środa, 27 sierpnia 2014

Najpiękniejsze chwile mogą przerodzić się w prawdziwy koszmar.


Wiatr delikatnie rozwiewał jej włosy, plącząc blond kosmyki. Charakterystyczny zapach słonej wody wdzierał się do jej umysłu, wywołując gęsią skórkę. Wpatrywała się w taflę wody, a nieprzerwany strumień wspomnień uderzał w nią niesłabnącą falą. Nie chciała po sobie pokazać tego, jak wielki strach wywołują. Nie mogła pozwolić, by ktokolwiek poznał prawdę.

Kolejna fala połaskotała jej bose stopy, na co wzdrygnęła się nieznacznie, wciąż ze wzrokiem utkwionym bojaźliwie w falach. Wielu jej bliskich wiedziało o jej osobliwym strachu. Bała się wody, jednocześnie kochając pływać. Lubiła patrzeć na fale, unikając choćby najmniejszych. Rzadko pojawiała się na plażach. Gdyby zapytać ją o powód, odwróciłaby tylko głowę, ze wstydem szepcząc: tak już mam. Jeśli już miała pływać, starała się wybierać miejsca, gdzie nie było ludzi. Wtedy czuła się swobodnie i jej strach chował się w najmroczniejsze zakamarki jej umysłu.
Pochyliła się, tuż pod nogami widząc muszelkę. Podniosła ją delikatnie, palcami wodząc po małych wyżłobieniach, zachwycając się jej teksturą. Kolejne wspomnienia napłynęły pośród jej skołowane myśli, plącząc jej w głowie jeszcze bardziej. Chciałaby zapomnieć, tak byłoby prościej. Zacisnęła dłoń, próbując się uspokoić. Czuła drżenie w każdej komórce swojego ciała, emocje targały nią jak nigdy dotąd. Oddychała nienaturalnie szybko, rozwierając palce. Szczątki muszelki rozsypały się jej na dłoni, znacząc ją małymi skorupkami, które zaraz porwał ze sobą wiatr.
 – Tamtego dnia też tak było – wyszeptała, patrząc w górę.
Chmury powolnie sunęły po ciemnym niebie, zwiastując kolejny deszcz. Niby nic w tym dziwnego, jednak ją aż ścisnęło w gardle. Tamtego dnia też tak było. Też padało. Czuła na sobie pytający wzrok, ale nie miała siły znów otworzyć ust, więc pokręciła tylko lekko głową, znów patrząc w stronę horyzontu.
Od dawna odpychała od siebie te wspomnienia. Tamten dzień był tym, czego najbardziej żałowała w całym swoim piętnastoletnim życiu. Nawet przypadkowa noc w cudzym aucie nie gryzła jej tak jak tamten feralny dzień. Naprawdę pragnęła tylko jednego – zapomnieć. Wiedziała, że nie jest w stanie zmienić przeszłości. Chciała tylko, żeby przestały ją dręczyć te uporczywe wspomnienia.
Nawet nie zauważyła, kiedy opadła na kolana prosto na mokry piasek. Fale docierały do niej, ale teraz tego nie zauważała. Przed oczami miała wydarzenia z dnia, w którym straciła oboje rodziców. Wciąż pamiętała podmuchy wiatru, rozwiewające jej króciutkie wtedy włosy i rozsyłające w dal słonawy posmak morza. Czuła stale tę samą fascynację, co tamtego dnia. Widziała wtedy tak wielkie fale po raz pierwszy w życiu. Pamiętała, jak długo jechali autobusem – ojciec oczywiście nie mógł prowadzić, nie był w stanie – by w końcu wyjść na piaszczystą plażę. Chłonęła ten widok całą sobą, a wspomnienia miały zostać w niej przez kolejne lata, gryząc ją niczym morska sól. Widziała wszystko, jakby nie było to osiem lat wstecz, a przed chwilą. Radosny uśmiech matki, nieco niemrawy ojca, radość, którą sama czuła…
Pierwszy raz ojciec zgodził się na jakikolwiek wyjazd. Matka planowała go od dłuższego czasu, nie miał serca jej odmówić. Chociaż raz mogli zapomnieć o codziennych problemach. Tutaj żadne z nich miało się nie przejmować. Jeden dzień ucieczki od tego, co w domu. Od krzyków za oknem, siniaków, kolejnych klientów, bezsennych nocy, rachunków, niewypłacanych pensji, oparów whiskey. Mimo że tego ostatniego nie do końca – cały autobus czuć było panem Finniganem – jednak cała rodzina chciała zażyć trochę świeżego oddechu. Danielle doskonale pamiętała czuły uścisk matczynej dłoni wokół nadgarstka i tę mniej przyjemną ojcowską oślizgłą dłoń. Wciąż czuła te same dreszcze, gdy pierwsza fala podmyła jej stopy i perlisty śmiech matki, gdy ojciec się poślizgnął. Chwila rodzinnej sprzeczki, rozkładanie ręczników i piknikowego kosza. Rzucanie ubrań na bok, by zaraz pogrążyć się w chłodnej słonej wodzie. Pieczenie oczu, mimowolne łzy i widok chociaż raz szczęśliwej matki. Głupkowate zachowanie ojca, woda w oczach, uszach, nosie, wszędzie. Syreny policyjne, ambulans. Drżenie, by prawda nie wyszła na jaw. Zimne ciała rodziców wyłowione z wody. Lampa rażąca w oczy i chłodny, profesjonalny głos lekarzy. Łzy na policzkach, czułe pocieszenia jakiejś pielęgniarki. Przesłuchania, psycholodzy, kolejni policjanci. A miał być to najpiękniejszy dzień życia…
Podniosła wzrok, wciąż czując to samo, co wtedy.
Drżała nieznacznie, a po jej twarzy znać było ciężar, jakim przytłaczały ją te wspomnienia. Wiatr pieścił jej nagie ramiona, bawił się włosami, jednak nie potrafił wywiać uciążliwego bólu w sercu.
– Wracajmy, Alex – szepnęła. – Nie chcę do tego wracać…
Chłopak opuścił aparat, który jak zawsze zawisł mu na szyi. Blondynka spojrzała na niego smutno, zaraz podeszła i przytuliła się, w ramionach przyjaciela czuła się bezpieczniej. Domyślała się, dlaczego wybrał to miejsce na kolejną z sesji, nie miała mu tego za złe, wręcz przeciwnie. Kiedy obrazy w jej głowie powoli słabły, poczuła ulgę. Katharisis. Wiedziała, że za jakiś czas znów będzie musiała się uporać ze wspomnieniami, jednak mogła mieć spokój nawet z ponurym poczuciem żalu do samej siebie przez chociaż kilka chwil.
– Dziękuję, Alex… - Nie czuła się gotowa, by powiedzieć mu o wszystkim, jednak widziała w jego oczach jakiś błysk zrozumienia.
Miała tylko nadzieję, że chłopak zachowa swoje domysły dla siebie.


________
Oto i taka sobie dramatyczna notka, która miała o Dannie coś powiedzieć,
ale chyba tylko więcej zamotała ;) 

2 komentarze:

  1. Czytam już tą notkę enty raz. I dopiero teraz jestem w stanie coś z siebie wyrzucić. A będzie to tylko krótkie: Wow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie odpowiedzieć tutaj ;)
      Dziękuję za to krótkie wow ;p Sama wciąż nie wiem, co myśleć o tej notce, bo miała być konkretniejsza, ale Danielle to Danielle i nigdy nie pozowoli mi zrobić tak jak ja chcę ;) Kapryśna jest, haha :D

      Usuń