czwartek, 14 sierpnia 2014

Just give me a reason to live




Taylor Montgomery


| 26.06. 1997 | pokój nr. 35| Pyskata | zamknięta w swoim świecie | zawsze z paczką papierosów w ręce | upadła marzycielka | Nienawidząca swojego życia | zacznij z niej drwić a zarobisz w twarz | trudno nawiązuje kontakty z ludźmi | 

Taylor miała spokojne dzieciństwo. Matka prawnik, ojciec sędzia. Zawsze pracujący. Taylor właściwie wychowały liczne nianie a rodziców widziała przelotnie, kiedy wpadali do domu. Gdy skończyła 10 lat opiekunki zmieniały się ciągle. Każda po kolei rezygnowały z pracy, bo Tay doprowazdzała je do szału. 
Gdy miała 13 lat jej matka zginęła, zamordowano ją na oczach Tay. Od tamtej pory mogła pomarzyć o chwili spokoju. Ojciec zaczął pić, wyrzucili go z pracy, jego córka przestała mieć dla niego jakie kolwiek znaczenie. Ciągle siedział pod sklepem z wódką w ręce. Tay musiała nauczyć się jak o siebie dbać, jak przetrwać i nie umrzeć z głodu. Przeżyła tylko dzięki temu że miała zwinne palce i szybko uciekała. Nawet gdy ktoś przyuważył, że kradnie to i tak nie mógł jej dogonić. W szkole często wdawała sie w bójki z zarozumiałymi dziewuchami i pyskowała każdej napotkanej osobie. Jakoś wytzymywała z ojcem pijakiem...Pewnego dnia coś jej zrobił.. Coś czego nie mogła mu wybaczyć. Nie mogła nawet na niego spojrzeć, nie wytrzymała i uciekła z domu. Rzuciła szkołe i wyjechała. W końcu jednak ktoś ją przyłapał gdy próbowała zwędzić batona i nakablował policji, i tak właśnie trafiła do sierocinca. Kurator stwierdził od tak, że nie ma warunków do życia i wsadził ją do tego więzienia. Miała liczną rodzinę ale nikt jej nie chciał. Rok później dowiedziała się, że znaleziono zmasakrowane ciało jej ojca. Choć go nienawidziła to i tak zabolało ją serce. To był ostatni raz kiedy płakała.  



Nie zawsze smutek poznasz
na twarzy gdy z oczu łzy
się poleją, bo czasem
w sercu łamie się
życie a jednak
usta się śmieją.




Taylor zmieniła się drametralnie. Bójki, ciągły pobyt na posterunku, nagany są na porzątku dziennym. Kilka razy jakiś chłopak ją zranił. Dała sobie z tym spokój. Jeśli myślisz że zmieni się dla ciebie albo dla kolejnego nic nie wartego dupka to się mylisz. Może i klnie bardziej niż powinna, może i pyskuje badziej niż powinna ale taka już jest. To zrobiło z niej życie. Pieprzone przeznaczenie w które i tak nie wierzy. Nienawidzi jeśli ktoś myśli, że zna ją bardziej niż ona sama i wie co jest dla niej lepsze. Gówno prawda. Nikomu nie da się poznać na tyle i nikt nie wie co jest dla niej dobre. Pozostała sama na świecie i dobrze jej z tym, bo nie musi zawracać sobie głowy tym co sobie ktoś o niej myśli. Chcesz z niej drwić ? Powodzenia tobie i twojej ślicznej buźce, która może być nieco przestawiona po kontakcie z nią




--------------------------------------------
Zapraszam do wątków i powiązań.
Wyglądu użyczyła Victoria.
chcesz wątek to zaczynaj ;) 



35 komentarzy:

  1. [Witam, moją piękną współlokatorkę. ^^
    Miłej zabawy na blogu + świetna karta *.*]

    Alyssa

    OdpowiedzUsuń
  2. Alyssa tanecznym krokiem ruszyła przez plac sierocińca, aby po chwili wejść do znienawidzonego budynku. Minęła kilka osób, z którymi się przywitała i wysiliła się na niezbyt szczere uśmiechy. Nie miała dzisiaj udanego dnia - zgubiła pieniądze, sama siebie zgubiła i musiała tu znowu wrócić. Cóż zostały jej jeszcze dwa lata męczarni, a potem może robić co chce. Ali wbiegła po schodach, które prowadziły na piętro, gdzie znajdował się jej pokój. Wpadła do niego i zatrzasnęła za sobą drzwi.
    - Co jest kurwa?! - wrzasnęła, kiedy zobaczyła zupełnie obcą jej dziewczyną na jej łóżku - Zjeżdżaj stąd zanim ci zrobię krzywdę!
    Podeszła do niej zaciskając dłonie w pięści.

    Alyssa.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Wypad z mojego łóżka - warknęła powoli uświadamiając sobie co takiego powiedziała jej dziewczyna. Rozprostowała dłonie. Czekaj... Przeanalizowała raz jeszcze to co jej powiedziała i spojrzała na nią z wściekłością - Posłuchaj mnie, wybryku natury, nie znasz mnie więc kurwa nie waż się mnie nazywać dzieckiem, ani dziunią. Nie mam pojęcia czemu wsadzili cię do tego pokoju, ale radzę ci się trzymać ode mnie z daleka.
    Życie naprawdę lubiło kopać ją w dupę. Otworzyła szafkę, w której trzymała wszystkie swoje ubrania (naprawdę nie było ich dużo) i wyjęła laptopa, którego udało się jej kupić za niecałe sto funtów.
    - Mam powtórzyć? Zjeżdżaj z łóżka - mruknęła jednocześnie otwierając laptopa.

    Alyssa

    OdpowiedzUsuń
  4. - Zaczynasz mnie powoli wkurwiać - syknęła. Kuźwa, ile razy ona jeszcze ją nazwie "dziunią"? Nawet faceci - chłopcy - jej tak nie nazywali. Czy ona wyglądała jak jakaś ździra spod latarni? Szczerze w to wątpiła. Westchnęła i niemal rzuciła laptopem o łóżko. Gdyby nie obecność jakkolwiek ma na imię rozebrałaby się po środku pokoju, a tak musiała się ciągnąć do łazienki. W trakcie szukania ubrań na przebranie przerwała to jakże irytujące zajęcie i wróciła na łóżko. - Mam na imię Alyssa - mruknęła, siadając po turecku. - albo Ali jak kto woli - rzuciła ściągając gumkę z włosów. Pozwoliła, aby brązowe loki opadły na jej ramiona. Przeczesała je kilka razy palcami, aż uznała, że wyglądają w miarę przyzwoicie. - Ja na twoim miejscu bym tu nie paliła - powiedziała. Jak wpadnie tu Jackson, albo ktoś taki to będziesz miała przejebane, a ja razem z tobą. Wcale mi się nie uśmiecha sprzątanie po śniadaniach i tak dalej.
    Nie chciała jej ostrzegać przed tym co się może stać, ale jeśli przyłapaliby ją ona też poszłaby na dno razem z nią. Jeszcze raz spojrzała w stronę dziewczyny. Musiała się przyznać jej włosy były boskie. Mimo, że sama nigdy nie zdecydowałaby się na taką ogromną zmianę w wyglądzie.
    - Zresztą, rób co chcesz, ale mnie w to nie wciągaj.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Łażenie po korytarzu z wiadrem wody i mopem chyba nie jest przyjemnym zajęciem, huh?
    Wyniośle uniosła brwi do góry. Wiedziała, że mieszkanie z ta dziewczyną nie będzie przyjemnym zadaniem. Boże - haha, ateistka prosi - proszę, niech jacyś równie pierdolnięci ludzi jak ona ją adoptują. Będzie musiała się przyzwyczaić do tej dziwnej, acz w pewien sposób ciekawej osoby. Ali wywróciła oczami, kiedy dziewczyna wepchała się jej do łazienki. W sumie ona chciała się tylko przebrać. Wzruszyła ramionami bardziej do siebie i szybko zdjęła bluzkę. Nałożyła na siebie top, a pokryte bliznami nadgarstki zakryła wieloma bransoletkami. Miała nadzieję, że ona tego nie zobaczy. Spodnie zmieniła na te od spania - nie spała w nich. Lubiła je zakładać, kiedy nie musiała już nigdzie chodzić, ani nic innego robić.
    - Tylko uważaj na...
    Nie dokończyła zdania. Coś spadło z hukiem na podłogę, a Alyssa była przekonana, że to ta niedokręcona szafka nad umywalką. Ugh, ile razy ona jej spadła. Ali zerwała się z miejsca i zapukała do drzwi.
    - W porządku? - nie, żeby się nią specjalnie przejmowała, ale drzwi od szafeczki potrafiły narobić poważnych szkód.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Siemaneczko! Wygląd taki oryginalny. Z tą panią chciałabym jakiś wątek/powiązanie. Taa u mnie na razie brak pomysłów. ]
    Zapraszam do Leo Davies

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dzień dobry. Zapraszam do wątku z Aidanem i Nathanem ;)]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Ow, jakie ona ma piękne włosy.
    Dzień dobry, miłej zabawy życzę i zapraszam do wątku, jak masz ochotę.]

    Lawrence/Zoe

    OdpowiedzUsuń
  9. [A jakie sobie życzysz z nim powiązanie? Wiesz, chodzi mi o stosunki w relacjach. Bo on trzyma sztamę z Alyssą, a z tego co tu widzę, to obie panie nie pałają do siebie zbyt wielką i namiętną miłością xD
    Co to Nathana to mam pewien pomysł. Nate mógłby sobie tam kiedyś któregoś razu się upić i wracać zalany w trupa do sierocińca. W prawdzie trzymałby się na nogach, ale ptzy pomocy ścian xD I w takim stanie zobaczyłaby go Tay. Może być?]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Witam witam ^.^ Życzę udanej zabawy na blogu i powiązań, a jeżeli masz ochote na wątek (najlepiej z pomysłem:D) to zapraszam pod kartę Corrine ]
    Cori Bell

    OdpowiedzUsuń
  11. [Dzień dobry, cześć i czołem. Życzę udanej zabawy, ciekawych wątków i powiązań :3 A jakby była ochota to zapraszam pod swoją kartę :)]
    M.Svensson

    OdpowiedzUsuń
  12. - Oglądacie cię nago jest ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę - warknęła i weszła do łazienki, aby zobaczyć jakie szkody wyrządziła przeklęta szafka. Na szczęście nic poważnego. To co zwykle - tylko spadła. Cóż uszkodziła Taylor, ale to nie jej sprawa. Ali wróciła do pokoju i zerknęła na dziewczynę oraz na wacik, który był przesączony krwią. Aż nazbyt dobrze pamiętała dni, kiedy to sama siedziała na łóżku, a w okół niej walały się różne rzeczy, którymi tamowała krew. Mimo, że tak bardzo nie chciała. Panna Grey otworzyła jedną z szuflad i wyjęła z niej bandaż.
    - Trzymaj. Powinno ci się przydać. - przyjrzała się uważnie jej ranie - lekarzem nie jestem, ale sądzę, że nie grozi ci amputacja.
    Podała jej również nożyczki i odeszła. Nie ma zamiaru bawić się w pielęgniarkę. Pewnie poradzi sobie sama. No jest pewna, że sobie poradzi. Alyssa usiadła na łóżku, ale teraz już całkiem straciła ochotę na korzystanie z neta. Zamknęła laptopa nie trudząc się tym, aby zamknąć programy, które otworzyła wcześniej. Odłożyła go na swoje miejsce i spojrzała na Taylor.
    - Lepiej ci?
    Alyssa.

    [A co jakby Taylor zobaczyła blizny Ali na nadgarstkach? :D]

    OdpowiedzUsuń
  13. - Oglądanie cię nago to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę - prychnęła.
    Wcale nie chciała od niej tej głupiej maści. ściągnęła bransoletki i schowała je do szafki, która stała przy łóżku.Blizny były długie i cóż... W pewien sposób je kochała. Haha, dobre sobie kochać blizny. Rzuciła jej na łóżko maść.
    - Dzięki, ale jej nie potrzebuję - mruknęła mówiąc szczerze - Nie czuję potrzeby, aby je zniszczyć.
    Alyssa ułożyła się na łóżku kładąc pod głowę jedyną przytulankę, którą miała. Kupiła ją sobie na dwunaste urodziny ot tak, aby nie było jej smutno, że nic nie dostała. W prawdzie kupowanie sobie samemu prezentu urodzinowego nie było dobrym pomysłem, ale zawsze coś.
    - Wybacz za pytanie, ale... No jak będę wracać do pokoju to nie będę znajdowała żadnych króliczych łapek na szczęście pod poduszką, albo martwych kotów? - kąciki jej ust lekko drgnęły. Sama nie wiedziała skąd jej przyszło to do głowy, ale zapytać musiała.

    Alyssa

    OdpowiedzUsuń
  14. [Witam, witam i zapraszam do wątków z moim dziewczynkami - Trinny i Sarą.]

    OdpowiedzUsuń
  15. Alyssa nie zmrużyła oka przez całą noc. Przekręcała się jedynie z boku na bok. Nie wiedziała czy to przez to, że ma współlokatorkę, a może po prostu... Dobra - Ali jest zdrowo jebnięta i nie potrzebuje powodu, aby się wiercić przez dwanaście godzin na łóżku. W nocy wzięła prysznic. Długi i relaksujący. Tak jak lubiła. A później znowu położyła się do łóżka. Tym razem z laptopem. Przez większą część nocy oglądała durne filmiki z kotami, a później chyba zasnęła.
    Dziewczyna obudziła się koło ósmej. Łóżko Taylor było puste, a drzwi od łazienki zamknięte. Ubrała się w wygodne jeansy oraz luźną bluzkę z długim rękawem. I tradycyjnie bransoletki.
    - Nie szkodzi, ja się kąpałam w nocy - uśmiechnęła się słabo i sięgnęła po butelkę z wodą, którą zawsze miała przy łóżku - Hm... Wychodzę dzisiaj i może chcesz iść ze mną?
    Głupia, debilko! Miałaś iść sama, zapomniałaś? I cały twój... Ech, nie ważne. Miała już zamiar odwołać propozycję, ale uznała, że w pewnym momencie się jej wymsknie i zrobi to co zrobić miała. Nie jest z tego dumna, ale cóż.. Żyć jakoś musi.

    Ali.
    [Zapewnię akcję :D]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Och, jaka fajna. chcesz wątek? :D]
    Annabelle

    OdpowiedzUsuń
  17. Nathan uwielbiał wypady z przyjaciółmi. A że miał już ukończone te paredziescia lat to i nikogo nie powinno zdziwić, że nieco sobie wypił. Po kilku piwach nie robiło mu to już różnicy co pije. Ważne było, aby jakoś to przez gardło szło. No i jak nietrudno się domyślić popełnił ten błąd jakiego popełniać nie powinien. Wymuszał alkohole. Nie przejmował się tym, co będzie jutro rano. Albo w nocy. Jakoś mu to teraz przez głowę nie przeszło. Dopiero w momencie, kiedy go zgielo i to tak porządnie, bo skończył modląc się na kleczkach przed kiblem w klubie, uznał, że lepiej, aby już wracał. Pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł z baru. Po drodze kilka razy porzygal się przed jakimś płotem. W duchu klnal na siebie. Po cholerę on to wszystko mieszał? W końcu doszedł przed bramy sierocińca. Starał się wejść po cichu, ale źle stanął na stopień i o mało co nie wywinal orła do tylu. Ale ustał na całe szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet gdyby mu ukradła portfel to raczej nic ciekawego by nie znalazła. Oprócz zmiędolonej dwudziestki, dowodu i karty kredytowej. Karty, na której debet wynosił z jakieś dwieście funtów.
      Teraz przynajmniej znał powód, dlaczego nie zaliczył orła. Być może to ona pomogła mu ustach. A nawet nie zaliczył"być może". Tylko na pewno. Nie był w stanie jej odpowiedzieć. Musiał się trochę ogarnąć. Zaprowadziła go do pokoju.
      - Sam urząd... - Nie dokończył, bo znowu go zgielo i pobiegł do łazienki. Wstyd mu było, że dziewczyna widzi go w takim stanie. Oparł się plecami o chłodna glazurę ściany.

      Usuń
  18. - Nie należę do osób, które potrzebują dużo snu - zaśmiała się i usiadła na łóżku zerkając na współlokatorkę. Jej wzrok od razu powędrował w stronę tych zabójczych butów. - Są zajebiste. A co do wyjścia to jest to to totalnie obojętne. Jeśli chcesz iść to okej.
    Propozycja pokazania jej sklepów wydawała się kusząca. W sumie sama potrzebowała kilku rzeczy. Sięgnęła ręką pod poduszkę i wyjęła spod niej beżowy portfel.
    - Pokazać zawsze można - uśmiechnęła się - daj mi pół godziny i możemy iść.
    Ali zeskoczyła z łóżka. Z Szafy wyjęła krótkie spodenki oraz przylegającą do ciała bluzkę. Poszła do łazienki. Nie lubiła się zbytnio stroić, ale czego się nie robi dla ładnego wyglądu? Włosy upięła w wysokiego koka na czubku głowy i była gotowa.
    - Chodź - mruknęła do dziewczyny - No co? - spytała, kiedy zorientowała się, że Taylor się na nią patrzy.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Haha, wątek masz jak w banku. Na powitanie tez się znajdzie czas. Ale to jutro xD]
    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  20. Ali spojrzała na nią niepewnie, a po chwili uśmiechnęła się lekko. Była rozbawiona tą sytuacją, ale nie zamierzała się z nią kłócić. Zabrała rzeczy, które dała jej Taylor i zniknęła w łazience. Nie potrafiła chodzić w wysokich obcasach, ale jakoś sobie poradzi.
    - I co teraz wyglądam... dziwnie? - spytała wychodząc z łazienki. Nie czuła się zbyt pewnie w tych butach, ale musiała przyznać, że wyglądały oszałamiająco - Zresztą, nie ważne. Idziemy!
    Nikt się w sierocińcu ich nie pytał, gdzie wychodzą. I tak ich to nie obchodziło. Alyssa zaciągnęła Taylor to parków księżny Diany. To było jej ulubione miejsce. W Drodze powrotnej zahaczyły o sklep z bielizną tak jak jej nowa koleżanka chciała. W środku rozdzieliły się i każda szukała czegoś dla siebie. Ali bała się nawet spojrzeć na to co wybrała dla siebie dziewczyna.
    Do sierocińca wróciły około dwudziestej trzeciej. Włóczyły się po mieście przez cały dzień. Ali mogła przysiąc, że wypiły co najmniej kilka litrów wody czy soków, które kupowały na zmianę. Dzień był męczący, a kiedy Alyssa ściągnęła lity z nóg poczuła prawdziwą ulgę.
    - Zaklepuję łazienkę! - pisnęła i zabrała swoją piżamę - Postaram się wyjść przed pierwszą - mruknęła z uśmieszkiem.

    Ali.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Witam i miłej zabawy życzę. Trochę późno, ale cóż.]

    //Z. Robinson

    OdpowiedzUsuń
  22. Xavier nie miał pojęcia co się dzieje, ani tym bardziej czemu ten debil zabrał go wraz z tą dziewczyną z komisariatu. Wcale nie chciał tam wracać. Po cholerę? Przez całą drogę siedział cicho i uparcie patrzył się przez okno. Dochodziła druga w nocy. Nie spodziewał się tego, że opiekunowie z sierocińca akurat dzisiaj zorientują się, że go nie ma i zechcą zawiadomić policję o jego zaginięciu. Kurwa, mogło być tak dobrze.
    Odetchnął z ulgą, kiedy zatrzymali się przed sierocińcem. Wystrzelił z auta niczym strzała. Schował się pomiędzy drzewami oddychając głęboko. Co on odpierdalał?
    - Musisz się kurwa wsiąść za siebie, człowieku... - Westchnął cicho pod nosem i wrócił w swoje stare miejsce. W sierocińcu paliło się kilka świateł na najwyższych piętrach. Nauczyciele i starsi mieszkańcy jeszcze nie spali, albo już się kładli. Xavier spojrzał na dziewczynę. - To ty jesteś tą co wparowała Ali do pokoju, no nie? - zakpił i wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Zostały tylko dwa.. Kurwa, trzeba kupić nowe. Zerknął na dziewczynę i uśmiechnął się lekko.
    Ona na pewno nie należała do tych, które są w miarę normalne. Jej kolor włosów mówił mu już sporo - ona chyba nie lubiła mieć jednego koloru na łbie. Wsadził papierosa do ust i go zapalił.
    Zaciągnął się i trzymał dym w płucach, aby po chwili wypuścić go z płuc robiąc przy tym małe kółka. Popisywał się to fakt, ale kto mu zabroni?

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  23. - Moje są bardziej zaokrąglone - rzucił rozbawiony i jeszcze kilka razy zrobił okrągłe dymne kółeczka. Wsadził ręce do kieszeni bluzy i rozejrzał się dookoła. Było ciemno. Nawet te głupie latarnie nie dawały żadnego światła. Dziewczyna w pewnym momencie zaczęła przeskakiwać z nogi na nogę. Uniósł jedną brew ku górze, a po chwili zrozumiał o co jej chodzi. Przytrzymał papierosa zębami i ściągnął z siebie bluzę. Narzucił ją jej na ramiona. Sam został w czarnej bawełnianej koszulce z nadrukiem. - Żebyś nie zamarzła - wyjaśnił, przybierając obojętny wyraz twarzy. Nie protestował, kiedy dziewczyna pociągnęła go za sobą. Właściwie szedł za nią odruchowo.
    Kiedy nieznajoma otwierała drzwi, a raczej starała się to zrobić Xavier rozejrzał się dookoła. Na parkingu pojawiło się zielone audi. O, kurwa, pomyślał i przycisnął dziewczynę do ściany. Dzieliły ich milimetry. Nie mógł pozwolić, aby dyrektor sierocińca go zauważył. Nie dziś. Nie, kiedy znowu wylądował na komisariacie. Oparł swoje czoło o czoło dziewczyny i cicho zamruczał.
    - Ani słowa - wyszeptał przybliżając się do niej jeszcze bliżej - nie ruszaj się i nic nie mów - rozkazał chłodnym tonem.
    Minęło kilka minut zanim dyrektor zniknął w budynku. Xavier odsunął się od dziewczyny tak szybko jak to tylko było możliwe. Nie, żeby czuł się z tym źle. Bądźmy szczerzy - lubił towarzystwo dziewczyn i to całkiem nawet bardzo lubił. Nie żałował. I gdyby mógł znaleźć się blisko niej po raz kolejny nie zaryzykowałby.

    X.W

    OdpowiedzUsuń
  24. - Władczy? Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. - Powiedział uśmiechając uśmiechając się przy tym lekko. Mimo, że prawie wcale tej dziewczyny nie znał to ją polubił. Wydawała się fajna. Nauczył się już, aby nie oceniać książki po okładce. Zanim w jakikolwiek sposób ją oceni musi poznać tę tajemniczą dziewczynę.
    Podążał za nią korytarzem. Jego pokój znajdował się kawałek za jej. Cóż nie liczył nawet na to, że dziewczyna odda mu bluzę. Pogodził się z faktem, że stracił ją już na zawsze. Mile zaskoczyła go oddaniem przedmiotu.
    - Dziękuję - powiedział i zarzucił sobie bluzę na ramię. Kiedy wciągnął powietrze nosem poczuł dość intensywny zapach damskich perfum. Super, teraz będzie pachniał jak dziewczyna. Xavier przygryzł lekko wargę. Wydawało mu się, albo ten gest lekko rozdrażnił dziewczynę. Cóż skoro miał ładne usta... Przysunął się bliżej w jej stronę. Teraz dzieliły ich już tylko milimetry. Musiał się odrobinę schylić - dziewczyna jest dość niska. Ujął jej podbródek w dwa palce i uniósł do góry.
    - Z tej perspektywy też są ładne? - spytał znacznie zmniejszając dystans pomiędzy nimi. Bez chwili zastanowienia wpił się w usta nie znajomej rozkoszując się nieziemsko słodkimi ustami...

    X. W

    OdpowiedzUsuń
  25. Taylor, gdzieś wyszła, a ona miała dla siebie dość sporo czasu. Sądziła, że dziewczyna nie wróci prędko. Alyssa wykąpała się w zadziwiająco szybkim tempie. Sama się zdziwiła, że to w ogóle możliwe. Wysuszyła włosy suszarką - inaczej przypominałby stóg siana. Kiedy siedziała na łóżku wpatrywała się w maść na blizny, którą dała, a raczej pożyczyła jej nowa koleżanka. Korciło ją, aby choć trochę z niej skorzystać. Bez zastanowienia chwyciła pudełko i weszła do łazienki. Usiadła na podłodze uważnie wpatrując się w pudełko. Nie była pewna swojej decyzji, ale nie chciała już się wycofywać. Ostrożnie nałożyła maść na nadgarstki i je tak zostawiła. Taylor widziała je już wiele razy i przed nią kryć ich nie musiała. Nałożyła na siebie bluzeczkę z napisem "Fuck you, I'm a unicorn" i wyszła z łazienki.
    - Cześć - rzuciła, kiedy zobaczyła Taylor, ale po chwili zorientowała się, że dziewczyna śpi. Ali chcąc nie chcąc zapaliła światło i dosłownie zawyła, kiedy zobaczyła biegający po pokoju rudy kształt. Grey zaczęła piszczeć i rzuciła się na łóżko - Co to kurwa jest?! - wrzasnęła przestraszona, a kiedy zorientowała się, że to lis zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej.

    Ali

    OdpowiedzUsuń
  26. Zaśmiał się cicho i pogłębił pocałunek przysuwając się jeszcze bliżej do dziewczyny. Nawet nie zorientował się, kiedy gwałtownie odsunęła go od siebie. Nie dziwił się wcale, że to zrobiła. Hej! Przecież nie miał zamiaru jej wykorzystać. To był tylko niewinny pocałunek.
    - Xavier Wilson - przedstawił się. Na jego twarzy ponownie pojawił się ten tajemniczy uśmiech, który niewiele zdradzał - gdybyś chciała się spotkać szukaj mnie w pokoju 48.
    Puścił do niej oczko i odwrócił się na pięcie. Szedł powoli korytarzem. Wszyscy już spali i nie było sensu się spieszyć. Po jakiś czasie doszedł do swojego pokoju. Otworzył drzwi. Przywitało go ciche mruczenie. Czarny jak smoła kot siedział na parapecie rzucając cień na podłogę. Zwierzak odwrócił się w jego stronę i zeskoczył z parapetu. Xavier zamknął za sobą drzwi. Dziwnie się czuł. Nie mógł zaprzeczyć, że dziewczyna źle całowała. Była całkiem niezła, ale... Trwało to wszystko za krótko. Zdecydowanie chciał więcej. Wilson ściągnął z siebie ubrania i wrzucił je byle jak do szafy. Spod poduszki wyjął dresy oraz pogniecioną koszulkę, która służyła mu za piżamę. Wskoczył pod kołdrę. Nawet nie wiedział, że jest taki zmęczony. Nawet nie zamknął do końca oczu, kiedy zmorzył go sen.

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  27. - Och, dziękuję. W tym momencie jedyne wyjaśnienie jakiego potrzebuję to opis lisa! - warknęła i powoli zeszła z łóżka. Nogi miała jak z waty i czuła, że jeszcze trochę i padnie na podłogę. Dla pewności jednak usiadła. Kurde, nie mogła uwierzyć w to, że Taylor naprawdę przyniosła lisa! Zrozumiałaby kota, psa, ale... Lis?! - Ty wiesz ile ten zwierzak na zarazków!? - prychnęła. Nie, żeby przejmowała się tym najbardziej. Bała się, że zwierzak ma wściekliznę i może je po prostu ugryźć czy jak to się tą chorobę przenosi.- Dobra wiesz co... Nie ważne. Powiedz mi lepiej co on, ona lub ono robi w naszym pokoju?
    Ali objęła się ramionami i spojrzała wściekła na współlokatorkę. Cholera jasna, jeszcze tego jej brakowało, aby naprawdę ktoś z wychowawców się zainteresował jej krzykami. W razie czego lisa upchnie się do łazienki i powie się, że usiadła na nią ćma. Wytłumaczenie głupie, ale zawsze jakieś by było.
    - Mogłaś uprzedzić, że będziemy miały współlokatora - mruknęła i weszła pod kołdrę.

    Ali

    OdpowiedzUsuń
  28. - Jak chcesz to sobie to zatrzymaj, mnie nic do tego - rzuciła szczelniej owijając się kołdrą. Nie chciała na razie mieć żadnego kontaktu z tym zwierzakiem. - A ciebie spakuję w walizkę jako dodatek do brunetki - warknęła i odwróciła się do niej plecami. Sięgnęła ręką po swojego jedynego misia, którego kiedyś sama kupiła sobie na urodziny i wtuliła go w siebie. Tego wieczoru czuła się ponownie dziwnie samotna, ale przyzwyczaiła się już do tego. - Bądź taka dobra i zgaś światło - rzuciła nawet nie zmuszając się do tego, aby zabrzmieć miło. Głos miała oschły i nieprzyjemny. Nie przejęła się tym za bardzo.
    Ali skuliła się na łóżku i cicho westchnęła.

    Ali

    OdpowiedzUsuń
  29. Wstawanie o siódmej rano to nie jest najlepszy pomysł po nieprzespanej nocy. Xavier liczył, że będzie mógł sobie trochę pospać, ale niestety. Zwlókł się z łóżka z cichym jękiem. Prysznic postawi go na nogi. To jest pewne. Jak myślał tak też zrobił. Wziął jedyny ręcznik jaki miał do swojej dyspozycji i poszedł do łazienki. Wykąpał się szybko bez żadnego cackania się. Po pierwsze nie chciało mu się, a po drugie był cholernie głodny i zjadłby nawet konia z kopytami. Cóż, gdyby takowy był pewnie nawet by go nie tknął, ale chyba każdy wie co to jest przenośnia, nie? Wilson ubrał się szybko i zszedł na śniadanie. Nie oczekiwał, że będzie najedzony, ale przynajmniej nie będzie chodził o pustym żołądku przez cały dzień. Do stołówki wszedł powoli zupełnie obojętny na to, że ludzie go zaczepiają i chcą z nim pogadać. Jest głodny i jedyne o czym teraz potrafi myśleć to jedzenie.
    Xavier ruszył w głąb pomieszczenia, a jego uwagę przykuł Patrick - ten tępy idiota, któremu trzeba było tłumaczyć wszystko po kilka razy, żeby zrozumiał. Chłopak uniósł rękę do góry, a w Wilsonie, aż się zagotowało. Podszedł do niego szybkim krokiem i złapał za rękę. Co z tego, że miał mniej siły od niego? Nie pozwoli, aby się wyżywał na... Taylor?
    - Zmierz się z kimś swojego wzrostu - warknął do niego, jednocześnie odciągając od panny Dobrze Całuję, ale Szybko Uciekam - chcesz komuś przywalić wal mi, ale nie dziewczynie.
    Patrick rzucił coś na temat tego, że Taylor wygląda jakby uciekła z psychiatryka, a w nim aż się zagotowało. Jego pięść sama poleciała prosto na twarz chłopaka wgniatając mu nos w czaszkę. Kiedy usłyszał satysfakcjonujące chrupnięcie jego usta wykrzywiły się w uśmiech.
    - Masz na co zasłużyłeś - rozprostował dłoń i przysunął się w stronę Taylor - jeśli nie chcesz oberwać to lepiej stąd chodż.
    Złapał ją za nadgarstek i wyprowadził ze stołówki. Wiedział, że prędzej czy później oboje wpadną w kłopoty, ale czy to było teraz takie ważne?

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  30. - Następnym razem uważaj co mówisz, albo najlepiej trzymaj się z daleka od Patricka - rzucił rozbawiony. Nie wiedział czemu, ale ta dziewczyna go bawiła. Czasami zachowywała się bezmyślnie i naprawdę.
    Taylor zaproponowała mu śniadanie, a prawdę mówiąc on już nie miał na to ochoty, ale nie chciał sprawiać dziewczynie przykrości. Cóż mus to mus, ale..
    -... Ja płacę i bez dyskusji - uciął krótko.
    Xavier złożył zamówienie. Siedzieli przy stoliku z dala od innych. Wilson musiał przyznać, że wnętrze knajpy było całkiem... Niezłe. Nawet nie chciał wiedzieć ile wyniesie ich rachunek za śniadanie, ale czego nie robi się dla dziewczyny, która dobrze całuje? Cóż sytuacja mogła być teraz trochę niezręczna zważając na fakt, że wczoraj pod wpływem impulsu ją pocałował, a dziś siedzą przy stole czekając na śniadanie i udając, że wczoraj w nocy to co się zdarzyło nie miało miejsca.
    - Dobra.. Nie lubię siedzieć w milczeniu - powiedział i podparł brodę o ręce, a łokcie ułożył na stole - opowiedz mi coś o sobie. Możesz nawet pleść trzy po trzy, tylko po to, żeby nie siedzieć w ciszy. To może człowieka zabić.
    Uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią. Ta wyjątkowa i śliczna dziewczyna zaczynała mu się podobać. Nie ważne, że jej nie zna. Poza. Nawet jeśli ona nie będzie chciała poznać jego.

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  31. - Nie jestem dżentelmenem - uciął krótko i wziął do ręki czekoladowego rogalika, którego przed chwilą przyniosła kelnerka.
    Uważnie słuchał tego co mówi dziewczyna, jednocześnie jedząc rogalika. Rozkoszował się słodkim smakiem bułki oraz jej głosu. Kiedy przyszła jego kolej na "opowieść" lekko się wzdrygnął. Cóż jego przeszłość nie była kolorowa, a już na pewno nie chciał opowiadać o swojej kochanej siostrzyczce.
    - Hm... Cóż mam na imię Xavier David Wilson - zaczął, a kiedy zobaczył, że dziewczyna nie jest zadowolona z faktu, iż powiedział jej tak oczywistą rzecz roześmiał się - wyluzuj, mała. Tylko żartowałem.
    Ugryzł kawałek rogalika i napił się kawy.
    - Dawno temu miałem siostrę bliźniaczkę - zaczął cicho - moja matka popełniła samobójstwo, a ojciec siedzi w więzieniu za gwałt i morderstwo. Papierosy, używki i alkohol - to jest chyba oczywiste, no nie? - rzucił chłodniej. Nie tak miała przebiec ta rozmowa. Chciał być milszy, ale nie potrafił. - Aha, i nie lubię, kiedy ktoś się znęca nad dziewczynami. Nie ważne co takiego złego by zrobiły. - spojrzał na nią krótko, a w jego oczach wiało chłodem - Smacznego, Taylor.

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  32. - Szczerze mówiąc mam dość siedzenia i gadania o rzeczach, które sprawiają człowiekowi przykrość. - rzucił wzruszając ramionami - zapłacę za śniadanie i wychodzimy.
    Xavier poszedł do kasy i zapłacił. Udawał, że wcale nie obeszło to wspominanie siostry oraz matki. Chciał, aby jego ojciec zgnił w więzieniu. A najlepiej, żeby jego życie było pełne cierpienia. Tak jak jego.
    Chłopak złapał Taylor za rękę i wyprowadził z kawiarni. Nie chciał opuszczać tego budynku, ale też nie mogli spędzić tam całego dnia.
    - Byłaś pewnie w centrum wiele razy, prawda? - zapytał ciągnąc ją za sobą - pokażę ci fajne miejsce. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
    Zaprowadził ją na przystanek autobusowy. Przez pięć minut czekali w milczeniu, aż przyjedzie odpowiedni autobus. Xavier zaciągnął ją na górę czerwonego autobusu i usiadł na pierwszym wolnym siedzeniu.
    - No chodź tu. Chyba, że się mnie boisz.

    OdpowiedzUsuń