przysnął. a kiedy się obudził, była przy nim - Trinny...

    OdpowiedzUsuń
  115. - jesteś tu, bo....bo mnie kochasz.... - mówił to z taką prośbą w głosie, z takim pragnieniem. chciał usłyszeć 'tak'. jedno, krótkie słowo, ktore mogło zmienić wszystko. z jego strony, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  116. Spojrzał na to przerażony - Trinny! - zawołał za nią. Nie...nie pozowli jej odejsc. Już nigdy nie pozowli jej odejsc - prosze....zostań....ja....przestanę. mam dosc tego bałaganu. obiecuje....ale zostań ze mną.

    OdpowiedzUsuń
  117. - bo każdy zasługuje na kolejną szansę - powiedział cicho, smutno. uśmiechnął sie niepewnie. wyciagnął w jej kierunku dłoń. starał się nie łudzić, ze jeszcze sie zejdą. ale cały czas o niej myslał. żył wspomnieniami. Pamietał ich pierwszy seks. bardzo nieudolny z obu stron - ona dziewica, on ofiara ojca pedofila. Ale jakoś poszło. I za każdym kolejnym razem sżło im coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  118. Bez słowa zgodził poprowadzić się za rękę co było do niego tak bardzo niepodobne. Nieznajoma brunetka była chyba pierwszą dziewczyną, której od dłuższego czasu pozwolił się dotknąć, nie krzywiąc się przy tym czy też głośno nie manifestując swojego sprzeciwu. Wraz z nią wszedł do pokoju, przystając na moment na progu i rozglądając się z zaciekawieniem. Simon jak dotąd nikogo nie odwiedzał i wątpił by taka sytuacja jeszcze kiedykolwiek się powtórzyła, toteż chciał jak najlepiej zapamiętać no nowe pomieszczenie. Jego wzrok wciąż był zaszklony od niedawnego płaczu i nieco ograniczał mu pole widzenia, jednak mógł z pewną świadomością stwierdzić, iż pokój nie różni się praktycznie niczym od jego własnego, poza drobnymi osobistymi detalami. Usiadł na samym brzegu łóżka oddychając głęboko by odzyskać panowanie nad własnym trzęsącym się ciałem. -Dziękuje - wyszeptał, biorąc od niej kubek z wodą. Być może rzeczywiście temperatura była dość wysoka, co jednak nie przeszkadzało Simonowi w noszeniu grubej bluzy. Chłopak dość często miewał napady zimna i rzadko kiedy odsłaniał którąś część ciała. Po części wstydził się też pokazać posiniaczone i pokryte bliznami ręce, a materiał starej, czarnej bluzy skutecznie je maskował. Smith upił kilka łyków wody i odstawił kubek na pobliskie biurko, podnosząc głowę i patrząc na uśmiechającą się lekko dziewczynę. - Dziękuję, że mnie stamtąd zabrałaś - powiedział, raz jeszcze używając tych dziękczynnych słów. Chyba pierwszy raz w życiu poczuł wobec kogos wdzięczność. Dziewczyna nia znała nawet jego imienia, a mimo to zaprosiła go do siebie. Przygarnęła nic niewartego ćpuna, nie zostawiając go samego, zdanego na pastwę losu.

    Simon

    OdpowiedzUsuń
  119. chwycił ją za tę dłoń, uśmiechajac się szeorko. wróciła. JEGO Trinny wróciła. Ale bał się jednak tej nadziei. Bo mógł się mylić, a ten bład mógł go mocno zdołować.
    - Dziękuję, Triniczku - powiedział cicho i dotknął jej włosów - przydałby ci się kontakt ze szczotką, wiesz...? - spytał, zartując.

    OdpowiedzUsuń
  120. - dlaczego? - spytał cicho - ja się postaram...zmienię....dla ciebie. tylko dla ciebe, Triniczku - powiedział. spojrzał na nią ze strachem. I znów się gdzies wycofywał, chował za murami, aby uniknąc wybuchu i łez.

    OdpowiedzUsuń
  121. odwrócił wzrok. i tak zabolało. On ją kochał. nie potrafił tego zmienić. I każdą osobę porownywał z nią. Nigdy nie wybaczy sobie tego, ze pozowlił jej odejsc, ze wtedy wyjechał. Gdyby został...nadal byliby parą. Nie odpowiedział jej. cuł jeynie łzy.

    OdpowiedzUsuń
  122. - Nie wstydzę się blizn - powiedział cicho, choć był to oczywisty blef. Simon poczuł jednak coś na kształt wyjątkowo silnej i niewytłumaczalnej więzi, gdy dziewczyna pokazała mu własne, zagojone już ślady po igłach i zapewniła, że go rozumie. Wierzył jej: a przynajmniej chciał jej wierzyć. Chciał jej zaufać, chociaż wątpił, czy potrafiłby obdarzyć kogoś tym uczuciem. Już tyle razy słyszał, że ktoś jest mu w stanie pomóc, jednak zawsze kończyło się to jednym wielkim zawodem i chłopak najzwyczajniej w świecie przestał wierzyć w te słowa. Nie chciał niczyjej pomocy. Od zawsze żył w przekonaniu, iż nie potrzebuje mieć przy sobie zupełnie nikogo. Uciekał od ludzi, zostając sam na sam z własnymi problemami. Ale może nadeszła pora by to zmienić? Blondyn ściągnął bluzę i położył ją na swoich kolanach, obracając głowę by spojrzeć na twarz Trinny.
    - U ciebie wygląda to o wiele lepiej - mruknął, wskazując gestem na swoje ręce. Na te posiniaczone od igieł przeguby i czerwone podłużne kreski na nadgarstkach. Szybko odwrócił wzrok, byle tylko nie patrzeć na te okropne ślady. Już wielokrotnie obiecał sobie, że skończy przynajmniej z żyletką, ale za każdym razem jego słowa okazywały się tymi nic nieznaczącymi i rzucanymi na wiatr zdaniami. Chłopak zamilknął i starł ze skroni kropelki potu. Jego pokłady odwagi zapewne zostały już wykorzystane, więc teraz przyszła pora na tak dobrze znaną nieśmiałość i wyobcowanie. Ale i tak był z siebie odrobinę dumny: odkrył blizny, pozwolił się dotknąć... to duży wyczyn jak na Simona Smith'a. - A ja jestem Simon - oznajmił po dłuższym czasie, reflektując sie i zdając sobie sprawę, że nie odpowiedział na jej ostatni komunikat.

    Simon

    OdpowiedzUsuń
  123. [ej chyba mnie zagadali, złe ludziki :C]
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  124. - nie wystarczy, Trinny. Nigdy się z tym nie pogodzę - powiedział w końcu cicho - nie wybaczę sobie tego, ze wyjechałem. Trzeba było tu z tobą zostać - dodał cicho. Ciągle miał zamkniete oczy. Nie chciał widzieć jak wychodzi. Jak go zostawia po raz kolejny, tym razem na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  125. [No to klapa, bo jak zwykle nie mam i ja ;_; W takim razie mogłybyśmy użyć czegoś oklepanego, jak odsiadywanie razem kary za jakieś głupoty, czy coś... Nie mam pojęcia :c]

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  126. - Ktoś kradł ci dragi? - zapytał, patrząc na nią z wyraźnym zaskoczeniem - Przykro mi - dodał cicho, choć te słowa kierował przede wszystkim do owych kradzieży, a nie wycieczek do szpitala w dość ciężkim stanie. Przez moment poczuł się wyjątkowo głupio, jednak nie potrafił zapanować nad tym, że zwykłe narkotyki wywyższał ponad zdrowie. Simon odkąd pamiętał przestał się o siebie martwić: nie jadł, o mały włos nie wyniszczył doszczętnie swojego organizmu... Jedyną rzeczą, którą się przejmował był fakt, jakby tu zdobyć kolejną działkę. Skutki zaniedbania były widoczne jak na dłoni, w postaci ogólnego osłabienia, chorobliwego szczupłego wyglądu i bladej posiniaczonej skóry. Wielokrotnie chciał zmienić swoje priorytety, aczkolwiek każda próba kończyła się taką samą porażką. - Dziękuje - wymamrotał, krzywiąc się lekko, gdy dziewczyna przemyła najświeższe z przecięć wodą utlenioną. Smith żył w błogim przekonaniu, iż nie ma najmniejszego sensu w opatrywaniu takich ran. W końcu ciął się świadomie i nie chciał w żadnym wypadku uśmierzać tego typowo fizycznego bólu po starciu żyletki z delikatną skórą. Nazajutrz jak zawsze przychodziły oczywiście wyrzuty sumienia i skrupulatne ukrywanie śladów porażki pod materiałem ubrania. - Nie sądziłem, że ten dzień będzie miał taki finał - wyznał zgodnie z prawdą - Byłem pewien, że skończe ze sobą tam na tym korytarzu, bo głód wygra... W życiu nie spodziewałbym się, że ktoś zwróci na mnie uwagę i zainteresuje się takim dziwakiem jak ja. - zakończył i obrócił głowę, by nie patrzeć jak Trinny katuje jego pozostałe najnowsze blizny.

    Simon

    OdpowiedzUsuń
  127. - nie rozpadłoby się - powiedział z przekonaniem - chyba, ze ty mnie nigdy nie kochałaś, skoro tak łatwo znalazłaś sobie kogoś na moje miejsce. ja nie potrafię. wszystkich porownuję do ciebie. I nikt nie sprostał tym wymaganiom - dodał spokojniej - wolę już nic dla ciebie nie znaczyć, niż być przyjacielem, o którym zapomnisz jak tylko Chrisio będzie miał problem.

    OdpowiedzUsuń
  128. Kaczki to takie urocze, niedoceniane stworzonka. Wszyscy zachwycają się jakimiś chomikami, jaszczurkami i innymi zwierzakami sprowadzanymi z najbardziej odległych krajów. Zapomina się, jak piękne są zwierzaki, które chowa się na gospodarstwach.
    Charles awaryjnie położył swoją dłoń na ręce Trinny, która kurczowo trzymała się jego ramienia. Lepiej dmuchać na zimne niż później wzajemnie się ratować z lodowatego stawu. Chłopak widząc kaczkę, która do nich podpłynęła aż westchnął z radości. Co chwila podawał dziewczynie kolejne kawałki suchego pieczywa, rozglądając się po tafli wody. Nagle jego oczom ukazało się całe stado kaczek i milion żółtych, małych plamek, które płynęły za nimi.
    — O Jezusie, małe kaczuchy! — podekscytowany zaczął zagryzać dolną wargę, nadal trzymając dziewczynę, aby nie runęła do wody — Nigdy wcześniej nie widziałem tutaj aż tylu kaczek! To chyba nasz szczęśliwy dzień. — zaśmiał się cicho, szturchając Trinny.
    Przysunął reklamówkę z suchym chlebem bliżej ich dwójki, aby łatwiej było czerpać nowe przysmaki dla kaczek.

    Charles

    OdpowiedzUsuń
  129. Chris naprawdę doceniał to, co Trinny dla niego robiła. Bo w końcu wcale nie musiała. Nie musiała kupować mu pieczywa, sprzątać, zmywać… Chociaż wtedy pewnie żyłby w wiecznym chlewie, bo, nawet gdyby chciał już posprzątać, miał na to najzwyczajniej w świecie za mało czasu. Niestety praca go męczyła. Lubił ją i cieszył się, że miał gdzie zarobić trochę pieniędzy, jednak było to wyczerpujące. Każdy wolny dzień z kolei przeznaczał dla Trinny lub innych ludzi z sierocińca, którzy akurat chcieli się z nim spotkać. Coś tam czasem uprzątnął, ale nie należało to do dokładnych i zaplanowanych porządków. Raczej ograniczało się do złożenia ciuchów i wrzucenia ich do szafy, żeby nie walały się po podłodze.
    Pogłaskał ją po głowie, patrząc na nią z dezaprobatą. Czasem współczuł jej tak słabej odporności na alkohol i inne używki, jednak z drugiej strony… Niewiele potrzebowała, aby zapomnieć o wszystkim, co działo się w realnym świecie. Chris żeby się upić, musiał wypić naprawdę sporą ilość alkoholu.
    - Może połóż się lepiej spać…- powiedział, patrząc na nią.
    Nie chciał, żeby siedziała i oglądała kreskówkę na siłę. Tak czy siak będzie miała cholernego kaca, a chyba lepiej dla niej, jak się przynajmniej wyśpi. Przynajmniej tak mu się wydawało.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  130. Została niemal wepchnięta do klasy, co tylko rozjuszyło ją jeszcze bardziej. Odwróciła się gwałtownie na pięcie, może by oddać, może zacząć rzucać wyzwiskami, ale drzwi trzasnęły okrutnie i została sama. Usłyszała cichy zgrzyt zamka i zrozumiała, że szybko się stąd nie wydostanie. Zrezygnowana podeszła do okna, jednak wysokość wykluczała wszystkie rodzaje ucieczki. Gdyby tak umiała latać...
    Znowu ją nakryli w gabinecie na kradnięciu kluczy, tym razem nauczyciel nie miał więcej cierpliwości niż zwykle i bez słowa wepchnął ją do jednej z sal. Była nieużywana, bardziej zniszczona niż inne, pełna kartonów i starych rupieci.
    Usiadła na podłodze w jednym z wolnych kątów i podkuliła nogi, nie wiedząc co ma teraz począć. Chyba zostało jej tylko czekać, aż ten stary zgred wróci. Albo może tłuc w drzwi, licząc iż ktoś ją uratuje.
    Nagle ciszę przerwał kolejny zgrzyt zamka i dosłownie tak jak Bee przed chwilą, do sali wpadła Trinny. Drzwi znowu trzasnęły.
    - Boże, dziękuję! - niemal wzniosła dłonie ku niebu. Choć brzmi to samolubnie, cieszyła się, że ma towarzystwo, zwłaszcza, iż nie wiedziała ile czasu tu zostanie. - A ty co znowu narobiłaś, że cię tu zamknął? - zapytała odrobinę uszczęśliwiona.

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  131. - Walczyć? - powtórzył, obracając w jej kierunku głowę. Cierpliwie czekał, aż brunetka skończy bandażować jego ręce, w międzyczasie zastanawiając się nad sensem tego przekazu. Simon nie wierzył już kompletnie w nic, a już szczególnie w sens własnej egzystencji. Nie miał siły walczyć i nawet nie liczył, by udało mu się kiedykolwiek stanąć na nogi. Poza tym nie był głupi: dobrze wiedział, że dla kogoś od lat uzależnionego od heroiny nie ma szans na powrót do życia. Nawet gdyby bardzo chciał, nie dałby rady oderwać się od takiego nałogu. Od uzależnienia, które sukcesywnie doprowadziło go na samo dno, niszcząc wszystko co posiadał, począwszy od ciała a kończąc na psychice. - Trinny, ja nie mam po co walczyć. Dla takich ludzi już nie ma ratunku - powiedział cicho, po raz pierwszy dzieląc się z kimś tymi słowami. Słowami, które dotychczas krążyły jedynie po jego głowie, by doczekać czasu, w którym sam je zaakceptuje i zgodzi się z ich prawidłowością.

    Simon

    OdpowiedzUsuń
  132. [Nie wiedziałem, którą panią wybrać, więc zawitałem pod tą pierwszą. :) Masz może jakiś pomysł na ten wątek?]

    Calvin

    OdpowiedzUsuń
  133. - Nie mam żadnej szansy - mruknął, pewnym siebie głosem - Jestem przegrany i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej... To, że tobie się udało nie oznacza, że każdy ma tyle siły - dodał, wyrzucając to z siebie na jednym wydechu. Simon nienawidził słuchać jak ktokolwiek zamęczał go obietnicami, iż wszystko się jeszcze ułoży. Nie układało się od ponad szesnastu lat, więc dlaczego miało ułożyć się właśnie teraz? Dlaczego jego los miał poprawić się w chwili, w której nie miał wystarczająco dużo mobilizacji by zrobić cokolwiek? Kiedy upadł na kolana i nawet nie chciał się podnieść... - Dziękuje za to - dodał, wskazując gestem na swoje obandażowane niczym mumia ręce - Ja chyba wrócę już do siebie - odrzekł, powoli podnosząc się na nogi i tęsknie spoglądając w stronę drzwi.

    Simon

    OdpowiedzUsuń
  134. Mogła się tego spodziewać po swojej przyjaciółce. Że nie wstanie, kiedy Belle ją o to ładnie poprosi. Cohen przez chwilę łudziła się, że to kakao skusi Trinny, ale poddała się, gdy ta ledwo co złożyła jedno sensowne zdanie na wpół śpiąco.
    Odstawiła kubki na szafkę niedaleko łóżka, po czym odchyliła kołdrę i wtuliła się w ciało Trinny, opierając brodę na jej ramieniu. Mimo, iż na dworze świeciło już poranne słońce, i było dość ciepło, to Annabelle czuła że jej jest chłodno; z ulgą więc położyła się obok Levander, zabierając jej tym samym ciepło.
    Przymknęła oczy, odgarniając z twarzy swoje rude kosmyki włosów, po czym ziewnęła, wtulając się jeszcze bardziej w ciało dziewczyny.
    -Wiesz co, muszę Ci coś powiedzieć-zaczęła po chwili, nie otwierając nawet oczu. Teraz to i jej zachciało się spać, powieki ciążyły niemiłosiernie, jakby robiąc Belle na złość. W głowie również zaczęła pojawiać się myśl, że spanie jest ważniejsze, a ta ważna wiadomość może przecież poczekać, że nigdzie nie ucieknie. Siedemnastolatka jednak nie chciąła tego odwlekać. Chciała to powiedzieć jak najszybciej, wyrzucić z siebie, odstawić ten ciężar.
    Westchnęła głośno, by chwilę potem ziewnąć przeciągle.
    -Tak jakby wpadliśmy z Billiem-wymamrotała następnie, krzywiąc przy tym nos. Tak bardzo jej nie pasowały te słowa. Tak bardzo.
    Owieczka

    OdpowiedzUsuń
  135. Hunter dopiero te półtora roku temu znalazł sobie kogoś, z kim również był nierozłączny. Wcześniej niby ten rozmawiał z innymi, gdy już stany lękowe nie były tak częste i dawały mu możliwość normalnego funkcjonowania. Ale czuł się wtedy samotny, bo jednak każdy się kogoś trzymał, a on chodził wszędzie sam. Teraz o uczuciu porzucenia nie było nawet mowy, kiedy cały czas chodził za nim Kruczek, nawet kiedy powinien być w sierocińcu albo na lekcji. Znaczy, teraz o to, że chłopak wagaruje nie musiał się martwić, przecie były wakacje.
    - To nie jest wcale takie straszne. Znaczy, wiem, że tak się wydaje, ale potem będzie lepiej. Wystarczy tylko się przyzwyczaić... - westchnął. Tak, teraz tak mówił, ale gdy się pakował, myślał, że wpadnie w jakąś histerię.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Bardzo chętnie. Nawet z obiema paniami. Tylko pomysłu mi brakuje. Ale jeżeli byś coś wymyśliła, nawet dennego, to byłabym skłonna zacząć.]

      Usuń
  136. [ Może być i z obiema :P śliczna dziewczyna. Skoro ma problemy z autoagresją, to może pedagog skieruje ją na indywidualne zajęcia plastyczne do Trevora, żeby tam nauczyła się pozbywać negatywnych emocji przez sztukę? ]

    OdpowiedzUsuń
  137. Trevor uwielbiał swoją pracę. Łączył przyjemne z pożytecznym. Rysunek towarzyszył mu od małego i dawał pewne poczucie wyjątkowości - nikt w jego otoczeniu nie potrafił czynić takich cudów zwykłym długopisem, co on. Dla niego był to też sposób oderwania się od świata, czy to na nudnych wykładach w szkole, czy też możliwość oczyszczenia umysłu z różnych brudów i negatywnych emocji. Dzięki temu do tej pory nie zwariował.
    W sierocińcu zaczął pracę z prostej przyczyny - musiał czuć się potrzebny. A wiedział, że może zmienić życie choć jednego dzieciaka. Gdy dostrzeże w nim jakiś talent, pomoże mu go rozwijać. I w ten sposób, ułatwi komuś start. To było piękne.
    Teraz dostał jednak wyjątkowe zadanie. Jedna z uczennic, której w ogóle nie był w stanie skojarzyć, miała ponoć problemy z autoagresją. Wspomniał kiedyś o tym, że sztuka może pomóc i tak jakoś się złożyło, że pedagog skojarzył fakty i postanowił spróbować. Dla Trevora było to duże wyróżnienie, ale i odpowiedzialność - przecież chodziło o zdrowie, zarówno psychiczne, jak i fizyczne, młodej kobiety. A on chciał pomóc najlepiej, jak tylko potrafił.
    - Dzień dobry - odpowiedział wesoło, gdy już wszedł do klasy. Zignorował nieprzyjemny ton dziewczyny, wiedział, że nie będzie łatwo. - Ja jestem Trevor, a ty?

    [ Taka pomoc mu się przyda :) Ja mam zacząć, czy Ty? ]

    OdpowiedzUsuń
  138. [To może Trinny byłaby z nim razem na treningu jako "dziewczyna" Aidana. Chłopak mógłby ją do tego jakoś namówić, aby pokazać chłopakom z klubu, że on też ma dziewczynę i ich posądzenia o homoseksualizm są nie na miejscu.]

    OdpowiedzUsuń
  139. Tego dnia miał pojawić się z dziewczyną na stadionie. Ostatnio koledzy posądzili go o to, że może Aidan woli chłopców. Fakt, faktem był biseksualny i tolerancyjny. Miestety w szatni to by nie przeszło. Miałby po prostu grubo przechlapane. Dlatego też poprosił Trinny o pomoc. Aby poudawała jego sympatię. Ta o dziwo się zgodziła. Chyba na całe jego szczęście.
    Kiedy mieli przerwę w treningu podszedł do trybuny, gdzie dziewczyna na niego czakała. Uśmiechnął się szeroko w jej kierunku i pomachał do niej ręką. Po chwili ucałował delikatnie w policzek. Tak, aby koledzy widzieli.
    - Widzę, że masz coś smacznego dla mnie. - Zerknął na tobołek przy dziewczynie. Jego kolegom oczy o mało co nie wyszły z orbit.

    OdpowiedzUsuń
  140. - Nie wiem skąd ty wytrzasnąłeś ją, ale jest mega. I żarcie ci przynosi. - Powiedział Mark, a zaraz zwrócił się do swojej dziewczyny. - Też byś tak mogła od czasu do czasu.
    Collins cicho zachichotał pod nosem. Już sobie wyobrażał jak to na drugi dzień z widowni robi się pole piknikowe. Tak, to było śmieszne wyobrażenie.
    - No wiesz... Ma się w sobie to coś. - Odpowiedział koledze, ale szczerzył się do Trinny. - Ty to wiesz jak o mnie zadbać. - Akurat on lubił wszystko co było w zestawie. - Pamiętaj, czerwone żelki są najlepsze. - Objął ją ramieniem.

    OdpowiedzUsuń
  141. [Również się witam :D Wątek chętnie *o* Z pomysłem gorzej ale coś się wymyśli xD]

    Cori Bell

    OdpowiedzUsuń
  142. - Czy zdążyłem zjeść śniadanie? - Zapytał, zastanawiając się przez chwilę. Nie pamiętał tego za bardzo. Coś chyba jadł... - A, tak, zjadłem w locie. Jak biegłem na trening. Była jakaś owsianka, ale ja zadowoliłem się zupełnie kanapkami z wędliną i swoim własnym majonezowo- musztardowo- keczupowo- chrzanowym sosem. - Uśmiechnął się do niej rozbrajająco. - Ale dzięki, że pamiętałaś. To co? Bierzemy na współkę tą drożdżówkę. - Stwierdził szatyn.

    OdpowiedzUsuń
  143. [Wracam. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale ostatnio mój mózg świruje bardziej niż zwykle :I Możemy zacząć jakiś nowy wątek?]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  144. [Lucy *-* chwile się będę jeszcze ślinić do ekranu, aby popatrzeć na moja ukochana Lucy xD masz może pomysł jak zacząć wątek?]

    Alyssa

    OdpowiedzUsuń
  145. [ Ooo, wspólne poszukiwanie duchów brzmi dobrze ^^ Może przy pełni? Pewnie Cori by na to poszła, a potem zaczęła by krzyczeć na byle powiew wiatru xD]
    Cori Bell

    OdpowiedzUsuń
  146. [Wracam, Pingwinie <3 wybacz za nieobecność, obiecuję rychłą poprawę <3]

    W jednej chwili zaschło jej w gardle do tego stopnia, że nawet przełknięcie śliny nic nie dało. Jakby miała ogromną pustynię w ustach. Nadal nie mogła uwierzyć, że powiedziała o wszystkim Trinny, ale przecież Leander była jej przyjaciółką, nie chciała jej oszukiwać, i dlatego o wszystkim poinformowała, choć Belle tak naprawdę sama jeszcze w to wszystko nie wierzyła. To było takie... dziwne. Jakoś odruchowo położyła ręce na brzuchu, jakby nie wierząc że tam, w środku, znajduje się mały człowiek. Nie, przecież to było niemożliwe...
    -No. Zrobiłam chyba z trzy testy, i każdy z nich pokazywał te cholerne dwie różowe kreseczki-powiedziała, odwracając twarz ku przyjaciółce.
    -Trinny, jak ja sobie poradzę? Przecież ja sobie nie poradzę, to nie może być prawda. Przecież to nie może być prawda-jęknęła, przerażona faktem, że jest w ciąży. Przecież miała dopiero siedemnaście lat. Mieszkała w domu dziecka, i sama jeszcze była dzieckiem, i nagle miała zająć się swoim? Niby jak?!
    Annabelle

    OdpowiedzUsuń
  147. - Czyli mamy podobnie. - Zasiał się serdecznie chłopak. On też czasami przesypial porę sniadaniowa. Bo wolał lepiej się wyspać. Za to później na obiedzie nadrabial. Albo w jakiejś fastfooderii. Bo jak on to mawia... Najpierw masa, potem rzeźba.
    - Aidan, może chciałbyś przyjść dzisiaj ze swoją dziewczyna na imprezę do mnie? - Zapytał Rick. Jezus Maria! Klekajcie ludy i narody! Rick- kapitan drużyny- zaprosił go na imprezę do siebie.
    - Zobaczę. Wiesz, muszę trochę czasu spędzić z Trinny. Ale rozwaze to i w razie czego to dam ci znać.

    OdpowiedzUsuń
  148. Nie miał w zwyczaju spóźniać się na lekcje. Jeszcze weszłoby mu to w jakiś nawyk. A nawyki często są niekorzystne. Nawet dla niego, kiedy już miał te swoje ponad dwadzieścia lat. Jednak jako nowy nauczyciel nie znał jeszcze na pamięć tych wszystkich korytarzy i sal, w których przyszło mu uczyć. I dlatego zdarzało mu się dosyć często jeszcze gubić drogę.
    Tak też i było dzisiaj. Co z tego, że wyszedł pięć minut szybciej, skoro i tak ponownie zabłądził. Aż myślach przeklął siebie za tak kiepską pamięć do dróg.
    W końcu jednak udało mu się trafić pod klasę. W prawdzie tu po dzwonku, ale jednak. Otworzył drzwi, ku zaskoczeniu wszystkich uczniów. Chyba nikt ich nie poinformował, że mają nowego nauczyciela muzyki.
    - Dzień dobry wszystkim- przywitał się, kiedy młodzież zajęła już swoje mijesca.

    OdpowiedzUsuń
  149. [Och. Widzę Lucy, muszę skomentować *-* Mam ochotę na wątek :D Jakbyś również chciała czegoś spróbować to zajrzyj pod naszą kartę :3 Myślę, że udałoby się nam znaleźć jakieś powiązanie :D]

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  150. [oki doki :) co powiesz na powiązanie takie króciutkie... Yui mogłabym uważać Trinny za swoją młodszą siostrę... między nimi różnica jest 4 lat, Yui odchodzi z sierocińca gdy Trin ma 14 :)]

    OdpowiedzUsuń
  151. - Tematy z barokowej wam powpisuję, bo nie chcę mieć kłopotów z dyrekcją, że nie prowadzę zajęć zgodnie z planem nauczania. I tyle to z tego waszego baroku będzie- powiedział blondyn- Mam nadzieję, że muzyka ubiegłego wieku bardziej was interesuje niż średniowieczne brzmienia- bardziej to stwierdził niż zapytał. Zauważył, że sporo uczniów uśmiechnęło się szeroko, kiedy usłyszało jego słowa- Cieszę się, że wam to się podoba- uśmiechnął się do nich.

    OdpowiedzUsuń
  152. - Dla ciebie mógłbym pójść nawet i na koniec świata i o kilometr dalej. - Uśmiechnął się do niej szeroko. Zaraz zwrócił się do kolegi. - Będziemy.
    - No to świetnie. W takim razie trzymajcie się i do zobaczenia. - Powiedział i szybko umknął. Z resztą tak, jak i reszta.
    - Wpadłaś mu w oko. - Szepnął Aidan do Trinny.

    OdpowiedzUsuń
  153. [Jeżeli masz jakiś pomysł to dajesz. Ja zacznę.]

    OdpowiedzUsuń
  154. Ten dzień można uznać za iście historyczny. Wszystkie panienki ćwiczyły! W końcu modły Madeleine zostały wysłuchane. Abba Ojcze, Abba!
    - Cieszę się, że w końcu poszłyście po rozum do głowy i zaczęłyście ćwiczyć- Powiedziała z nieukrywanym zadowoleniem w głosie- Proszę przeprowadzić raport. A później trzy kółka truchtem dookoła sali- Uśmiechnęła się do nich.

    OdpowiedzUsuń
  155. - W razie czegoś to masz moje pozwolenie i błogosławieństwo, aby strzelić mu z liścia w twarz. No wiesz... Gdyby tak coś powiedział ci przykrego. Albo gdyby był zbyt nachalny czy coś. No, ale wtedy to idą ciosy grubszego kalibru. - Zaśmiał się cicho pod nosem dźwięcznym głosem. - No na przykład... Takie kopnięcie z kolana między nogi. - Szybko jej wytłumaczył i ponownie zachichotał.

    OdpowiedzUsuń
  156. [To chyba nie do mnie było :)]

    OdpowiedzUsuń
  157. [Cześć i czołem. Może jakieś powiązanie i wątek pomiędzy Xavierem, a Trinny? Postać jest naprawdę bardzo fajna, a tą dwójkę wyobrażam sobie jako parę dobrych przyjaciół lub nawet coś więcej. ;] Jak będziesz miała ochotę na watek to zapraszam. Postaram się coś wymyślić. ^^]

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  158. [To o muzyce? Chyba raczej do postaci prowadzonej przez moją siostrę, tzn. do Olivera.]

    OdpowiedzUsuń
  159. [no cześć, no cześć. wątek może z moją smarkulą ? :>]


    Sheila.

    OdpowiedzUsuń
  160. Chris doskonale zdawał sobie sprawę z wyjątkowości tego dnia. To dzisiaj Trinny opuszczała sierociniec. To dzisiaj się do niego wprowadzała. Naprawdę cieszył się na tę wiadomość. Nie mógł doczekać się jej w swoim niewielkim domu. Chciał cieszyć się jej widokiem każdego ranka i codziennie słuchać jej głosu przed snem. Nawet nie wiedział, kiedy aż tak bardzo ją pokochał.
    Niestety nie mógł się zwolnić z pracy, aby pomóc jej w przeprowadzce. Ostatnio w warsztacie było naprawdę dużo pracy, a on zaczął brać na siebie nieco większe obowiązki, niż tylko sprzątanie i przenoszenie sprzętu. Pomagał też przy drobnych naprawach. Uczył się coraz więcej i wiedział już, że czeka go praca mechanika. Może nie było to tak aspirujące zajęcie, jak bycie politykiem albo lekarzem, jednak dla dzieciaka z Agnes Redbair zdobycie jakiejkolwiek pracy powinno być źródłem nie lada szczęścia. Tak też było w przypadku chłopaka. Po skończonej pracy, zebrał szybko swoje rzeczy i niemalże wybiegł z warsztatu, nie zwracając uwagi na śmiechy za jego plecami oraz rzucane przez pracowników hasła. Już dawno zorientowali się, że Chris kocha pewną małą, ciemnowłosą osóbkę. Nie poznali jej, ale za każdym razem, gdy opuszczał miejsce pracy, rzucali głupimi żartami na ten temat. Nie miał im tego za złe. Właściwie to śmiał się pod nosem razem z nimi. Wiedział, że mimo bycia młodziakiem, był lubiany przez mechaników i nie życzyli mu źle.
    Wszedł do domu i rzucił torbę w kąt, po czym rozpromienił się na widok dziewczyny.
    - Nareszcie- powiedział zadowolony i przytulił ją mocno.
    Niesamowicie cieszył się na ten dzień. Dzień, gdy oficjalnie będzie żył z nią pod jednym dachem.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  161. [hm, może... właściwie to chyba wolę zaczynać niż wymyślać. XD do głowy przychodzi mi w sumie tylko, że albo młoda się wymknie nocą/wieczorem/kiedykolwiek i Twoja ją złapie, albo coś w stylu "jezu, ona zniknęła, może tu sprzedają ludzi na organy" i mała będzie uparcie próbowała dowiedzieć się, co się stało, zupełnie zapominając o tym, że kiedyś się dorasta i trzeba wyprowadzić... o.o a Ty coś masz ? :>]


    Sheila.

    OdpowiedzUsuń
  162. Na samo słowo "obiad" ślina napłynęła mu do ust. Był strasznie głodny, jak zwykle po pracy. A fakt, że dziewczyna przygotowała mu jedzenie, cieszył go jeszcze bardziej niż miesięczna wypłata. W dodatku teraz miała z nim mieszkać. Chris był naprawdę szczęśliwy. Szczerze szczęśliwy, bez żadnych "ale". Kiedy Trinny skierowała się do kuchni, chłopak zdjął buty i kurtkę, po czym odwiesił ją na mały drewniany wieszak. Poszedł do łazienki, aby umyć ręce, a minutę później był już tuż obok niziutkiej ciemnowłosej istotki, której widok sprawiał mu tyle radości.
    - Co takiego upichciłaś, hm?- spytał wesoło, całując ją w bok głowy.
    Miał dziś naprawdę dobry humor.

    [Wiem, krótkie jak diabli. Wiem, chujowe jeszcze bardziej. Ostatnio nie mam weny, nie jestem w stanie nic więcej tu wymyślić ;____;]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  163. [Triniak, nie sądzisz, że dobry jest moment na zrobienie listy obecności? Bo jak zerkam w komentarze, to piszę ja, Rejwenowa, ty i jeszcze z dwie osoby chyba...]

    Hunterowa

    OdpowiedzUsuń