czwartek, 31 lipca 2014

Wiem, że to osobiste pytanie, ale czy jesteś może chory na umyśle?

Zoe Scott | 1 listopada 1999 roku, Belfast | Pokój 30
Zoe zawsze była aspołeczna. Nie miała rodziny, sądzi, że rodzice ją zostawili, bo była brzydkim dzieckiem. Ma masę kompleksów, które sprawiają jej problemy przy aklimatyzacji w nowych miejscach. Mieszkała już w wielu placówkach wychowawczych, była w trzech rodzinach zastępczych, ale dopiero w sierocińcu Agnes Redbair udało jej się zagrzać miejsce na dłużej. Mieszka tu od dwunastego roku życia i ma nadzieję, że nie wyrwą jej stąd nigdzie. Niewiele mówi, dużo śpi, często coś pali, jak nie papierosy, to trawkę. Boi się bliskości, dlatego nie pozwala się dotykać. Rzadko pokazuje ręce i nogi, zazwyczaj chodzi w jeansach i luźnych, bezkształtnych bluzach. Jak ognia unika publicznego rozbierania, dlatego prawie nie ćwiczy na wf-ie. Nosi połatane taśmą izolacyjną trampki i chciałaby mieć przyjaciela.

Czołem, od dawna miałam ochotę na zrobienie jakiejś miłej damy, soł, przedstawiam Zoe. Cytat zafundował pan Neil Gaiman w książce Nigdziebądź, buzię jakaś bliżej nieokreślona pani z Tumblra.

35 komentarzy:

  1. [Witam koleżankę z pokoju, haha :) Coż mogę powiedzieć - wątek obowiązkowo! Masz jakiś pomysł może? *ja zawsze bez pomysłu, aż mi głupio...*]

    D. F.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wiem, wiem. Czekałam aż się odezwiesz xD Może Zoe się skaleczy, i to nie tak, że zakleic plastrem i po sprawie. Tylko tak trochę poważniej. Pielęgniarki nie będzie więc przydrepta pod 60tkę z nadzieją, że Nate jej pomoże.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hm co do relacji... Dannie jest dość towarzyska i raczej nie chciałaby mieć wrogów. Ale skoro Zoe jest aspołeczna to o wielkiej przyjaźni tu raczej nie możemy mówić... Hm]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Nie robi mi to specjalnej różnicy, czy będzie w jednym czy w dwóch ;) Ogólnie Dan niekłótliwa, ale w tym wypadku to będzie najciekawiej. I masz rację, tu wszędzie za dużo miłości ;p
    No więc mogłabym zacząć, ale jakoś nie mam ajdiji jak...]

    OdpowiedzUsuń
  5. W pokoju 30 wiecznie coś ginęło. Danielle potrafiła kilka dni szukać ulubionego długopisa, zeszytu czy zdobytej gdzieś książki. O jej współlokatorce można było powiedzieć to samo. Wiecznie musiały czegoś szukać, chociażby w pokoju był porządek.
    Dan zbierała się na nocne wyjście do księgarni, w której zdarzało jej się pracować. Jako że udało jej się zaprzyjaźnić z właścicielką miała własny klucz. Jej strojem obowiązkowym była duża czarna bluza z kapturem, którą ma od wieków. Codzinnie odkładała ją w to samo miejsce, by chociaż jej nie pochłonął pokój 30.
    Była już praktycznie gotowa. Na ślepo sięgnęła po swoją bluzę, ale natrafiła tylko na powietrze. Zmarszczyła brwi i spojrzała ze zdumieniem zauważając, że bluzy naprawdę nie ma. Zerknęła na swoją współlokatorkę.
    - Zoe, widziałaś gdzieś moją bluzę?

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Do Zoe również zamierzałam napisać. Ech, chyba podzielam punkt widzenia Dan: Kocham twoje karty... To chyba nie jakaś choroba? :O
    Lalalalala a Alex i Zoe nigdy nie mieli przyjaciół nananana. xD]
    Al.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zoe zawsze wydawała jej się dość... szorstka. Jeśli Dan próbowała coś do niej powiedzieć, czuła się niesłuchana. A kiedy dostawała odpowiedź, zazwyczaj był to pomruk, jakaś monosylaba, takie zbycie. Nie lubiła tego, ale że nienawidziła się kłócić (przyjacielskie przekomarzanie oczywiście jest czymś zupełnie innym!), starała się ograniczyć rozmowy z Zoe do minimum. Większość ich pseudorozmów kończyła się miniawanturą.
    - Zawsze wisi tu. Duża, czarna, z kapturem. Chodzę w niej do księgarni - skrzyżowała ręce na piersi i zmierzyła ją wzrokiem. - Takie parametry wystarczą?

    OdpowiedzUsuń
  8. Siedział w pokoju i czytał książkę. Kupił ją na wyprzedaży używanych knig. U jakiegoś rosjanina. I śmiał się z treści. "Stulatek, który wyskoczył i zniknął", już sam tytuł ciekawil. A treść była jeszcze lepsza. Nieprzesadzony, czarny humor. Lubił to.
    Usłyszał pukanie do drzwi. "Kogo to o tej porze niesie?" - Zastanowił się przez chwilę. Wstał ociezale i podążył w kierunku wejścia. To co zobaczył, sprawiło, że szybko wytrzezwial. O ile od jednego małego piwa można było się upic. No, alw co niektórzy potrafili upic się herbata...
    - Co ci się stało?

    OdpowiedzUsuń
  9. Westchnęła ciężko. Powiesiła ją przecież na miejscu. Nigdzie by jej nie zostawiła. Zawsze zakładała i zdejmowała ją tylko tutaj.
    - Nie ma mowy. Powiesiłam ją tu jak tylko wróciłam wczoraj z księgarni - burknęła, zdenerwowanym już wzrokiem wodząc po pokoju.
    Jej ukochana bluza nie mogła od tak zniknąć. Nie ona... Była przyzwyczajona do ginących długopisów, ale nie ukochanej bluzy. Jej oczy już zdawały się ciskać błyskawice. Bluza nie mogła zniknąć bez śladu.
    - Na pewno jej nie widziałaś? - warknęła mimowolnie, zaskakując tym samą siebie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prychnął cicho pod nosem. A dopiero potem uznał, że to raczej było trochę... Nie na miejscu. Ona przyszła do niego po pomoc, a on się z niej naśmiewa. Ale jej tłumaczenie było trochę śmieszne. Chociaż... Teraz, w tych czasach, to człowiek wszystkim się kaleczył. I to dosłownie.
    - Siadaj na fotel. Zaraz zobaczę czy coś tam mam na takie sprawy. - Powiedział. Na stół położył jakiś materiał, aby blatu nie uwalić. Sięgnął do szuflady. Ostatnio gdzieś niedawno kupował nową apteczkę do samochodu. Nie zostawił jej tam, bo wolał zobaczyć w pokoju, jakie cacka naszykowała firma farmaceutyczna. W końcu ją znalazł. Włączył większe światło. Na jego oko nic dziewczynie nie wleciało tam.
    - Będziemy opatrywać. - Sporo rzeczy z pierwszej pomocy na studiach pamiętał. Na całe jego i jej szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  11. To, że współlokatorka w ogóle się ruszyła z łóżka zaskoczyło Danielle i wydało jej się nagle podejrzane. Jakoś nigdy nie kwapiły się do wzajemnej pomocy. Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek jedna drugiej chociażby podała głupi długopis. Tak czy inaczej - po bluzie nie było nawet śladu, a ten fakt nie wpływał dobrze na samopoczucie Dan. Była z nią uczuciowo związana, w żadnej innej nie pokazywała się w księgarni. Taka fanaberia.
    - Okej, skoro nie ty, to niby gdzie ona jest? Kto ją zabrał? Święty Mikołaj? - burknęła, chodząc po pokoju w amoku, zaglądając w każdy zakamarek. - Przecież raczej nie wyparowała, hm?

    OdpowiedzUsuń
  12. - Dobra, tylko siedź spokojnie. Zaraz opatrzymy. Mam nadzieję, że obędzie się bez krzyku. - Stwierdził blondyn nad wyraz poważnym tonem głosu. Wziął do ręki buteleczkę z wodą utlenioną. Cichy pstryk i ta była już otwarta. - Muszę ci ją polać, aby jakieś zakażenie się nie wdało. Może trochę piec, ale wytrzymasz to. - Uśmiechnął się do niej pocieszająco. Chwycił jej dłoń pewnie, po czym polał cieczą. Zaraz zrobiło się mnóstwo szumu. Jakieś czarne pyłki były widoczne. - Ocierałaś gdzieś może przypadkiem tą rękę? - Zapytał dziewczyny. Zmarszczył przy tym mocno brwi. Na jego oko nie wyglądało to za dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Był nawet pod ogromnym zdziwieniem, kiedy przy takim szczypaniu dziewczyna nawet nie pisknęła. Inne osobniki jej pokroju już dawno zalewałyby się łzami. Bo piecze, bo szumi, bo coś tam jeszcze innego.
    Jednak wszystko bardzo dobrze tuszował pod maską skupienia, które było widoczne na jego twarzy.
    - Yhm... - Mruknął cicho pod nosem. - Rozumiem. Możliwe, że coś było brudne. Niekoniecznie musiałaś to zauważyć, ale wraz z pianą wydobywa się sporo czarniawych pyłków, czy co to tam jest. Odpaść nie odpadnie. Najwyżej utną ci to siekierą. - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, uznał, że to raczej nie było na miejscu. - Żartowałem. - Dodał po krótkiej chwili. - Sądzę, że dobrze byłoby z tym przejechać się na pogotowie. Niestety z moim lichym asortymentem... - Spojrzał na leżącą apteczkę na stole. - Nie zdołam za dużo powalczyć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pokręciła głową niezadowolona, jak wściekła osa krążąc po pokoju. Bluza przecież nie mogła zniknąć bez śladu! Dan mimo swoich uprzedzeń do współlokatorki i nieopuszczających ją podejrzeń musiała przyznać dziewczynie rację. Po cholerę jej by była moja bluza?
    - Przepraszam - burknęła. - Bluza musi gdzieś być, a bez niej się nie ruszę... To moja ulubiona i uch... - rozejrzała się bezradnie po pokoju, kolejny raz zaczynając zdenerwowany marsz. - A muszę za chwilę wyjść - burknęła, wściekle przerzucając swoje rzeczy z półki na połkę.

    [Luzik, mnie ostatnio wifi nie lubi, więc też z odpisami róznie ;p]

    OdpowiedzUsuń
  15. - Syf pod łóżkiem... - Szepnął cicho, zastanawiając się przez chwilę. - To by wyjaśniało, czemu rana jest aż tak brudna. - Stwierdził, ponownie polewając wodą utlenioną. - Tak, na pogotowie. Trzeba coś z tym zrobić. - Powiedział, biorąc kluczyki od samochodu. - Nie ma na co czekać. - Sam też nie lubił lekarzy, no ale jak mus to mus. I nic na to nie poradzisz.

    OdpowiedzUsuń
  16. [HejHej :D Dziękuje bardzo C; Na wątek się chętnie pisze c; szkoda tylko, że pomysłów brak :/ Jakieś propozycje? ]

    OdpowiedzUsuń
  17. Zerknął na nią uważnie. Po chwili dostrzegł coś, co wystraszyło go. Jej oczy...
    - Ćpałaś. - Bardziej to stwierdził niż zapytał. Teraz sytuacja była o wiele gorsza niż w ogóle przypuszczał. Westchnął cicho, nie wiedząc co ma z tym fantem zrobić. Chyba trzeba będzie pociągnąć za sznurki. - Poczekaj chwilę. Zaraz coś wymyślę. - Powiedział i wybrał numer telefonu.
    - Nathan... Wiesz która jest godzina baranie? - Zapytała kobieta po drugiej stronie.
    - Wybacz, ale mam pewien problem Margaret. Mogłabyś mi pomóc?
    - Czy ja tobie kiedykolwiek czegoś odmówiłam? Tylko powiedz mi o co chodzi.
    Nathan szybko jej wytłumaczył i opowiedział całe zajście.
    - Moja kolezanka będzie tutaj niedługo. Wie jak tym się zająć. - Powiedział do Zoe. Nie ma to jak stare, sprawdzone znajomości i przyjaźnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Westchnęła ciężko, zerkając spod byka na współlokatorkę. Była zła, że zaginęła jej bluza i jakoś nie potrafiła jasno myśleć. Przeczesała nerwowym ruchem włosy palcami, by zerknąć na koleżankę.
    - Problem w tym, że po prostu muszę wyjść... - opadła na łóżko i schowała twarz w dłoniach. - A właśnie w tej bluzie zawsze trzymam klucze do księgarni, żeby ich nie zgubić. No bo przecież jak niby można zgubić bluzę? - burknęła zła na samą siebie. - Nie mogłam jej dać do prania, wróciła przecież dwa dni temu. Zgubiłam świeżą, czystą bluzę i przy okazji klucze. Szefowa się wkurzy - jęknęła.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Narkotyk to narkotyk. Twardy, miękki czy też inny. Nie robi różnicy. Tak jak każda używka działa szkodliwie. - Stwierdził blondyn. - To tak się tylko nazywa. Tylko trawka, tylko koka, tylko wódka, tylko szlug. - Powiedział obojętnym tonem głosu. - Po co ćpasz? - Zapytał. - Pomóc to mój obowiązek.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Hmm, to może łatwiej będzie przejść do wątku Raven> Cori? xD
    Myślę, że mogą być sobie obojętne. Cori nie ma nic do nikogo także to akurat nie problem ^^]

    Cori Bell

    OdpowiedzUsuń
  21. [ Jak Ci się chce to możemy ciągnąć oba na raz XD]
    Cori

    OdpowiedzUsuń
  22. [W sumie to nie wiem, patrzy się wilkiem chyba, a spod byka... Już zgłupiałam haha xD]

    Zamrugała zaskoczona. Zoe zawsze wydawała jej się nieco inna, może dlatego nie mogły znaleźć wspólnego języka.
    - Przepraszam, że co? Zwłoki? - pokręciła zaraz jednak głową. - Nieważne, nie mów. Nie pytałam... - westchnęła ciężko, przeczesując włosy palcami. - Nie wydaje mi się. Zawsze wieszam ją tutaj, chyba wczoraj też. No nie mam pojęcia...! - rozłożyła bezradnie ręce, po czym desperacko spojrzała na zegarek. - Nosz cholera. Mam strasznie mało czasu, a w tej bluzie są klucze - warknęła już sama do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Od wszystkiego można się uzależnić. Nawet od głaskania kota. - Stwierdził z lekkim rozbawieniem w głosie. Chociaż sytuacja nie była aż taka wesoła. Ale to był Nathan. Jego nikt raczej nie zrozumie. No, chyba, że myśli podobnie jak on. A na świecie była tylko jedna taka osoba. Jego najlepszy przyjaciel Jimmy.
    - Można o tym zapomnieć i nie ćpać. Musisz uwierzyć w siebie Zoe. - Powiedział. - Nie bać się. Nie chować w kącie. Tylko robić swoje. Ale nie przy pomocy zielska.

    OdpowiedzUsuń
  24. - Ze mną był trochę gorszy problem kiedy tu trafiłem. - Stwierdził Nathan. - Do nikogo nie odezwalem się ani jednym słowem przez rok. Trzy razy zmieniali mi psychologa. To było nawet zabawne. Przynajmniej wtedy. No, ale za to teraz trochę nadrabiam. O czym lubisz rozmawiać?- zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  25. Usiadła wygodniej, próbując zmusić poddenerwowane komórki do myślenia. Czy zna jakiegoś kleptomana? Kogoś, kto ma lepkie ręce? Sama nie wiedziała. Jak dotąd nie straciła niczego wartościowego, same drobiazgi, nie przychodziło jej do głowy, by znała kogoś takiego. Pokręciła bezradnie głową, podciągając kolana pod brodę.
    - Nie mam pojęcia kto i dlaczego mógłby zwinąć moją bluzę... - schowała twarz w kolanach, czując, że aż drży z irytacji. - To gdzieś musi być.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Cześć. Jeśli masz jakiś pomysł na wątek to proszę zacznij ;) ]
    Taylor

    OdpowiedzUsuń
  27. Uniosła głowę autentycznie zaskoczona słowami dziewczyny. Jeszcze nigdy nie zaproponowały sobie jakiejkolwiek pomocy. Przyglądała jej się chwilę nieco nieufnie, zaraz jednak tęsknota za bluzą i kluczami przeważyła. Spuściła nogi z łóżka i zerknęła na Zoe.
    - Mam nadzieję, że ją znajdziemy - westchnęła, po czym zaczęła się zbierać. - Myślisz, że ktoś naprawdę mógł mi ją ukraść? Ale po cholerę ona komukolwiek...?

    OdpowiedzUsuń
  28. [Widzę dla nich uroczą scenkę na rozpoczęcie, jeśli chcemy to ukierunkować na przyjaźń to trzeba wymyślić coś fajnego ^^ Na Ravena i Alexa chyba na chwilę obecną nic nie mam, chociaż jeśli ty na coś wpadniesz to pisz/zaczynaj obojętnie :D (jak na coś wpadnę, dam znać!)
    Chciałabyś zacząć z Zoe czy ja mam rozpocząć ten wątek? ^^]

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  29. Związała szybko włosy, wzdychając ciężko. Jeszcze tego mi brakowało. Musiała odzyskać bluzę jak najszybciej. Miała w niej przecież klucze do księgarni i parę drobiazgów, które lubiła mieć zawsze przy sobie. Już po chwili była gotowa na poszukiwania ukochanej zguby.
    - No dobra, jak wielka jest szansa, że jak ukradł mi to jakiś kleptoman, to ją znajdziemy? - westchnęła, bawiąc się niecierpliwie rąbkiem koszuli.
    Powinna się pospieszyć, czasu miała coraz mniej, a wskazówka uporczywie sunęła po cyferblacie. - Gdzie najpierw?

    OdpowiedzUsuń
  30. To był normalny, piękny i słoneczny dzień. Dzieciaki irytowały starszych uczniów, piszcząc pod oknami i grając w piłkę. Wszyscy ocierali pot z czoła, próbując skryć się w cieniu pobliskich drzew, bądź po prostu nie wyściubiali nosów poza swoje pokoje.
    Uczniowie mieli mieć teraz lekcję wf-u. Nie była to ulubiona pora Alexa na zdjęcia. Wyszedł z budynku, chłonąc promienie słońca i powędrował na pobliskie boisko, by móc pogapić się na nieudolnych uczniów. W chwilach takich jak tamta, zapominał, że w ogóle istnieje. Przypatrywał się ludziom i im naturalnym instynktom. Patrzył na walkę umysłów, pracujących nad nowymi taktykami. Dla niego nie było tam ludzi. Były uczucia i nowo tworzona historia.
    Ale kiedy dotarł już na miejsce z niepokojem spostrzegł, że ktoś zajmuje już jego ulubiony ocieniony głaz. W dodatku ktoś, kto chyba pomylił pory roku, ubierając się na cebulkę. Pewnym krokiem ruszył w stronę nierozpoznawalnej przez niego dziewczyny i stanął tuż obok, odchrząkając taktownie.
    - Przepraszam... Jesteś tu nowa? Czy w twoich stronach była moda na letnie ciuchy z długim rękawem?
    Uśmiechnął się szeroko, zerkając na nią z uwagą.

    [Okej. Coś, co nie ma absolutnie żadnego sensu, bo w sumie jedynym punktem zaczepienia jest to, że chcą przyjaciół, ale ja strasznie chcę wątek xD Niech się dzieje wola nieba. Czekam na Ravena :3]

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uniósł brwi i spojrzał na nią ze swego rodzaju kpiną. Niemalże natychmiast reagując na jej słowa, usiadł na ziemi obok i znowu przyjrzał jej się uważnie.
    Pomylił się. Skądś ją kojarzył, więc nie mogła być tutaj nowa. Jednak nigdy nie rzucała mu się w oczy. Nic dziwnego, że nie zapamiętał tej jakże uroczej buźki, która teraz patrzyła na niego z irytacją.
    - Spokojnie. Nie mam zbyt wielkiego wyboru, bo jakbyś nie zauważyła, raczej nikt nie plącze się w słoneczny dzień owinięty w bluzę.
    Uśmiechnął się w typowy dla niego sposób i przechylił głowę, przyglądając jej się bacznie.
    - My się chyba nie znamy. Jestem Alex. A ty?

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pokiwał głową w zamyśleniu i zaraz westchnął ciężko, zwracając twarz w kierunku boiska, na którym jakiś chłopak właśnie się wyłożył.
    - Nie miałem zamiaru się z ciebie nabijać. Źle mnie zrozumiałaś.
    Uśmiechnął się łagodnie i obrzucił ją przelotnym spojrzeniem, zastanawiając się gdzieś w myślach, co sprawiło, że nie lubi lekkich ubrań. Postanowił jednak trzymać język za zębami i nie wypytywać ją o takie rzeczy. Przynajmniej na razie.
    - Ach, faktycznie. To dlatego jeszcze nie wisisz na mojej ściance.
    Kiedy dostrzegł jej pytające spojrzenie, roześmiał się krótko.
    - Nieistotne. Ale chętnie uwieczniłbym na zdjęciu te twoje buty. Są doprawdy urocze w połączeniu z długimi ciuchami w letni dzień. Najlepiej jakby słońce odbijało się gdzieś w wodzie. Czy...
    Zagryzł wargę, zanim zdążył zaproponować jej sesję, nie chciał jej spłoszyć. Odchrząknął tylko, zmieniając sens swoich słów i uśmiechając się przyjaźnie.
    - Czy powiesz mi, ile masz lat? Wiesz, nie wyglądasz w sumie jakoś szczególnie staro.

    Al.

    OdpowiedzUsuń
  33. [ Dziękuję bardzo :3 Cóż twoje obie postaci są ciekawe i chciałabym jakiś wątek tylko brakuje mi punktu zaczepnego ; ( ]

    // Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  34. [ Można by od tego zacząć jak najbardziej. Zacznę niebawem, tylko powiedź mi, co z relacjami? :) ]

    // Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  35. [ Okej, a z nim to co kroimy? :3 ]

    Była nowa, od dwóch dni dopiero przebywała w ośrodku. Dostała wolny pokój i na jej szczęście - nie miała jeszcze współlokatorki. Cieszyło ją to, bowiem jej kontakty z innymi kulały niemiłosiernie. Została okrzyknięta wariatką, gdy pierwszego dnia zapytała się Co to jest koszykówka? Nie jej wina, że dopiero od pół roku poznaje świat i wszystko co z nim związane. Jednak, kogo by to obchodziło?
    Weszła do bawialni ze swoją typową maską obojętności. Niektórzy spojrzeli w jej stronę, od razu szepcząc. Nikole postanowiła udawać jednak, że nic takiego nie ma miejsca, siadając na wyblakłym fotelu gdzieś w kącie. Wzięła jakąś książkę do ręki i pogrążyła się w lekturze.

    // Lestrange

    OdpowiedzUsuń