sobota, 21 czerwca 2014

Yellow Raven



Lawrence Adrien Williams
Generalnie to gówno prawda, bo wszyscy wiedzą, że to jest Raven
13 stycznia 1997, Orlean
Pokój 34
W skrócie pedał, ćpun i głupi, żółty kruk.

Głupiutki Francuzik z okropnym akcentem.
 Raven od małego miał niebywały talent destrukcyjny. Taki z niego człowiek demolka. Biega, skacze, piszczy i wszystko niszczy. Dodatkowo brak mu jakichkolwiek innych zdolności poza tą, że jako tako radzi sobie z liczbami. Porażająco nieśmiały efekt zdrady pewnej młodej mężatki. Próbuje przestać ćpać, ostatnio wychodzi mu to na tyle, że nie musi nawet kraść, ale z uporem maniaka odmawia powrotu na odwyk. “Gej, wozi klej, na różowych taczkach...” Kiedyś puszczał się na prawo i lewo, ale odkąd półtora roku temu poznał swoją drugą połówkę, przestał robić za męską dziwkę na etacie i został prawie Dziewicą Orleańską. Jest tak słodki, że mało komu przeszkadza, że w parze z tym idzie wyjątkowa i nieobliczalna jak pierwiastek z dwóch głupota. Straszna z niego przylepa, prawdopodobnie dlatego, że nikt go nie kochał, jak był mały. Jeśli znasz go dłużej niż dwa dni i jeszcze się do ciebie nie przytulił, to znaczy, ze coś z tobą nie tak. Ostatnio zdarza mu się zapominać, jak właściwie ma na imię, bo od kilku lat wszyscy nazywają go nie Lawrence, a Raven. Metr pięćdziesiąt trzy to idealny wzrost dla kogoś, kto kradł hurtowe ilości papierosów. Straszna z niego sroka, uwielbia wszystko, co się ładnie błyszczy, więc jeśli chcesz mieć od niego spokój na trzy godziny, starczy wcisnąć mu do rąk jakąś błyskotkę. Chciałby mieć kota, którego nazwałby Kredens, ale na razie musi mu starczyć pluszowy nietoperz Ozzy, bez którego nie umie normalnie zasnąć. Chciałby też być radiem, żeby móc odbierać fale radiowe. Boi się fryzjerów, dentystów i psów, ma całe plecy pokryte bliznami i okropne kompleksy na punkcie swoich kolan i paznokci. Jest ślepy, ale i tak nie nosi okularów, bo “wygląda w nich paskudnie”. Mimo, że za pół roku dobije do osiemnastki, większość ludzi mówi mu, że zachowuje się jak trzylatek. Trochę z niego śpiąca królewna, jak się nie wyśpi, to jest jeszcze bardziej nieznośny niż zwykle.  Nie potrafi kłamać, dlatego jak wymaga tego sytuacja, zaczyna mówić po francusku. Wierzy w istnienie Nibylandii i jak się schleje, to śpiewa piosenki Queen i Scorpionsów, uwielbia Scorpionsów, opcjonalnie udaje Axla Rose. Nie umie dobrze pisać ani nawet czytać, poprawne wyrażanie się też nie jest jego mocną stroną, umie za to przeklinać w trzynastu językach. Prowadzi filozoficzne rozmowy z pacynką ze skarpetki i średnio co drugą noc ma okropne koszmary i budzi się z krzykiem w nocy. 

[Czeeeeeeść, stęskniłam się i generalnie to myślała, że się nie doczekam. Rejwę też się stęsknił.
Dlaczego ja mam wrażenie, ze jak stworzyłam Ravena, to mieliśmy po 15 lat? Czuję się staro. .-.
Piszę się na wszystko, oprócz przygodnego seksu. c:]

372 komentarze:

  1. [Chyba wiadomo, że dalej jest to aktualne. Tylko wiesz, kicia, że teraz ty zaczynasz? :')]

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ja zakładałam pierwszy raz sierociniec jeszcze na Onecie, gdy byłam w szóstej klasie podstawówki, a zaraz kończę pierwszą liceum.... ja to mam prawo czuć się staro... =.=
    Ale tak poza tym to - cześć! <3]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ja tam problemu z pamiętaniem postaci nie mam żadnych, bo mam Trinny od zawsze. Parę razy miałam jakieś tam inne, ale raczej szybko je kasowałam... ;/
    Wącimy? ^.^]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  4. [O, lubię jego imię! :) Poza tym, dzień dobry! Są chęci/pomysły na wątek/powiązanie? :D]

    Genevieve

    OdpowiedzUsuń
  5. [No wisisz, wisisz :P]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  6. [O, wpadłam na pomysł! Genevieve może z samego rana go obudzić, bo któryś z wychowawców w sierocińcu poprosił ją, by poszła z nim do dentysty, a jako, że ten ich nie lubi i nie ma zbyt dobrego humoru, gdy się nie wyśpi, Gen będzie miała utrudnione zadanie i będzie musiała zaciągnąć go tam siłą, jednocześnie przekupując go wszystkim, co lubi :D]

    Genevieve

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Też przywitam. Strasznie sympatyczna postać i aż szkoda nie mieć z nią wątku, więc jak masz chęć to napisz i postaramy się coś wymyślić :) ]
    Audrey

    OdpowiedzUsuń
  8. [Co do tego z Szikago - to musi być miłość.]

    Hunter ostatnio zaczął do siebie przyjmować, że jak się nie wyśpi, to w pracy porozlewa wszystko i go w końcu wyrzucą. Tego raczej by nie chciał, bo dosyć nieźle mu płacili, a i z napiwków też dało się wyżyć. Wystarczyło się uśmiechać ładnie i większość to kupowała. Rzecz jasna najczęściej jakieś spedalone emosie, którzy już go pewnie wyobrażali sobie jako swoje cudne seme na białym koniu. Taka tam dygresja. Wracając jednakże.
    Że zbuforował, iż sen jest mu potrzebny, to dzisiaj się nie wyspał. Łaził po swoich 30 metrach kwadratowych z miną jakby miał zaraz zejść, ubrany w piżamę, a przecież spodziewał się, że zaraz przyjdzie Kruczek i jak zobaczy w jakim jest stanie, to zacznie wydziwiać, że o siebie nie dba. Zaległ na kanapie, a tu nagle pukanie do drzwi. Wtedy właśnie zszedł z niego i zaczął iść mozolnie w ich stronę.
    Jakoś nie ogłuchł, przyzwyczajony był, bębenki ze stali. Przytulił go, sennie kołysząc.
    - Cieszę się, misiu - powiedział, równie sennym tonem głosu. Jakby miał za chwilę mu tu glebnąć i zapaść w sen.

    OdpowiedzUsuń
  9. [na ciebie, a co? ;p]

    Tristan był w tym sierocińcu już jakiś czas. W sumie...3 lata to szmat czasu. Ale zepsuło się okno w jego poprzendim pokoju, wiec dyrektorka postanowiła go przenieśc do innego. Bo po co wydać kasę na naprawienie okna jak można utruć życie wychowankom? Tris wszedł niepewnie do pokoju 34. Miał na ramieniu sportową torbę. Sierociniec był duży, a Tris raczej unikał ludzi, wiec...nie znał tego chłopaka - hej....pomozesz mi przenieśc graty? - spytał, patrząc na nowego współlokatora niepewnie. Jego brązowe włosy jak zwykle sterczały na wszystkie strony. Nie miał nad nimi włądzy i tyle. Zył swoim własnym włosowym życiem i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  10. - dwa pokoje dalej - mruknął. zostawił torbę na łóżku. W sumie...jego cały 'dobytek' to były książki. I gruby notes. Jego sacrum. oś, za czego przeczytanie byłby gotów wydlubać oczy. Ugotować je. I podać temu delikwentowi do zjedzenia. Mniam! Tris raczej się nie odzywał. Wolał też nie dawać wiary plotkom, któe nagle mu się przypomniały. Czas pokaże czy lawrence jest dobrym współlokatorem. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Ja wątki zawsze i wszędzie! :D Ale zanim przejdę do pomysłów na wątek, to może ustalimy relacje pomiędzy postaciami, co nie? xD No wiec, będą one pozytywne, czy negatywne, tzn przyjaciele, czy bardziej wrogowie? :) ]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  12. [Skoro dobre, pierwsze wrażenie mam już za sobą, to może jakiś wąteczek? Masz propozycje? ;>]

    Lavender

    OdpowiedzUsuń
  13. - przenieść musimy wszystko - odparł i zaczał zdejmowac książki z półek. tez mieszkał wcześniej sam. I ta sytuacja nie była dla niego konfortowałą, bo był raczje indywidualistą lubiącym smaotnosc. A teraz miał mieć ciągle kogoś przy sobie. Wcześniej pokój był jego twierdzą, mógł się w nim schowac. Musiał teraz sobie odszukać inne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  14. - nigdy nie dotykasz mojego granatowego notatnika - odparł spokojnie. to nie była prośba. pytanie. nawet nie polecenie. suche stwierdzenie faktu. Wziął na ręce mnóstwo książek - a co do twojego pytania...zalezy co palisz. Tytoń jest do zaakceptowania - sam nigdy nie palił. Był niesamowicie...cnotliwy. Zero dragów, picia, seksu...sznyt. Nic. Dobry chłopaczek.

    OdpowiedzUsuń
  15. Za parę miesięcy miała skończyć osiemnaście lat i stać się dorosła. Miała być odpowiedzialna, rozsądna i zaradna. Tymczasem przez większość czasu Trinny wciąż czuła się dzieckiem, które wcale nie chciało dorastać. Marzyła o tym, aby wiecznie wieść beztroskie życie, a jej problemami zajmował się ktoś inny. Tak było dużo łatwiej, choć coraz częściej docierało do niej, że nie da rady uciec przed światem, bo nawet jeśli będzie się starać, to ten i tak ją dogoni.
    Te ostatnie chwile chciała wykorzystać do maksimum. Chciała jeszcze choć te parę miesięcy być nierozsądna i nieodpowiedzialna - chciała opychać się słodyczami, spać do południa, uciekać z sierocińca, spędzać całe dnie przed telewizorem lub urządzać wielkie bitwy na jedzenie w stołówce. Jakaś cząstka niej wcale nie chciała się pogodzić z tym, że niebawem będzie musiała to wszystko pożegnać.
    - Cicho - syknęła cichuteńko na Ravena, samej stając na jedną z najbardziej skrzypiących desek.
    Dziwne... zazwyczaj pamiętała, że należy ją omijać.
    Ostatnimi czasy zakradnięcie się do kuchni stawało się coraz trudniejsze, gdyż kucharki uważniej pilnowały zapasów, zwłaszcza słodyczy, które od zawsze znikały w tajemniczych okolicznościach już parę godzin po zakupie. Niektórzy złośliwie twierdzili, że stara kucharka Molly niebawem zainstaluje monitoring i czujniki ruchu, aby dostanie się do kuchni stało się po prostu niemożliwe. Trinny była jedną z nielicznych, którzy nie narzekali, gdyż wychodziła z założenia, że dla chcącego nie ma nic trudnego. A sposób zawsze się jakiś znajdzie.

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  16. Pokiwał głową. Mieszkał w takich placówkach od zawsze. Więc znał zasady jak nikt inny. I wiedział jak wygląda życie tutaj. Nie każdy umiał być taki jak on. Inni szukali w prochach pocieszenia, chwili zapomnienia, ktora czesto kosztowała ich życie. Ale to nie była jego sprawa. Przeniesienie jego rzeczy nie zajęło im dużo czasu bo tez ich ilosc nie była ogormna.

    OdpowiedzUsuń
  17. [O, to w takim razie poczekam do jutra (mimo, że jutro nadeszło) może na coś wpadniesz. A jeśli nie, to daj mi znać, postaram się coś wykombinować. Teraz zbyt późna dla mnie pora ;-;]

    Lavender

    OdpowiedzUsuń
  18. [A dziękuję bardzo! Btw, świetnie wykreowana postać, jestem pod wrażeniem. Znałam kiedyś taką Raven, również z blogosfery, ale to chyba zwyczajna zbieżność. :P Masz może jakiś pomysł na wątek między naszą dwójką?]

    Charles

    OdpowiedzUsuń
  19. Sąsiedzi Huntera raczej o tej porze mieli zajebistego kaca. Dopiero po dziewiątej w nocy się budzili i zaczynało się darcie mordy, rozbijanie butelek i nachodzenie go. Zwykle przychodziły jakieś menele, a potem słyszał jak biją dzieci i żony. Miał sąsiada znad przeciwka, który czasami dzwonił na policję, ale przez to miał wyryte nożem na drzwiach "konfident". Hunter uważał, że chyba kwestią czasu jest to, że na jego drzwiach będzie niedługo "pedał".
    - Cieszę się, kochanie. Strasznie bardzo - zapewnił go, starając się, żeby brzmiał chociaż trochę przekonująco. - Dbam o siebie, tylko się nie wyspałem! - powiedział jeszcze, otwierając szerzej oczy, żeby wyglądać na bardziej przytomnego.
    Słuchał rad życiowych Ravena, a raczej starał. Pewno się za moment rozbudzi, ale trzeba było czasu, a nie napadać tak na niego od razu. A jak się obraził, to tylko westchnął, podchodząc do niego i tuląc od tyłu.
    - Misiu, nie wyspałem się po prostu. I to nie ja robię co chcę, tylko tamci. Pół nocy ktoś się do mnie dobijał, a potem wysłuchiwałem jak jeden napierdala żonę i to wcale nie sprzyja spaniu - wyjaśnił. - No, nie gniewaj się.
    Ucałował go w kark, bo wiadomo, że to zazwyczaj działa.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Czyli sugerujesz, by pójść w kierunku dragów? W porządku :D Jednak masz pomysł na wątek, to ja mogłabym zacząć xD ]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  21. [W sumie to nie jest złe, później i tak akcja się sama wykształci. Ja proponuję, by Lawrence był tym, co potrzebuje dragów, a że Rox zawsze i wszędzie przygotowana, to mu pomoże, co? xD ]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  22. - Jestem Tristan - powiedział spokojnie, układajac swoje książki na półce niedaleko łóżka. Robił to z takim namaszczeniem. Jakby były po prostu bezcenne. Dla niego były. Książki stanowiły świętosc i igdyby mógł zamieszkać w bibliotece byłby szczęśliwy do końca swoich dni - wiesz...jak z tej miłosnej historii. Ale tamten Tristan wyrobił normę Isold, bo mam diwe. Więc dla mnie nie została zadna - wzruszył ramionami. Czekał na miłosć, ale specjalnie jej nie szukał. Wiedział, że sama w końcu przyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Uśmiechnął się lekko jedynie i kontynuował sowje zajęcie. miał mnóstwo książek. Ukłądał je alfabetycznie, według autorów. W sumie...smao mu to tak wychodziło. Każde pieniądrze jakie miał przeznaczał na książki. Wiec przez te lata troche sie nagromadził - a ty...? Jak mam do ciebie mówić? - spytał, kiedy skończył. Usiadł na łóżku z książką w ręku. "Grą o Tron" Martina. Lubił takie grube książki. A jak miał do czynienia z całą sagą grubych książek to cieszył się jak dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  24. - masz na imię Kruk? - spytał i uniósł jedną brew. Niektórzy śmiali się, ze jego ojciec musiał być arystokratą. Tristan miał bladą skórę, bardzo wrażliwą na słońce i był taki...zdystansowany do wszystkich i wszystkiego. Raczej nie ponosiły go emocje. Cierpiał i cieszył się w głębi swojej duszy. Poruszł się przy tym całkiem zgrabnie, z taką niewymuszoną elegancją i w ogóle był taki...dostojny. Mówił biegle po niemiecku, chociaż w Austrii był góra dwa tygodnie. Po rpostu szybko nauczył się tego języka. Czasem myślał nad tym aby tam wyjechać.

    OdpowiedzUsuń
  25. [A zacznę, a co mi tam xD Co prawda nie za dobrzy początek, ale co tam ]

    Nudne i markotne życie sierocińca biegło swoim smętnym życiem. Tu nigdy nic się nie działo. Wychowankowie snuli się korytarzami bez celu, opiekunowie, którzy prawdopodobnie mieli klapki na oczach, bo inaczej nie dało się wytłumaczyć ich braku zaangażowania w wychowanie młodzieży, również nie wychylali nosa poza próg swoich pokoi. Skoro wszyscy łazili bez sensu, to też nic dziwnego, że Rox nudziła się nieubłaganie. Siedząc w pokoju, który był tak przytłaczający, że jedynie można było odstać w nim depresji, zdecydowała, że wyjdzie gdzieś na zewnątrz. Nawet pospacerować bez celu, byle nie męczyć się w tych smętnych czterech ścianach. Idąc bez celu, postanowiła, że wejdzie na dach, gdzie uwielbiała przesiadywać. Znajdując się na miejscu, zauważyła w oddali swojego przyjaciela, Ravena, i podeszła siadając koło niego. Zapaliła fajkę i wpatrzyła się w panoramę ponurego Londynu. Nie witała się, bo nie chciała mu przeszkadzać. Nie musiał nic mówić, wystarczyła jej obecność innej osoby. Zaciągnęła się, a potem wypuściła dym ustami. Spojrzała na chłopaka i wychyliła paczkę.
    - Chcesz? – spytała, jak to kultura uczyła się dzielić.

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  26. - oh...okey - mruknął cicho. Nie czuł się komfortowo Wolał przebywać bez czyjegoś towarzystwa. Kochał samotność. Odpowiadaa mu, bo mógl skupic się na tym co dla niego było naprawdę wazne - czyli na czytaniu. A teraz...czuł iągle na sobie wzrok jego chłopaka - chcesz jeszcz coś na swój temat powiedzieć? Coś, co jako twój współlokator powinienem wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  27. Pokiwał spokojnie głową. Spojrzał na niego. Jego oczy były zielone jak trawa latem. Spojrzenie miał takie jakby chciał przeniknac go. przez ciało i kosci zajrzeć mu do duszy. I w sumie...tak robił. Znał się na ludziach. Tyle lat w sierocińcach nauczyło go czytać z ludzkich twarzy i zachowań. Samą obserwacją zyskiwał wiele informacji - ja czasem lunatykuje - przyznał - tak rozwaliłem okno w starym pokoju. Chciałem je otworzyć...ale mi nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  28. - zależy co będe robił - powiedział - jak walnę w ścianę głową, to sam się obudze. A czasami kładę się spać do szafy. Także uważaj - powiedział i uśmiechnął się lekko. Chyba zaczynał go powoli lubić. Bo Tristan...to nie było tak, ze bał się ludzi, czy ich unikał i nie miał przyjaciół. Po rpostu lubił w samotnosci czytać. swiat książek był zazwyczaj taki inny od jego szarego życia, ze chętnie się w nim zatracał. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Hejka, pisalam już kiedyś z tobą i też na sierocińcu, dobrze sie pisało i Raviś był zarąbisty w wątku więc wpadam z zapytaniem czy chcesz może coś znów popisać? :D]

    Seth

    OdpowiedzUsuń
  30. Spojrzał na niego uwaznie - oj...to ja cie naucze dbać o porządek - powiedział - jestem pedantem. I to nie jest tak, że posprzątam za ciebie. Jak bedzie trzeba, to wrzuce ci śmieci do poscieli. Lepiej naucz się sprzątać - jego głos nie był ostry, ani rozbawiony. tlyko taki...normalny. To było niesamowite jak badzo Tris panował nad swoimi emocjami.

    OdpowiedzUsuń
  31. - mam alergię na kurz. bardzo mocną. chyba nie chcesz zebym zaczał ci się tu dusić, prawda? I na pleśń też. wiec śmieci organiczne wyrzucamy trzy razy w tygodniu, te typu papier czy butelki po wodzie raz w tygodniu. i codziennie zcierasz kurze ze swoich półek. To dla mojego dobra. No chyba, ze chcesz mi potem robić reanimację...usta-usta i te sprawy - powiedział i uśmiechnął się lekko. to miał być niegroźny żarcik.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zaciągnęła się po raz kolejny i spojrzała na chłopaka, wypuszczając dym, który powiał na bok pchany przez wiatr. Jedna jej brew uniosła się do góry.
    - Ostatnio w ogóle nie chcą sprzedawać drągów nikomu ze sierocińca. – Zaśmiała się, ale bez cienia humoru. – Chyba zaczynają nas już kojarzyć.
    Przeczesała ręką kręcone kruczoczarne włosy na drugą stronę.
    - Jesteś na głodzie, nie? – spytała, choć nie była pewna po co. Musiałby być naprawdę zdesperowany, skoro pytał kilkunastu osób o choćby kawałek działki. – Jak długo? – dodała, uznając, że ten fakt może okazać się ważniejszy.
    Sama wiedziała jak to jest, nie raz przez to przechodziła, dlatego chciała mu pomóc jak przyjaciółka.

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  33. Uniósł do góry jedną brew. czyżby jego intuicja go zawiodła? Mógłby przysiac, ze ma do czynienia z gejem, ale...może się mylił. A może raven tlyko udawał - chętnie poznam twoją drugą połowkę, jeśli takową posiadasz. wiesz...przez jakiś czas będziemy niemalze razem sypiać - mówił spokojnie. nieco go podpuszczał. Ale tylko trochę. Nie był manipulantem ani suzją.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Szczerze nawet nie pamiętam czy wtedy miałam Caina czy Dantego tutaj, ale nie ważne xD
    Pomysł..pomysł.
    Mogliby się już znać, może dogadywali by się
    Mam taki pomysł, że może Seth przyniósł by piłkę do kosza i ten najstarszy rocznik by się zbiegł by pograć trochę z nim. Mógłby przyjść i Raven. By im trochę utrudnić relację można wrzucić w to dziwne zauroczenie z obu stron, ale obaj nie pojmowali by skąd to i nie akceptowaliby głównie dlatego że Kruczek jest zajęty, a Seth unika wszelkich bliskich relacji z ludźmi.
    Mam dziś problemy z wymyślaniem czegokolwiek ambitnego ;/]

    OdpowiedzUsuń
  35. Towarzystwo przydałoby się mimo wszystko Hunterowi, który jednak czasami miał lekkie obawy, czy ktoś nie wyważy w końcu drzwi. Antywłamaniowe nie były, atestu żadnego nie posiadały. Przynajmniej z tego co wiedział. A tak to było mu chociaż trochę raźniej i milej.
    - Może dlatego, że jak słusznie zauważyłeś, nie wyspałem się - westchnął smutno, ale zaraz uśmiechnął się lekko.
    - To dobrze, nie lubię jak się na mnie gniewasz - stwierdził, opierając czółko o jego czółko. - Pochwalę się, że zjadłem porządne śniadanie. Chlebek i jajko - powiedział z jakąś iskierką entuzjazmu. Miał się przecież czym pochwalić. To, że zaczął jeść, było jakimś osiągnięciem. Zresztą, musiał dać lubemu dobry przykład, żeby ten też zaczął jakoś jeść. - Nie rozbiję, napiję się kawy albo energetyka i zaraz mi ciśnienie wróci do normy - prychnął, wyraźnie się nie przejmując tym.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  36. [ *ukłony* Z tego miejsca chciałabym pozdrowić mojego chłopaka, co pewnie zaraz pozdrowi swoją mamę. I kota. Kota chcę pozdrowić!
    W każdym razie dzięx za przywitanie XD]

    BJ

    OdpowiedzUsuń
  37. - Jesteśmy na siebie skazani - skwitował - ja nie mam nikogo. Może przejdę się pod balkonami w kilku osiedlach i zacznę odstawiać Romea to se Julcię znajdę - on nawet zarty mówił tak...powaznie. Jkaby mówił seiro. To było mega dziwne. Nie chciał ejdnak aby Raven brał go za totalnego sztywniaka.

    OdpowiedzUsuń
  38. - niestety...dziewczyny nie szukają już księcia na białym koniu. zadają się ze zbójami - powiedział - a ja...nie umiem być chamem ani....draniem. czy jakkolwiek by to nazwać - wzruszył ramionami - chociaż w sumie...pokochałbym każdego kto pokochałby mnie - wzruszył ramionami - miłosc nie zna granic i tak dalej...

    OdpowiedzUsuń
  39. Zaśmiała się.
    - Widziałam większych desperatów – skwitowała. Ugasiła swojego papierosa i nachyliła się do Ravena. – Mam u siebie trochę – szepnęła, choć nie było nawet prawdopodobieństwa, że ktoś to by usłyszał, bądź podsłuchiwał. – Przezorny zawsze ubezpieczony – dodała już o wiele głośniej.
    Uśmiechnęła się i wpatrzyła w panoramę miasta. Może Rox była okropnie obojętna na wszystko i na pierwszy rzut oka wszyscy myślą, że i dla ludzi jest zimna. Ale dla przyjaciół dodałaby się zabić. Ale ci, którzy jej nie znają, dalej niech myślą, że jest dla wszystkich taka sama. Tak jest czasem lepiej.
    - No więc, czegoś trzeba ci konkretnego? – spytała, powracając myślami na ziemię.

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  40. przeczesał ręką włosy. Były strasznie sztywne i wyglądały jak miotła, w ktora wlaną piorun. nie mógł nic z nimi zrobić. Westchnął. Chłopak...? Nie żeby miał cos przeciwko, ale...nawte nie próbował. Jakoś tak się bał. Bo on w głębi duszy mial nadzieję, ze rodzice się do niego odezwą. A wtedy...wolałby im przedstawić dziewczynę niż chłopaka. Jesli jego ojciec faktycznie byłby arystokratą mógłby nie zaakceptować partnera. Wiedział, ze to pobożne życzenia, ze skoro tyle lat mieli go gdzieś to się nie odezwą, ale...ta nadzieja nadal była - nie wiem...może...-mruknął cicho.

    OdpowiedzUsuń
  41. - nie twierdze, ze zwiążki homoseksualne to coś złego. jestem tolerancyjny i akceptuje wszystkie rodzjae miłosci przy jednoczesnym nie osądzaniu tych osób. Nie wteirdze, ze lesbijki są lepsze od gejów, a ci lepsi od par mieszanych - odpowiedział syzbko. Chyba dzisiaj nie poczyta. Odstawiał wiec książke na półkę i chwycił za swoją starą, wysłużoną komórkę. To była prehistoryczna nokia, bez internetu, a nawet...kolorowego wyświetlacza. Dzwonić dzwoniła, sms z niej wysyłał i to mu do szcześcia w zupełności wystarczało.

    OdpowiedzUsuń
  42. - raczej tym jak mogliby zareagowac moi rodzice - odparł cicho. w sumie na ten temat w rozmowach z innymi nie wchodził. Nikt nie potrafił tego zrozumieć. Jak ktoś porzucony tak syzbko po urodzeniu może się łudzić, ze rodzice w ogóle się nim przejmują? Nawte nie znał nazwiska swojego ojca. Tylko matki.

    OdpowiedzUsuń
  43. - nigdy ich nie poznałęm - przyznał cicho - ojca nawet w życiu na oczy nie widziałęm. nie wiem jak sie nazywa - dodał. przyszedł sms od Trinny. Odpisał jej spokojnie - wiesz...oddano mnie do sierocińca jako niemowlaka - dodał dla jasności sytuacji - ale taka głupia nadzieja, że sobie o mnie przypomną wciaz jest - wzruszył rmaionami. Był nadal dzieckiem, mimo wszytsko. Potrzebował tej rodzicielskiej miłości, ktorej nie zaznał.

    OdpowiedzUsuń
  44. - wiesz...nie polece do Wiednia szukać ojca, bo nie mam za co - powiedział - prędzej znalazłbym matkę, ale skoro ona mnie nie chciała...wiesz...byłoby słabo gdyby miala meża, dzieci i nagle w srodek tego wszytskiego pojawiam się ja. Nie lubię burzyć komuś życia swoją osobą, mimo wszystko - był wrażliwy i miał w sobie tyle empatii...nadawałby się do pracy z dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  45. - a ona znienawidzi mnie za to jeszcze bardziej - powiedział - nie o to mi chodzi, Kruczku - dodał i spojrzał na niego uważnie - a ty...długo tu już jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  46. - Dobra...pogadajmy o czymś przyjemnym - zaproponował - bo trochę nam słabo wychodzi ta nasza ierwsza rozmowa - dodał. On hołdował starym manierom i obyczajom. Taki był. Czytal sporo i czasem ten swiat przenikał go i objawiał się takim, a nie innym, zachowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  47. - filmy animowane? - spytał - a co powiesz o tym nowym filmie disney'a z Angeliną Jolie? Nie wiem czy warto na to isc, a mam przyjaciółkę do rozerwania....- oj tak, Trinny zdecydowanie potrzebowała takiego wyjscia. Znali się od dziecka, mieli po 9 lat kiedy się spotkali. Przyjaźnili się wiec 8 lat. Mimo iż to on był młodszy, bo urodizł się w grudniu, a ona we wrześniu, to on był jej 'wielkim bratem', a ona 'młodszą siostrą'.

    OdpowiedzUsuń
  48. - to jest to o tych wikingach, nie? Co na końcu głowny traci nogę? - Tristan nie ogarniał filmów. myliły mu się i kręciły. książki to co innego. sam w sumie nie rozumiał jak to było z tą jego pamięcią.

    OdpowiedzUsuń
  49. Roześmiał się. to był tkai subtelny, radosny śmiech. Tristan był...uroczy. po prostu - trzecie? a co jest drugie i pierwsze? - spytał, patrząc na niego uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  50. - wiedziałem, ze jesteś gejem - powiedział i wyszczerzył się w szerokim uśmiechu - a juz sądziłęm, ze moja intuicja mnie zawiodła - dodał w ramach wyjaśnienia - bo wiesz...ja czytam z ludzkich twarzy. i z twojej wyczytałem, ze jesteś z chłopakiem. ale potem mnie wprowadziłeś w błąd.

    OdpowiedzUsuń
  51. - a co widać po mnie? - w sumie...nigdy się nie zastanawiał nad tym jak widzą go inni. ale punkt widzenia Ravena wolał poznać. w końcu mieli spać w jednym pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  52. Roześmial się znowu - to nie tak, ze ja nie lubię się z grzebieniem...to moje włosy tocza z nim regularną wojne podjazdową - odparł. dziewczyny zazdrościły mu gęstych, sztywnych włosów, ktore w ogóle nie klapły, tlyko cały czas dumnie sterczały we wszystkie strony.

    OdpowiedzUsuń
  53. - ja pierdziele....nie lubisz sprzątać, nie czeszesz się... a chociaż mydła i wody używasz? - spytał, rozbaiwony. to miał być żart, nie chciał aby Raven się obraził. Nieco się rozluźniał.

    OdpowiedzUsuń
  54. - porośniesz grzybem i pleśnią, a potem zaczną ci spod pach wyrastać małe muchomorki - powiedział śmiertelnie powaznie - i zacznie po tobie chodzić robactwo. Karaluchy są podobno przysmakiem w Chinach, wiec tam by cię pokochali.

    OdpowiedzUsuń
  55. uśmiechnął się lekko - głupek z ciebie. ale pozytywny. raczej niespotykane zjawisko w tego typu placówce - podsumował go - co w ogole robisz całymi dniami, Raven?

    OdpowiedzUsuń
  56. - dobra...może...zawrzyjmy układ, co? Ja jestem sztywniakiem. Naucz mnie spontanicznosci. A ja nauczę cię dbania o czystość i higienę. moze być? - wyznawał zasadę, ze z każdej znajomosci da wyciągnąc się jakaś lekcję życiową.

    OdpowiedzUsuń
  57. - uwierz mi, nie zaszkodzi ci to - powiedział - a jak będziesz się łądnie sprawował to załatwię ci zwierzątko - obiecał. przeciez mogl poprosić znajomego ze sklepu ze zweirzakami aby sprzedał mu jakiegoś za niższą cenę.

    OdpowiedzUsuń
  58. - wiesz...sierociniec też jest swego rodzaju schroniskiem. ale z dziećmi. I raczej nikt nie chce tych starszych. Ani brzydkich - nie miał wiele zdjec ze sowjego dzieciństwa. W domach dziecka raczje nie miał mu kto ich robić a poza tym...był brzydkim dzieckiem. Miał duży nos, odstajace uszy, grube okulary, zeza....pamiętał jak czekał na dzień otwarty i marzył aby ktoś go zabrał. Ale to nigdy nie następowało. Wszyscy woleli młodsze i ładniejsze dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  59. uśmiechnął się lekko - ja jeśli mi się uda w miarę dorobić czegokolwiek, to...też chce zaadoptować dziecko. Nawet jeśli bedzie miało zeza, wielki nos i grube jak denka słoików okulary na nim - wzruszył ramionami - jeśli mi się uda...wkurza mnie, ze nie możemy isć do jakiejś innej szkoł niż ta tutaj. Wolałbym wyuczyć się jakiegoś zawodu. Nawet niech to będzie budowlaniec. To daje ciut lepsze perspektywy niż wystawienie cię za drzwi w dzień osiemnastych urodzin.

    OdpowiedzUsuń
  60. - a ja będę goł i wesoły - stwierdział cicho - nie mam rodziny ani nikogo u kogo mógłbym pomieszkać. wiec pewnie trafię do ośrodka dla bezdomnych...masakra - skrzywił się. Nie chciał tam trafić, za zadne skarby - a moze poszukamy roboty jż teraz? Jakiejś na weekendy. Żeby sie czegoś nauczyć i mieć trochę wiecej kasy. Mogę nawet w kinie popcorn robić, byleby mieć pracę.

    OdpowiedzUsuń
  61. - Chyba sponsoring nie jest w moim stylu - stwierdził - wiesz....sex w zamian za dom i ciuchy....to prawie prostytucja. w sumie prostytucja, ale nie klasyczna. tak czy siak nie chce - spojrzał na niego uważniej- wolę podawać popcorn. to co? idziesz ze mną sprawdzić oferty na doł do komputera?

    OdpowiedzUsuń
  62. - O Jezusku, straszne. Zapomniałem - Aż sam się tym zaskoczył, ale oczywiście, w myślach wszystko zrzucił na to, że był bardzo nie wyspany i nie ogarniał świata. - Zaraz się wszystko naprawi, misiu - powiedział i dał mu dużego buziaka.
    - Wow, książę z bajki, fajnie - uśmiechnął się szeroko. - To w takim razie jak najbardziej logicznym i oczywistym jest to, że ty jesteś moją kochaną księżniczką - pokiwał głową z miną mędrca i filozofa, co wychodziło mu z zasady bardzo dobrze i ładnie z nią wyglądał, tak na marginesie mówiąc. - Dobrze już - westchnął i złapał go za łapkę, ciągnąc pomału w stronę kuchni, która miała mniej więcej wielkość znaczka pocztowego. Usiadł na krzesełku i podkurczył nogi. - Tylko nic nie zrób sobie i się nie polej wrzątkiem, bo nie będzie miło.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  63. Wpatrzyła się w niego.
    - Mam kokę – przyznała. – Ale chyba nie jest tak źle, co?
    Wiedziała, że nie potrzebne mu to, ale sama heroinę babrała od czasu do czasu, bardziej szła w coś lżejszego, byle by sam fakt wzięcia czegoś był zaspokojony. Westchnęła i zdała się na szczęście.
    - Dobra, chodź zobaczymy, co będzie – stwierdziła w końcu. Powoli wstała i otrzepała spodnie i wyciągnęła rękę. – Czeka nas miły wieczór, nie? - Uśmiechnęła się wesoło i jednocześnie tajemniczo.

    Rox

    OdpowiedzUsuń
  64. [Hej :) Kartę jeszcze poprawię z milion razy ;) Chcesz wątek ? Możesz nawet wybrać Amy czy Amelia :)]

    Amelia/Amy

    OdpowiedzUsuń
  65. wstał z łóżka i spojrzał na niego - ja uważam, ze to jest ostatecznosc po ktor ą sięgnę jeśli nie będę miał absolutnie innego wyjscia - dodał. był idealistą. a kradzieże czy prostytucja były zajęciami niemoralnymi, cyzli zupełnie nie odpowiadającymi jego przekonaniom.

    OdpowiedzUsuń
  66. spojrzał na niego - na pewno nie - powiedział spokojnie - każdy zasluguje na szansę. I możesz być kim chcesz, jeśli zaczniesz na to ciężko pracować. Jasne, my, sieroty i dzieci z sierocińca mamy gorzej, bo wchodzimy dorosłośc bez niczego. musimy pracować wiecej na sukces. ale to jest do zrobienia. Nie musimy wcale lądować na ulicy. A teraz chodź, poszukamy pracy. Przez rok odłoże sobie na jakiś kromny pokoik aby go wynajmować.

    OdpowiedzUsuń
  67. - o czym marzysz, Raven? - spytał, patrząc na niego uważnie. Ten chłopak był dziwny. Był praktycznie zaprzeczeniem wszystkiemu czym był Tris. Grzeczny, poukłądnay, ambitny Tristan mieszkał w pokoju z narkomanem bez zasad i morałów.

    OdpowiedzUsuń
  68. roześmiał się - hm... smoka? ja bym wolał być elfem. Jak byłem dzieckiem prawie sobie pociąłem uszy, zeby były szpiczaste - odgarnął włosy. faktycznie, miał cienką bliznę na lewym uchu - ale w tamtym domu dziecka personel pilnował dzieciaków i wychowawczyni szybko zareagowała...

    OdpowiedzUsuń
  69. - wiesz...ja byłem koszmarnie brzydkim dzieckiem. a elfy są takie...idealne. piękne i madre...i dlatego - powiedział - aczkolwiek smok...póki mały to spoko...ale żeby nie skończyło się jak w czwartym sezonie Gry o Tron. nie wiem czy to znasz...

    OdpowiedzUsuń
  70. - najbardziej lubię Szczerbatka - stwierdził - słodki jest. O ile plujący śmiertelnymi pociskami gad moze być słodki i uroczy - dodał - a Eragona znasz? Albo "Ostatniego smoka"? Tamte smoki też były fajne

    OdpowiedzUsuń
  71. - bo to stary film. bardzo stary. ale dobry...moze kiedyś obejrzmy - stwierdził i otworzył drzwi - to co? ruszmay sie na dół? I serio...przemyśl czy nie chcesz iść do jakiejś pracy. Dodatkowa kasa jest chyba zawsze mile widziana. Plus zawsze będzie cokolwiek do wpisania do cv...

    OdpowiedzUsuń
  72. westchnął - no jak chcesz...ale wiesz...jak bedziesz pracował w kinie bedziesz miał zniżkę pracowniczą na seanse - powiedział rozbawiony. ruszył spokojnie korytarzem - w ogole...wybacz, ze zpaytam. nie musisz odpowiadać. ale co daje ci ćpanie? Nigdy nie rozumiałem po co ludzie sięgają po dragi czy alkohol.

    OdpowiedzUsuń
  73. Wygiął usta w podkówkę i popatrzył na niego smutno. - Przecież kocham, bardzo bardzo bardzo - powiedział, dalej utrzymując tą rozpaczliwie smutną minkę. Potem, gdy już uznał, że niektóre mięśnie twarzy mu drętwieją, wrócił do w miarę normalnej i ucałował jeszcze raz Kruczka. W sumie to wiedział mniej więcej o co chodzi, bo jak mogłoby być inaczej, skoro już tyle się znali, ale jakoś trochę to przedłużył.
    - Oczywiście, przecież jak mogłoby być inaczej? - spytał, uśmiechając się szeroko. Tak dosyć miło było być czyimś księciem na białym koniu ratującym z opresji swoją małą, (bardzo) niezdarną królewnę.
    Patrzył uważnie, bo wiadomo, małe dzieci plus elektryczność, wrzątek czy ogień, równa się niebezpieczeństwo dla dziecka i otoczenia. Wolałaby jednak, żeby Ravenowi nic złego się nie przydarzyło. - Nigdy nie lubiłem tej baby, od zawsze coś do wszystkich miała. To, że nie wyszła jej kariera naukowa i wylądowała w szkole chyba nie jest naszą winą - wywrócił oczami, skrobiąc paznokciem w blat stołu.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  74. - wiesz...boli cię, bo wstrzykujesz sobie truciznę - stwerdził - gdybyś przestał to robić i przetrwał odtruwanie to...byłoby lepiej. Plus mógłbyś wydawac kase na inne rzeczy a nie na prochy - Tristan był taki spokojny i mądry. Grzeczny. Nie pasował do tego miejsca. Chociaż w sumie...w jego życiu nie wydarzyła się tragedia. Żadna. Nie przezył śmierci bliskich, bo nigdy nie mieszkał z rodziną. Nikt się nad nim nie znecał. Nie miał problemu z oodnalezieniem się w sierocińcu bo mieszkal w tego typu placówkach od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  75. - nie boisz się, ze umrzesz od tego? - spytał, kiedy schodzili po schodach - ze przedawkujesz? albo coś innego ci się stanie? znaczy jasne... śmierć czycha na każdym kroku. Równie dobrze móglbym się teraz poślizgnąc i złamać sobie kark na tych schodach. ale po co kusić los? Przecież masz chłopaka Przeżyłby twoją śmierć dosć mocno. Tak myślę. Nie znam go, wiec nie mam pewnosci

    OdpowiedzUsuń
  76. - wierzę, ze to nie jest łatwe - powiedział - ale na pewno przestałbyś skracać sobie życie. W ogóle...byłem w wielu sierocińcach, ale w tym jest dużo narkomanów - dodał gorzko - a przez to, że jestem blady mnie też za takiego biorą. gdzie ja w życiu anwet nie spróbowałem papierosa zapalić? uwierzyłbyś w to?

    OdpowiedzUsuń
  77. - mi kiedyś próbowali wmówić, ze mam autyzm bo się izoluje i mało odzywam. ale ja czasem wole posiedzieć samotnie, poczytać, popisac, porozmyślać...to, ze nie chodzę na imprezy nie znaczy, że jestem aspołeczny. A ze mało gadam...czasem wole w ciszy poobserwować innych. albo nie mam ochoty roznmawiać z tą osobą. z toba gadam przeciez hyba normalnie, co nie?

    OdpowiedzUsuń
  78. - czasem to jacy jesteśmy jest wynikiem naszych przeżyć. Ludzie czasem mi współczują, bo nie wiem kim do końca jestem. Nie znam swojej rodziny. Ale z drugiej strony nikt mnie nie skrzywdził. Nie przymierałem głodem, nikt mnie nie bił...nie przezyłem śmierci bliskich...wiec nie mam wcale najgorzej. Jestem kim jestem dzięki sobie. Taki mam charakter i myślę, ze niezależnie od tego czy mieszkałbym z rodziną czy nie, byłbym taki sam.

    OdpowiedzUsuń
  79. - ciekawi mnie jak to jest...kochać i być kochanym. Mam przyjaciół. Przyjaciółki. Wiecznie czytam i pisze. Taki ze mnie typ romantyka. A nigdy z nikim nie byłem, jak na ironię. Nawte nie wiem jak to naprawdę wygląda. Bo zdaje sobie sprawę, ze w książkach to wszytsko jest wyolbrzymione nieco...

    OdpowiedzUsuń
  80. - Hunter? dośc.... oryginalne imię. Chyba, zę to na tej samej zasadzie co twój Kruczek - zeszli na sam dół i skierowali się do saloniku, gdzie były komputery - też chcesz coś sobie sprawdzić?

    OdpowiedzUsuń
  81. Zaprowadziła go do swojego pokoju i wpuściła do środka.
    - Rozgość się, najwygodniejsze jest łózko. – W sumie to był jej jedyny mebel. Od razu poszła poszperać w szufladzie na ubrania i wyczasnęła woreczek i się uśmiechnęła promiennie. Potem uniosła go, żeby Raven również go dostrzegł. Usiadła koło niego na łóżku i dała go. – Jeśli coś zostawisz, jest dla mnie.

    Rox

    OdpowiedzUsuń
  82. Uniósł do góry jedną brew. To było spojrzenie pod tytułem 'koleś...przestrzeń osobista to dla ciebie pojecie obce?'. Tristan nie lubił takiego bezpośredniego kontaktu z nowo poznanymi osobami Co innego starzy znajomi, jak Trinny, która znał od dziecka. To inna para koloszy. Ale z Ravenem mieszkał kilka dni. Tak, Tris był zamkniety w sobie. Bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  83. Westchnął - Raven....cenię sobie moją przestrzeń osobistą, wiesz? - powiedział spokojnie. Nie chciał powiedzieć mu wprost, żeby się mu przykro nie zrobiło - to 'Nefilim' Thomasa E. Sniegoskiego. Fajnie się zapowiada. Taka mało ambitna fanastyka.

    OdpowiedzUsuń
  84. - o tym, ze wolę abyś tak na mnie nie leżał - powiedział w końcu wprost - nie znam cię na tyle dobrze aby dopuszczać cię tak blisko - dodał spokojniej i uśmiechnał się niepewnie - nie lubię takiego...bezpośredniego kontaktu. Po prostu. Lubię dystans.

    OdpowiedzUsuń
  85. - no...nie bardzo - powiedział - pozwalam się przytulac jeydnie Trinny, ale poznałem ją w dzieciństwie. I tylko jak jest jej mega smutno - wzruszył ramionami - jestem dziwny, zdaję sobię z tego sprawę, Raven. I nie rób takiej miny.

    OdpowiedzUsuń
  86. - po prostu jestem inny. Potrzebuję czasu aby kogoś do siebie dopuścić, Kruczku. To nie tak, ze cię nie lubię, czy coś...jestem taki dla wszystkich od...kilku lat. Nie od zawsze. Po prostu jakoś tak... - wzruszyl ramionami. dla niego właśnie wiecznie tulenie się i obcałowywanie było dziwne. i nie zawsze na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  87. - dla ciebie moja...powściągliwosc w kontakcie fizycznym jest dziwna... a dla mnie takie wieszanie się na szyi i obcałowywanie wszytskich na powitanie, jak to robią niektóre dziewcyzny...to jest dopiero masakra. Nie lubię takiego czegoś.

    OdpowiedzUsuń
  88. - mi do szcześcia potrzebny jest wielki napisa 'wyprzedaż' w szybie ksiegarnii - stwierdził rozbaiwony - albo nowa dostawa książek do sierocińcowej biblioteki. Jestem specyficzny, Kruczku. Nic na to nie poradzę.

    OdpowiedzUsuń
  89. [No witaj :3 Raven - taki duch sierocińca, hah ;)]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  90. - jestem nienormalny. w dzisiejszych czasach gdzie normą jest to, ze ludzie w moim wieku chleją, ćpają i puszczają sie na lewo i prawo...kłamią, rozbijają samochody....tak. jestem nienormalny.

    OdpowiedzUsuń
  91. Roześmiał się tylko - jery...jakbym wiedział, ze to tak cię burzy, to bym cię przytulił...ale teraz to chyba głupio... - stwierdził rozbawiony. z jednej stronu Raven go irytował. ale z drugiej...mógl go czegoś fajnego nauczyć. jakiejś tkaiej otwartości, spontanicznosci..

    OdpowiedzUsuń
  92. [czekaj...jestem wkurzajacy, wiem...ale skok? bo teraz zaczynam psuc Trisia nieco ^^ Takie ze mnie złe stworzenie ;p]

    OdpowiedzUsuń
  93. [Raven to kochany chochlik <3 Wątek zawsze, ale masz jakiś konkretny pomysł?]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  94. [zacznę za chwilkę, spokojnie... ;p]

    OdpowiedzUsuń
  95. [oj czemu? nie jestem tkai straszny...;p]

    Tris zniknął na kilka dni. Po prostu. Wyszedł w sobotę do miasta i...puff! Wyparował. Oczywiscie, personel nie zauwazył tego, ale...no to był Tris. Chłopak, dla którego regulamin to była świetość. Wrócił pobity, brudny od krwi, kurzu i spermy, kiedy Ravena nie było w pokoju. Nie kontaktował. Był w sozku i niewiele pamietał. Umył się i położyć spać. Tak po prostu. Kiedy się obudził, czuł ból w całym ciele, najgorzej w pewnych miejscach, o ktorych nigdy nie myslał, ze moją tak boleć. W dodatku miał zamglony obraz. Każdy obserwator zauważyłby od razu ślady po igłach i szerokie źrenice.

    OdpowiedzUsuń
  96. [nie...z tego co wiem to nie... a dzieci mnie lubią ^^]

    zamrugał. kiepsko cokolwiek do niego docierało. Usiadł. Miał zaróżowiona skórę, podrażnioną. Chwycił się za głowę - jaka impreza? nie było...nie ...nie pamiętam... - miał metlik w głowie. Pamiętał jak wracał po ciemku do sierocińca, bo zasiedział się w bibliotece. Rozwiazął mu się but, iec się schylił aby go zawiązac...i tyle. Koniec - obudziłem się, ubrałem i.... i wrociłęm tutaj... - spojrzał na niego przerażony.

    OdpowiedzUsuń
  97. pokiwał glowa i polożył sie na łóżku był nadal naćpany, zresztą na rekach miał ślady po iglach. ktoś go porwał i odurzał. to na pewno. Tristan wpadł w poważne kłopoty. Przypadkowo. Znalazł sie w złym miejscu o złym czasie i spotkał złą osobę (zmienie mu nazwisko na Stark xD). - ja..nic nie pamietam...ale wszystko mnie boli, Raven....- wyszeptał cicho. Niby był obecny, rozmawiał, ale....wzrok miał mętny i nie umiał skupić go na rozmówcy.

    OdpowiedzUsuń
  98. skinął głową. Zgadzał się z nim w stu procentach. Przymknął oczy. chciał się skupić. przypomnieć sobie...cokolwiek. ale nie mógł. Kompletnie nic. Miał czarną dziurę w pamięci. Nigdy mu sie coś takieog nie zdarzyło.
    - jak dlugo...mnie tu nie było? - wychrypiał cicho. Ostatnie co pamietał to sobotni, późny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  99. - to...niedobrze... - wymamrotał i zasnął. był bardzo osłabiony. dali mu tylko narkotyki i alkohol aby odpływał i był łatwieszy, mniej się stawiał. chcieli z nim robić co chcieli i tyle. Porwali go, wykorzystali...i pozwolili odejsc. tyle. A Tris nie był na coś takiego gotowy, nie potraiflby sobie poradzić z uzaleznieniem. a trochę tych prochów mu podali. i to dożylnie, czyli to było coś mocniejszego.

    OdpowiedzUsuń
  100. obudził się po kilku godzinach. Ból się nasilił. nie rozumiał co się dzieję z jego ciałem. czuł ból i przenikliwy chłod, a jednoczesnie się pocił i trzasł. piekła go skora. chciał ją zedrzeć by przestała, wiec zaczał się drapac. był...na głodzie. po prostu. Przez te kilka dni dostawał takie dakwi, że jego organizm się uzależnił

    [idę spać. do jutra :*]

    OdpowiedzUsuń
  101. [Przepraszam, kotek, że takie przerwy robię, ale jakoś nie umiem się zorganizować albo mi smutno, chociaż sama wiesz, kiedy chodzi o to drugie.]

    - Wiem o tym, miśku - uśmiechnął się szeroko, kiedy ucałował go w czoło. Jak mogłoby być inaczej, skoro to był taki uroczy geścik. Sam oddał mu buziaka, ale w nosek.
    Posłał mu śliczny wyszczerz. Jak mógłby do niego stracić cierpliwość, skoro kochał go bardzo mocno? Dodatkowo zależało mu na tym, żeby ten zdał. Raczej wolał, żeby Raven nie musiał spędzać dodatkowego roku w szkole. Lepiej, aby za rok spokojnie wyjechał na studia, wiedząc, że ukochany nie siedzi już w sierocińcu. - A ja cieszę się, że robisz się dosyć pojętny, jeśli chodzi o niektóre zagadnienia.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  102. Spojrzał na niego - ja...nie wiem...sedzi mnie...i jest mi zimno...ja nie rozumiem....co się dzieje? - szukal tej odpowiedzi, bo sam jej nie znał. Nie miał nigdy do czynienia z bliska z ćpunem na glodzie i nie mial pojecia, ze o własnie ta przypadłosc - może...wody. Tak..Kruczku, móglbyś dac mi wodę?

    OdpowiedzUsuń
  103. [dobra, załóżmy, że się znają oczywiście]

    - Boże, nie możesz tego dodawać! - jęknął Sebastian, wyjmując z ręki Ravena mąkę. - Po cholerę tam mąka, to jest pieprzony omlet! - Zakrył twarz dłońmi. Nie wierzył, że można nie umieć zrobić tak prostej rzeczy. - To żadna filozofia - westchnął. Podał chłopakowi sól i pieprz. - Musisz go przyprawić - powiedział, brodą wskazując na miskę w której były jajka.

    Sebastian Banewood

    OdpowiedzUsuń
  104. - Przepraszam - westchnął. - Ale omlety to nie naleśniki czy ciasto - powiedział, opierając ręce na biodrach. - Trochę. To przyprawy - mają tylko dodać smaku - wyjaśnił. - Szczyptę soli, może dwie i tyle samo pieprzu - powiedział w końcu. - Jeśli ten omlet wyjdzie jadalny upiekę Ci babeczki - obiecał. To był tylko pretekst, i tak by je upiekł. Naszła go ochota na słodkie.

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  105. - nie....nie bardzo - stwierdził i napił się wody. siedział na łóżku i starał się opanował drżenie ciała, ale nie mógł - Kruczku...co się dzieję? - spytał cicho. Miał mętlik w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  106. - głod? ale ja....nie jestem głodny...- wymamrotał. to zimno, to swędzenie, drżenie...nigdy czegoś takiego nie czuł. I szczerze powiedziawszy brak tego doświadczenia by go nie uraził. W ogóle nie skojarzył tego z prochami. Po prostu...Tristan żył jak pod kloszem. Nie widział nigdy narkomana na głodzie.

    OdpowiedzUsuń
  107. - a o jaki? - spytał i znów się napił. Był strasznie spragniony. Watpił aby jadł czy jakoś dużo pil przez te dni kiedy był...nie wiadomo gdzie i z kim. Zastanawiał się, czy nie iśc z tym na policję. Nie miał swojej torby. A tam były jego dokumenty, portfel, komórka... wolałby to odzyskać.

    OdpowiedzUsuń
  108. jego twarz wyglądała jak w kreskoce - duże oczy i lekko rozwarte usta - jak...jak to narkotyków? przecież...to niemożliwe....- wymamrotał przerażony. On miałby być narkomanem? A w życiu nigdy! Ale to wszystko robiło się nie do zniesienia.

    OdpowiedzUsuń
  109. Zamknął oczy. Nie. Nie będzie niewolnikiem białęgo proszku. Nie będzie! Ale ból się nasilił, jego ciało drżało, gdzieś majac jego silną wolę. Nie zauważył keidy zaczał płakać z tego bólu. To była walka umysłu z ciałem i niestety umysł powoli przegrywał - pomóż mi...proszę... - wyszeptał cicho.

    OdpowiedzUsuń
  110. - nie wiem...to boli...nie mogę wytrzymać....zrób coś, zeby przestało - pprosił cicho i spojrzał na niego smutno. Tristan, życiowy optymista beczał z bólu i patrzył na niego tak jakby miał się jeszcze bardziej rozpłakał. No cóż.... przegrał sam ze sobą i miał tego swiadomość.

    OdpowiedzUsuń
  111. - ale ja wiecej nie zniosę, rozumiesz? - podniósl się. usiadł na łóżku i wstał. chwiał się - ja muszę....ja nie wytrzymam...proszę....oddam ci potem jakoś...- miał rozbiegany wzrok. jakby szukał gdzie współlokator moze trzymać narkotyki.

    OdpowiedzUsuń
  112. - a znasz jakikolwiek inny sposób aby to przestało tak boleć? - spytał cicho - bo jak jest inna droga, to chetnie skorzystam - dodał i spojrzał na niego. nie zauważył, ze wbija sobie paznokcie w ramiona aż do krwi. w ogóle tego nie poczuł.

    OdpowiedzUsuń
  113. - nawet leki przeciwbólowe nie zadziałają? - spytał z nadzieją w głosie i znó się położył. skulił się na boku. tak czuł się...bezpieczniej. zawsze tak robił kiedy było mu źle, czy smutno czy cokolwiek...kulił się i tak leżał.

    OdpowiedzUsuń
  114. - pocieszanie to nie jest twoja dobra strona, co? - spytał cicho, starajac się jakoż zartować. aby nie myśleć. ale mu nie szło. - daj mi te leki. moze jak zaczną działac to sie zdrzemnę czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  115. Tristan wziął dwie tabletki i popił je wodą. - ja...powinienem chyba to gdzieś zgłosić, prawda? Na policji czy coś... - powiedział cicho - chociaż....nawet nie wiem co mi zrobiono. ani kto to był...co myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  116. zacisnął usta w linię. nie pamiętał zbyt wiele. tyle co nic. plus jak pójdzie w takim stanie na komende, to stwierdzą, zę to nieprawda. w dodatku...nie był pewien, czy chce widzieć twarze tych ludzi. a moze człowieka? Nie paiętał ilu ich bylo. - prośbę? No...jasne. Mów.

    OdpowiedzUsuń
  117. - jakbym chciał brać, to poszedłbym do eksa mojej przyjaciółki, ktory jest handlarzem i na pewno by mi osprzetowanie też dał - powiedział cicho - przecież w tym sierocińcu nie tylko ty masz narkotyki, Raven - dodał ponuro- pełno tu narkomanów. I jestem...jednym z nich - wyszeptał. ta swiadomosć go bolała. całe życie walcyzl aby mieć nieskalane papiery, czystą akrtę. I na pół roku przed końcem jego przygody w sierocińcu...stało się TO. I popsuło wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  118. pokiwał smutno glowa - jak...jakoś dojdę do siebie...pójdziesz ze mną na policję to zgłosić? sam nie dam rady... - Tristan był...słaby. to go przeraziło. Zawsze mu się wydawało, ze jest silny. że nic go nie złamie. a przy pierwszym poważnym problemie wymiękł.

    OdpowiedzUsuń
  119. a on był mu za to wdzieczny. Chyba nigdy nikt nie okazywał mu wsparcia, ale też Tristan tego jakoś wybitnie nie potrzebował. Bo po co? Najgorszą tragedią, ktorą jakoś tam przeżywał, była śmierć jego ukochanego bohatera w książce. Bo zawsze był jakiś faworyt, który ginął. I to tyle. A teraz...ta sytuacja była inna. - dziękuję, Kruczku.

    OdpowiedzUsuń
  120. - opowiedz mi - poprosił - może...trochę się wystraszę, ze podążam twoimi śladami i mi przejdzie ochota na prochy - dodał i spojrzał na niego uważnie. Jego ciało ciągle się buntowało, ale Tristan walczyl aby mu nie ulec.

    OdpowiedzUsuń
  121. - chcę mieć świadomosc co moze się stać jeśli temu ulegnę, Kruczku. Nie musisz mi zdawać relacji z twojego życia. Moze nawet nie mów o sobie. tylko...ogólnie. co się stanie...wystrasz mnie, no....nie wiem jak ci to inaczej wytłumaczyć. zniechęć mnie do tych narkotyków.

    OdpowiedzUsuń
  122. - biorąc pod uwagę co i jak mnie boli, to i tak pewnie ktoś już...mnie skrzywdził - powiedział cicho - ja...boję się, Kruczku. Bo...jak pójdę na policję to...kto mi uwierzy? Jestem tylko dzieciakiem z sierocińca, prawda? Nie mam swiadków. Nie pamiętam nic szczególnego. Ale chciałbym odzyskać moje rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  123. - czuję się z tym...taki...brudny - powiedział - nie mogę pozbyć się tego odczucia. To nie tak miało być....miałem miec tą drugą połowkę....i wtedy. Moze nawet po ślubie. A nie tak...nie wiadomo z kim, niewiadomo jak i gdzie... - zadrżał. im wiecej myślał, w tym większje rosypce był, a ból nieco tylko osłabl dzięki lekom - przytulisz mnie? - Tristan NIGDY nie pozwalał się przytulać. nie w sensie, ze ktoś przytula jego. On kogoś...okey. Trinny była takim wyjątkiem, na przykład. ale on nigdy tego nie chciał.

    OdpowiedzUsuń
  124. wtulił się w niego. Jakoś tak...sam nie wiedział dlaczego czuł potrzebę bliskości. Trząsł się, był spocony, a jednocześnie zmarznięty. - nie chciałem....niczego co się stało nie chciałem...ale to się wydarzyło i muszę to chyba zaakceptowac, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  125. pokiwał głową i zamknął oczy - boję się spojrzeć na tych ludzi...o ile policja ich znajdzie - powiedział cicho. jego ciało wciaz drżało. nie umiał nad tym zapanować. musiał wytrzymać głod aby móc żyć dalej tak jak chciał.

    OdpowiedzUsuń
  126. - wiem...dlatego pójdę...musimy iśc....jeśli zrobią mi obdukcję w szpitalu to...będzie dowód w sprawie....tak mi się zdaję, bo pewnosci nie mam...- mówił cicho, sprawiało mu to problem, ale chciał gdzieśc isć. Musiał. Jakoś myśl o działaniu sprawiała, ze mniej skupiał się na objawach głodu.

    OdpowiedzUsuń
  127. oparł głowę na jego ramieniu - dzięki, Kruczku. Że jesteś. Bez ciebie bym się chyba rozsypał - mruknął cicho Tristan. Zrobili obdukcję, poszli na policję. Po kilku dniach Tris wrócil do normalnego życia. Odtruł swój organizm i wydawać by się mogło, ze wszystko jest w porządku. A przynajmniej ma się ku dobremu. Dopóki Tris nie znalazł przypadkiem na strychu schowka kogoś innego z prochami. Szukał nowych lektur przy starym regale i za jedną z książek leżały paczki z narkotykami. Zabrał je stamtąd. Sam nie wiedział dlaczego i po co. Siedział w pokoju i obracał jedną w dłoniach. W końcu wysypał to na blat szafki nocnej, ukształtował w kreskę i rozkręcił długopis. wziął jego dolną połówkę i wciągnął...coś. nie wiedział co. ale poczuł się zdecydowanie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  128. Miał zamglony wzrok. Spuscił oczy aby Raven tego nie dostrzegł. Bał się, ze chłopak go skrzyczy, ze wziął narkotyki, a to była...tylko taka malutka torebeczka. Taka odrobinka, po której od razu zrobiło mu się lepiej - wszystko okey...- powiedział cicho.

    OdpowiedzUsuń
  129. skulił się mocno na łożku. to była taka...pozycja obronna. - daj mi spokój - powiedział szorstko. Tristan zawsze był uprzjemy. dla każdego. Chyba, ze coś go wybitnie zdenerwowało. ale ta wrogośc w jego głosie nie była naturalna.

    OdpowiedzUsuń
  130. spojrzał na niego nieco rozzłoszczony - wziąłem. co z tego? Mam zły dzień i moge chyba sobie w jakiś sposób poprawić humor, prawda? To moja sprawa. - znów przegrywał walkę z nałogiem, w który popadał bardziej z każdą wziętą działką. o cyzm nie miał pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  131. - myślę, ze moje życie spieprzyłą mi moja durna mamusia, oddajac mnie do sierocińca - powiedział - wychodząc nie bedę miał nic...wiec jak mam nie mieć spieprzonego życia? - to nie był on. To nie był prawdziwy Tristan, któy kulił się gdzieś głęboko w nim i rozpczał nad tym co się działo.

    OdpowiedzUsuń
  132. - moze i jestem, ale...w końcu wyściubiłem nos z książek. i nie jestem nudny, co? Ani nieskalanay....moze w końcu się ktoś mną zainteresuję? - pozwalał dochodzić do głosu najgłębiej schownaym obawom. a ta była najwieksza - nie miał nikogo, bo wszyscy brali go za sztywniaka bez skazy.

    OdpowiedzUsuń
  133. - myślisz, ze nie słysze co o mnie mówią?! - spytał - jestem 'tym dziwakiem od książek'! Ja nie chce nim być....chcę być fajny, chce być...kimś innym! Tamto nie dąło mi nic. Odebrało za to wiele okazji aby poczuć się...jakoś. Jakkolwiek. Młodo? Może....

    OdpowiedzUsuń
  134. - ty jakoś się trzymasz - zauważył spokojnie. powoli emocje opadąły, a narkotyk tracił swoją moc. uspokajał się i przestawał rzucać błyskawice z oczu. - wiec...ja też się będe jakoś trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  135. położył się i zamknął oczy. złosc mu przeszła. pojawił się smutek i rozczarowanie. jeszcze gorsze niż to zanim wziął narkotyk. Miał wahania nastrojow, zdarza się - Kruczku...- wyszeptał cicho - ja...ja nie wiem czemu to wziąłem.....chyba muszę isć do kliniki....- wrocił stary Tristan.

    OdpowiedzUsuń
  136. - Raven...to był wypadek....nie szukałęm prochów....a potem nie wiem co mnie napadło...przepraszam....proszę, żrób coś. cokolwiek! Ja nie chcę brać! Nie chcę być narkomanem! Raven...- był bliski płacuz, w zielonych oczahc pojaiwły się łzy.

    OdpowiedzUsuń
  137. - znasz jakiś dobrych specjalistów? Musze isc na porządny odwyk, to wtedy....będzie lepiej. musi być....kurde...nie mogę wyjsc i wydawać wszystkiego na prochy. To nie w moim stylu...to nie jestem ja...

    OdpowiedzUsuń
  138. - trzeba coś znaleźć...sami nie damy rady...kur.wa....sądziłęm, ze nad tym panuję...- nigdy nie przeklinał. nie do tej pory - wiesz, ze...już nie będe tkai jak dawniej, niezaleznie od tego czy będę brał, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  139. Wzruszył ramionami.
    - Jeśli ci w czymś to pomoże – stwierdził najzwyczajniej i tak, jak poprosił, odwróciła się. – Powiedz, kiedy mogę się ododwrócić – dodała i westchnęła.
    Czuła się bardzo dobrze z tym, że pomogła przyjacielowi. Może nie zrobiłaby tak dla pierwszej lepszej poznanej osoby. Nie była taka. Pomagała tylko najbliższym, ale taka już była. Ale też sam fakt, że próbowała jej nie potrafił usatysfakcjonować. Musiała wiedzieć, czy mu coś to pomogło.

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  140. pokiwał spokojnie głową - ale...ja postaram się dużo nie zmienić. Chyba masz rację...to zła droga. I...chyba dało się mnie lubić, prawda? Nawet jeśli byłem molem książkowym.

    OdpowiedzUsuń
  141. Przytulił się do niego. Chyba...chyba zacyznał to lubić. Czuł się tkai brudny, ze myśl iż ktoś chce go mimo to dotykać była...kojąca. Dziwak się z niego robił i tyle. W sensie większy dziwak niż dawniej.

    OdpowiedzUsuń
  142. [Taak, pamiętam Ravena, choć nie moge sobie dokładnie przypomnieć jak wyglądały ich relacje, ale chyba dobrze ;D Masz chęci na wątek? Niestety nie mam jakiegoś konkretnego pomysłu, ale moglibyśmy pujść na spontana :)]

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  143. [ Dziękuję za pochwałę karty i postaci i na wątek przystanę, jeśli zgodzisz się zacząć.
    Pomysł mam do Lawrence'a. Skoro to homoseksualista i ćpun, pewnego dnia może obudzić się obok Blaise'a po jakiejś narkotykowej imprezie w którymś pokoju. Jednemu coś zginie, a że drugi będzie chciał wiedzieć więcej o poprzedniej nocy, pomoże mu tego szukać :)]

    Blaise

    OdpowiedzUsuń
  144. - i tak i nie...masz rację w tym, ze to jets głupota. ale z drugiej to nie pomaga mi za bardzo - powiedział i przymknął oczy. - musze iść na leczenie....samemu nie dam sobie rady.

    OdpowiedzUsuń
  145. [ Dlaczego wszyscy myślą że chodzi o seks xD Nie musi. Dlatego mogą chcieć się dowiedzieć co zaszło, czy coś było czy nie... Blaise może szukać tej zaginionej rzeczy, a Lawrence chcieć się upewnić, że był wierny i nie złamał swoich zasad :)]

    Blaise

    OdpowiedzUsuń
  146. [Ahhh, teraz pamiętam - elektryk Lucyfer i wzmacniacz Asmodeusz. Jeśli dobrze pamiętam, to średnio rozwinęliśmy ten wątek, więc jeśli chcesz, to możemy spróbować jeszcze raz, albo coś. A co do pójścia na sponatana, to myślałam o jakimś banalnym wstępie, jak przypadkowe spotkanie się i byśmy zobaczyli co wyjdzie w praniu, jakieś kradnięcie żarcia ze stołówki, włam do pokoju nauczycielskiego i te sprawy :> ]

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  147. [Dziękuję w takim razie za przywitanie. :)]

    Calvin

    OdpowiedzUsuń
  148. - i wiesz co, Raven...chyba się zakochałem - powiedział, aby zmienić temat na nieco...weselszy. Uśmiechnął się do chłopaka lekko. Mimo początkowej niecheci, polubił go. Chociaz byli jak ogień i woda, jak z dwóch różnych światów to zaczeli sie całkiem nieźle dogadywać.

    OdpowiedzUsuń
  149. roześmiał się i popchnął go lekko - co ty...ja i seks? - spojrzał na niego rozbawiony - widzisz to w ogóle? Najpierw weźmiemy ślub aby zalegalizować nasz związek i tak dalej...- nie uważał tak, ale chciał nieco zakpić z Ravena.

    OdpowiedzUsuń
  150. - ej, ja uważam, zę to jest fajne. Kręci mnie gajer i biała kiecka. Optymalnie biały gajer, jeśli byłby to ślub z chłopakiem. I nie obchodzi mnie czy to bedzie w kosciele, czy gdzieś indziej przy kolesiu z urzędu cywilnego. To i tak jest super. I tort. Taki dobry. Wielki. Biały. Z kremem z białej czekolady....o, już wiem. Idziemy do cukierni, Kruczek.

    OdpowiedzUsuń
  151. - to zjesz babeczke owocową. rusz tyłek. Mam ochotę na kalorie. A to mi się zdarza raczej sporadycznie - powiedział. To było niesamowite jak prochy go odmieniły. kiedyś był spokojny, wycofany, teraz stał sie bardziej emocjonalny. I moze jego płacze i hsiterie nie były dobre, ale takie wybuchu spontanicznosci i radości jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  152. - Kruczek....- spojrzał na niego surowo - rusz dupę. to ci nie zaszkodzi. Przewietrzysz się. Spalisz kalorie. I babeczka z owocami za dużo kalorii nie ma. Chyba, ze wolisz doslownie babeczke z owocami. w sensie jakaś sprzedawcyznie czy coś...

    OdpowiedzUsuń
  153. - Właściwie to są omlety z mąką... - powiedział, trochę do siebie. - Nie za bardzo widzą jajek spomiędzy skorupek - mruknął, ale uśmiechał się. - Jestem dumny, Raven! - powiedział. - Moich nie zjesz, obraziłbym się. - Założył ręce na piersi.

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  154. Uśmiechnęła się.
    - Nie ma za co. – Odwróciła głowę w jego stronę. – Od czego ma się przyjaciół ćpunów? – dodała już trochę mniej zabawnie. W sumie i ona sobie niszczyła życie, ale jakoś nie zamierzała przestać. Co z tego, że to prędzej czy później ją zabije? Liczyła się teraźniejszość. Ale ona nie była taka kolorowa, no chyba, że się naćpała. Westchnęła. – Masz cos tam jeszcze?

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  155. Ślęczała na schodach, skryta przed wzrokiem nauczycieli od czasu do czasu maszerujacych po korytarzu piętro niżej. Ściskała w dłoniach całkiem duże pudełeczko na lunch, bo bała się włożyć je do plecaka, by przypadkiem się nie otworzyło. Kilka godzin wcześniej złapała jakiegoś gówniarza na korytarzu, jednak samymi groźbami nie zdołała go przekonać by nazbierał jej ślimaków w parku. Na szczęście przekonało go ostatnie 5 funtów jakie wygrzebała z kieszeni i pół paczki fajek. Bez poświęceń nie ma zwycięstwa.
    Usłyszała ciche kroki dobiegające z góry i odwróciwszy się, dostrzegła znajomą twarz.
    - Raven! - pośpiesznie wstała, zakładając plecak na jedno ramię. - Mam czarny spray! Ukradłam go jakimś skinom po drodzę z miasta. I jeszcze te ślimaki. - pisnęła ucieszona machając wesoło pudełkiem i ruszyła w jego kierunku. - A ty masz coś?
    Atak na gabinet dyrektorki był calkiem poważnym przedsięwzięciem, choć prawdę mówiąc, zdarzało się już wcześniej. Zapasowe klucze udało jej się ukraść już kupe czasu temu, jednak czekała na specjalną chwilę. Wiedziała, że nie potrzebowali ślimaków czy sprayu by zrobić tam prawdziwą apokalipsę, ale jeśli mieli ich już przyłapać, to lepiej wykonać swoją pracę porządnie.

    Bee

    OdpowiedzUsuń
  156. [ Wpadłam na nie przypadkiem - a tak pasuje do Mel!
    On naprawdę ma te metr pięćdziesiąt trzy? Preston ze swoim dumnym metr siedemdziesiąt sześć pewnie by się nad nim znęcała. Albo odganiała, jak będzie chciał się do niej przytulić, chyba, że miałaby odpowiedni humor do kiziania. Ewentualnie, jak masz jakiś pomysł... daj znać. ]
    Melinda Preston

    OdpowiedzUsuń
  157. - Nie martw się, jeszcze będzie z Ciebie człowiek - zaśmiał się, klepiąc go po ramieniu. - Teraz to musisz wymieszać - powiedział, podając chłopakowi trzepaczkę. - Jedzenie jest fajne, nie znasz się - odpowiedział, wyciągając patelnię. Postawił ja na gazie i wrzucił na nią trochę masła, alby się roztopiło.

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  158. [ Dziękuję za powitanie :) ]

    Bo

    OdpowiedzUsuń
  159. [Dziękuję, właśnie takiego zdjęcia szukałam - by wszyscy zazdrościli!]
    Cherry.

    OdpowiedzUsuń
  160. [Dziękuję za miłe powitanie. Mnie też się strasznie spodobała. Oczywiście w obiektywnym sensie.
    Kurcze. Fajnego masz tego pana. Chciałabym watek. Tylko, że nie mam konkretnego pomysłu, ale jak mi podrzucisz cokolwiek, choćby i mało oryginalnego to napisze ci ładne rozpoczęcie.]

    Lileczka

    OdpowiedzUsuń
  161. [ O, to miło mi, że dałam radę stworzyć kogoś kto umie choć trochę przełamać niechęć do Koreańczyków. Zaproponowałabym jakiś wątek, ale trochę brak mi między nimi jakiegoś punktu zaczepienia :< ]

    Seo Minbyeong

    OdpowiedzUsuń
  162. [Aż mi głupio, że znowu ci tyle zalegałam.]

    Chwilę jeszcze skrobał zażarcie blat, aby potem, po paru minutach dopiero wyłapać tą dwuznaczność. Spojrzał na niego oczami wielkimi jak pięć funtów i nawet za bardzo nie wiedział, co powiedzieć. Niby już nie rumienił się jak te wszystkie pruderyjne na siłę panienki, ale jednak dalej odczuwalny był nie mały dyskomfort psychiczny z tym związany. Nie umiał jakoś przywyknąć do tego, że może kogoś fizycznie podniecać. Ba, on nawet nie przywyknął, że może z kimś być.
    - Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że to jedyne interesujące ciebie lekcje - mruknął, starając się udawać, że jakoś to na nim nie robi wrażenia, ale kogo on próbował w zasadzie oszukać? No chyba nie osobę, która zdążyła go bardzo dobrze poznać.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  163. [Tylko jakbyś miała pomysł jak Raven mógłby przytulić Phila to ja chętnie zacznę (wyprana z pomysłów jestem ostatnio, przyznaję się).]
    Phil

    OdpowiedzUsuń
  164. [Wow, Pat odpisała, wow, święto, wow.]

    Raczej z tego Raven był znany, że lubował w tego typu komentarzach, więc za bardzo nie miał mu tego za złe. Byle tylko nie za wiele, wiadomo.
    Wziął kubeczek w obie dłonie, mimo że trochę parzył. Napił się trochę i uśmiechnął szeroko do niego. Była naprawdę dobra i w dodatku w trakcie procesu tworzenia jej nikt nie ucierpiał! To prawdziwy wyczyn, jeśli chodziło o Kruczka.
    - Dziękuję - powiedział do niego wesoło i napił się jeszcze trochę. Odłożył kubek na moment i oparł czoło o jego główkę, uśmiechając. - To miło, że jednak podoba ci się jak cię uczę - stwierdził, bawiąc się jednym kosmykiem, który akurat nawinął mu się na palec. - Mi raz jest obojętnie, bo i tak, i tak mogę z tobą spędzać czas, a drugim razem lubię tylko się tulić - wymamrotał.

    Hunter

    OdpowiedzUsuń
  165. [Na wątek z Ravenem się zgodze. Ale czy masz jakiś pomysł? Wtedy mogłabym zacząć.]

    OdpowiedzUsuń
  166. [Może jakiś wspólny wypad na mecz? Aidan by zaciągnął Ravena bo sam nie chciał iść. I przekupi go słodyczami czy coś tam xD]

    OdpowiedzUsuń
  167. - Więc cieszę się, że jak ja ciebie uczę, to łatwiej to przyswajasz - cmoknął go w czółko i znowu lekko się podparł, lekko głaszcząc po czubku głowy. - Wszystkim można się w zasadzie znudzić, oczywiście, prócz tulenia, bo to jest akurat jest wyjątek - zachichotał.
    - To jak misiu? Będziemy tak dzisiaj cały dzień siedzieć czy masz jakieś propozycje, żeby się nie okazało, że nie spędziliśmy dnia konstruktywnie? - spytał, na chwilę odsuwając się, żeby popatrzyć na lubego z ogromnym uśmiechem na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  168. [Zniknęłaś mi, to ci odpisałam .-.]

    - Ojej, skarbie - uśmiechnął się szeroko, tuląc twarz bardziej do jego łebka. Tak trochę go w ten sposób miział pewno, bo z autopsji wiem, że łaskocze. - E, chyba się nie da. Jakby tak było, to teraz byśmy się nawet dotknąć nie chcieli, a jak chcielibyśmy wyliczyć ile czasu spędziliśmy w ten sposób, to chyba wyszłaby jakaś kilkunastu cyfrowa liczba - zaśmiał się.
    - Oj, no dobrze, dobrze - zgodził się i dał mu dużego buziaka w usta. - Czujesz się zmotywowany, czy nie do końca? - spytał, przechylając głowę na bok. Tak mu się tylko przyglądał z zaciekawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  169. Dostał bilety na mecz. Za co? A za dobre osiągnięcia w juniorskiej kadrze. Tyle wygrać. Dwa bilety na trybunę dla najbardziej zagorzałych fanów. A Aidan do takowych i należał.
    Miał zamiar z kimś na ten mecz pójść. Problem był tylko w tym, że nikt nie chciał. Albo wymigiwał się nadmiarem obowiązków. Albo tym, że go nie interesuje piłka nożna. No, a taki bilet nie mógł się zmarnować no!
    Ktoś mu powiedział, aby go odsprzedał komuś. Spróbował i nic z tego nie wyszło. Nikt ie potrzebował. A niech to szlag jasny trafi! Krew nagła zaleje!
    Wpadł na pomysł, aby wziąć jakiegoś kumpla z sierocińca. Ale byli za bardzo zajęci. I wpadł na iście dobry pomysł. Weźmie Ravena ze sobą. Co z tego, że ten miał opory? Aidan go przekupił butelką alkoholu.
    - O jak najwięcej zdobytych goli. Poza tym nawet jeżeli tym się nie interesujesz, to można się przejść. Ot, chociażby dla samej atmosfery jaka panuje wśród obecnych kibiców. - Uśmiechnął się do niego szeroko.

    OdpowiedzUsuń
  170. - Leżenie cały dzień ma swoje zdecydowane zalety. Można sobie porządnie wypocząć na przykład - uśmiechnął się szeroko. Wiadomo, jak człowiek wyleży się za wszystkie czasy, to potem jest ochota, żeby wstać i chociaż zrobić sobie coś do jedzenia.
    Nachylił się jeszcze odrobinę i skubnął jego górną wargę, lekko się na niej zasysając. - I jak, misiu? - uśmiechnął się do niego. - Ten twój pomysł potrzebuje może czegoś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  171. - Misiu, no ja właśnie miałem w domyśle, że z kimś, bo jak jestem samemu, to mi tak smutno i tak trochę strasznie, szczególnie jak jestem sam w domu - powiedział. - Ej, kochanie, uśmiechnij się, co? - poprosił i dał mu buziaka w nosek.
    - Okej, możemy dzisiaj dla odmiany iść do ludzi zwalczać naszą socjofobię - zgodził się, powoli się wstając. Złapał Ravena za łapki i pomógł mu się podnieść. - Tylko muszę coś założyć, bo w piżamce to tak nie bardzo chodzić po ulicy - mruknął jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  172. - Kartki... Najczęściej są za przewinienia. Za faule. Albo jak próbujesz wdać się w zbędne dyskusje z sędzią. Za faul na bramkarzu można dostać czerwoną kartkę. Wtedy zawodnik musi zejść z boiska. Do końca meczu siedzi w szatni. W meczu dopuszczalne są dwie żółte kartki. Jedna to jest... Coś w rodzaju upomnienia. Druga żółta daje czerwoną. Wiadomo co się wtedy dzieje. - Powiedział. - Spalony. Tutaj sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Ale spróbuję to wytłumaczyć. Kiedy zawodnik pierwszy z drużyny A zagrywa piłkę do swojego kolegi, ale ten wyprzedził ostatnich piłkarzy z drużyny B wtedy sędzia odgwizduje spalonego. Jak dla mnie jest to kwestia sporna, bo nie zawsze ma się to wyczucie. Czasami jest to odległość kilku metrów. Czasami czubek buta. - Stwierdził chłopak. - Tak, trzeba się cieszyć. Chelsea gra w niebieskich strojach. To tak dla twojej wiadomości. - Uśmiechnął się do niego serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  173. [ Wątek chętnie, tylko potrzebuję punktu zaczepienia ]

    OdpowiedzUsuń
  174. - Nie da się zaprzeczyć. Jak nie siedzę z tobą, to pracuję, więc nie mam za wiele chwil samotności. Nie narzekam, oczywiście - dam mu buziaka w czółko. - Ojoj, dziękuję, kochany - oduśmiechnął się do niego z automatu. I to nawet nie dlatego, że ten by się na niego obraził, ale lubił się do niego cieszyć.
    Usłyszał coś o tym turlanku na trawie, więc odwrócił się do niego. - Wiesz, jak ci zależy na parczku, to nawet jutro możemy iść - zaproponował, wzruszając ramionami. - Jak chcesz - zgodził się od tak, bo skoro nie posłał mu jednego ze swoich uśmieszków ani nie powiedział tego podejrzanym tonem głosu, to skąd mógł wiedzieć o co chodzi. Albo to kawa za wolno wchodziła w reakcję, bo powinien się domyśleć.

    OdpowiedzUsuń
  175. - Pewnie masz rację - wzruszył ramionami. Raczej tyle już się nabył sam, że starczy mu na całe życie, więc lepiej, że nie dawał mu być samemu. - Przepraszam, już to poprawiam - powiedział, całując go w nosek.
    - Okej, jak wolisz - stwierdził. No właśnie, tej aluzji nie załapał, bo jakoś nie miał jak. Że mu uświadomi, co i jak, to było wiadome od początku, także więc... Więc jak już podreptali do drugiego i ostatniego pomieszczenia w tym "przytulnym" jakże mieszkaniu, zaczęło się przeszukiwanie czegoś "w miarę".

    OdpowiedzUsuń
  176. [Chęci na wątek zawsze się znajdą, gorzej z pomysłami. Dopiero zaczynam tutaj, więc... może Ty masz jakiś pomysł?]

    Dannie F

    OdpowiedzUsuń
  177. [ I Trevor będzie chciał go jakoś do tego zachęcić? Kto zaczyna? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  178. - Tak, tak, kotek, ty masz zawsze rację - zgodził się z uśmiechem. Co tam, niech się nacieszy Raven takim stwierdzeniem ze strony Huntera. - To dobrze - stwierdził.
    Tak z początku wydawało mu się, że może to tylko jakiś napływ potrzeby miłości, ale widocznie chodziło o tą nieco inną miłość. Nie ma się co dziwić, ze zadrżał w reakcji na dotyk w tamtych miejscach. - Wspominałeś - przyznał. Odetchnął głośno. Nie zamierzał się zbytnio wypierać, że nie chce i żeby dał mu się ubrać, bo po co? Oparł się o niego bardziej, przymykając powieki.
    - Poważnie? - wymamrotał jedynie, na więcej raczej nie mógł się zdobyć.

    OdpowiedzUsuń
  179. Hunter mimo że już tak nie reagował na wszystko jak dziewczyna w podstawówce, to znowu nie wiedział jak ma co robić inaczej. Lubił się kochać z Ravenem, ale czuł się nieporadnie. Na pewno miałoby to nadejść z czasem, no ale jak na razie to nie nadchodziło.
    - Mhm - przytaknął, uśmiechając się leciutko. Przygryzł wargę, w końcu miał zimne łapki i taki chłód przy kroczu wydawał się całkiem przyjemny. - Kiedy jeszcze? - mruknął cicho.

    OdpowiedzUsuń
  180. [ Jak masz problemy z motywacją do pisania, to nie wiem, czy warto coś zaczynać :PP ]

    OdpowiedzUsuń
  181. On i tak się przejmował takimi bzdurami, choć już z pewnością mniej niż wcześniej. W końcu skoro tyle czasu nic się takiego, co on sobie wymyślił, nie działo, to czemu miałoby się teraz zadziać.
    - Dobrze wiedzieć - zachichotał cicho. Obrócił się w jego stronę, obejmując Kruczkową szyję ramionami i zaraz zaczął skubać lekko jego górną wargę, żeby ostatecznie do całej zabawy dołączyć językiem.

    OdpowiedzUsuń
  182. Zacieśnił jeszcze nieco się szyi chłopaka, jeszcze bardziej przykładając się do tego już i tak zachłannego pocałunku. Dostatecznie mocno się na to wszystko nakręcił, a z drugiej strony za bardzo nie wiedział co ma dalej robić, bo zazwyczaj teraz oddawał się już cały, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  183. - Mieliśmy - przyznał, przerywając jedynie na sekundkę. Złośliwość nie jest zła, a wydarzenia się potoczyły tak a nie inaczej, bo się zgodził wpuścić go, żeby "mu pomógł się przebrać". Pewno pomoże, ale w swoim czasie.
    Mruknął cichutko, gdy dotknął jego wstających żeberek, uśmiechając się leciutko. Dalej całował go, a gdzieś po głowie przeszła mu myśl, że jak już stracił koszulkę, to chyba zaraz i spodni nie będzie miał.

    OdpowiedzUsuń
  184. [To bardzo miłe z jego strony, ona jedzenie zawsze chętnie przyjmie xD Co do tego, że jest urocza - moje postaci zawszw tak wychodzą i nie wiem co z nimi zrobić haha. Ona i tak już nie jest aż tak przesłodzona jak zawsze, więc jestem z siebie dumna ;)
    A co do wątku - mogę zacząć, tylko powiedz mi, jak ten wątek miałby wygladać, jak wyobrażasz sobie relacje między nimi i od czego zaczynamy ;p]

    OdpowiedzUsuń
  185. Zdecydowanie, była to informacja bardzo ważna i niezwykłej wagi, nie ma co.
    - Tak? I co zrobimy z tym fantem? - spytał, jedną ręką drapiąc go za uszkiem. Teraz był pewien, w którą stronę to wszystko szło i jakoś nie żałował. Podobno boli jak nawet mniejszej erekcji się facet nie pozbędzie i to dosyć długo, a poza tym, jak już wspominałam, to się nakręcił na seks z ukochanym, więc wszędzie tylko ukazywały się tej sytuacji plusy.

    OdpowiedzUsuń
  186. Oddał całusa, posyłając mu ładny uśmiech. - Jak na razie nic nie przychodzi mi na myśl - przyznał.
    "Ciut konkretniejszego", hm? Już się Hunter domyślił, o co chodzi. - Nie posiadam lateksu ani skóry, chyba że masz na myśli jakiś mundurek japoński, to też nie posiadam.

    OdpowiedzUsuń
  187. - Cudny będzie z tego prezent - zachichotał, wracając do całowania go. Oczywiście, zbuforował, że jego spodenki od piżamy znalazły się jeszcze niżej. Chyba by nawet nie ubolewał w tej chwili nad tym, że zniknęłyby sobie. - Raven, ja tu prawie nago, a ty ubrany kompletnie - wymruczał, znów odsuwając się trochę.

    OdpowiedzUsuń
  188. - Mhm - mruknął niewyraźnie, odchylając odrobinę głowę. Oczywiście, przy okazji uderzył się w ścianę, zapominając się nieco. Sięgnął po jego koszulkę i ściągnął ją z Ravena, bo co ma się z nią męczyć sam, przecież sam powiedział, że musi wszystko sam robić, to go wyręczy i mu pomoże w potrzebie. Oparł obie dłonie na jego klatce piersiowej, nawet trochę wbił paznokcie. A co dalej? No cóż...

    OdpowiedzUsuń
  189. Jakoś go to nie zraziło. Sam dalej nie powalał tkanką tłuszczową, a ślady na rękach... Martwił się, próbował wybić z głowy, ale co mógł więcej zrobić? Już i tak pilnował go najbardziej jak się dało. Bez spodni jakoś mu było swobodniej, nie powiem, bo już zaczęło mu to odzienie lekko przeszkadzać i sam by się go pewnie za moment pozbył.

    OdpowiedzUsuń
  190. Jakby zaczął się nawet uskarżać na jakikolwiek dyskomfort, to Hunter z chęcią by mu pomógł. Chociaż w rozpięciu spodni tak przykładowo. Zamruczał, czując jak przesuwa język po jego podbrzuszu. Nie wiedząc za bardzo co zrobić z rękami, położył je na ramionach chłopaka, patrząc na niego z góry cały rumiany na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  191. Zachichotał nawet jeszcze, kiedy go załaskotał, acz było to już bardzo nerwowy chichot. W końcu trochę już był podniecony jak sam Raven zauważył i przydałoby się lekko tą frustrację rozładować, a on tu się jeszcze w łaskotki bawił...

    OdpowiedzUsuń
  192. [W porządku, zatem zaczynam... Jakby coś nie pasowało to zwracaj uwagę ;) ]

    Najchętniej nie wychodziłaby z pokoju. Czuła się jak totalne zombie pozbawione duszy. Tak przeraźliwie pusta, smutna i... samotna. Bezradnie uderzyła dłonią w ścianę, po czym poderwała się z łóżka. Wiedziała, gdzie powinna się udać i kto może jej pomóc. Gdzie mogłaby zrzucić ten ciężar, który gniótł jej wnętrze od poprzedniej nocy. Wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami. Musiała go znaleźć i była pewna, że on znajdzie dla niej czas. I może trochę jedzenia, bo z tych nerwów aż zgłodniała.

    Dan Finnigan

    OdpowiedzUsuń
  193. Zbawienie - pomyślała, słysząc tak cudowne słowo jak "czekolada". Poczuła ulgę i nieśmiałą radość, że jednak ktoś na tym brutalnym świecie potrafi zrozumieć jej potrzeby.
    Ruszyła za nim z udawanym uśmiechem na ustach. Nigdy nie lubiła zwracać uwagi na swoje nieszczęścia, ale tym razem czuła, że to ją rozsadza. Poza tym przy Ravenie w sumie nie miała się czego wstydzić i czego ukrywać. Dość dobrze się rozumieli.
    Kiedy zamknęły się za nimi drzwi pokoju, tylko bezradnie zagryzła wargę, czując napływające do oczu łzy. A miałam już nie płakać. Tylko słabi ludzie płaczą. Nie jestem słaba... Spojrzała na niego nieco bezradnie.
    - Czekolada zdecydowanie się przyda - westchnęła cicho, zaraz przysiadając mimo wszystko z lekką niepewnością na brzegu łóżka.

    Dan F., któraej autorka w sumie uważa, że teraz te podpisy już może nawet nie są konieczne xD Raczej Cię poznam, poza tym wątków niedużo ;)

    OdpowiedzUsuń
  194. Przewróciła oczami, przeczesując ręką włosy. Zaraz, by zająć czymś roztrzęsione dłonie zabrała się za otwieranie czekolady, co wydało jej się lepsze niż opowiadanie o jej nocnych przygodach.
    - Wiesz, dziewczyny wprost uwielbiają, gdy się tak im mówi... Ale naprawdę jest aż tak koszmarnie? Nie mogłam zasnąć - zaczynęła nieco wymijająco, odłamując kawałek czekolady, który zaraz wsunęła sobie do ust.
    Ze wszystkich sił starała się jeszcze chociaż trochę odwlec moment swojej opowieści. Przymknęła oczy i zaczęła delektować się słodyczą rozpuszczającą się na języku. Zaraz jednak podniosła powieki i spojrzała na Kruka poważnie.
    - Raven, ja już się we wszystkim pogubiłam. Nie wiem co robić - westchnęła cicho.

    OdpowiedzUsuń
  195. Któż inny mógłby, skoro Hunter z nikim innym nie chciał, a nawet nie przeszło mu na myśl, żeby z kimś innym się pieprzyć. Jak nawet sam Raven zauważył, działał na niego tak a nie inaczej, więc nie miał na co narzekać w żadnym przypadku.
    Wydał z siebie ni to westchnienie, ni to jęk. Zacisnął dłonie na jego ramionach, przygryzając dolną wargę.

    OdpowiedzUsuń
  196. Hunter pierwszy raz był zaskoczony, że może tak mocno się wbić i zrobić taką małą krzywdę. Nie bardzo nad tym panował, a później przepraszał, że mu znowu narobił siniaczków.
    Zamruczał zadowolony, lekko wyginając się do przodu, żeby poczuć więcej i trochę pewnie dając do zrozumienia, żeby kontynuował.

    OdpowiedzUsuń
  197. Drgnęła nieznacznie, czując jego ramię. W jakiś sposób na niepewna bliskość dała jej poczucie bezpieczeństwa i w sumie mogłaby rozwiązać język lepiej niż alkohol. Wbiła wzrok w podłogę, bawiąc się rąbkiem opakowania czekolady.
    - Wiesz... to dość skomplikowane - westchnęła cicho, odłamując kolejny kawałek czekolady. - Ty nie chcesz? - nieco niepewnie przesunęła słodycz lekko w jego stronę.
    Zawsze ciężko jej było mówić o sobie i swoich problemach. Tak naprawdę unikała zwierzeń jak ognia. Jakby to, że się przed kimś otworzy mogło skraść jej duszę. I tak teraz już jej nie mam. Totalnie pusta...
    - Wiesz, nigdy nie chciałam stać się jak moi rodzice. Dzieciństwo... nie ma o czym wspominać - zagryzła wargę. - Poznałam kogoś - zaczęła ostrożnie. - Ta osoba wie o mnie niewiele, tak samo z resztą i ja... Tak czy inaczej było przyjemnie. Do czasu - zacisnęła powieki i spuściła głowę, chcąc powstrzymać łzy. Dobrze wiedziała, że jeśli już się rozpłacze to nic więcej nie przejdzie jej przez gardło.

    OdpowiedzUsuń
  198. Westchnęła cicho. "Nie płacz" zawsze działa na odwrót.. - przemknęło jej przez myśl, kiedy po policzku zaczęła jej spływać samotna łza. Starła ją nerwowym ruchem. Zaraz znów zajęła się czekoladą, chcąc zebrać siły na dalszą część opowieści.
    - Nie jest to jakaś super historia miłosna czy coś. Nie wiem czy tak naprawdę którekolwiek z nas coś czuje do drugiego - zabrzmiało to jakoś pusto, głucho. - Tak czy inaczej, miłość czy nie, spotykałam się już z tą osobą kilkukrotnie. Było co było, a potem wracałam do sierocińca, jak gdyby nigdy nic. - Założyła kosmyk włosów za ucho i zerknęła na Kruka, chcąc sprawdzić jego reakcje. - Tej nocy też. Dowiedziałam się... że... - zacięła się i kompletnie nie chciała jej przejść przez gardło kolejna część historii. Zamiast tego z jej płuc wyrwał się urwany, bezradny szloch.

    [A ja wciąż rozkminiam co w sumie jej się stało, ha xD]

    OdpowiedzUsuń
  199. Całusa w kuku dostanie, na pewno, o to się nie musi martwić.
    Znów odetchnął głośno, tak było lepiej. Zaczęło go lekko mrowić w podbrzuszu, tak mu było miło. Zerknął na niego i spróbował się lekko uśmiechnąć.

    OdpowiedzUsuń