piątek, 20 czerwca 2014

I'm going hunting, I am the Hunter

HUNTER JAMES ROSS
18 lat, mieszkanie w slumsach, dorabia sobie jako barista


Był w sierocińcu od dwunastego roku życia, gdy jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Zamknął się w swoim pokoju, rzucił wszystko w kąt, a gdy w końcu ktoś go zmusił, aby z niego wyszedł, przestraszył się całego świata i dostał jeszcze większego kręćka. Różne rzeczy działy się podczas jego pobytu w tym ośrodku, jednakże w większości dosyć nieciekawe. Utrzymuje jednak, że chyba ważniejsze jest, iż spotkał tam kogoś dla siebie i jeszcze trzyma się dla tej osoby, która jakoś sprawiła, że odżył i nie wygląda już jak żywy trup. Zjada książki, które doprawia muzyką, a potem ogląda w telewizji (dziesięć kanałów, szaleństwo!) paradokumentalne seriale, żeby poprawić sobie humor. Pali fajki, całe jego mieszkanie śmierdzi dymem, a tanie odświeżacze powietrza nic nie dają. Mały marzyciel, który po szkole zrobił sobie gap year, aby przyzwyczaić się do tego, że jest wreszcie samodzielny. Będzie pisał książki, tak jak sobie zaplanował już dawno. Na razie nie rysuje, bo nie ma weny i ochoty. Zapieprza w Hard Rock Café jako barista, bo w Starbucksie dziwnie patrzą na dzieciaka z sierocińca. Gryzie i drapie, żeby zaraz płakać i wyć. Taki lekki bipolar, nic wielkiego.

Pamięta ktoś Hunterka? Biedne, pokrzywdzone dziecko.
Macie jego pełnoletnią wersję, taki upgrade.
Wolę zaczynać, zdecydowanie, a powiązania lubię bardzo.

130 komentarzy:

  1. [Chcę więcej czekolady! Moja się skończyła :c
    Ale jeśli chcesz wątek, to też nie pogardzę ^^]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Skuszę się o zaproszenie do wątku :D ]

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  3. [Kochanie, Rejwę się pyta, co z tym seksem w klubowej toalecie. XD]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ja wiem wszystko, misiu.]

    Zaraz po ostatniej lekcji, jak proca wyleciał z sierocińca i pognał w miasto.
    Był weselszy niż zwykle, miał w końcu powód. Zdał, pozaliczał wszystko, trochę na ostatnią chwilę, ale zawsze. Teraz leciał pochwalić się Hunterowi. W końcu to głównie dla niego się starał, chciał dostarczyć mu choć drobnego powodu do dumy. Zaraz po wyprowadzce Huntera z sierocińca trochę stracił do tego motywację, ale szybko ją odzyskał, kiedy okazało się, że ta drobna zmiana nie wpłynie nijak na ich relacje. Wciąż spędzali ze sobą prawie cały wolny czas, którego co prawda mieli trochę mniej, ale i tak w ogólnym rozrachunku wychodziło, że to nie w sierocińcu, a u Rossa spędzał najwięcej czasu. Teraz też nie planował rozstawać się z nim, póki nie zajdzie taka konieczność.
    Do mieszkania lubego dotarł prawdopodobnie w rekordowym tempie, może dlatego, że praktycznie całą trasę przebiegł. Pod sam koniec był okropnie zziajany („zapisać: papierosy marnie wpływają na oddech”), co jednak nie przeszkodziło mu w rzuceniu się (oczywiście z radosnym piskiem, bo jakżeby inaczej?) Hunterkowi na szyję, gdy tylko ten otworzył mu drzwi, po tym, jak Raven wystukał w nie połowę „Smoke on the water”.
    - Hunter, Hunter, Hunter, zdałem! - krzyknął radośnie, prawdopodobnie prosto do ucha chłopaka. Gdyby lepiej rozumiał, co robi w swojej euforii, pewnie miałby teraz nadzieję, że ukochany mu nie ogłuchł od tego wrzasku.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Może mogli by się poznać w parku ? Wiesz, Anna by sobie coś czytała, a Hunter przypadkowo znałby tą książkę, i tak mogliby zacząć rozmowę :D]
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  6. Właściwie nigdy nie była fanką kawy i wszystko, co miało końcówkę ,,cafe'' kojarzyło się jej dość kiepsko. Nawet osławionego Starbucks'a omijała szerokim łukiem, bo na sam zapach kawy robiło się jej dziwnie niedobrze. Do Hard Rock Cafe zajrzała tylko ze względu na to, że gdzieś tam kiedyś obiło się jej o uszka, że może tu znaleźć Huntera.
    Choć do sierocińca wciąż przybywały nowe dzieciaki, w jej mniemaniu robiło się jakoś tak... dziwnie pusto i smutno. Wszyscy ludzie, z którymi dorastała i których miała za przyjaciół, rozchodzili się po świecie (znaczy... na razie po Londynie), a ona wciąż tkwiła w swoim małym pokoiku numer trzydzieści dwa i czekała z coraz większą niecierpliwością na swoje osiemnaste urodziny. Jeszcze jakiś czas temu cholernie się tego bała i chciała od tego uciec, a teraz w sumie nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie będzie dorosła i wyrwie się z sierocińca.
    Weszła do restauracji i rozejrzała się dookoła, szukając wzrokiem Huntera. Zupełnie nie zwracała uwagi na jakieś dwie, dziwnie wyglądające studentki owinięte w koce, które stały zaraz za nią i chrząkały nerwowo, najwyraźniej chcąc przejść. Była pierwsza i mogły ją ominąć, o! W końcu dostrzegła chłopaka i podeszła do niego z wyraźnym zadowoleniem wypisanym na buźce.
    - Znalazłam cię! - oznajmiła triumfalnie na powitanie.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dziękujemy. Wątek bardzo chętnie, pasowałoby wreszcie coś we dwójkę napisać, a nie zatrzymywać się na planowaniu c:]

    Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  8. Anna lubiła park. Tak, zdecydowała lubił park. Może ze względu na to, że tutaj nikt nie zwracał uwagi na jej obecność, bo każdy miał coś innego na głowie. Poza tym, kto by się przejmował drobną, rozczochraną dziewczyną, która spędzała w parku pół dnia ?
    Siedziała zawsze na ławce przy starym dębie. Tutaj prawie nikt nie chodził. Okolica więc była cicha i przyjazna dla nieśmiałej i zamkniętej w sobie Anny.
    Dzisiaj czytała po raz kolejny „Draculę” Brama Stokera. Postać wampira zawsze wzbudzała w niej inne emocje; najpierw go nienawidziła, potem pokochała. Książkę znała już prawie na pamięć, ale to nie przeszkadzało Annie w rozkoszowaniu się stronicami lektury.
    Podciągnęła kolana pod brodę. Pasma włosów zasłoniły jej twarz. Może to i dobrze ? Gdy czytała zawsze lekko rozchylała wargi, marszczyła brwi i mamrotała pod nosem.
    -Znam tą książkę. – usłyszała męski głos.
    Napięła wszystkie mięśnie. Skurczyła się w sobie, i spojrzała na młodego mężczyznę. Przyglądał się jej przez chwilę intensywnie, po czym wskazał dłonią na okładkę książki. Przełknęła z trudem ślinę. Powinna odpowiedzieć, czy milczeć ?
    -To dość popularna lektura. – odpowiedziała cicho.

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  9. [es ist miłość.]

    Objął go z całej siły ramionami i ucałował w policzek. Sąsiedzi Huntera musieli się chyba przyzwyczaić do takich przedstawień w progu, czyli praktycznie na korytarzu. No, ale skoro przywykł do nich cały sierociniec, to i oni mogi.
    Dopiero po chwili zarejestrował, w jakim stanie jest jego chłopak. Ross praktycznie na nim wisiał i w dodatku mówił tak, jakby nie rozumiał na co odpowiada. Raven wypuścił go z objęć, przyjrzał się jego twarzy i zacmokał z dezaprobatą.
    - Nie wyglądasz, jakbyś się cieszył - stwierdził, marszcząc nosek. - W dodatku znów o siebie nie dbasz. Spałeś choć godzinę? - spytał, choć przypominało to raczej prychnięcie.
    Popchnął lekko Huntera tak, by weszli do mieszkania, zamykając przy okazji drzwi stopą. Myślał dość trzeźwo by uznać, że strzelanie fochów i robienie awantury na korytarzu będzie niekulturalne.
    - Hunter, pierwotniaku, zostawiłem cię na chwilę samego, a ty już wyglądasz jak po całonocnej libacji! Z tobą to kurwa jak z dzieckiem, nie można na chwilę spuścić z oka, bo już robi, co mu się tylko podoba - powiedział. Nie krzyczał, ale mówił głośno, "groźnym" tonem.
    Jeszcze przez moment przyglądał się ukochanemu po czym, gdy uznał, ze osiągnął odpowiedni efekt, tupnął nogą, obrócił się na pięcie i, na wszelki wypadek, jeszcze raz tupnął. Ot, subtelnie zasygnalizował, że się obraził.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dzień dobry, wątek bardzo chętnie. Jeśli podrzucisz jakiś pomysł, jestem w stanie zacząć, ale dopiero koło 23 jak wrócę z pracy, bądź jutro rano c:]
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  11. Ravenowi zdecydowanie nie podobało się sąsiedztwo, a jakim mieszkał jego ukochany, ale rozumiał, że to przez kwestie finansowe. to był kolejny powód, dla którego tyle przesiadywał u Huntera. Musiał go pilnować. Tylko nie mówił o tym głośno, obstawał przy tym, że po prostu wciąż cierpi niemożliwie, jeśli muszą sie rozstać na dłużej niż minuta, co zresztą było świętą prawdą.
    - Nie jesteś szczególnie przekonujący - stwierdził z niezadowoleniem. I miał na myśli obie sprawy.
    Uśmiechnął się wesoło, kiedy chłopak go przytulił. Oczywiście on nie miał jak tego sprawdzić, dlatego Raven mógł jeszcze trochę poudawać focha. Aczkolwiek dziś chyba trochę kłóciło mu się to z zamysłem. Hunter i tak go wytuli, wiedział to doskonale.
    - No dobra, przeszło mi - wymruczał i odwrócił się przodem do chłopaka. - A zjadłeś dziś chociaż pół kromki? - spytał, spoglądając nań podejrzliwie. - I może warto byłoby usiąść, bo jak mi tu zaśniesz, to jeszcze rozbijesz sobie tę śliczną główkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Herbatę. Tylko jakąś dobrą. Najlepiej owocową – powiedziała wesoło.
    Skoro już tu wpadła, to mogła się przecież herbaty napić. Tym bardziej, że nie zamierzała od razu się zbierać. Po pierwsze, nie miała nic ciekawszego do roboty, a po drugie… po prostu stęskniła się za Hunterem i naprawdę miała ochotę spędzić to przedpołudnie w jego towarzystwie. W sierocińcu pewnie i tak nikt nie przejął się faktem, że zniknęła dobre trzy dni temu. O ile, rzecz jasna, w ogóle to zauważyli, choć musiała przyznać sama przed sobą, że ostatnio pilnowano tego dużo bardziej i wymknięcie się poza teren sierocińca stawało się coraz trudniejsze. Tak samo jak wykrywanie słodyczy z kuchni. Ktoś chyba dostał niezłego bzika na punkcie zasad, które do tej pory były ustalone tylko dla świętego spokoju, a i tak nikt za bardzo się nimi nie przejmował.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  13. -Dracula też jest romansem. - szepnęła. Zacisnęła palce na kartkach powieści, po czym zerknęła na chłopaka. Spuściła po chwili głowę i zawinęła kosmyk włosów za uchem. - Kiedyś przez przypadek, przeczytałam "Zmierzch" i główna bohaterka jest strasznie irytująca.

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Noooo heeeeej mordo XDXD Jak tam? Tęskniłaś? XD]

    BJ

    OdpowiedzUsuń
  15. - To nie zmienia faktu. Niewyspany też bywasz przekonujący, kochanie - wzruszył ramionami. - Nie dostałem nawet buziaka na gratulacje, ani nic - zauważył. A Hunter jeszcze się dziwił, że jego luby ma jakieś wątpliwości!
    - Wiem, że nie lubisz. Ja w sumie też nie lubię się na ciebie gniewać - stwierdził, uśmiechając się pogodnie. To nie była do końca prawda, ale prostowanie było Ravenowi odrobinkę nie po drodze. - Och, jestem z ciebie dumny. Jesteś moim osobistym bohaterem i księciem na białym koniu - zapewnił, gładząc palcami policzek Huntera. Przykład był jak najbardziej dobry, tylko Raven jakiś mało podatny, bo ostatnio jadł jeszcze mniej niż wcześniej. Dziś na przykład nie miał w ustach nic, ale nie zamierzał się podstawiać. - Nic nie szkodzi. Masz usiąść, a ja ci kawy zrobię. Bo jak jednak coś sobie zrobisz, to się na ciebie obrażę.

    Rejwę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wielu ludziom mogło się to wydawać dziecinne i niedorzeczne, ale jednym z sentymentów, które Zach trzymał u siebie w pokoju był pluszowy miś. Niezbyt wielki, stary i poniszczony, ale z tego co zrozumiał ze swoich zamglonych, powracających wspomnień miał go przy sobie od zawsze. Był pierwszym kompanem jego dziecięcych zabaw i poprowadził go nawet do szpitala – właśnie do niego została przyczepiona kartka podająca imię, nazwisko, datę i miejsce urodzenia pacjenta. Dla Robinsona tak jakby był symbolem tych nielicznych miłych wspomnień; to było tak dziwną myślą. Czasami bał się, że po następnej nocy dowiedziałby się o próbie zabójstwa pluszaka, który w jakiś sposób nabierał życia gdy miał trzy czy cztery lata i usiłował udusić go poduszką. Wszystko było możliwe w jego głowie.
    Nie mógł znieść świadomości, że go zgubił. Był osobą niesamowicie zapominalską i roztrzepaną, a pluszak mógł być dosłownie wszędzie; nie wykluczał faktu, że mógł zaciągnąć go kiedyś ze sobą na dach i następnie po prostu zapomnieć o tym wydarzeniu. W niepewności sprawdził to miejsce, jednak po zgubie ani śladu; wykorzystał więc porę obiadową, którą prawie codziennie regularnie ignorował, do pośpiesznego przeglądania opuszczonych pokoi innych wychowanków, szczególnie swoich sąsiadów, u których często zdarzało mu się przebywać. Nie wiedział chyba jak się za to zabrać, gdyż znajdował jedynie zapomniane skarpetki bez par pozostawione pod łóżkami, aby z irytacją ponownie wychodzić na korytarz i intensywnie myśleć o następnym podejrzanym miejscu.

    Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  17. Ułożyła usteczka w jakże zabawny, kaczy dzióbek, po czym lekko wzruszyła drobnymi ramionkami, na których wisiał zdecydowanie za duży, miętowy sweterek. Trinny była zmarzlakiem jakich mało i nawet w tak ciepły, słoneczny dzień, ona miała na sobie sweter.
    - Właściwie to dobre pytanie - oświadczyła poważnie. - Wiesz... większość ludzi, z którymi my byliśmy blisko, za parę miesięcy opuszcza sierociniec lub już to zrobiła, a tych nowych nie znam do końca. I większości wypadków nawet nie chcę ich znać - przyznała.
    To nieco nie pasowało do Trinny. Zawsze była duszą towarzystwa, która biegała z miejsca na miejsce i była dosłownie wszędzie. Znała wszystkich, wszystko o wszystkich wiedziała i z każdym choć raz rozmawiała. Teraz jednak wcale nie miała ochoty na poznawanie nowych ludzi. Wolała ograniczyć się do i tak dość szerokiego grona swoich zaufanych, sprawdzonych przyjaciół, na których mogła liczyć zawsze, gdy tylko tego potrzebowała.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  18. -Racja. - kiwnęła głową.
    Mogłaby przysiąc, że gdyby nie fakt, że chłopak sam się do niej, sama nigdy by go nie uraczyła nawet spojrzeniem. Był starszy, był inny niż reszta, a więc intrygujący, ale Anna jak zwykle musiała zamknąć się w sobie nie rozkręcając nawet porządnie rozmowy. Odwróciła wzrok, patrząc na niebo.

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Będzie, jak go ktoś wymyśli XDXDXD]

    BJ

    OdpowiedzUsuń
  20. Zmusił się, by zachować kamienną twarz, kiedy dostał buziaka. Co, jak wiadomo, łatwe nie było. - Zapomniałeś, bo pewnie mnie już nie kochasz - mruknął, z niezadowoleniem wydymając policzki oczywiście doskonale wiedział, że to wierutna bzdura, Hunter już nie raz udowodnił, że kocha swojego Kruczka miłością, o jakiej większość nie śniła. A Raven lubił to wykorzystywać przeciw niemu, do wymuszania całusów.
    - Chyba zawsze byłem twoją księżniczką, co? - spytał, szczerząc ząbki w najbardziej uroczym uśmiechu, na jaki było go stać. To dość logiczne, Raven był głupiutką, słodziutką królewną, a Hunter jego mądrym i dzielnym księciem.
    Grzecznie podreptał za Lubym do jego kuchni i od razu nastawił czajnik. [on ma czajnik, prawda? .-.] znalazł jakiś kubek, nasypał doń kawy, czekając na zagotowanie się wody. - Spokojnie, postaram się wyjść z tego cało - obiecał. - Babka od chemii chyba nie była zbyt szczęśliwa, że musi mnie przepuścić. Maglowała mnie prawie całą lekcję, ale nie udało jej się udowodnić, że powinienem mieć pałę na koniec - pochwalił się wesoło. Wciąż sądził, że ma czym.

    Rejwę. c:

    OdpowiedzUsuń
  21. - No ja wiem, że mnie bardzo kochasz... I Też cię kocham, moja Koniczynko - zachichotał radośnie. Musiał być przecież wesoły, wyznając miłość swojemu pięknemu ukochanemu. Był to w końcu jego największy powód do szczęścia. Stanął na palcach, by móc pocałować go w czoło. Tych kilka centymetrów różnicy jednak robiło swoje w takich chwilach.
    Raven sam bardzo uważał. Nie chciał, by Hunter musiał się o niego martwić tylko dlatego, że potknie się, wywróci i wyleje na siebie całą tą gorącą wodę. Po co miał mu tak dokładać zmartwień? Starczyło, że Ross musiał się martwić, czy Raven nie wywróci się i nie wybije sobie zębów na prostej drodze. - E, grunt, że mój prywatny, cudowny nauczyciel miał dość cierpliwości, by nauczyć mnie chemii - odwrócił się przez ramię i posłał ukochanemu piękny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zach miał te cechy charakteru które sprawiały, że nigdy o nikim nie zapominał, nawet jeśli ta osoba pojawiła się tylko raz czy dwa w jego życiu; łatwo mu było zapamiętywać imiona przy pierwszym spotkaniu i to szczędziło mu kłopotów, a także dane obietnice nie uciekały mu z głowy. Może dzięki temu inni widzieli go jako osobę szczerą i godną zaufania, jednak biorąc pod uwagę to, czego o nim nie wiedzieli nie był taki pewny, czy był osobą idealną do towarzystwa. W związku z tym, znał przynajmniej z wymiany paru zdań większą liczbę wychowanków Sierocińca; między jego znajomymi byli także ci, których w tym miejscu widywał już rzadziej. Do tych osób należał Hunter, niosący za sobą jakieś pozytywne wspomnienia. Na moment zatrzymał się i opanował w swojej frustracji, kiedy usłyszał ten znajomy głos; podniósł wzrok i uśmiechnął się na widok ex-wychowanka, chociaż w tym momencie wcale wesoło mu nie było. Miał jednak nadzieję, że pojawienie się Rossa byłoby w stanie jakoś to zmienić.
    - Pamiętasz mojego pluszaka? - zapytał retorycznie po tym, jak już się z nim przywitał ruchem dłoni. - Tak jakby zniknął – wytłumaczył, marszcząc nos i robiąc przesadnie niezadowoloną minę.

    Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  23. -Lubię horrory. – powiedziała, patrząc niepewnie na usta chłopaka. Miał ładny uśmiech, pełen przyjaźni, co sprawiło, że Anna rozluźniła się. Przybrała inną pozę; usiadła normalnie na ławce, i wyprostowała się. – Lubię horrory i kryminały. Romanse też nie są złe, ale nieraz mnie męczą. A ty, co czytujesz ?

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  24. Nigdy nie podejrzewałaby Huntera o tak filozoficzne rozważania. Ona starała się nie myśleć o tym, że cały czas ją goni i już niebawem będzie zmuszona radzić sobie w dorosłym życiu tak, jak on. Czuła się dzieckiem i na razie planowała nim zostać. Jeszcze ma ponad trzy miesiące, aby dorosnąć.
    Właściwie… niewiele się zmieniło w jej relacjach z Chrisem. Nadal byli praktycznie nierozłączni i najchętniej spędzaliby każdą chwilę razem. Problem polegał na tym, że Watson był zmuszony już radzić sobie sam i niemal każdy dzień w tygodniu zajęty był pracą w warsztacie, a ona wciąż siedziała w sierocińcu. Może dla większości to wcale nie było kłopotliwe i daliby radę wymknąć się strażnikom bez większych starań, ale na dłuższą metę takie wieczne podchody i ukrywanie się było po prostu męczące.
    - A no… jeszcze tylko trochę. Mam urodziny we wrześniu – pokiwała lekko głową, dźgając delikatnie palcem gorący kubek z herbatą.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  25. [Nie szkodzi, kochanie.]

    Zachichotał kolejny raz, choć tym razem raczej na kształt panny na wydaniu, kiedy usta Huntera dotknęły jego noska. Akurat otrzymywanie buziaków w tę część pyszczka miłował szczególnie.
    Cóż, Raven i tak był z nauką nieźle do tyłu i nie wiedział, co z tym fantem zrobić. Nauki w szkole w standardowym trybie nie skończy, a jednak, chociaż to wykształcenie średnie wypadało mieć. Wciąż zastanawiał się tylko, czy zwierzyć się z tej zgryzoty ukochanemu. - Wiesz, ja to tam najbardziej lubię uczyć się z tobą biologii. Rozumiesz, anatomia i te sprawy - mówiąc to, spogladał na Ukochanego niczym rasowy zboczeniec i posyłał mu lubieżne uśmiechy. Mimo upływu czasu, Hunter wciąż bardzo go pociągał, również pod względem fizycznym i nie zapowiadało się na żadne zmiany w tej materii.

    OdpowiedzUsuń
  26. [ Dziękuję za powitanie i również się ładnie witam :D]

    Blaise

    OdpowiedzUsuń
  27. [E, serio nie szkodzi, misieł, wiesz, że nic mi się ostatnio nie chce, z odpisywaniem na czele.]

    Zachichotał cicho, widząc minę swojego ukochanego. Faktem było, że ostatnio ograniczał tego typu komentarze i żarty do minimum, nie chciał, by Hunter czuł się przy nim niekomfortowo, ale przecież nie byłby sobą, jakby zrezygnował z nich całkowicie.
    Chwilę później usłyszał pstryk, charakterystyczny dla czajnika, który kończy pracę. Rzucił jeszcze jedno spojrzenie Hunterowi, po czym odwrócił się, by zalać wcześniej nasypaną do kubka kawę. Ostrożnie złapał za naczynie i podreptał do swojego lubego, jak zwykle oblewając sobie palce gorącą cieczą.
    - Nie, jedyne to chyba nie, ja w ogóle lubię się z tobą uczyć, wiesz? - spytał, siadając na podłodze, przodem do ukochanego. - Po prostu, lubię spędzać z tobą czas. A ostatnio chyba nawet wolę się tak tylko poprzytulać i potrzymać za rękę, niż "uczyć biologii" - wyznał, opierając podbródek na jego kolanach. W gruncie rzeczy to zawsze tak było, te niewinne czułości lubił bardziej, niż kochanie się. Przynajmiej w wypadku związku z Hunterem.

    Rejwę.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Wiem, niestety często zdarza mi się przekładać w nieskończoność niektóre wątki na "potem" i nie jesteś jedynym autorem, którego tak brzydko potraktowałam. Gdy tylko wrócę do domu, pojutrze odpiszę, obiecuję. Wybacz.]

    Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  29. [Udało mi się!]

    W normalnej sytuacji Zach uśmiechnąłby się przynajmniej minimalnie na to wspomnienie, ale nie teraz. Teraz był śmiertelnie poważny, co tak rzadko się zdarzało i mogło oznaczać tylko jedno – sprawa była poważna. No bo jak on nawet mógł zgubić swojego najlepszego przyjaciela? Był złym człowiekiem. Najlepszych przyjaciół się tak po prostu nie porzuca.
    - Uhm – zamyślił się, jakby faktycznie wcześniej nad tą kwestią nie rozmyślał. Przecież biegał jak głupi po całym Sierocińcu od rana! A mimo tego, po pluszaku nadal ani śladu. Nie mógł tak po prostu zniknąć czy wyparować... Prawda?
    - Byłem na dachu, w ogrodzie, na strychu i możliwe, że go cały czas za sobą targałem, nie wiem – odezwał się wreszcie, naprawdę zrezygnowanym tonem. Chyba próbował już wszystkiego. Co jeśli nigdy by się nie znalazł? - No i w paru pokojach, ale szukałem już wszędzie. Wszędzie, rozumiesz? Nie mogłem go zgubić! - nagle jego głos otrzymał jakiś taki przesadzony dramatyzm który sprawił, że wyglądał jak zdesperowany sześciolatek.

    //Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  30. - Proszę bardzo - odpowiedział, uśmiechając się najpiękniej jak potrafił. Był dziś zsiebie wyjątkowo dumny, a teraz doszedł jeszcze fakt, że Hunter najwyraźniej był całkiem zadowolon z jego "dzieła sztuki kulinarnej". Nawet, jeśli było kubkiem zwykłaej kawy rozpuszczalnej. - Wiesz, podoba mi się... Może dlatego, że umiem skupić się na tym, co mówisz i to rozumiem - wyznał. Na lekcjach rozpraszał go najmniejszy szmer, ale przy Hunterze umiał się jako-tako zorganizować i spiąć. - Wiesz misiu, jakbyśmy się mieli zajmować tylko tym jednym przez cały czas, to myślę, że w końcu byśmy się sobą znudzili - stwierdził. - A tak? Przytulaniem nie da się znudzić, więc możemy się kochać przez resztę życia - zachichotał radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  31. - Możliwe, że to dlatego, że ciebie po prostu chce mi się słuchać. Masz taki ładny głos - stwierdził, przymykając oczy. Było mu całkiem wygodnie w tej pozycji. Jeszcze trochę i zacząłby mruczeć. - No, nawet jak da się znudzić tuleniem, to nam to nie grozi. Ale to akurat świetnie się składa.
    - Nie wymagaj ode mnie tyle myślenia, co? Albo przynajmniej mnie do niego jakoś zachęć. Zdaję się w tym temacie na twoją kreatywność, potem ty możesz zdawać się na moją w sprawie konstruktywnego spędzania czasu - mruknął. - Zresztą, my zawsze konstruktywnie spędzamy czas.

    OdpowiedzUsuń
  32. [Byłam na zakupach, a potem 5 godzin siedziałam u sąsiadów. .-.]

    - Wciąż trochę za mało. Ja to tak lubię położyć się i poprzytulać. Nawet, jeśli ma się to wiązać z całodziennym leżeniem w łóżku - stwierdził, przeciągając się "subtelnie".
    Uśmiechnął się, usatysfakcjonowany taką formą przekupstwa. Mimo to, postanowił pociągnąć to dalej. - No wiesz, nie postarałeś się zbytnio... Mógłbyś spróbować jeszcze raz... - wymruczał. - Coś mi w głowie co prawda świta, ale sam rozumiesz, mój pomysł trzeba dopieścić...

    OdpowiedzUsuń
  33. - No nie wiem. Samotne leżenie to katorga, kochanie. Może dla ciebie nie tak bardzo, bo ty zawsze możesz poczytać książkę albo coś, ale ja tak za bardzo nie lubię - stwierdził, przyjmując smutny wyraz twarzy.
    Chciał odrobinę przeciągnąć ten pocałunek, ale Hunter mu uciekł. Dlatego tylko cichutko zamruczał i ułożył głowę w wygodniejszej pozycji. - Mój kolega gra dziś koncert w jakimś klubie... Możemy się przejść - zaproponował. - No. Chyba, że nie chcesz dziś do ludzi, to możemy rozwalić się w parku i cały dzień turlać w trawie.

    OdpowiedzUsuń
  34. Uśmiechnęła się lekko, słysząc jego słowa. Przyzwyczajenie dużo robiło. Zdechdowanie za dużo. Ona była przyzwyczajona spać do dwunatej, schodzić na spóźnione, podetknięte pod nosek śniadanko i palić fajki na strychu. To było całe jej życie, do którego była przyzwyczajona. Bała się, że przyzwyczajenie do życia poza murami sierocińca może zająćzbyt wiele czasu. A ona wcale nie miała go tak dużo.
    - Cieszę się, że ci się układa -powiedziała w końcu, nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć, a przecież Hunter był jej kumplem inaprawdę cieszyła się z faktu, że jakoś sobie radził.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Jeśli weźmiemy poprawkę na to, że spędzam u ciebie więcej czasu niż u siebie, o naprawdę niewiele masz okazji do bycia samotnym - zauważył. Chyba za mocno kochał Huntera, żeby zostawić go od czasu do czasu w spokoju. - Mhm... No dobrze, ale robię to tylko dla ciebie - mruknął i posłał mu szeroki, całkiem ładny uśmiech.
    - Czyli po trawie poturlamy się kiedy indziej - mruknął, sam do siebie. Kiedy wstał, lekko zakręciło mu się w głowie. Pewnie gdyby nie było obok Huntera, o którego mógł się lekko oprzeć, nabiłby sobie siniaka na tyłku. -Oj, w piżamce też jesteś bardzo seksowny. Ale jak musisz, to chętnie pomogę ci w ubieraniu się - zadeklarował.

    OdpowiedzUsuń
  36. - Ale to dobrze, nie powinieneś być zbyt długo sam, kochanie - stwierdził. Oczywiście rozumiał, że każdy czasem potrzebuje odrobiny samotności, ale wolał, by w wypadku jego lubego, były to chwile jak najkrótsze. - Wolałbym buzi zamiast dziękuję - burknął z miną wyraźnie mówiącą, że przecież Hunter powinien się tego domyślić.
    - Nie, aż tak to mi nie zależy, po prostu stwierdzałem fakt - wyjaśnił. Zdziwił się, że Ross tak po prostu się zgodził... Uznal, że najwyraźniej nie zrozumiał lekkiej aluzji. Ale to nic, przecież w końcu Raven mu uświadomi, o co chodzi. Tylko narazie polał to zachować dla siebie. - No tak, chodźmy, bo znowu nigdzie nie dotrzemy - przytaknął, splatając swoje palce z tymi Hunterka.

    OdpowiedzUsuń
  37. - Hunter, ja zawsze mam rację - sprostował. Co prawda obaj wiedzieli, że to okropna bzdura, ale to nic, od tego się przecież nie umiera. - No, powiedzmy, że może być i tak lepiej - mruknął z aprobatą.
    Grzecznie podreptał za swoim ukochanym. Przez chwilę, gdy ten szukał czegoś zdatnego do ubrania stał obok, po czym przeszedłkilka kroków, stanął za Rossem i przytulił się do jego pleców. - Kochanie - zamruczał mu prosto do uszka. Jedna z jego dłoni zatrzymała się na biodrze chłopaka, drugą czule pogładził jego podbrzusze. Czule ucałował ukochanego w ramię. - Mówiłem ci już kiedyś, że zawsze jesteś prześliczny? - spytał cicho.
    Przesunął językiem po skórze za jego uchem, po czym przygryzł jego płatek. Dłoń z podbrzusza zsunęła się na jego lewą nogę, niby przypadkiem zahaczając czubkami palców o jego krocze i zaczęła gładzić wewnętrznął część uda chłopaka.
    - Jak jesteś podniecony, wygklądasz wyjątkowo pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Raven miał wieczną potrzebę miłości-miłości. Tej fizycznej ostatni chciał coraz rzadziej, może dlatego, że łatwiej mu powszedniała. Hunter wciąż go pociągał, ale Williams nauczył się w miarę trzymać swoje pragnienia w ryzach. Żeby przypadkiem nie zranić osoby, na której mu zależy. Jakby Ross powiedział stop, Raven by sobie odpuścił.
    - Przenajpoważniej - przytaknął. - Jak się kochamy też przepięknie wyglądasz - dodał, ponownie przygryzając płatek jego ucha.
    Oderwał rękę od uda chłopaka, ale tylko na moment. Po to, by wsunąć ją w spodnie od piżamy ukochanego i robić dokładnie to samo, ale już bez bariery w postaci skrawka materiału. Językiem zaznaczył krótką ścieżkę wzdłuż szyi chłopaka i zakończył ją małą, delikatną malinką.
    - Wiesz, kiedy jeszcz pięknie wyglądasz?

    OdpowiedzUsuń
  39. Oj, Ravenowi nie przeszkadzało to, jak Hunter reaguje. Jego niekiedy odrobinkę nieporadne odruchy, były przesłodkie. A sposób, w jaki się kochali, był dla Kruka jak najbardziej satysfakcjonujący, więc Hunterek nie musiał się martwić, że pewnego dnia jego ukochany uzna, że pora znaleźć sobie kogoś innego do łóżka.
    - Jak dochodzisz. I potem, jak leżysz i uspokajasz się po wszystkim. I jak śpisz... - wymruczał. Zastanawiał się nad tym, jaki by tu popełnić następny krok. Na czas tych rozmyślań skupił się na obcałowywaniu tej części szyi ukochanego, do której miał łatwy dostęp. Oczywiście nie zrezygnował z obmacywabua uda ukochanego.

    OdpowiedzUsuń
  40. Fakt, że Hunter się odwrócił do niego przodem, trochę ułatwił Ravenowi podjęcie decyzji. Zamruczał z aprobatą, gdy chłopak podskubywał jego górną wargę. Dłoń z uda przeniosła się na jego pośladki, a druga znalazła miejsce na karku ukochanego.
    Odchylił delikatnie głowę, by spojrzeć za Huntera. Ściana była blisko... Punkt dla niej! Przycisnął do niej Huntera plecami, wsuwając przy tym kolano między jego nogi. Bozwolił sobie nawet lekko zsunąć spodnie chłopaka, ale nie na tyle, by obnażyć za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  41. - Mieliśmy cię ubierać - wymruczał, co nie było łatwe, bo chłopak wciąż go całował. Nie, żeby zamierzał narzekać na to, jaki obrót przybrały wydarzenia, chciał być po prostu ciut złośliwy.
    Skoro mieli ubierać Huntera, to wypadałoby go najpierw rozebrać, nie? W myśl tego stwierdzenia, oderwał się od warg kochanka i mocno szarpnął w górę jego koszulkę, by już po chwili móc podziwiać jego nagi tors. Przesunął palcami po żebrach ukochanego i uśmiechnął się nieznacznie, by zaraz znów wpić się w jego usta. Żeby nie zaniedbać tej pieszczoty.

    OdpowiedzUsuń
  42. [Zapomiałam o tym, że Raven miał nie mieć majtek XD]

    Pewnie, że w końcu pomoże, on zawsze bardzo chętnie pomagał mu we wszystkim. Szczególnie, jeśli wiązało się to z tym, że mógł choćby ukradkiem pomacać śliczne ciałko ukochanego.
    Jeszcze przez moment badał jego żeberka, gdy nagle coś sobie przypomniał. Uśmiechnął się bardzo perwersyjnie i przysunął usta do ucha kochanka. - Hunter... Nie mam na sobie bielizny - wymruczał i trącił czubkiem języka chrząstkę jego uszka. Palcami powędrował na skraj spodni ukochanego i zsunął je jeszcze odrobinkę niżej.

    OdpowiedzUsuń
  43. Zachichotał cichutko, czując to przyjemnie drapanie. Atmosferta nie była jeszcze co prawda gorąca, ale z pewnością bardzo przyjemnie cieplutka, a jej temperatura wciąż rosła.
    - Nie mam pojęcia... Wiesz, jesteś bardzo kreatywnym chłopcem, jestem pewny, że coś wymyślisz - stwierdził, ujmując jego twarz w prawą dłoń. Pocałował go czule w usta. - Ja to tak sobie myślę, że może jednak trzeba cię przyodziać w coś konkretniejszego, hmm? - spytał. Oczywiście nie zamierzał tego robić, chciał się ciut podroczyć.

    OdpowiedzUsuń
  44. - Jesteś zdolny, na pewno coś wymyślisz - mruknął, po czym pocałował go znów, tym razem trochę namiętniej. -Mundurek to nie, bo musiałbyś ogoluić swoje seksowne nóżki... a jak skór i lateksów nie masz, to już wiem, co sprezentować ci na rocznicę... A narazie pozostańmy przy rozbieraniu - zaśmiał się i, jakby chcąc pokazać, że obróci słowo w czyn, zsunął jego spodnie jeszcze niżej, tak, by było widać co nieco.

    OdpowiedzUsuń
  45. - Twój tyłek będzie bardzo seksownie wyglądać w obcisłych, błyszczących, lateksowych spodniach - wymruczał, i przyssał się do jego szyi, zostawiając na niej dużą, intensywnie czerwoną malinkę. - No, to pomóż mi się rozebrać. Mam wszystko robić sam? Ja to równie dobrze mogę zdjąć z ciebie spodenki i po prostu sobie popatrzeć, kochanie - stwierdził.

    OdpowiedzUsuń
  46. Zawahał się lekko, gdy chłopak pozbawił go koszulki. Ostatnio trochę schudł i miał kilka wiadomych śladów na rękach, ale kiedy Hunter dotknął jego klatki piersiowe, gdzieś zgubił swoje wątpliwości. Ponownie podjął trop, związany z całowaniem szyi kochanka, wysunął też nogę spomiędzy jego ud, by zsunąć z niego spodnie od piżamy, a gdy już miał pewność, że te swobodnie opadły do kostek chłopaka, znów rozchylił jego nogi kolanem, tym razem tylko znacznie mocniej przyciskając go do ściany.

    OdpowiedzUsuń
  47. Skupił się na moment na szyi chłopaka, dając sobie tym samym chwilę, na eymyślenie, co dalej. Oczywiście nie dał po sobie poznać, że się zastanawia, wolał nadal sprawiać wrażenie, że ma scenariusz na każdą okazję. W końcu złożył ostatniego całuska na szyi chłopaka, następnie na jego ustach, a w końcu opadł przed nim na kolana. językiem zaczął sunąć po jego podbrzuszu, a dłonie ułożył na biodrach kochanka. Jego te zaczynały cisnąć spodnie, w takich chwilach przeklinał fakt, że na siebie może znaleźć tylko bardzo wąskie ubrania, ale nie dał po sobie poznać, że odczuwa jakikolwiek dyskomfort.

    OdpowiedzUsuń
  48. Dłońmi zaczął spokojniesunąć po ciele swojego ukochanego, gdzieniegdzie pozwalając sobie lekko go połaskotać. Podniósł też lekko wzrok, by spojrzeć na jego twarz. Już z niej czytał, że Hunter jest już podniecony, czego inne dowody miał na wysokości oczu, zresztą. Póżniej, wcią nie spuszczając wzroku z twarzy kochanka, złożył kilka całusów na jego udach, aczkolwiek bardziej od niechcenia. Chciał go tylko trochę pomęczyć, nim zabierze się do pracy i porządnego zaspokajania Rossa.

    OdpowiedzUsuń
  49. Hunter powinien przywyknąć do tego, że Raven lubi go od czasu do czasu pofrustrować. - Uuu, ktoś tu się podniecił - zamruczał, z niekłamaną satysfakcją. Lubił świadomość, że to on doprowadza Rossa do takiego stanu i nikt inny nie ma do tego prawa.
    Mimo wszystko nie móg pozwolić ukochanemu, by czekał za długo. Wziął czubek penisa do ust i intensywnie go possał, jednocześnie nie spuszczając [hehehehe] wzroku z jego twarzy. Kilka minut temu powiedział Hunterowi, że jest piękny, kiedy jest podniecony, kiedy się kochają, kiedy dochodzi... Odwrócenie wzroku byłoby zaprzeczeniem tym słowom.

    OdpowiedzUsuń
  50. Mina kochanka i palce wbijające się w jego ramiona świadczyły o tym, że idzie w dobrym kierunku. Pewnie znów będzie miał tam siniaki albo głębokie ślady po paznokciach, ale to nic. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Hunter lubi tego typu pieszczoty, więc Kruk mógł czasem poświęcić swoje ramiona (i kolana).
    Possał trochę mocniej i wziął do buzi trochę większy kawałek jego męskości. Niewiele, wciąż jeszcze nie całą. Miał dziś wenę na to, by popieścić go trochę wolniej i delikatniej.

    OdpowiedzUsuń
  51. Za buziaka Raven był z zasady gotów wybaczyć Hunterowi wszystko. Tylko czasem zmuszał go, by bardziej się postarał. Na te siniaczki starczył całus w "kuku".
    Hunter najwyraźniej już trochę się niecierpliwił. Zresztą, Williams dobrze go rozumiał, bo jego spodnie powoli stały się frustrująco ciasne.Postanowił trochę przyspieszyć. Przestał się wiec rozdrabniać i wziął do ust całego penisa kochanka. Przy tym wciąż patrzył na niego z dołu i uśmiechał się na tyle, na ile pozwalała mu pełna buzia.

    OdpowiedzUsuń
  52. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie wybarać reacji Huntera na zaprzestanie jakichkolwiek ruchu, ot, w ramah takiego eksperymentu. Szybko odrzucił te myśli. Chciał się jak najszybciej uporać z zadowoleniem swojego lubego, by móc wreszcie pozbyć się własnych spodni. Wykonał kilka "próbnych" ruchów głową, z uwagą obserwując zachowanie Huntera. Wiedział, że idzie we właściwym kierunku, ale chciał potwierdzenia.

    OdpowiedzUsuń
  53. Był usatysfakcjonowany hunterową formą okazywania zadowolenia. Nie narzekałby oczywiście, gdyby chłopak pojęczał bardziej intensywnie, ale nie miał jak mu o tym powiedzieć. Dlatego zdał się na inne "magiczne sztuczki przy użyciu ust". Jego ruchy stały się szybsze i pewniejsze, zaczął też angażować do pieszczoty zęby. Nie za mocno, żeby nie było potem że boli i że zrobił krzywdę.

    OdpowiedzUsuń
  54. Uśmiechnął się w duchu, gdy chłopak doszedł. Cóż, przynajmniej tym razem nie przepraszał go za to.
    Grzecznie połknął wszystko, co miał w buzi, odruchowo odchylając głowę, po czym jeszcze parokrotnie przesunął językiem wzdłuż męskości ukochanego. Dopiero wtedy wstał, nie zdejmując dłoni z bioder kochanka. Przysunął się do niego bardzo blisko.
    - Na co masz teraz ochotę? - spytał, przygryzając kolejny raz płatek Hunterowego ucha. W duchu przeklinał się za to, że naszła go ochota na takie zabawy, kiedy spodnie tak boleśnie go uciskają we... wiadome miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  55. - Na łóżko, mówisz? - wymruczał, składając kilka czułych całusów na jego ramieniu. - To twój ostateczny wybór miejsca? - spytał. Było mu obojętne, czy będą się kochać w łóżku, na podłodze, na blacie w kuchni czy gdziekolwiek. Seks z Hunterem był dobry zawsze, wszędzie i w każdej formie.
    Dłońmy spokojnie błądził po nagim ciele kochanka, a usta przyssał do jego szyi. Ross prawie zawsze miał jakąś malinkę, ot, uroki związku z fetyszystą, ale kiedy uprawiali seks, miewał je praktycznie na całej szyi.

    OdpowiedzUsuń
  56. Jęknął cicho, pod wpływem dotyku chłopaka. To już było dla niego za wiele. Czuł, że jego ramiona delikatnie się trzęsą, zupełnie, jak łapki Huntera. Złapał go więc za rękę, pociągnął w kierunku łóżka i pchnął na nie. Oczywiście delikatnie, by nie zrobić ukochanemu krzywdy. Przyszpilił jego chude ciałko do materaca i usiadł mu okrakiem na brzuchu.
    - Pomożesz mi ze spodniami, czy mam radzić sobie sam?

    OdpowiedzUsuń
  57. Widząc, że Hunter ma probem, na dobry początek zszedł z niego. Potem grzecznie pomógł mu je z siebie ściągnąć, raz po raz przeklinając w myślach producentów odzieży za to, że wszystkie małe rozmiary są tak wąskie. Brak dolnej części garderoby przyjął z niekłamaną ulgą.
    Po tej jakże trudnej operacji, pozwolił sobie na wpicie się w usta ukochanego. Dłońmi powolutku sunął w dół, wzdłuż jego ciałka.

    OdpowiedzUsuń
  58. Uśmiechnął się nieznacznie. Jeszcze rok temu Hunter bał się go dotknąć w bardzij intymny sposób, a teraz... Cóż, bez wątpienia się ośmielił. To bardzo cieszyło Ravena. W końcu nie musiał już aż tak uważać na każdy swój ruch. Dla z natury roztrzepanego Kruka, było to błogosławieństwo.
    Na moment przerwał pocałunek, by spojrzeć na swojego ukochanego. Posłał mu szeroki uśmiech. - Kocham cię, Hunter - szepnął i ponownie zaczął czule muskać jego usta. Prawą dłoń zatrzymał na wysokości pępka ukochanego, a lewą położył na jego pośladku i ścisnął go lekkko.

    OdpowiedzUsuń
  59. Prawa ręka zawędrowała między uda kochanka. Pomogło mu to rozchylić jego nogi na tyle, by móc w spokoju między nimi uklęknąć. Przyciągany tak mocno przez Huntera, przylgnął powierzchnią klatki piersiowej do tej ukochanego.
    Dobra gra wstępna nie jest zła, ale Raven czuł, że jest tak podniecony, ze nie będzie w stanie długo przeciągać tej zabawy i zaraz będą musieli przejść do konkretniejszych działań.

    OdpowiedzUsuń
  60. Oderwał się na moment od słodkich ust ukochanego. - Pamiętasz, że jak będzie za bardzo boleć, to masz mi dać znać? - upewnił się. Z zasady był delikatny, ale zdarzało się, że odrobinę go ponosiło.
    Podniósł się, co właściwie polegało na założeniu rąk z obu stron głowy chłopaka i wyprostowaniu ich. - Masz gdzieś wazelinkę?

    [Lol, wazelinka to jeszcze śmieszniejsze słowo niż penis XD]

    OdpowiedzUsuń
  61. Pocałował ukochanego w spocone czółko i sięgnął we wskazanym kierunku. Upragnione pudełeczkowymacał prawie od razu i zaraz wrócił do poprzedniej pozycji. Odkręcił opakowanie, nabrał na środkowy i wskazujący palec trochę wazeliny. - Bioderka do góry - zakomendował krótko.

    OdpowiedzUsuń
  62. Uśmiechnął się nieznacznie i bliżył dłon do jego pośladków. Dopiero w ostatniej chwili zmienił zamysł. Teraz uśmiech na jego twarzy zrobił się iście szatański. - Wiesz, mam inny pomysł. Tak dla eksperymentu. Ty nasmaruj mnie - zaproponował. Miał tylko cichą nadzieję że nie dojdzie, jak tylko Hunter go dotknie. Raz mu się to zdarzyło i było to conajmniej dziwne doświadczenie.

    [Masz, dla zaspokojenia ciekawości. XD]

    OdpowiedzUsuń
  63. Nie spodziewał się, że Hunter na to tak po prostu przystanie. Traktował ten pomysł całkiem serio, ale jednak spodziewał się, że wyjdzie jak zwykłe droczenie się. Ross nie dotykał go za często, Ravenowi nie przeszkadzało to aż rak bardzo, choć czasem odczuwał absurdalną potrzebę bycia zmacanym.
    Dotyk chłopaka był przyjemny. Raven nawet jęknął cicho, gdy jego ukochany wziął do ręki jego penisa. I kolejny raz, gdy zaczął poruszać dłonią... To było uczucie, jakby Hunt robił mu dobrze ręką. Chyba już samo to skojarzenie sprawiło, że oddech Kruka przyspieszył.

    OdpowiedzUsuń
  64. Nie, Raven zdecydowanie niczego nie zamierzał mu niczego wypominać. To było absolutnie przyjemne doświadczenie. Zagryzł tylko mocno wargę, żeby nie pokazać, jak bardzo mu się to podoba, choć podejrzewał, że i tak to po nim perfekcyjnie widać.
    Z jego ust wyrwał się odruchowo ję zawodu, gdy Hunter przestał poruszać łapką i spojrzał na niego z czymś w rodzaju wyrzutu. Zaraz jednak się ogarnął, nie pozwolił sobie na więcej wyrazów niezadowolenia. - Podejrzewam, że tak - mruknął.

    OdpowiedzUsuń
  65. Cóż, w sumie nie objął sobie za punkt honoru pokazania, że mu się nie podoba. W sumie nie wiedział, czemu tak się zachował. mógł równie dobrze zacząć głośno jęczeć, nie robułoby to mu większej różnicy.
    Z miny Huntera wywnioskował, że ten nie rozumie do końca, o co chodzi. A Kruk, choć zwykle bezpośredni, tym razem nie rzucał się, byt tak zaraz mu to wyjaśniać. Raz mógł rzucić subtelną aluzją. - To było fajne. Szkoda, że tak krótko - mruknął.

    OdpowiedzUsuń
  66. Znów lekko się zdziwił. Nie spodziewał się, że Hunter znów "podejmie przerwany temat"... A jednak. Nie miał za dużo weny na zastanawianie się nad tym. Z początku lekko zadrżał, potem nieznacznie wypchnął biodra, żeby pokazać, że mu się podoba. Z jego ust zaczęły wyrywać się nieśmiałe, odruchowe jęki. Tak, nie da się ukryć, że było mu naprawdę dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  67. Cóż, Raven nie zamierzał na nic narzekać. Było mu zbyt dobrze, by bawić się w marudę. Szczególnie, że erekcja zaczynała mu dawać się we znaki... A tak miał okazję się jej pozbyć. Albo przynajmniej podniecić się do tego stopnia, że przestanie sie zabierać do tego jak pies do jeża.

    OdpowiedzUsuń
  68. Raven w takim stanie nie myślał najlepiej. Miał kilka wizji rodem z pornosów w głowie, ale z niech nie korzystał. Czasem przychodziło mu tylko do głowy coś, czego koniecznie chciałby spróbować. Tak jak teraz.
    Złapał nadgarstek ukochanego, uniemożliwiając mu tym samym dalsze ruchy. - Poczekaj - mruknął. - Chodź tu bliżej - poprosił, samemu przysuwając się do kochanka. Nie był do końca pewny, jak ma pokierować tym wszystkim, ale domyślał się, że w końcu jakoś im to wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  69. Narazie wszystko szło zgodnie z jego planem. Wiedział, że Hunter nie wie, co Raven chce zrobić, zresztą, nic dziwnego, skoro sam Williams nie był tego pewien, a jego "plan" w sumie tworzył się z każdym kolejnym ruchem. Mimo wszystko, nie zapowiadało się, by coś miało nagle pójść nie tak.
    - Chodź na kolanka - wymamrotał, zmuszając się do przyjęcia możliwie najsłodszego głosiku. Ot, żeby trochę ponabierać Huntera, że nagle zebrało mu się na mniej erotyczne czułości.

    OdpowiedzUsuń
  70. Mimo wszystko, Raven miał nadzieję, że Hunter choć trochę dał się zwieść. Dlatego też, żeby zachować nieistniejące pozory, parokrotnie czule musnął jego usta, jednocześnie przyciągając go to siebie tak, że stykali się klatkami piersiowymi. Łapki położył na bioderkach kochanka i szarpnął nimi do góry, próbując nakłonić go do podniesienia się trochę.

    OdpowiedzUsuń
  71. Cóż, może to nawet lepiej, że Hunter przestał się zastanawiać... Dla Kruka lepiej bez wątpienia. Kiedy jego Luby grzecznie uniósł bioderka, Raven uśmiechnął się nieznacznie. Wszystko wskazywało na to, że jednak wszystko pójdzie po jego myśli. Ustawił się odpowiednio i delikatnie zmusił kochanka do tego, by usiadł.

    OdpowiedzUsuń
  72. Zadrżał lekko, gdy ukochany nabił się na niego do końca. To było przyjemne. Objął ramionami jego szyję i uśmiechnął się, odrobinę nieprzytomnie. Cóż, tera pozostało mu poczekać, aż Hunter przyzwyczai się do tej sytuacji, w końcu to do niego należały kolejne ruchy. Jeszcze tylko kilka razy skubnął jego wargi, ot, dla dodania odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  73. Pojękiwał cichutko, z każdy kolejnym ruchem Huntera. Powiedzieć, że mu się podobało, to chyba trochę za mało. Było mu cudownie i idealnie. Wnioskował, że Hunter też jest całkiem zadowolony z takiego obrotu sytuacji.
    - O kurwa - zaklął cicho, całkiem nieświadomie, gdzieś między kolenymi jęknięciami. Ręce splót na szyi ukochanego. Popieści go za chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  74. Palce jednej dłoni wplótł w ciemne włosy ukochanego. Nawet wykorzystał to, by kolejny raz musnąć jego usta, co nie było takie łatwe, ze względu na to, że Hunter zagryzał wargę, a Raven co chwila bezwiednie pojękiwał. Drugą rękę natomiast, zsunąwszy ją wzdłuż torsu kochanka, zaczął delikatnie gładzić jego męskość.

    OdpowiedzUsuń
  75. Oddał pocałunek ukochanego... Cóż, to chyba było dość oczywiste, że będzie miał napuchnięta usta po tym, jak najpierw mu, kolokwialnie mówiąc, obciągnął, a potem jeszcze wymienili się "kilkoma" buziakami?
    W pewnym momenciezacisnął palce na przyrodzeniu Huntera u zaczął je stymulować. Za długo nie mógł się powstrzymywać, więc i za pieszczenie ukochanego musiał wziąć się porządniej.

    OdpowiedzUsuń
  76. Pojrzał na niego z zaskoczeniem, kiedy się zatrzymał. Wybrał fatalny moment! Raven był już totalnie na skraju wytrzymałości, a Hunter teraz chciał to przeciągać? Nie, dla Kruka to było już o wiele za dużo. Żeby nakłonić Huntera do dalszej "zabawy", zaczął intensywniej pieścić jego męskość. Miał nadzieję, że to coś pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  77. Starał się, naprawdę starał, ale nie umiał przeciągnąć tego dłużej. Zaklął głośno po francusku (w sumie ostatnio zdarzało mu się przeklinać głównie w języku ojczystym) i doszedł. Nie pozwolił sobie jednak, na zaprzestanie pieszczenia Huntera. Ot, wyrozumiały był z niego Kruczek i wiedział, że seks ma być satysfakcjonujący dla obu stron.

    OdpowiedzUsuń
  78. Położył się obok swojego ukochanego i przytulił się mocno. Tak, chyba obaj byli "odrobinę" wykończeni, aczkolwiek Raven nie mógł zaprzeczyć, że to był wyjątkowo dobry seks. Zaryzykowałby stwierdzeniem, że najlepsy ostatnimi czasy, choć z Hunterem zawsze było mu wspaniale.
    - To dobrze - szepnął mu do uszka. - Dalej masz ochotę na balety, czy wolisz, żebyśmy jednak posiedzieli u ciebie - spytał. Jeśli Hunter stracił ochotę na wyjścia, nie było sensu nigdzie go ciągać na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  79. - Mhm - wymruczał, przytulając się mocniej. To zdecydowanie była jego ukochana chwila, gdy się kochali. Mógł się spokojnie położyć, Poprzytulać do Huntera i przy okazji trochę go pomacać. W sumie mógł się kochać z Rossem jedynie dla tego, co było po tym. - Przydałoby się wcześniej troszkę wyprysznicować, co sądzisz? -spytał. Aż był w szoku, że to on to proponował. wciąż nie lubił się myć.

    OdpowiedzUsuń
  80. Ravenowi może i trochę chciało się spać, ale nie oszukujmy się - jemu prawie zawsze kleiły się oczy. No, ale dla miziania mógł zrezygnować ze wszystkiego. A jeśli był "straszną ciotą", to było mu z tym przecudownie.
    - Nie wiem jak ty, ale ja się lepię od potu. Ciężko będzie na to założyć spodnie - zauważył. - No i dobrze by było, jakbyś mi użyczył jakichś majtek. Chyba, że coś u ciebie zostawiłem - mruknął. Swoją szczoteczkę u Huntera miał, zdarzało mu się zostawiać różne dziwne rzeczy u niego, więc może i majtki...

    OdpowiedzUsuń
  81. Jakby Hunterowa melancholia przy czym nie wychodziła, najważniejsze było to, że kochali się mimo wszystko i było im razem wspaniale. Tak, zdecydowanie to była jedyna licząca sie rzecz.
    - Mi też zdarza się mieć dobre pomysły - stwierdził. - Czy to była jakaś... Ta, no żaluzja, że niby powinienem pilnować swoich rzeczy? - spytał, spoglądając na ukochanego podjerzliwie. Kruczek cieszył się widząc, że jego luby jest już trochę bardziej przytomny. Prawidłowo, przynajmniej nie będzie musiał pilnować, czy Hunter nie zasnął na stojąco.

    OdpowiedzUsuń
  82. [Witaaam :3 Może Hunter poratuje Macy fajką? Późna pora, same banalne pomysły mi wpadają do głowy :c]
    M.Svensson

    OdpowiedzUsuń
  83. Zamruczał krótko, kiedy Hunter tak go podrapał. To było całkiem miłe.
    - No, ja mam nadzieję. Bo jakbyś mi tu chciał coś cchaczem sugerować, to chyba musiałbym się na ciebie bardzo ciężko obrazić - stwierdził. Oczywiście zaraz by mu przeszło, jak zwykle, Ross pewnie też to doskonale wiedział, w końcu chyba najlepiej znał te kruczkowe foszki. - Wiesz... Kocham cię. Dawno ci tego nie mówiłem, ale cię kocham - wyszczerzył ząbki w szerokim uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  84. - Jak bardzo mnie kochasz? - spytał, kładąc dłonie na bokach chłopaka. I zaraz coś go tknęło. Z całej siły obją chude ciało ukochanego i wtulił buźke w jego ramię. Jakby chciał się schować. Może faktycznie miał na to ochotę? Położyć się przy ukochanym, wtulić się w niego i czuć się bezpiecznie przez resztę życia. - Wiesz Koniczynko, jesteś najwspanialszym, co mnie w życiu spotkało. Nie wiem, co by było, jakbyś mnie wtedy nie pocałował i w ogóle - szpenął.

    OdpowiedzUsuń
  85. [No hej :D Przyczołgałam się po wątek, bo tak tu sobie z Ravenem wątkujemy, więc chyba wypadałoby i tutaj cościk spróbować ;D
    Tak więc zapraszam do mnie, mam nadzieję, że razem na coś wpadniemy ;)]

    Danielle Finnigan

    OdpowiedzUsuń
  86. - Tak myślałem, ale wolałem się upewnić - wymruczał. Tak, wizja przeleżenia razem reszty życia zdecydowanie była pociągająca, ale Raven obawiał się, ze w końcu albo by zmarzli, albo jednemu z nich zachciałoby się siku i wszystko trafiłby szlag. - Taka rzeczywistość chyba nie jaki się w zbyt jasnych barwach - stwierdził. Głos mu się łamał na samą myśl. - Cieszę się, że byłeś taki dzielny i do mnie zagadałeś, Koniczynko.

    OdpowiedzUsuń
  87. Siąknął cicho noskiem. Chyba zachciało mu się płakać, trochę z jakiegoś absurdalnego wzruszenia, trochę ze smutku, spowodowanego tymi głupimi myślami. - Chyba masz rację, Hunter. Przepraszam... Ja tak po prostu... Kurwa, sam nie wiem - jęknął. Zaczynał się głupio nakręcać i niebezpiecznie zmierzał w kierunku histerii. - No, aseksualny to ty z pewnością nie jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  88. - No, no tak, wszystko jest w porządku, misiu. Ja po prostu jestem głupi, to tyle. Nie martw się - wymamarotał i uśmiechnął się do niego słabo. W końcu nie chciał, by Hunter martwił się o niego przez absurdale, wzięte znikąd i głupie histerie. Zresztą, jak chłopak go tak ucałował, to od razu wzobiło u się lepiej.
    - Niezbite dowody w postaci najlepszego kochanka na świecie - przytaknął i wygodniej ułożył się w jego ramionach.

    OdpowiedzUsuń
  89. Przysunął się do niego bliżej, jeśli to w ogóle było możliwe. - Przeżywam, Hunter, ale tylko to, co związane z tobą... Z naszym związkiem, ogólnie. Chcę, żebyśmy byli szczęśliwi, to wszystko - wyjaśnił. - Też cię kocham. Bardzo... To poniekąd słodkie, że se tak się martwisz, choć wolałbym, żebyś tego nie robił - stwierdził.
    - Nie przesadzam, mój miły - stwierdził. - Jakby to nie była szczera prawda, to bym ci tego nie mówił.

    OdpowiedzUsuń
  90. - Na razie chyba to staranie i zależenie nam wychodzi, co? - spytał. - Mi tam się wydaje, że Łowca i Kruczek są ze sobą szczęśliwi, prawda? - upewnił się. Trącił jego nosek własnym i zachichotał wesoło. - Wiem, bo mam to samo. Jak nie ma cię obok, to boję się, że coś sobie przypadkiem zrobisz albo co... Jak jesteś obok, to też się o ciebie boję - wyznał.
    - Nie wątpisz w moją szczerość, ale coś jest na rzeczy - stwierdził.

    OdpowiedzUsuń
  91. - A wiesz, że Kruczek nie marzy o niczym bardziej, niż o tym, by być już zawsze szczęśliwym ze swoim Łowcą, który upolował jego serduszko? - spytał. Uśmiechnął się do niego szerzej. Po zaczątkach histerii i dramacie sprzed paru minut nie było już śladu. - No, nawet wtedy. Wiesz, że z zasady nie ogarniam i martwię się, że czasem mogę cię nie upilnować. Ale w gruncie rzeczy to miłe, że w oogóle mam o kogo się bać.
    - To dlaczego mi nie wierzysz, że jesteś najlepszym kochankiem na świecie? - spytał. - Nie musisz być taki skromny. Nikt nie każe ci chwalić się tym na prawo i lewo, ale mi możesz - stwierdził.

    OdpowiedzUsuń
  92. - A jakby inaczej miało być? Kruk nie spotka innego Łowcy, inny Łowca nie upoluje jego serduszka - stwierdził. - I o kim można dużo myśleć. Bardzo dużo, ciągle i co rusz. Nie wiem, o czym myślałem, nim cię poznałem, chyba o niczym - zmarszczył lekko nosek. Głupie podobno nie myśli, więc to niewykluczone.
    - No nie wiem. Ja tam żadnego lepszego nie znam - stwierdził. - A porównanie mam.

    OdpowiedzUsuń
  93. - I dobrze, że wierysz. To chyba podstawa - zachichotał. - Zobaczysz misiu, jeszcze trochę i będziesz miał same tęczowe myśli w tej swojej ślicznej główce - zachichotał. Oczywiście, cieszył się z tego, co już jest, miał wrażenie, że w porównaniu z tym, co było na początku, Hunter zrobił gigantyczny postęp.
    - Wierz, koteczku, dobrze na tym wyjdziesz - zachichotał. Przeciągnął się lekko i ułożył jeszcze trochę inaczej, niż wcześniej. Miał nadzieję, że Hunterowi nie jest niewygodnie. - Tak jest fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  94. - Postaramy się, by było jak najszybciej, prawda? - uśmiechnął się lekko. Oczywiście, Hunter był dla niego najcudowniejszy w każdym wydaniu, ale Raven i tak wolał, by jego luby się niczym nie zadręczał.
    - Hmm... Chyba masz rację - stwierdził. Zamruczał cichutko, kiedy ukochany go podrapał za uszkiem. Niewiele brakowało, by zaczął się łąsić jak kot. - Ale do tego trzeba wstać, a mi się nie chce ruszać mojej grubej dupy.

    OdpowiedzUsuń
  95. - Ty nawet nie wiesz, jak mi jest lekko na sercu, jak się do mnie uśmiechasz. Wiem, że nigdy nie robisz tego nieszczerze, przynajmniej wobec mnie... - wyznał. Zaczesał palcami włosy Huntera za jego uszko. - I jak się uśmiechasz to wiem, że jest z tobą w porządku.
    - No właśnie! Nie można, bo jest tam pod tą skórą za dużo! - stwierdził. Dźgnął się lekko w brzuch. - Widzisz? Powinienem schudnąć.

    OdpowiedzUsuń
  96. - No, pewnie właśnie o to chodzi - stwierdził. Raven i tak instynktownie wyczuwał, czy Hunter akurat ma jakiś problem, czy nie. Był naiwny, ale za dobrze znał chłopaka, by dać mu się okłamać.
    - Misiu, ale ja nie mam kości - stwierdził, robiąc bardzo smutną minkę.

    OdpowiedzUsuń
  97. - Ojej, aż tak mnie kochasz? - spytał, spoglądając na niego najsłodszym wzrokiem, jaki potradił z siebie "wydobyć". - Bo ja sobie myślałem, że ty mnie tylko tak troszeczkę kochasz, a ty mi tu mówisz, że tak bardzo, bardzo... - dodał. Wtulił buzię w zgięcie jego szyi, ot, żeby Hunter nie patrzył.
    - Ała, bijesz mnie - zarzucił, posyłając mu pełne wyrzutu spojrzenie. - To, dla twojej wiadomości, jest żebro. Jak w kaloryferze. A to drugie to ręka, tam nie ma kości, bo połamałem - wyjaśnił tonem znawcy. - Tak więc nie wiem, gdzie ty tu niby masz kości.

    OdpowiedzUsuń
  98. - No nie wiem, ostatnio tak mało mi mówisz, ze mnie kochasz... Przykro mi z tego powodu czasem, bo kiedyś mówiłeś częściej - wyjaśnił. Może nie powinien był mu tego wypominać, ale kilka dni temu tak go to jakby... Uderzyło. - Żebyś nie patrzył się chowam, nie powinieneś patrzeć na mnie, bo jeszcze sobie świadomisz, że jestem brzydki i mnie rzucisz - wyjaśnił.
    - Nie szkodzi - stwierdził. Ciężko tylko było wywnioskować, czy naprawdę nie szkodzi. - No, ale nie mam. Ja nie mam żadnych kości, coś mi tu insynu... No, wiesz co robisz - prychnął.

    OdpowiedzUsuń
  99. - Nie szkodzi... Ja wiem, że mnie kochasz, Hunter, może po prostu dramatyzuję i mi się wydaje... Może jestem z tych ludzi, dla których najważniejsze jest, by ta druga osoba ciągle zapewniała ich o swojej miłości. Przepraszam, kochany - uśmiechnął się do niego blado. - No nie wiem, misiu. To, ze tobie się wydaje, że nie jestem brzydku, to nie znaczy, że nie uświadomisz sobie zaraz, że żyjesz w błędzie - mruknął z lekkim niezadowoleniem.
    - No widzisz, przegrałeś z siłą argumentów - stwierdził, niesamowicie dumny z siebie. - Zresztą, mam kości, nie mam, schudnąć i tak muszę.

    OdpowiedzUsuń
  100. - Ale nie wiem, czy chodzi o to, by panikować, bo nie wyznałeś mi miłości od dziesięciu minut, skarbie - stwierdził. Wymacał jego rękę i splótł ze sobą ich palce. - No... No niech ci będzie - westchnął i podniósł buźkę, by mu się pokazać. Uśmiechnął się przy tym, najładniej jak umiał. Ot, dla swojego cudownego ukochanego.
    - Oj, nie płacz, kotku - poprosił. - Jak masz płakać, to nie będę chudł i sie szkielecił - obiecał.

    OdpowiedzUsuń
  101. - Też cię kocham - wyznał. - I wiem, że ty tez mnie kochasz. jakby było inaczej, nie wytrzymałabyś ze mną tych... no, prawie dwóch lat - dodał. Wyszczerzył się jeszcze trochę szerzej, ot, żeby odwzajemnić uśmiech Huntera. - Nie ma za co, ale jak ci wypali oczka, to będzie twoja wina - zastrzegł, wplatając palce w jego ciemne włosy. Tak było lepiej.
    - Kochanie - jęknął, widząc jego minkę - ucałował go czule w brodę. - Misiu mój najdroższy - powiedziawszy to, cmoknął go w szyję. - Nie smutaj, kiciusiu - poprosił i przyssał się do skóry na obojczyku ukochanego, by zostawić na niej intensywnie czerwoną malinkę.

    OdpowiedzUsuń
  102. - Tak... To zdecydowanie były miłe dwa lata - przyznał i uśmiechnął się lekko. - Z lepszymi i gorszymi momentami, ale bilans jest na plus. Jeśli całe życie ma być tak miłe, to ja nie pogardzę - uśmiechnął się. Raven był przeświadczony o tym, że będą razem do końca, nie wyobrażał sobie, by miało być jakoś inaczej. Za mocno zakodowało mu się w świadomości, że Hunter jest zawsze obok. - Hm... A tak co do wypalania, to mam ochotę na fajkę - wyznał, drapiąc się z zakłopotaniem po karku. Z dobrze mu się leżało, by szukać teraz papierosów.
    Zostawił kolejną malinę na obojczyku chłopaka, tuż obok tej pierwszej. - No... chyba masz rację - przyznał niechętnie. - Ale jest tak cholernie fajnie...

    OdpowiedzUsuń
  103. - Jak mógłbym mieć, skoro jestem z tak cudownym facetem, jak ty? - spytał i uśmiechnął się szeroko. - Gorzymi... Sam przyznaj, są chwile, kiedy nie jest tak łatwo. Nawet, jeśli zawsze udaje nam się z tego jakoś wyplątać - stwierdził. - Myślę, że to dlatego, że nam obu zależy, skarbie... - dodał i czule go pocałował. Nie było w tym za dużo namiętności, ale tak było fajnie. - Ale musiałbym wstać, znaleźć papierosy i w ogóle, a ty... - urwał. Przeturlał się tak, żeby położyć się na ukochanym. - A ty jesteś taki wygodny...
    - Skarbie, nie miałem przecież zamiaru myć się sam - prychnął. - Po prostu, cudnie mi się tu z tobą leży.

    OdpowiedzUsuń
  104. - Ja nigdy nie przesadzam, zapomniałeś? Czuję się urażony takim stwierdzeniem, skarbie - prychnął, z udawanym niezadowoleniem. - Na milion milionów procent dlatego, skarbeńku - stwierdził i przytulił swój policzek do tego hunterowego. Taka miła, niewinna forma czułości. - Nu, tak mówię. Zaprawdę, mam najwygodniejszego przyszłego męża na świecie - zachichotał.
    - No ale ty jesteś - mruknął, ale grzecznie sturlał się z łóżka. Prosto na podłogę, gdzieżby indziej. - Boli.

    OdpowiedzUsuń
  105. - Nooo... Niech ci będzie, skarbie - mruknął i uśmiechnął się lekko do ukochanego. i ucałował go czule. Ot, wolał, żeby Hunter się nie rozpłakał, bo wtedy mieliby tu grecką tragedię. Bo oczywiście Raven też by się zalał łzami. - Jakbyś nie pozwolił mi robić z siebie poduchy, to nie byłbyś moim przyszlym mężem, ja bym sobie takiego podłego nie wziął - stwierdził.
    - Boli - powtórzył, stojąc już na nogach. - I czuję się goło - dorzucił, przekrzywiając nieznacznie główkę na prawo.

    OdpowiedzUsuń
  106. - No. Bo jesteś wygodny - uśmiechnął się wesoło. - Nie wiem, z pewnością nie kochałbym cię wtedy aż tak mocno, może wcale... Ale skoro pozwalasz mi na sobie leżeć, to chyba nie masz się co martwić, nie uważasz? - spytał i poklepał go po biodrze (bo po tyłku niestety nie miał jak).
    - Wszystko boli - stwierdził, ze zbolałą minką. - Myślę, że to nie wina stania na środku pokoju, tylko tego, że jestem goły. Ba, obaj jesteśmy, tylko ty się lepiej prezentujesz - stwierdził rezolutnie, grzecznie idać za ukochanym.

    OdpowiedzUsuń
  107. - Aha, czyli teraz mi mówisz, że jestem płytki? - spytał, szczerze oburzony. - wiesz co, nawet mi nie każ, schodzę sam, z własnej woli - warknął i faktycznie zlazł z Huntera. Usiadł tyłem do niego, zgarbił się lekko i poczuł, jak szklą mu się oczy. No tak, nie napłakał się dziś jeszcze, było pewne, że w końcu sie poryczy.
    - No, biedactwo - przytaknął i wtulił się w swojego chlopaka. - Ale pod prysznicem też będę czuł się goło - stwierdził. - Chociaż z tobą mogę czuć wię goło wszędzie - dodał i zachichotał. - Ja bym cię przecież nie okłamał. Oczywiście, że prezentujesz się lepiej, jesteś bardzo seksowny, skarbie.

    OdpowiedzUsuń
  108. Łzy popłynęły mu po policzkach. Bo skąd biedny miał wiedzieć, że Hunter się z nim droczy? Raven nie czuł takich rzeczy, a w dodatku często bał się, że Ross faktycznie weźmie go kiedyś z jakiegoś powodu za płytkiego. - No ale po co zaraz mi zarzucałeś, że jestem płytki? To bolało - powiedział cicho, siąkając noskiem. - Wiesz, że ja się boję, że kiedyś naprawdę tak o mnie pomyślisz...
    - Z tobę wszędzie, skarbeńku - zachichotał i, niczym na skrzydłach, poleciał do swego ukochanego.

    OdpowiedzUsuń
  109. Gwałtownie odwrócił się przodem do Huntera i z całej siły wtulił się w niego. Załzawioną buzię wtulił w jego ramię i naprowadził Huntera na trop dalszego kołysania, pozwalając łzom wciąż swobodnie ciec po jego policzkach. - To dlaczego tak powiedziałeś? Jakbyś nigdy tak nie pomyślał, to byś tego nie powiedział - spytał, zbolałym głosem.
    Również zachichotał, gdy znalazł się pod prysznicem z ukochanym. Dłonie ulokował na biodrach Rossa i trącił jego nosek własnym. Woda trochę go łaskotała, ale to nic, przynajmniej była ciepła. - Skarbie - szepnął i ulokował lewą dłoń na policzku chłopaka, po czym czule musnął jego usta. Trochę jak pocałunek w deszczu, tylko oni stali pod prysznicem i nie byli ubrani. Ale też byli mokrzy.

    OdpowiedzUsuń
  110. Niewiele to podziałało i Raven zaczął płakać jeszcze mocniej. chyba trafiła im się pełnowymiarowa histeria (no, prawie pełnowymiarowa, bo wiadomo, jak ta pełnowymiarowa wygląda u Kruka). - T... Teńż cię kocham - wymamrotał. Zignorował wszystkie inne słowa Huntera, nie był już na niego ani trochę zły, to, że ukochany wyznał mu miłość było dla niego w tamtej chwili najważniejsze. Nawet, jeśli mówili sobie codziennnie po wiele, wiele razy, to dla Ravena wciaż było ważne przypominanie o tym fakcie.
    Pocałował Huntera jeszcze raz, znacznie bardziej namiętnie niż przed chwilą, po czym odsunął się trochę. - Mój cudowny Łowco - wymruczał i uśmiechnął się jak mały bezbożnik, którym zresztą był.

    OdpowiedzUsuń
  111. Usiadł ukochanemu okrakiem na kolanach i wtulił się w niego najmocniej jak umiał. Już nie płakał przez Huntera, teraz ryczał, bo musiał sobie czasem popłakać, taki już był. - Próbuję nie płakać - wydusił z siebie. Mimo wszystko, łzy nie przestawały ciec mu ciurkiem po policzkach.
    - Wiem, że tylko mój - przytaknął, oplatając rękami jego szyję. - Hmm, no tak. Ale do tego potrzebne jest mydełko... Albo żel, dłużej się zbiera - rzucił i posłał ukochanemu perwersyjny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  112. Próbował jeszcze trochę wzmocnić uścisk, ale się chyba nie dało. Czuł się przez do nieporadnie, bo chciał być jeszcze troszkę bliżej ukochanego. Jednak kołyszanie powoli zaczynało działać, Kruk się uspokajał. Już nie szlochał, teraz tylko pojedyńcze łzy ściekały mu po policzkach. Jego uścisk troszkę zelżał, a on sam ufnie ułożył głowę na ramieniu chłopaka. - Skarbie, - wyszeptał, cicho siąkając nosem - skarbie, przepraszam...
    - Jak mógłbym nie wiedzieć? - spytał. Zgodnie z poleceniem wychylił się i zgarnął z półeczki jedno z pudełeczek. Nie bardzo widział co to jest, w końcu nie miał na nosie okularów, a bez nich za wiele nie mógł zobaczyć. - Może być to?

    OdpowiedzUsuń
  113. - Ja... Ja nie pamiętam. Chyba za to, że płaczę - wyznał i siąknął nosem kolejny raz. Jedną ręką odszukał dłoń Huntera i zaczął bawić się jego palcami. To go trochę uspokajało i znacznie zmniejszało szanse na powrót tej paskudnej histerii. - Kochanie... Zrobisz coś dla mnie? - spytał, podnosząc wzrok na ukochanego.
    - Jakbym nie miał pewności, to byłaby taka lipa, że zostawiłbym cię od razu, bo nie widziałbym sensu w angażowaniu się - wyznał. To była prawda, tak jak to, że Hunter od pierwszego dnia był jego, a on Huntera. To było całkiem proste. - Mógłbym go wykorzystać do czegoś innego, na przykład zrobić ci masaż po myciu. Tylko do tego muszę znaleźć okulary - zaoferował i sięgnął po kolejny kosmetyk, z nadzieją, że tym razem trafi na właściwy.

    OdpowiedzUsuń
  114. Schował buzię w zagłębienie szyi swojego chłopaka. - Narysowałbyś mi smoka? - poprosił. Zamruczał głośno, gdy chłopak podrapał go za uszkiem. Teraz nie zapowiadało się już na powrót histerii, i Raven nie chciał, by Hunter dalej o niego martwił.
    - Hunter, nie oszukujmy, obaj doskonale wiemy, jaki jestem, prawda? Wiesz, że bym się nie odnalazł... Ale na szczęście to chyba była miłość od pierwszego wejrzenia - stwierdził i uśmiechnął się wesoło. - To dobrze - mruknął. Wycisnął żel na dłonie i zaczął powoli, bardzo dokładnie wmasowywać go w ramiona ukochanego.

    OdpowiedzUsuń
  115. - Za smoka mogę już nie płakać - stwierdził, mocniej chowając buzię. Był zapłakany i zasmarkany, nie chciał, by Hunter go oglądał w takim stanie.
    - Niektórzy nie mają takiego szczęścia jak my przez całe życie. Znaczy się, jak ja, bo ty to akurat miałeś pecha, trafiła ci się mała wsza i teraz nie chce puścić - zachichotał. - Ale mała wsza cię bardzo kocha - dodał, już poważniej. Lewą dłonią przeczesał jego włosy, zostawiając w nich troche piany z mydła, prawą natomiast spokojnie sunął po jego plecach, od karku aż za łopatki, ale też nie za nisko.

    OdpowiedzUsuń
  116. - Chcę patrzeć na ciebie, ale nie chcę, żebyś ty patrzył na mnie, jak jestem taki brzydki i zasmarkany - stwierdził smutno, ale podniósł buzię. Nie chciał, żeby Hunter zaczął płakać. Sam wtedy na pewno rozryczałby sie ponownie.
    - Ojeju, ty to się chyba naprawdę nie masz z czego cieszyć, co skarbie? - spytał, przekrzywiając główkę. Nie, żeby narzekał na to, że chłopak się z tego cieszy. - Mhm, a jak bardzo kochasz weszke, co? - spytał. Jego dłonie w końcu zawędrowaly na pośladki chłopaka, to chyba było do przewidzenia.

    OdpowiedzUsuń
  117. - Nie jestem śliczny, Hunter - stwierdził, spuszczając wzrok. W takich chwilach przypominały mu się kłónie z matką, która potrafiła mu wykrzyczeć różne takie rzeczy w twarz. I nigdy nie przepraszała. Mimo wszystko nie chciał, by jego ukochany domyślił się, co mu teraz chodzi po głowie, dlatego szybko znów wpodniósł wzrok i uśmiechnął się, tak szeroko, jak mógł. - Lubię, jak mówisz mi komplementy. Choć kiedyś nie lubiłem. Teraz to się zrobiło fajne.
    - Masz się cieszyć, mała weszka jest dumna, że jest twoim powodem do radości - stwierdził. Zsunął dłnie z jego pośladków dość szybko, zeby nie wydało się, że w jego głowie zrodził się jakiś plan, idący troszkę dalej, niż tylko obmacywanie. - To chyba znaczy, że dość mocno, by weszka nie mogła czuć się niekochana, tak?

    OdpowiedzUsuń
  118. Wywrócił oczkami i przytulił się do niego troszkę mocniej. Wiedział swoje, nie był śliczny, ale znał Huntera na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że z jego oślim uporem ciężko wygrać. - Nie martw się, to nic takiego. Zaraz mi przejdzie, skarbie - zapewnił.
    Zachichotał cicho, w końcu to, że uszczęśliwia kogoś, było dla niego powodem do radości. Jak wszystkie dobre rzeczy, związane z chłopakiem. Odsunął się od niego trochę, by zacząć wcielać w życie swój szatański plan. - Weszka nie czuje się niekochana - zapewnił i uśmiechnął się szeroko. Spuścił wzrok i tknął palcem męskość ukochanego. - Siusiak - stwierdził, tonem dziecka, które nauczyło się właśnie nowego słowa.

    OdpowiedzUsuń
  119. - Tak mi zostanie, że będę ciągle kręcił oczami? - spytał. Jakoś sobie nie wyobrażał. Z drugiej strony, Raven i tak prawie nic nie widział, więc to by była drobna niedogodność. - Na pewno, skarbie, znów przejęłam się bzdurą, nic ponad to - zapewnił.wciąż miał opory, mimo tak długiego związku, przed martwieniem Huntera swoimi problemami.
    Pewnie, zresztą między nimi większość układów była idealna. Jak choćby ten z jedzeniem. Albo z wzajemnymi czułościami. Oni zdecydowanie byli sobie przeznaczeni. - Nie - zapewnił. Kolejny raz tknął palcem penisa ukochanego. - Siuuusiaaak - powtórzył, tym razem dodatkowo przeciągając samogłoski.

    OdpowiedzUsuń
  120. - Ej, ja tak nie chcę - stwierdził i zacisnął s całej siły powieki. Teraz nie da się przekonać, by znów je otworzyć. - No bo mi się przypomniało... Ona mówiła mi dużo niemiłych rzeczy, później ja jej też, ale nim nauczyłem się pyskować, to... No wiesz... - wyjaśnił nieskładnie, mocniej wtulacjąc się w ukochanego. Wiele razy obiecywał, że nie będzie się tym przejmował, ale to było znacznie silniejsze od niego.
    Raven tylko trochę żałował, że poznali się tak późno. Może inaczej jego pierwsze miesiące w sierocińcu byłyby rochę łatwiejsze? No, ale nie narzekał, w końcu udało mu się tam zaaklimatyzować, ba, nawet przywiązać i, co najważniejsze, poznać miłość życia. Sporo tych korzyści. - Ja, kombinować? Nie no, co ty. Hunter, do kombinowania niezbędne jest myślenie. Obrazasz mnie, zarzucając, że mógłbym skalać swój dziewiczy umysł tak plugawą czynnością - prychnął, udając szczerze oburzonego.

    OdpowiedzUsuń
  121. - No to po co mnie w błąd wprowadzasz? Ja tu się przestraszam, ze mi tak zostanie, a ty mi nagle mówisz, że sobie żartowałeś... A właśnie, jak testeśmy przy oczach, zostawiłem u ciebie okulary, czy znowu zgubiłem? - otworzył oczka i spojrzał na lubego, przekrzywiając główkę. - Wiem, kochanie, na parawdę staram się tym nie martwić... Ale czasem nie umiem - wyznał. - A jak ktoś będzie mi mówił nimiłe rzeczy to wyrwiesz mu trzustkę? - spytał, robiąc słodką minkę.
    Jakkolwiek by nie było, chyba liczyło się głównie to, że teraz byli razem, kochali się i chcieli spędzić ze sobą resztę życia. - Nie naskakuje - stwierdził, wydymając usteczka. Teraz czył się szczerze oburzony, że jego wywód pełen mądrych i ładnych słów został zignorowany. A on tak się postarał...

    OdpowiedzUsuń
  122. - A, to dobrze, bo już myślałem, ze znowu będę musiał się tlumaczyć pielęgniarce ze zgubionych albo stłuczonych okularów - stwierdził. Pani piguła bardzo wzięła sobie do serca słowa okulisty, który ostatnio badał kruczkowe oczęta i powiedział, że niewiele mu brakuje do oślepnięcia. - No dobrze, będę mówił... A dostanę teraz buzi na rozweselenie? - spytał, robiąc smutną minkę. - O... A co jeszcze wyrwiesz? - spytał i oparł brodę na ramieniu chłopaka. Podobała mu się ta mruczanka.
    - Misiu, ale kiedy ja naprawdę nie naskakuję - stwierdził, widząc, jak Hunter się przejął... A raczej, jak udaje, że się przejął, ale skąd Raven miał wiedzieć? Przysunął się do niego odrobinę bliżej i liznął go po ustach. - Kocham cię bardzo i na ciebie nie naskakuję..

    OdpowiedzUsuń
  123. Potrząsnął trochę głową, gdy Hunterek tak go poczochrał, ale zaraz zachichotał wesoło. Miał już duż, dużo lepszy humor, niż jeszcze kilkanaście minut temu. - Będę nosił okularki, żebuyś nie cierpiał i nie płakał... Ale jak będziesz chciał mnie rzucić, bo będę ci źle wyglądał w okularach, to przypomnę ci, że sam kazałeś - stwierdził. Uśmiechnął się na swojego buziaka, a jeszcze szerzej, gdy usłyszał wizję hunterowej zemsty. - Super. Aprobuję.
    - Najbardziej na świecie kocham - mruknął i trącił palcem jego policzek. Następnie pochylił się tak, by czule go ucałować. Miał ochotę na bardzo długiego i namiętnego buziaka, ale chciał zacząć od czegoś łagodniejszego.

    OdpowiedzUsuń
  124. - Choćby dlatego, że będę ci brzydko wyglądał w okularach, to przecież idealny powód, by zostawić taką brzydką, pedalską wszę jak ja - wyjaśnił. Usiadł troszę wygodniej i ładnie się uśmiechnął. - Mój książę na białym koniu - szepnął i czule go pocałował.
    Pocałował Huntera kolejny raz, delikatnie podgryzając jego dolną wargę. Łapki zarzucił na jego ramiona.

    OdpowiedzUsuń
  125. Wiedział, że Hunterowi do rozumku nie przemówi, dlatego postanowił zacisnąć zęby i nic nie mówić. Od czasu do czasu naweto on bywał rozsądny. - Jak jeste, księżniczką, to ty musisz być księciem, no...
    Oderwał się od chłopaka i uśmiechnął się lekko. - Koniczynko, nie chce mi się nigdzie iść, mam ochotę iść spać...
    Na potwierdzenie swoich słów, zamknął kurek z wodą, wygramlił sie spod prysznica, nawet się nie wywalił na śliskiej podłodze. Znalazł jakiś ręcznik, owinął się nim i wyciągnął łapkę w kierunku Huntera. - No chodź.

    [Jak będziesz zaczynać, tu możesz zacząć tak, że Hantereł wychodzi z pracy i mu przykro, bo Krukeł zapomnił, że to dwa lata i w ogóle? ^^]

    OdpowiedzUsuń
  126. Dwa lata to dużo. Kiedyś Raven myślał, że bycie z kimś tyle czasu jest niemożliwe, że nikt z nim nie wytrzyma. A jednak, dokładnie dwa lata temu w jego życiu nagle, całkowitym przypadkiem, pojawił się taki Hunter Ross i zamieszał w kruczej główce swoim niewątpliwym urokiem osobistym. Raven pokochał go ponad życie i nie zamierzał zostawić. Zresztą, najwyraźniej działało to też w drugą stronę i wszystko wskazywało na to, ze będą razem do końca życia.
    Ten dzień miał być wyjątkowy. Raven juz od dawna planował, co zrobić. Z początku chciał iść na żywioł, przylecieć do niego z samego rana, pewnie zaciągnąć do łóżka, a dopiero potem myśleć, co dalej, ale potem stwierdził, że czasem trzeba poplanować. Tylko dlatego nie pojawił się ani skoro świt u niego w mieszkaniu, ani nie nawiedził ukochanego w pracy. Planował przyjść wieczoram i odebrać go z roboty. Oczywiście, nie wszystko mogło pójść perfekcyjnie, bo wyszedł kilka minut za późno i kiedy dotarł na miejsce, jego ukochanego już tam nie było. Dlatego czym prędzej pobiegł w kierunku jego mieszkania, z nadzieją, że spotka go po drodze.
    Upragniona sylwetka znalazła się w jego polu widzenia po kilku minutach. Puścił się jeszcze szybszym pędem, by tylko go dogonić. Tradycyjnie rzucił się na chłopaka, tym razem tylko od tyłu i, cały zziajany, uwiesił się na nim.
    - Cze... Cześć, misiu, poczekaj, chwilę na mnie - wysapał, próbując złapać oddech.

    [pięknie zaczęłaś, misia. :c]

    OdpowiedzUsuń
  127. Miał nadzieję, że chłopak ucieszy się na jego widok. Przecież zazwyczaj tak było. Widać jego plan wypalił aż za dobrze i Hunter naprawdę uwierzył w to, że Raven zapomniał o ich rocznicy. Sądził, Ross zna go na tyle dobrze, by się domyślić, że knuje coś [niedobrego], najwyraźniej jednak chłopak na to nie wpadł. W każdym razie, Kruczowi zrobiło się troszkę przykro, kiedy ukochany kazał mu iść sobie, ale wiedział, że tym razem nie może się obrazić. To było prawdziwe wyzwanie.
    - Czy to znaczy, że mam spędzić naszą drugą rocznicę, chlejąc samotnie w swoim pokoju i wypłakując sobie oczy, bo przestałeś mnie kochać i nie chcesz ze mną pobyć? - spytał, rzucając ukochanemu badawcze spojrzenie. - Bo jak tak, to mogę sobie iść...
    Nawet na moment nie odkleił się od jego pleców, nie zaczął nawet z powrotem normalnie oddychać. Zaraz się ogarnie i doprowadzi do porządku; najpierw musiał unormować swoje relacje z lubym.

    OdpowiedzUsuń
  128. Spojrzał na chłopaka, marszcząc z niezadowoleniem nosek.
    - Pytasz się, jakbyś mnie nie znał - burknął. - Jestem mały, głupi, zapominalski i nieogarnięty, no, ale o tak ważnej sprawie jak nasza rocznica chyba bym nie zapomniał, co? Za kogo ty mnie masz, co, misiu?
    Patrzył na niego jeszcze przez chwilę, z udawanym niezadowoleniem, po czym uśmiechnął się szeroko i mocno przylgnął do chłopaka. Co z tego, że byli na środku ulicy, Raven zamarzał i był zasapany, a w dodatku strasznie chciało mu się palić? To było nic w porównaniu z głęboką potrzebą bycia przytulonym.
    - Wszystkiego naj, naj, najlepszego, Hunter - szepnął, przeczesując palcami włosy chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  129. - Chciałem ci zrobić fajną niespodziankę, a ty się obraziłeś... Teraz to mi jest przykro, bo mnie już wcale nie kochasz i nie doceniasz - załkał teatralnie.
    Stanął lekko na palcach i przysunął się bliżej, by móc spojrzeć ukochanemu prosto w oczy. To było dla niego najcudowniejsze na świecie - świadomość, że od dwóch lat te piękne oczęta patrzą tylko, choć wokół kręci się tyle mądrzejszych, przystojniejszych i ogólnie rzecz biorąc, lepszych partii.
    - Też cię kocham, Koniczynko - uśmiechnął się szeroko i ucałował go w usta. Miał ochotę, wbrew ich zasadom, pouskuteczniać trochę takich konkretnych czułości publicznie. - Jesteś moim ulubionym pedałem na całym świecie, wiesz?

    OdpowiedzUsuń