czwartek, 7 sierpnia 2014

We’re gonna die. It’s just a matter of time



Corinne Alex Bell


|||13.03.1998 | Drugi rok w sierocińcu | Słuchawki w uszach 24/7 | Pokój 49 Piętro IV | Książka zawsze w torbie | Rower - najlepszy przyjaciel | Za duże bluzy i koszulki | Szafa pełna koszul | Fanka parapsychologii | Dużo śpi = Dużo śni | Chuda szatynka o niebiesko-szarych oczach | Problemy z koncentracją | Uwielbia patrzeć w niebieskie oczy | Ma nieistniejącą bliźniaczkę, którą się wykręca gdy coś idzie nie po jej myśli | Zbyt emocjonalna | Nie pije | Nie pali, nienawidzi dymu papierosowego, uczulenie | Ćpa okazyjnie | Osoba o tysiącu twarzy | Osóbka, która interesowała się wszystkim i niczym naraz | Zapominalska | Rodzicie - tchórze i uciekinierzy | Lubi eksperymenty, zwłaszcza z kolorami włosów | Kocha jeździć na łyżwach | "Ze wszystkim sobie poradzę, ale sama się nie przytulę" | Sprzecza się sama ze sobą | Po wypadku na motocyklu Ulubione miejsce - Stara Altanka - można ją tam często znaleźć |||


Na 14 urodziny wujek pozwolił jej się przejechać na motocyklu. Bite dwie godziny tłumaczył jej jak się prowadzi. Szkoda tylko że Corinne nie słuchała... i wylądowała na drzewie. Rodzice skorzystali z okazji - zostawili dziewczynę gdy leżała w szpitalu. Uciekli na drugi koniec świata albo dalej. Mimo to Cor była szczęśliwa z takiego obrotu spraw. Była od teraz wolnym duchem i mogła robić co chciała... do czasu. Gdy lekarze uznali, że dziewczyna może opuścić szpital przyszedł do niej wujek. Ból się z niego wylewał. Powiedział, że bardzo żałuje ale od jutra zamieszka w sierocińcu. Chciałby zabrać ją do siebie ale nie jest w stanie jej utrzymać. Wtedy nie miała do niego pretensji. Nigdy nie miała. Wiedziała, ze gdyby mógł to by ją przygarnął. Obiecał, że znajdzie lepszą prace, że mieszkanie w sierocińcu to tylko tymczasowe. Wierzyła w to. Co miesiąc przysyłał jej listy żeby pochwalić się jak mu idzie nowa praca. Nie zapominał o żadnym święcie. Nigdy. Niestety, miesiąc przed 16 urodzinami dziewczyna dostała ostatnią kartkę. Następnego dnia dowiedziała się. że wujek miał zawał. Tyle z planów opuszczenia sierocińca. Listy związane turkusową wstążką leżą w szufladzie. A niech tylko ktoś je spróbuje przeczytać... 



_________
Tytuł: Fall Out Boy - Death Valley
Witamy! :D
Wątki bardzo chętnie, najlepiej jakby ktoś miał pomysł na owy wątek <3
Wizerunek: Aleksandra Daddario

78 komentarzy:

  1. [Nananana stalker wita ;* Jestem taka dumna z siebie, że Cię namówiłam i z Ciebie, że się zdecydowałaś <333 I z tej karty i wgl nananna <3
    Tak więc wątek się obgada na gg mam nadzieję ;*
    Życzę miłej zabawy, poplątanych wąteczków i skomplikowanych powiązań ^^]

    Danielle Finnigan

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam. Może wątek z panem od muzyki?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam :) Tylko proszę dodać etykietkę i wszystko będzie idealnie ^^
    Zapraszam do wątków z Trinny lub z Sarą :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć i czołem, miłej zabawy życzę, jak masz ochotę to i na wątek zapraszam. c:]

    Lawrence/Zoe

    OdpowiedzUsuń
  5. [Mi pasuje :) Zaczniesz, abym miała jakiś zarys sytuacji?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [No właśnie problem w tym, że nie mam żadnego.]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Chwalę za FOB i za zdjęcie z teledysku Imagine Dragons.]

    //Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  8. [Uhm... Chyba rozumiem.]

    Tego dnia umówił się z Dan w altance. Altanka- miejsce naszych spotkać. Porośnięte chaszczami, nieodwiedzane przez prawie nikogo. No prawie, bo ja i Dan często tam się spotykaliśmy.
    Dobiegało południe, trzeba było wygrabać się z pokoju. Ubrany w miarę normalnie, tj. biały t-shirt, jeansy i czarne adidasy zmierzałem na owe miejsce. Kiedy doszedłem tam, coś mi nie grało. Jakieś dziwne przeczucie mnie ogarnęło. Mimo tego otworzyłem drzwi. Dziewczyna, która tam siedziala z pewnością nie była tym z kim się umówiłem.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Hm, mało jest między nimi punktów zaczepienia, ja nie widzę nic konkretnego. Dlatego proponuję zacząć od ustalenia czy cię znają, lubią, czy może niekoniecznie...]

    Zoe

    OdpowiedzUsuń
  10. [Z Ravenem zawsze jest łatwo, bo go wszyscy lubią i on wszystkich lubi. To tak na odwrót do mojej sytuacji towarzyskiej. Ale w tym wypadku rezygnujemy z wątki Cori-Zoe?]

    OdpowiedzUsuń
  11. Był piękny słoneczny dzień, na niebie praktycznie żadnej chmurki. Dan wychodząc z budynku z niedowierzaniem nasunęła okulary przeciwsłoneczne na nos. Anglia raczej nie słynęła z takiej pogody. Dziewczyna jednak nie miała za wiele czasu. Wsunęła dłonie do kieszeni bluzy i ruszyła dziarsko przed siebie. Miała parę spraw do załatwienia, więc wolała nie tracić ani minuty.
    Musiała oblecieć kilka miejsc na zupełnie różnych końcach miasta, więc już zaraz zaczęła rozglądać się za jakimś sensownym środkiem transportu. Taxi odpadła w przedbiegach, bo w jej kieszeni pobrzękiwało zaledwie parę drobnych. Z nieznajomymi do samochodów raczej nie wsiadała, więc jazda na stopa również została wykreślona z listy - poza tym nie miała czasu na łapanie kolejnych samochodów. Nie umiała prowadzić, więc nawet nie było sensu też kraść żadnego auta. Auta może i nie, ale może nawinie się jakiś rower... Można powiedzieć, że miała niezwykle lepkie palce jak chodzi o ten uznajmy że tani i ekologiczny środek transportu. Nie posiadała swojego, a jakoś musiała sobie radzić, prawda?
    Tuż za zakrętem dostrzegła czerwony rower, który ktoś nieprzemyślanie zaledwie oparł o latarnię. Zapięcie zwisało smutno z ramy, jak wielki wyrzut sumienia. Dan bez wahania podeszła i jak gdyby nigdy nic chwyciła za kierownicę. Cześć rowerku, od teraz jesteś mój. Przynajmniej dziś.

    [Takje cuś wyszło ;*]

    OdpowiedzUsuń
  12. Zmarszczyła brwi, czując blokadę. Ostrożnie, powoli odwróciła się w tył, podpierając się nogą o dość krzywy chodnik. Uniosła prawą brew i zacisnęła usta, taksując dziewczynę wzrokiem. Poznała ją po charakterystycznych oczach. Kiedyś chciała nawet zapytać, czy przypadkiem nieco starsza koleżanka nie nosi soczewek, powstrzymała się jednak. Nigdy jakoś nie udało się jej dłużej z Corinne porozmawiać.
    - Do biura rzeczy znalezionych - uśmiechnęła się lekko, dziękując w duchu Bogu za wyobraźnię i jako taki talencik aktorski. - Stał sobie bez żadnego zapięcia, stwierdziłam, że nie może się marnować - w sumie nawet nie kłamała. Na koniec i tak by go tam odprowadziła.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uśmiechnęła się lekko, grzecznie zsiadając z rowera. Musiała wybrnąć z sytuacji obronną ręką, więc jak gdyby nigdy nic odsunęła się od roweru.
    - Mamy kilka biur rzeczy znalezionych, a że w tamtą stronę mam zaprzyjaźnionego kolesia, który się tym interesem zajmuje to zawsze do niego odnoszę to, co znajdę. I przy okazji sobie pogadam - wzruszyła beztrosko ramionami. I to znów była półprawda. Miała akurat zajechać najpierw tuż obok tego biura. - Na następny raz lepiej pilnuj swojego rowera, skarbie, bo ktoś ci jeszcze go ukradnie - oblizała usta i poklepała Cori po policzku, by zaraz z impetem się zawrócić (przy okazji całkowicie przypadkowo uderzając koleżankę włosami) i ruszyć szybko przed siebie. Musiała pozbyć się szatynki i jak najszybciej znaleźć kolejny rower...

    OdpowiedzUsuń
  14. Otworzyła szeroko oczy, mrugając kilkukrotnie zdziwiona. W pierwszym odruchu miała ochotę po prostu się szarpnąć i ruszyć biegiem, bo i tak przecież zmarnowała już tyle cennego czasu. Zaraz jednak dotarło do niej to zbawienne słowo. Motor. Była nadzieja, że obskoczy wszystkie miejsca i jeszcze zostanie jej czas.
    Zmierzyła jednak koleżankę nieufnym spojrzeniem. W sumie praktycznie ze sobą nie rozmawiały, ale solidarność sierocińcowa jakoś się przez wszystko przebijała.
    - Po pierwsze, nie mów do mnie kochaniutka, bo naprawdę tego nie lubię. Po drugie, miło by było gdybyś mnie puściła, bo czuję się niekomfortowo i ludzie dziwnie się patrzą. A po trzecie i czwarte, skąd do cholery masz motor i dlaczego chcesz mi pomóc...?

    OdpowiedzUsuń
  15. zeskoczył z muru. właśnie wrócił z miasta, torbę miał wypchaną prochami. część sprzeda. a częśc zachomikuje dla siebie. Brał coraz wiecej i miał swiadomośc, że długo tak nie pociągnie, ale....czy był ktoś kogo by to ruszało w jakikolwiek sposób? Kolejna smutna sierota. pÓłsierota, właściwie. ale teoretcyznie w pełni, przecież ojciec alkoholik i tak go stąd nie zabierze. a nawte jeśli to go zatłucze na śmierć. - cześc - powiedział cicho do niej. spalił po drodze jednego skręta. czul się okey, ale było widać po jego spojrzeniu, ze jarał.

    Tommy Cast

    OdpowiedzUsuń
  16. -wszystko jedno - mruknął jedynie. Kiedyś chociaż udawał wesołego, ale po tym jak zostawiłą go Trinny...nie umial nawet udawać. ćpał, płakał, ćpajac płakał i płakajac ćpał. I tak w kółko. Co jakiś czas trafiał do szpitala i tyle. nie chciał dać sobie kolejnej szansy. wiedzial, zę gdyby był dla niej lepszy, to dziewczyna nie odeszłaby do Chrisa. To była jego wina. Nie jej. To w sumie było dla niej lepsze. Na co jej smarkaty, ćpajacy chłopak, skoro może mieć starszego, z włąsnym domem i pracą? I maści los, znowu zaczał płakać. Nawet nie zauważał kiedy zaczynał...zostawił torbę w pokoju.

    Tommy

    OdpowiedzUsuń
  17. [jest ok ^^]

    Zamrugał odganiajac łzy. wytarł je szybko wierzchem dłoni - nie....po co mialabyś coś dla mnie zrobić? - spytał. Tyle ray go skrzywdzono. Ciągle czuł się gorszy. Ojciec bił go, molestował, w koncu gwałcił. To było okropne. Ale Tommy do końca okłamywał matkę aby jej nie skrzywdzić. Potem trafił tutaj, uwolnił się od tego potwora, ale siegnął po narkotyki. Trinny kochala go, ale w końcu nawet ona nie dała rady z nim wytrzymać. Zresztą...wyjechal wtedy. Zostal adoptowany. Ale po roku wrócił, bo nie miał od niej zadnej wieści. I zobaczył ich razem...i wszystko się posypało jak domek z kart. Stracił rodzinę, o ktoej marzył dla niej, ale ona odeszła. Tommy miał po prostu poczucie, ze jego życie to pasmo porażek. A nim i tak się nikt nie przejmuję, bo jest najgorszym czlowiekiem na ziemii. Nie chciał dać sobie pomóc. Po prostu. On się poddał.

    Tommy

    OdpowiedzUsuń
  18. Zdziwił się, kiedy ją zobaczył. Miała być tutaj Danielle zamiast niej. "Czekaj Nathan... Przecież altana jest podobno dla wszystkich." - Przeszło mu przez myśl. A co jeżeli Dan coś się stało? Zaczął się o nią martwić. Teraz musiał z tego jakoś wybrnąć.
    - Też kiedyś tutaj przychodziłem. - Zaczął niepewnie. - Jak byłem jeszcze w sierocińcu. Sentyment mi pozostał do tego miejsca. - Wyjaśnił szybko, dlaczego tutaj się znalazł."Borze zielony i szumiący! Ona nie może o tym wiedzieć!" - Krzyczało coś we mnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. - nie wszystkie da się wyleczyć...- powiedział cicho - nie zadane w tak bestialski sposób...ale...zasłużylem sobie na to. gdyby był dla niej lepszy nie zostawiłaby mnie dla innego - wzruszył ramionami. usiadł na parapet i skulił się. to było jego ulubione miejsce i ulubiona pozycja. Tommy czuł się dobrze w bardzo ciasnych przestrzeniach. Ojciec nazywał go Szczurem. A szczury to są takie gryzonie co to wszedzie wejdą. Oczywiscie William Cast na pewno miał na myśli co innego.

    OdpowiedzUsuń
  20. - nie chce...po co robić sobie nadzieję...ile to potrwa? tydzień? Miesiac? Rok? I znowu wszystko się posypię...ja nie dam rady...mam dośc podnoszenia się w imię...czego? - spojrzał na nią uważnie. Był tylko dzieckiem. Bardzo skrzywdzonym i zranionym. Nie tylko przez Trinny. Stosunek ojca do niego, choroba matki, ta myśl, ze nie mogą jej uratowac, bo nie mają pieniedzy na leczenie...jej śmierć...zwiazek z Trinny i jego burzliwe zakończenie...on po prostu nie wierzył w to, ze może być szczęśliwy. Bo odebrano mu wszystko co dawało mu to uczucie. No moze poza muzyką. ale nawte nie miał na to ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Mi to pasuje. Może będą potrzebowali kogoś na zastępstwo xD Zaczniesz?]

    OdpowiedzUsuń
  22. - co to za miejsce? Kościł? - prychnął. Thomas był ateistą. zatwardziałym. Kpił z ludzi wierzących, co może nie było zbyt grzeczne, ale mial to gdzieś. Jak można gadać z kimś, kogo nie ma? Wierzyć, ze ktokolwiek na górze się o nas martwi? Ze jest dobry? Nie mógł być dobry....po prostu nie mógł. Gdyby był Tommy mialby normalną, szczęśliwą rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy dziewczyna sobie już poszła, odetchnął z ulgą. Nie potrzebował żadnych świadków na spotkaniu. Te akurat się udało. Popołudnie spędził bardzo miło.
    Wieczorem wpadł do niego Jimmy. Tak, ten stary, Jimmy. Przyjaciel z lat dziecięcych. Kochał go jak brata.
    Jimmy postanowił zostać na noc u Nathana, kiedy nie odpalił mu samochód. Jako iż żaden z nich nie chciał spać na podłodze, to ułożyli się plecami do siebie i około drugiej nad ranem spali. Tak jak kiedyś. Bracia, chociaż niespokrewnieni. Siła braterstwa i braterstwo krwi. Jeden za drugim skoczyłby za sobą w ogień.

    [Mam taki pomysł, że może Cori będzie czegoś potrzebowała i wparuje do pokoju Nathana, a tam będzie siedział na łóżku, obok śpiącego wuefisty, jego "brat" xD]

    OdpowiedzUsuń
  24. niechetnie się ruszył - dużo ludzi uwaza, ze wiara modlitwa i to całe gadanie to daje szczeście - stwierdził jedynie. Jego księża chyba by spalili z miejsca. mała, meska kur.ewka. I co z tego, ze robił to aby ćpać, albo wczesniej jeść? Że ojciec pił i go bił, a i odebrał mu czystośc kiedy był chłopcem? Nie...to księzy nie zainteresuję. po co chwilę pomyśleć ad przeczyna? lepiej kogoś od razu zakwalifikować jako zboczeńca, dwwianta i osobę bez poczucia moralności.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeżeli chodziło o Nathana to on spał jak zabity. Był po prostu umęczony tym wszystkim. Mógł na szczęście wyżalić się Jimmiemu. On to wszystko rozumiał. Było ciepło, więc leżał bez koszulki. Raczej nie powinien nikt tutaj wpaść. A jednak!
    - Eeee... - Zaciął się Jimmy. - Ten... no. My nic z tych rzeczy. - Zaczął od razu się tłumaczyć. - Nate wstawaj. - Zaczął szturchać przyjaciela.
    - Kurwa... Co znowu? - Zapytał. - Ups. To znaczy się, coś pomóc? - Poprawił się, widząc uczennicę. Zaraz jednak zakrył tors kocem. Nie będzie przecież deprawował młodzieży!

    OdpowiedzUsuń
  26. wzruszyl ramionami - jezioro. to już sadzawka w Hyde Parku jest łądniejsza. i Są tam kaczki...- mieszkał w Londynie od dawna. znał to miasto jak własną kieszeń. Wiedział gdzie można dobrze zjeśc i gdzie są naprawde wyjatkowe miejsca. ale był cyniczny, opryskliwy i ogólnie niepryzjemny.

    OdpowiedzUsuń
  27. Uniósł do gory jedną brew - siedzisz w mrowisku - powiedział, widząc jak mali, czarni wojownicy już chodza po jej butach i spodenkach - jeśli chcesz uniknac pogryzień, radze ci wstać - dodał spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Może ona pomyśli, że Nate i Jimmy są razem, co też będzie chciała się dowiedzieć i wykorzystać do swoich celów?]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Można i tak. Ale jak to wykorzystać?]

    OdpowiedzUsuń
  30. Zacisnęła usta, znów słysząc znienawidzony wyraz. Zmierzyła koleżankę od stóp do głów, krzyżując ręce na piersi. Chciała ją chociaż chwilę - "za karę" - potrzymać w niepewności. Nie mogła przecież od razu paść jej w ramiona jakby wcale nie przejęła się kolejny raz użytą "kochaniutką".
    - Nie ufam ci. Wydaje mi się to wszystko podejrzane - zaczęła nawijać kosmyk włosów na palec. - Ale i tak straciłam przez ciebie cholernie dużo czasu. Muszę jak najszybciej załatwić parę spraw... - westchnęła ciężko. - No dobra, gdzie masz swój motor?

    OdpowiedzUsuń
  31. Westchnęła ciężko, zaciskając pięści. Nie dam się przecież zastraszyć. Jak gdyby nic nie usłyszała, ruszyła za szatynką pewnym krokiem. Musiała jak najszybciej dostać się w parę miejsc, a motor wydawał się zbawieniem. Miała tylko nadzieję, że nie zginie przez Corinne, bo jednak nie spieszyło jej się schodzić z tego świata. Zwłaszcza ostatnio. Na samą myśl na jej twarz wpłynął lekki uśmieszek.
    Nawet nie zauważyła, kiedy dotarły do garażu. Usiadła na murek i uniosła brwi w geście oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  32. Podniosła się z murku i otrzepała spodnie. Zaraz podeszła do maszyny, by powoli ją obejść, w międzyczasie wziąć i założyć kask. Włożyła go na głowę i zapięła, jeszcze chwilę przyglądając się motorowi.
    - Niezłe cacko. Dziwne, że pozwalają ci to tu trzymać. Nie boisz się, ze jakiś wariat spróbuje ci się do niego dorwać? Wygląda na drogi - paplała, siadając za Cori.
    Nigdy dotąd nie jechała na motorze. Raz czy dwa jakiś koleś, z którym przyszło jej się spotykać, zabrał ją na skuter, ale nigdy prawdziwy motor. Bała się, tym bardziej, że jakoś niezbyt ufała Corinne. W sumie jakie miała do tego podstawy? Oprócz tego, że z reguły wszystkie dzieciaki z sierocińca starały się sobie wzajemnie pomagać. Oprócz tego pieprzonego Blaisa, rzecz jasna.
    Po chwili zastanowienia podała dziewczynie adres. Musiała złożyć zamówienie z księgarni u konsultanta, który miał swój gabinet tuż przy biurze rzeczy znalezionych. W końcu nie kłamała, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  33. - nie należę do głośnych i zbyt rozmownych osób - stwierdził po prostu - a już na pewno nie kiedy mam doła. a ten stan trwa u mnie odkad wróciłem od rodizny adopcyjnej. na własną prośbę - mruknął jeydnie i schował rece w kieszeniach. było mu zimno. ciągle. był wychudzony i pomimo lata nosił długi rękaw. i jeansy.

    OdpowiedzUsuń
  34. Na motorze obskoczenie wszystkich miejsc nie było wielkim problemem. Wyrobiły się wręcz błyskawicznie. Jazda z Corinne okazała się nie taka zła. Dziewczyna lubiła dać po gazie, co od razu było widać, ale obyło się całkiem bezpiecznie.
    - Dzięki Cori - wzruszyła ramionami, zsiadając z motora już pod garażem. - Zajęłoby mi to wieki, gdyby nie to twoje cacko - wyszczerzyła się, oddając jej kask. - Jakoś mogę ci się odwdzięczyć? Oprócz tego, że nigdy więcej nie tknę twojego roweru, rzecz jasna... - puściła jej oczko, odgarniając włosy z twarzy.
    Miała jeszcze trochę czasu, oszczędzonego dzięki pomocy Corinne.

    OdpowiedzUsuń
  35. [Zoe i tak odpisuję sporadycznie, poza tym, za Chiny Ludowe nie wiem, jak mogłbyśmy je ze sobą połączyć. Jeśli chodzi o Ravena, proponuję coś standardowego, skoro Cori ćpa okazyjnie, to mogą okazyjnie nagrzać się razem.']

    OdpowiedzUsuń
  36. [Jak "ćpający kompani", tak chyba będzie łatwiej, no bo wiesz, to tak dziwnie spotkać kogoś i znikąd zaproponować mu wspólne ćpanie. .-.]

    OdpowiedzUsuń
  37. [I moje ulubione pytanie... Zaczniesz, czy niekoniecznie? :3]

    OdpowiedzUsuń
  38. Na gwałt potrzebowali zastępstwa za gitarzystę. Miał to być koniecznie mężczyzna. Nie, żeby zespół miał coś przeciwko kobietom... Ale kobiety to takie skomplikowane stworzenia! Woleli z nimi się nie babrać. A jeszcze te ich okresy, wykresy! Nie. Facet miał być. Koniec i kropka.
    Kilkoro gitarzystów przesluchali. Byli całkiem nieźli. Powiedzieli, że się do którego z nich odezwą. Jak tylko podejmą decyzję.
    Słysząc słowa jakiejś przedstawicielki płci pięknej, Oliver, który akurat stał tyłem, odezwał się:
    - Kobiety i dzieci pozostają w domu. - Odwrócił się i zaklął pod nosem siarczyście, widząc swoją uczennicę. - Dzień dobry. - Uśmiechnął się lekko zakłopotany.

    OdpowiedzUsuń
  39. To, że ćpał, nie podobało się wielu osobom, zdawał sobie z tego sprawę. Miał przyjaciół, którzy się o niego martwili, faceta, który coraz częściej napomykał mu o odwyku, co z zasady kończyło się wielką histerią. Dlatego starał się spędzać jak najwięcej czasu w towarzystwie ludzi, którzy też mieli problemy z dragami. Kiepski pomysł dla kogoś, kto właściwie chciał rzucić, ale przynajmniej nie musiał wysłuchiwać morałów.
    Kiedy dochodziło do tego, że miał ładować sobie w żyły, wolał robić to sam, ale co zabawnego jest w samotnym paleniu trawy? Nic. A teraz akurat miał trochę marychy, która zdawała się wyciągać do niego łapki i mówić "wypal mnie". No, ale do tego potrzebował towarzysza.
    A Cori zdawała się być towarzyszem idealnym.
    Z początku poszedł po nią do jej pokoju, a gdy tam jej nie znalazł, udał się do altanki. Tu już mu się poszczęściło. Pomachał do niej i usmiechnął się blado.
    - Mam niespodziankę - oświadczył. - Zgaduj dwa razy jaką!

    [Styka?]

    OdpowiedzUsuń
  40. - Nie mam lepkich rączek - burknęła gdzieś w kierunku drzew.
    Usiadła na murku i próbowała zrozumieć, co Corinne mogła mieć na myśli. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej to, że dziewczyna zniknęła gdzieś na drzewie pod którym usiadła, więc podskoczyła energicznie i odsunęła się. Zaraz uświadomila sobie jak dziwna była to sytuacja, więc tylko zarzuciła blond włosami i pognała do swojego pokoju. Cóż, była w szoku.

    [Nje fjem co tu pisać ;c]

    OdpowiedzUsuń
  41. Przyjrzał się dziewczynie z uwagą. Faktycznie, wyglądała na przybitą... Chociaż, ostatnio odnosił wrażenie, że wszyscy w tym wariatkowie, zwanym sierocińcem chodzą w kółko przybici. Ale Kruczek uwielbiało rozweselać wszystko i wszystkich.
    - Trafiłaś w dziesiątkę, młoda damo - stwierdził i przysiadł się do niej. - Ale nim się podzielę, możesz mi się wyżalić i powiedzieć, co cię trapi. Oferuję ramię do wypłakania... Chyba, ze nie masz na to ochoty, możemy od razu przejść do jarania.

    OdpowiedzUsuń
  42. - Raczej tego zdążyłem się już domyślić- odpowiedział Oliver. O nie. Nie chciał żadnych małolat w zespole. Jeszcze czego! James spojrzał znacząco na Costnera. On sam nie wiedział co miał zrobić. Była nawet dobra, ale gdzie nie gdzie pojawiały się błędy.
    - Cholera...- szepnął sam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  43. [Takie głupstwo w dobrej wierze byłoby w jego stylu nawet...]

    - Z pewnymi rzeczami nie da się pogodzić przez całe życie - stwierdził. - Poczekaj... - wcisnął dłonie w kieszenie bluby. Wyciągnął z niej paczkę papierosów, w której były ładnie poskręcane skręty (miał Kruk wprawę, papierosy też sam sobie skręcał) - No, wyskoczyłem, ale tylko po to, byś faktycznie zrobiła się wylewna. Choć wódka chyba lepiej rozwiązuje języki - stwierdził.

    OdpowiedzUsuń
  44. - nie...jestem zbyt chudy - powiedział cicho - ale jak widze jedzenie to już mam mdłości...i dlatego jest mi ciagle zimno - wyjaśnił jej, nieco łagodniejąc - Cori...przepraszam. wiem, ze zachowuję się jak drań...ale ja nie wiem już co mam robić. ciągle bym tylko płakł, albo brał...i kiepsko mi jest z kimkolwiek rozmawiać. i udawać, że wszystko jest okey...

    OdpowiedzUsuń
  45. - boję się twojej pomocy...Trinny też chciała mi pomóc...byliśmy parą...a potem zraniła mnie tak bardzo...i boję się tobie zaufać, rozumiesz? przez nią nie chcę już ufać, mieć nadzieji...i wiem, ze to głupie, ale....- zaczął płakać. gubił się we własnych emocjonach ta sytuacja go zawsze przygniatała, a teraz przerosła. nie umiał się pozbierać. I nie chciał, bo sądził, że potem znów upadnie.

    OdpowiedzUsuń
  46. [Musisz kliknąć załaduj więcej.
    No, bo nie lubię ani słowa blanty, ani skręty, bo kojrzą mi się albo z takim jołmadafaka, albo z Jamesem Bluntem']

    - Wiem, że zależy komu. Ja jak się schleję to z zasady nic nie mówię, tylko płaczę albo śpiewam - wyznał. - I wiem, że na piwo cię nie zaciągnę, nie zamierzam nawet próbować - dodał. - Ah, no tak, ogień - przytaknął i ponownie przeszukał wszystkie kieszenie. - Proszę - powiedział i rzucił w dziewczynę pudełkiem zapałek.

    OdpowiedzUsuń
  47. [Możemy dać coś zupełnie głupiego, ale zabawnego jak... wspólne poszukiwanie duchów czy coś takiego. Trinny z pewnością wkręciłabym się w taką zabawę ^^]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  48. - Nie chcę ciebie martwić, ale jesteś za młoda- powiedział Oliver. Nie chciał żadnych smarkaczy w zespole. Chociaż sam był tam najmłodszy. No, ale sorry. On miał już ponad dwadzieścia lat. Więc raczej do smarkaczy trudno było go zaliczyć. No, a poza tym to była dziewczyna. Kij z tym, że dziewczyna! To była jego uczennica. A z tymi wolał mieć minimalne styczności. Tyle co na lekcjach mu już wystarczało.

    OdpowiedzUsuń
  49. [ Siemka. Ochota bywa często i zwykle niepohamowana.
    A jeśli chodzi o wącisz to też chętnie. Cóż, Dany ma to do siebie, że lubi przywłaszczać sobie niekoniecznie swoje rzeczy. Więc twoja panna, kiciu, może go przyłapać na czytaniu jej listów]

    OdpowiedzUsuń
  50. Noc nie była ciepła. Gdzieś niedaleko rozległ się dźwięk syren karetki. Daniel upuścił papierosa na bruk i przygasił butem. Od dawna miał zamiar rzucić palenie, ale jakoś nie mógł się do tego zmusić. To dawało mu odpoczynek, który czasem potrzebował. Obserwowanie okien i drzwi na raz, nie było prostym zadaniem. Ale on się już tego dobrze nauczył. Przemknął korytarzem, kiedy uznał, ze pokój jest pusty i bezpieczny. Z otworzeniem drzwi też nie było większego problemu. Dra druciki i nożyk. Te zamki zawsze wywoływały u niego niemiły uśmiech. Ale kto normalny kupowałby drogie zamki, które trudno otworzyć, do sierocińca?
    Wciągnął lekki unoszący się w powietrzu zapach perfum.
    - Czemu w babskich pokojach zawsze tak capi? - mruknął do siebie, zamykając za sobą drzwi. Przejrzał szuflady. Natrafił na listy, które ze znudzeniem zaczał przeglądać. Ruch w zamku ostrzegł go przed gościem, ale nie na tyle szybko by zdążył się ukryć.
    Uniósł nieco brew, słysząc słowa właścicielki listów.
    - Mamusia chciała mnie wyskrobać ale ugryzłem ją w palce. - mruknął. Stał spokojnie, patrząc na nią jak na wariatkę.
    - Nie drzyj się tak. Dostaniesz zmarszczek i będziesz brzydka. Jeszcze bardziej.
    Korzystając z tego, że ona skupiła się na czymś innym, wsunął do kieszeni kilka drobiazgów, które przy okazji znalazł. Odsunął się o krok i wyszedł.

    OdpowiedzUsuń
  51. Uchylił powieki. Zdjął słuchawki bardzo powolnym ruchem.
    - Czego znów chcesz? Nie handluje kremami na zmarszczki. - mruknął, wyłączając muzykę na dotykowym ekranie telefonu. Półleżał na łóżku, ze zmiętą pościelą. To że miał na sobie tylko spodnie raczej nie wprawiało dziewczynę w zdumienie. Odszukał w głowie myśl, czy na pewno schował swój łup w odpowiednim miejscu. Nic nie znajdzie, nawet jak przeszuka mu pokój.

    OdpowiedzUsuń
  52. Kiedy jego zapałki wpadły do wody, teatralnie siąknął nosem. Otarł z oka nieistniejącą łzę i udał, że szlocha.
    - Zła kobieto, te zapałki towarzyszyły mi od... godziny! Przywiązałem sie do nich - jęknął żałośnie. Zaraz potrząsnął swoim kudłatym łbem i uśmiechnął się szeroko. - Nie mam. Ale mam zapalniczkę. Nie rzuciłem nią, bo jedyna osoba, w którą rzucam zapalniczkami, to mój chłopak. Ale tylko, jak się na niego obrażę, albo nie chcę z nim rozmawiać - stwierdził, szukając po kieszeniach wcześniej wspomnianej zapalniczki.

    [Od cholery tu tych zapalniczek, ale nie znam synonimu]

    OdpowiedzUsuń
  53. - A na cholerę ona tobie? - burknął, kładąc się na łóżku. Skrzyżował ramiona pod głową. - Co dokładnie chcesz odzyskać? Zastanowię się czy może to gdzieś widziałem. Przez otwarte okno wpadało chłodne powietrze. Daniel lubił mieć porządnie przewietrzony pokój. Zwłaszcza, ze w całym sierocińcu pachniało tak samo. Stęchlizną i starością.

    OdpowiedzUsuń
  54. - Hm, no tak. Może lepiej wyjmę je z tej kaluży, bo nie będzie czego grzebać - stwierdził i wyciągnął się w odpowiednim kieruunku, ale to niewiele dało. Miał za krótkie rączki, by dosięgnąć.
    - Wolę bardziej tradycyjne metody uśmiercania. No wiesz, skracanie o głowę i w ogóle - wyjaśnił. To wcale nie tak, że ostatnio dorwał się do "Alicji w Kraninie Czarów"... - Spoko, tylko w filmach ona malują sobie paznokcie i wpierdalają lody - zauważył. - Palimy jednego na dwoje, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie przeszkadzali mu ludzie słuchający muzyki na słuchawkach. Tolerował ludzi tańczących. Nie lubił, kiedy ktoś słuchał muzyki na głośniku. A już w szczególności nienawidził, kiedy muzyka ta rozsadzała mu bębenki uszne cichymi, melodyjnymi i smętnymi dźwiękami.
    Dostał szlaban, bo został przyłapany na buszowaniu w pokoju nowego wuefisty. Miał zlecenie, żeby czegoś się o nim dowiedzieć, ale niestety ten pokrzyżował mu plany. Za karę musiał pozbyć się wszystkich pajęczyn, które obwieszały starą altankę.
    Nie sądził jednak, że ten dzień może przeistoczyć się w coś jeszcze gorszego. Nie dość, że sześcionogie stworzenia, kurz, brud i zapach stęchlizny, to jeszcze nieproszony gość, nawalający jakąś niezmiernie dołującą piosenką.
    Szarpnął za klamkę i wpadł wściekły do środka, zastając leżącą na podłodze dziewczynę. Och, kojarzył ją, oczywiście. Nie można było jej nie kojarzyć. Corinne Bell. Ta, która zawsze ma najwięcej do powiedzenia. Do samej siebie oczywiście.
    - CHOLERA JASNA, CZY CIEBIE JUŻ DO RESZTY POGIĘŁO?!

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  56. Prychnął i przewrócił oczami, zatrzaskując za sobą drzwi.
    - Mogę tu być ile mi się podoba. Powiem więcej: muszę tu być czy tego chcesz czy nie.
    Skrzyżował ręce na piersi, krzywiąc się, kiedy z głośników popłynęły kolejne nuty jakiegoś niezidentyfikowanego zespołu.
    - I nie ty jedna masz delikatne bębenki. Ścisz ten jazgot, księżniczko lub... Błagam, opuść to pomieszczenie czy coś.
    Prychnął, wyciągając z tylnej kieszeni spodni miotełkę do kurzu i ignorując jej pytające spojrzenie, ruszył w głąb pomieszczenia.

    Al.

    [Btw - kocham cię za What a catch <33 + Tak, Alexowi uaktywniła się chamska strona. Meh, nieobliczalne dziecię xd]

    OdpowiedzUsuń
  57. - A może w nagrodę zostaniesz moją żoną?
    Prychnął, kiedy już otrząsnął się z pierwszego szoku i faktu, że przytula go dziewczyna, która dosłownie parę sekund temu go poznała – no... Nawet nie poznała. Niepewnie poklepał ją po plecach, nie wiedząc jak zareagować, po czym odsunął ją od siebie jednym szybkim ruchem i skrzyżował ręce na piersi, przyglądając jej się bacznie.
    - Uratuję cię, księżniczko, pod warunkiem, że ściszysz tę... Okropność.

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  58. - A wcale, że nie tchórzę. Słucham się tylko zdrowego rozsądku. A na dodatek ja jestem wokalistą. Nie gitarzystą. Więc raczej by mnie nie wywalili. A poza tym to szukamy męskiego zastępstwa. A nie dziewczynki z nieopanowanymi hormonami- odpowiedział blondyn. W prawdzie farbowany, ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  59. Spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony, ale uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową.
    - W porządku. Nie będę nazywać jej okropnością. Ale jeśli jeszcze raz mnie nią zaatakujesz, to nie obiecuję, że nie wyskoczę na ciebie z jakimś mieczem, księżniczko.
    Rozluźnił się trochę, przeczesał włosy palcami i rozejrzał się dookoła, zbliżając się z miotełką do pierwszej pajęczyny z brzegu.
    - I nie, to chyba wszystko. Dziękuję. Corrine, tak? Kojarzę cię... To ty któregoś dnia łaziłaś pod moim oknem, krzycząc coś o jakichś duchach?
    Wyszczerzył się, zabierając do „odpajęczania” altanki.

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  60. Bez żadnych przeszkód pozwolił sobie na kolejny uśmiech, które tak często rozdawał. Szybko pozbył się jednej większej pajęczyny, zaraz zabijając jego lokatora.
    - Będzie padać.
    Mruknął i odwrócił się, by na nią spojrzeć. Zaraz znowu roześmiał się cicho i wrócił do swojej pracy.
    - No cóż... Niektórzy po prostu nie lubią muzyki. A rzucenie się na twój odtwarzacz chyba sprawiłoby mi przyjemność, księżniczko... Poza tym... Dlaczego jestem flanelowym rycerzem? A nie na przykład rycerzem w srebrzystej zbroi albo księciem na białym koniu?

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  61. Parsknął śmiechem i pokręcił głową rozbawiony. Podszedł do podskakującej dziewczyny i chwycił ją za ramiona unieruchamiając w miejscu. Schylił się zaraz i ściągnął małego pająka z jej nogi.
    - Przechodzimy na zdrobnienia? Nasz związek przeskoczył już na taki szczebel?
    Znowu się zaśmiał i podniósł pająka na wysokość oczu, zaraz podsuwając jej go pod nos.
    - Zobacz, księżniczko jaki słodziutki! Może go zaadoptujemy? Zamieszka w naszym cukierkowym pałacu, który zbuduję w tej oto altance z pajęczyn, które dziś zbiorę!

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  62. - Tyle samo co ma piernik do wiatraka – prychnął i wzruszył tylko ramionami, uchylając drzwi i wyrzucając przez nie pająka – W wiatraku robią mąkę, pierniki robi się z mąki. Między pajęczyną, a cukierkami też dałoby się znaleźć jakieś powiązanie.
    Westchnął i odwrócił się w jej stronę obruszony, krzyżując ręce na piersi.
    - A tak w ogóle, to kto dał ci prawo do odbierania mi tytułów?! Mogę się nazwać Czarnym Panem i nikt mi nie może tego wypominać!

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  63. Uniósł brew i ściągnął wargi, wznosząc oczy do sufitu.
    - Fakt. Ale skoro ja jestem rycerzem, a ty księżniczką i mianowaliśmy się parą, to jestem już w zasadzie księciem. I mogę robić co mi się podoba. I nie będziesz mówić mi, że nie mogę być Czarnym Panem, bo mogę. I nie będziesz mi wymyślać rozwiązań moich zagadek, bo to ja wymyśliłem tą zagadkę i tylko ja mogę wymyślić jej rozwiązanie. To chłopcy mają władzę nad królestwem.
    Uśmiechnął się i wyciągnął palec, grożąc jej nim przed nosem.
    - A jeśli będziesz mi mówić, że czegoś nie mogę to zbuduję w altance pajęczynowe królestwo. A ty go nie zburzysz, bo boisz się pająków. Ha! Wygrałem.

    Al.

    [Lalalalal, tak bardzo xDD :')))]

    OdpowiedzUsuń
  64. Prychnął rozbawiony i pokręcił głową w geście rezygnacji.
    Odwrócił się i ruszył w kierunku pajęczyn, zgarniając kolejne trzy i pozbywając się ich lokatorów przez okno.
    - Wiesz, że mogę cię zaszantażować i wrzucić te urocze pajączki za koszulkę, prawda?
    Uśmiechnął się, ale nie przerywał pracy. Czuł na sobie jej spojrzenie, a dźwięki muzyki przestały go już aż tak irytować. Mógłby nawet stwierdzić, że piosenka jest dobra, gdyby nie sądził, że żadna melodia nie jest dobra. Nie było w niej nic dobrego. Nienawidził jej.
    - A tak a propos, księżniczko. Wiesz w ogóle kim jestem? Zgubiłem gdzieś swoje maniery, próbując zamordować twój odtwarzacz.

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  65. - Skoro nie wiesz czego chcesz, to jak mam ci pomóc? Listy, powiadasz? Chyba coś takiego tam było. Przyniosę ci je za godzinę, do pokoju. Pasuje?
    Zamknął oczy, i wziął głęboki oddech, przygotowując się do drzemki. Miał ochotę na długi sen, choć spodziewał się, że to dziewcze nie da mu nawet chwilę odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
  66. Zamrugał ze zdziwieniem oczami.
    - Dlaczego akurat z tyranozaurem, co? - spytał. Chyba niezbyt rozumiał to porównanie. - Tyranozaury to raczej jak kurczaki wyglądały, nie jak kruki... Ale czemu nie, brzmi całkiem ładnie...
    - E, ja to tam preferuję gilotynowanie - stwierdził. - Taki mój drobny wyraz patriotyzmu jakby.
    - No cóż, bywa - mruknął, udając bardzo zawiedzionego. - To dawaj, bądźmy oszczędni. Nie wiem, jak to się ma do oszczędności, ale co to za radocha, jak każdy pali swoje!

    OdpowiedzUsuń
  67. Otworzył powoli oczy, krzywiąc się nieznacznie. Przesunął spojrzeniem po jej ciele.
    - Ty chcesz mnie zgwałcić kobieto? O jej... co ja teraz zrobię? Chyba się poddam twojej ogromnej silę jajników i hormonów.
    Leżał spokojnie, nie mając zamiaru się zbytnio przemęczać. Chciał spać, a ta samica nie pozwalała mu się nakryć.
    - Jak już masz się tak nade mną znęcać, to się na mnie połóż. Będzie mi cieplej i się w końcu zdrzemnę.

    OdpowiedzUsuń
  68. - Już powiedziałem. Za godzinę. Teraz chce spać. Wiem, zę to może byś skomplikowane, dziwaczne albo niezrozumiałe dla ciebie, ale ja mam ochotę się zdrzemnąć. I oddam ci te twoje papierki jak się obudzę. Możesz przyjść za godzinę i mnie obudzić, albo położyć się obok i mnie popilnować, milcząc. Sama zdecyduj. Ale daj mi spać.

    OdpowiedzUsuń
  69. Wyszarpał kołdrę spod jej ciała i owinął się nią. Przekręcił się na bok. Dość szybko zapadł w płytki, lekki sen. Czuł cieołe ciało obok siebie. Bardzo rzadko zdarzało się by spał z kimś w łóżku. Nie był do tegoprzyzwyczajony, dlatego nie pozwolił sobie na stracenie czujności.
    Otworzył oczy, czując lekki trykanie w bok.
    - Czego? - mruknął, zaspanym głosem

    OdpowiedzUsuń
  70. - Upierdliwa jesteś. Facetów to pociąga? Na mnie coś nie działa
    Przekręcił sie na plecy, przecierając dłońmi twarz.
    - Ah, te baby. Rzeczywiście lepiej mieć księcia z którym można się tylko bzykać i nie trzeba rozmawiać.
    Zamrugał szybko kilka razy, po czym wsunął dłoń pod poduszkę. Chwilę czegoś szukał by potem wyciągnąć kilka kopert.
    - Masz i znikaj, gwałcicielko.

    OdpowiedzUsuń
  71. - No, ale tyranozaur miał krótkie łapki i był duży, a ja to jednak mały jestem, ale ręce proporcjonalne mam i mogę sobie z... Albo nie, nie zagłębiajmy się w szczegóły - zachichotał. - No pewnie, że by się przydał... No wiesz. 'Skrócić go o głowę!" - krzyknął, teatralnie wyrzucając rękę w powietrze.
    - No, za taką ochronę środowiska powinniśmy pokojowego nobla dostać -zachichotał.

    OdpowiedzUsuń
  72. - Ja się nigdy nie czepiam, kochanie - stwierdził. - Nie będę sie zagłębiał, bo jeszcze usłyszysz coś, co sprawi, że będziesz miała traumę przez resztę życia.
    - Jesteś damą. Masz pierwszeństwo - kiwnął lekko głową. Na wspomnienie o smoku tylko znaucił pod nosem adekwatną piosenkę Beatlesów. To było dosc wymowne.

    OdpowiedzUsuń
  73. [Mam więc nadzieję, że dasz radę zacząć ^^]

    Trinny

    OdpowiedzUsuń
  74. [Ja już nie będę kombinować i zacznę wątek :D]

    Xavier siedział wieczorkiem na dachu paląc papierosa. Codzienna rutyna. Dziwiło go, że o tej porze jest dość ciepło i nie pada deszcz. Normalnie o tej porze powinien lać deszcz i wiać wiatr, a tu proszę niespodzianka. Lubił tego typu niespodzianki. Rzucił papierosa na ziemię i przygniótł go butem. Pokręcił się chwilę bez celu, a po kilku minutach położył się kładąc ręce pod głowę. Spiął mięśnie, kiedy usłyszał jakieś kroki. Równie dobrze mógł to być kot, którego przyniósł ze sobą na dach. Albo ktoś postanowił wejść bez zaproszenia. Podniósł się do pozycji siedzącej i czekał. Przez chwilę nic się nie działo. Kątek oka dostrzegł kocura schowanego w cieniu. Zjeżył sierść jakby za chwilę miał tu wpaść wielki pies, który go pożre.
    - Wyluzuj kocie - rzucił uśmiechając się szeroko. Przeczesał palcami krótkie włosy i wstał. Głupio będzie jak ktoś tu wejdzie, a on siedzi sobie jak gdyby nigdy nic na środku dachu. Podszedł do Terminatora (uwielbia to imię!) i wziął czworonoga na ręce. Pod wpływem dotyku Xaviera kot odrobinę się rozluźnił, a po chwili ponownie się spiął. Xavier podniósł głowę i uśmiechnął się - Spodziewałem się tutaj każdego, ale na pewno nie ciebie...
    Westchnął i postawił zwierzaka na ziemi. Skoro Corinne się tu znalazła nie mógł jej obecności zignorować.

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  75. - Corinne, wyluzuj- powiedziałem- I tak Ciebie nie przyjmę do zespołu. Jestes nieletnia. A my chcemy kogoś, kto ma co najmniej ukończone lat osiemnaście. Nie chcę być dla nikogo niańką. A poza tym gitara w zespole to nie moja broszka. Ja tutaj tylko i wyłącznie śpiewam.

    OdpowiedzUsuń
  76. [Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, lenia mam. .-.]
    - E, to takie tam pierdolenie. Damy ćpają z kim chcą i kiedy chcą - zaśmiał się cicho. Odebrał od dziewczyny skręta i sam porządnie się zaciągnął, po czym zwrócił narkotyk Cori. - Ty, tak właściwie, to co taki smok je, co? Bo te z "Jak wytresować smoka" to na przykład ryby jadły, ale w większości bajek jadły dziewice, a teraz to dziewic trzeba w przedszkolach szukać...

    OdpowiedzUsuń