poniedziałek, 30 czerwca 2014

cicho cichutko cichuteńko


Sara Elaine Greene
piętnaście lat ♥ pokój numer 21

Kiedy znów czuje, że traci grunt pod nogami, ucieka do biblioteki. Tam czuje się bezpiecznie. Gubi własne problemy i czarne myśli, uciekając przed nimi labiryntem utworzonym z regałów. Od dziecka wśród książek odnajdowała ukojenie i ratunek. Pozwalały jej zapomnieć o wszystkim, co działo się w domu. O krzykach, płaczu, pustym żołądku, pulsujących z bólu miejscach, w które tym razem trafił ojciec... Cudze historie pochłaniają ją do tego stopnia, że nie ma czasu na własne życie. Boi się życia. Boi się go bardziej niż ciemności, pająków i ciasnych pomieszczeń. Tyle razy już ją zraniło, że nie potrafi mu zaufać i spróbować raz jeszcze. Ucieka raczej przed ludźmi, chowa się i zaszywa w miejscach, gdzie nikt nie powinien jej znaleźć. Żyje gdzieś obok tego wszystkiego, co ją otacza i odcina się od tego grubym murem, którego nikomu nie udało się przebić. Lubić rozmawiać, ale boi się odezwać jako pierwsza i zazwyczaj tylko lekko się uśmiecha, ściskając w dłoni materiał koszuli w kratkę. Próbuje wmówić sobie i całemu światu, że po prostu potrzebuje czasu. Sama jednak już nie do końca w to wierzy...

Jest i moja Sarunia.
Proszę, polubcie ją choć troszkę.

niedziela, 29 czerwca 2014

"Zastanówcie się, o co prosicie...

...Bo przy odrobinie pecha
możecie to otrzymać.
Więc nie proście o nic!"
Михаил Дмитрий Соколов
Michaił Dmitrij Sokołow

17 lat; 01.11.1997 rok, Moskwa | Zajmuje pokój nr 44 | Rosjanin prawie bez akcentu |
Agresor | Cham | Chodzący chaos i autodestrukcja |
Zajęty | Romans

Życie to jedynie chwila, to sztuka, którą zaczynamy z dniem narodzin, a kończymy śmiercią. Jednak zawsze aktor może zostać zdjęty ze sceny, czasem zbyt brutalnie. Misza dał radę utrzymać się na scenie, ale jego rodzice i dwóch braci, już nie. Pożar w domu pochłonął cztery istnienia, pozostawił piąte, pozornie wtedy najsłabsze. Prawie pół roku w szpitalu, prawie dwa miesiące w śpiączce, którą lekarze tłumaczyli szokiem. Sześciolatek pozostawiony sam sobie, odrzucony przez ciotkę, zaczyna grać dalej już w sierocińcach. Michaił nie ocenia już tego, nie analizuje co było. Zaczął żyć chwilą i nie ogląda się za siebie. Przestał mieć żal do rodzin, które przygarniały go do siebie, jak porzuconego szczeniaka, by zaraz oddać gdy okazał się inny. Teraz czeka jedynie te kilka miesięcy, już tak nie długo by wyjść stąd. Wie, że nie będzie kolorowo, że będzie musiał radzić sobie jakoś. Nie ma planu na życie, nie próbuje ich układać, bo wie, że później posypią się jak domek z kart. Obiekt westchnień płci pięknej, postanowił pokazać środkowy palec wszystkim panią, które chciały go zagarnąć dla siebie i wybrał chłopaka, dokładnie małego skurwiela. Jeśli spytasz czy kocha, zacznie się śmiać i odejdzie. Wystarczy jednak przyjrzeć mu się gdy w zasięgu wzroku pojawia się Irlandczyk, o więcej pytać nie trzeba. Widać w jego oczach chęć posiadania, dziwną potrzebę by mieć go obok siebie, nawet jeśli nic dobrego z tego kiedyś nie wyjdzie. Cierpi na heterochromie jedna tęczówka jasno szara, druga za to zielona. Problemy z krążeniem, przez co ma wiecznie zimne dłonie. Posiada parę tatuaży na ciele, sporo blizn lecz żadna nie jest wynikiem poparzenia. Nałogowy palacz, który w kieszeni zwykle ma paczkę papierosów. Nie przepuszcza, żadnej okazji do bójki, dlatego też często ma jakieś ślady, zwykle pizda pod okiem lub rozcięta warga.





__________________________________
Jeszcze jedna próba.
Z Miszą nie odpuszczę już.
Wszelkie wątki i powiązania TAK
Chęć na romans? Pewnie :)
Karta będzie na pewno zmieniana, poprawiana.

czwartek, 26 czerwca 2014

Okay?


Ozie Melanson

16 lat * 3 kwietnia * pokój 50 * W sierocińcu od pół roku

Ozie żyła tylko z mamą, która niezbyt umiała zapanować nad córką. Jej ojciec opuścił je, gdy dziewczyna miała sześć lat. Wyjechał do Australii i tam podobno ułożył sobie życie, aczkolwiek panna Melanson wciąż nie wie, ile w tym prawdy. Mama pozwalała jej na wszystko, stąd na ciele nastolatki tyle tatuaży pomimo młodego wieku. Pozwalała jej się tatuować, nocować poza domem, wracać, kiedy chciała. Dopóki nie została potrącona przez pijanego kierowcę jadącego sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę. Ozie została sama. Zagubiona, zapłakana i niemająca gdzie się podziać, wylądowała w Agnes Redbair, tak po prostu. Kazali jej spakować ubrania i ukochane skrzypce i zabrali ją właśnie tutaj, do obdartego i starego sierocińca wypełnionego po brzegi płaczącymi sierotami. Właśnie wtedy dziewczyna zdała sobie sprawę z tego, jak odosobniona była jej matka. Nie miały żadnej rodziny ani bliższych znajomych. Były tylko dwie. Teraz jedna, czekająca na adopcję, która nigdy nie dojdzie do skutku. Bo kto weźmie do domu wytatuowaną szesnastolatkę noszącą o trzy rozmiary za duże koszule i przetarte jeansy? No właśnie. Nikt. Dziewczyna jest nieco wyobcowana. Inna. Pełni rolę obserwatora i nie nawiązuje zbyt wielu znajomości. Raz w tygodniu ma sesję u psychologa po tym, jak pobiła jedną z rówieśniczek, bo ta zabrała jej dziennik. Jedyną, oprócz skrzypiec, naprawdę ważną dla Ozie rzecz. To on jest powiernikiem jej sekretów i myśli. To nie tak, że Ozie nienawidzi ludzi. Ona ich po prostu nie rozumie. I chyba trochę się ich boi. Tak, to dobre określenie. Wszyscy uważają ją za silną i zdecydowaną, bo tak się zachowuje. W głębi duszy wszystko przyjmuje do siebie i nie radzi sobie z własną osobą. Ale tego nie pokaże. Boi się, że gdy inni się dowiedzą, wykorzystają to przeciwko niej.

______________________
Ozie się wita i pragnie wątków i powiązań <3

środa, 25 czerwca 2014

What’s his natural hair color?



Sebastian Banewood
15 lipca 1998
Mieszka pod 40-stką
W ½ Japończyk, w  ½ Brytyjczyk
Hikaru & Shinobu
~*~

Przeżył wypadek samochodowy, w którym zginęli jego rodzice i siostra bliźniaczka.
W szpitalu spędził cztery miesiące, trzy w śpiączce i jeden dochodząc do siebie.


Nie pamięta nic sprzed wypadku.
Zaczyna od nowa.
Czystą kartą.



| W sierocińcu od początku lipca | Heterochromia | Tatuaże | Załatw mu słodycze, a zrobi dla Ciebie wszystko | Wygadany | Czasem wredny, czasem miły; zależy | Wieczne zimne dłonie i czubek nosa | Obeznany w kuchni; przy nim głodny nie będziesz | Ciekawski | Ludzki paradoks | Odrobinę przesądny |  Moje książki są więcej warte niż moje życie | Na nadgarstkach bransoletki i nie tylko | Blizny, których nie pamięta, ale nadal kolekcjonuje | Podobny do ojca, po matce odziedziczył tylko talenty | Nogi jak patyki, brzuszek jak pączuszek | Blada skóra i różowiutkie usta | Kanapowiec | Dużo czyta | Kleptoman, zabiera bluzy i swetry (i koszulki z superbohaterami) | Dużo za duże swetry w szafie | Winyle na strychu, zaraz obok gramofonu i polaroida. Nie dotykaj, chyba, ze masz już zamówioną trumnę | W oczekiwaniu na nowe odcinki seriali | Cycki są fajne, ale wolę facetów | Płynnie mówi po japońsku i angielsku, francuski też dobrze mu idzie |  Kinomaniak | Manga i anime | Mało sypia | Herbata jest najlepsza | Jego włosy miały już każdy kolor | Gra na gitarze i perkusji, z pianinem też się przyjaźni | Shinigami | Nerwowy | Czasem pięciolatek, czasem czterdziestolatek, czasem po prostu nie żyje | Komórka dzwoni, nie zna ich |











X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X X

~*~
Cześć :)
Wracam tu z nową postacią,która w sumie jest ściepką tych starych...
Wątki wolę krótsze.
Powiązania każde, im bardziej pokręcone, tym lepiej!
Na gifach Michael Clifford :)
W 'X' zdjęcia i gify :)

poniedziałek, 23 czerwca 2014

I never wanted this

Ronnie
SHARON CAROLINE EDWARDS


Za każdym razem, gdy słyszy jak ktoś mówi do niej "panno Edwards" do końca dnia histeryzuje. On nie czuje się ani trochę dziewczyną. Nie chce, żeby ktokolwiek kojarzył go z waginą, która ma w majtkach. Obwiązuje za każdym razem swoje piersi bandażem. Nie przyznaje się, że bierze sterydy, żeby nabrać nieco bardziej męskiej sylwetki. Żeby delikatne rysy nabrały choć odrobinę ostrości.
Sherie zawsze lepiej dogadywała się z chłopakami. Nie brzydziło jej wyławianie krabów z rzeczki ani jedzenie robaków. Koledzy lubili ją, dziewczynki uważały za dziwaczkę, chociaż miała koleżanki. Miała swoją ulubioną lalkę, ale i kochany samochodzik. Spódniczki w kwiatki były śliczne, ale ogrodniczki znacznie wygodniejsze. Chciała mieć to coś między nogami co koledzy. Z wiekiem zauważała, że bycie chłopczycą nie było takie dobre, a przecież nie miała zamiaru stracić przyjaciółek. Rozdarta między chłopcem a dziewczynką. Kim ona właściwie była?
Sharon stała się Ronniem tak nagle, ale przecież w szkole dalej nauczyciele mówili do niej per "panno", co przyprawiało go o szewską pasję. Bał się powiedzieć mamie. Proste, przecież była przyzwyczajona, że jej dzieckiem jest mała Sharon, a nie jakiś dziwak i przebieraniec. Potem już nigdy nie miał okazji jej powiedzieć. Mama wyjechała do pracy za granicę, a potem zginęła lecąc samolotem nad Pacyfikiem. I tak Ronnie-dziwak trafił tutaj.

16 lat || pokój 36 || wielbiciel komiksów i mang || napierdala w Titanfall, Call Of Duty i Metro 2033

Moim marzeniem było stworzyć transa.
Ronnie pozdrawia, liczy na tolerancyjnych przyjaciół
i może chłopaka, chociaż nigdy nie wiadomo.

niedziela, 22 czerwca 2014

Nie ma nikt takiej nadziei jak ja.

 
Annabelle Cohen
Przyszła na świat siedemnaście wiosen temu w Tel Avivie, a rok później przeprowadziła się wraz z rodzicami do deszczowego Londynu. Cztery lata później została sierotą, i trafiła do pierwszego sierocińca. Nie musiała czekać długo, jakaś rodzina zlitowała się nad nią, wzięła pod swój dach, jednakże Annabelle nie była już tą samą dziewczynką co kiedyś. Z aniołka stała się istnym diabłem, i szybko wróciła w progi sierocińca. Do Anges Redbair trafiła w wieku trzynastu lat, i pozostaje tutaj aż do dziś. Od czasu wypadku, oraz śmierci obojga rodziców, boryka się z depresją, oraz bezsennością. Popada łatwo w nałogi, szybko traci cierpliwość, i szybko wpada w złość. Pisze, rysuje, czyta, snuje się po korytarzach sierocińca. W nocy ogląda bajki, w deszczowe dni wychodzi na spacery, i specjalnie wchodzi w kałużę, śmiejąc się przy tym niczym pięcioletnie dziecko. Zamieszkuje w pokoju 39, gdzie panuje artystyczny nieład. Jak na razie nie ma przy niej drugiej połówki, za to jest małe coś noszone pod sercem już trzeci miesiąc.

sobota, 21 czerwca 2014

"What's in a name? That which we call a rose by any other name would smell as sweet"

Tristan Hale
ur. 20 XII 1997
Wiedeń, Austria
w sierocińcu od  3 lat
pokój 34
__________________________________________________________

Wiesz jak to jest kiedy jedzie się do pracy za granicę. Najpierw się ostro zap...chciałem powiedzieć pracuje za grosze, a potem baluje. Tak też zrobiła młoda studentka, Katherine Hale z Wielkiej Brytanii. Zawsze pasjonowała ją Austria - oświeceniowa stolica Europy. Co roku gapiła się w telewizor z rozmarzeniem kiedy puszczano koncert noworoczny z Opery Wiedeńskiej. Zrobiła wszystko aby tam trafić. Pracowała jako kelnerka. I tam poznała faceta swoich marzeń. A przynajmniej tak jej się wydawało. Spotykali się od tego dnia regularnie. W końcu zaczęli ze sobą sypiać. Udało jej się dostać w Wiedniu na studia. Była zachwycona. Niedługo potem świat jej się zawalił. Poszła do ginekologa na badania kontrolne. A on jej powiedział, ze jest w ciąży. Była przerażona. A on ją zostawił. Nie odzywał się do niej. Cierpiała, ale stwierdziła, ze dziecko nie jest niczemu winne. Urodziła je w Austrii. A potem wróciła z nim do swojego kraju. Porzuciła go przed drzwiami sierocińca i wróciła do domu. Miała 19 lat, plany... nie mogła zajmować się chłopcem, któremu nadała swoje nazwisko. I imię jednego z najsłynniejszych kochanków w historii. Nie wiedziała, że to będzie do niego pasować aż za bardzo.

Spotkasz go w dziwnych miejscach. Przebywa w tego typu placówkach od zawsze, czasem tylko bywały krótkie epizody z rodzinami zastępczymi, ale zawsze go oddawano. Jest cichy, spokojny. Zamknięty w sobie, uwielbia siedzieć w miejscach gdzie nikt nie chodzi i czytać. Głownie Szekspira. Ale kocha literaturę. Tą wysoką. Niską też. W sumie przeczyta każdą książkę, która wpadnie mu w ręce. I niech cię pan Bóg strzeże jeśli kiedykolwiek otworzysz ten wielki, granatowy notatnik, który zawsze ma przy sobie. Tam spisuje swoje wiersze. I rysuje. To wrażliwy na piękno chłopak. Wiecznie zamyślony. Ale nie łatwo go zranić. To, ze mało się odzywa nie znaczy, że nie ma nic do powiedzenia. Woli stać z boku i obserwować 

Romantyk? Być może. Szuka miłości i akceptacji. Jak każdy. Potrafi kochać, chociaż zawsze potem cierpi. I nie ważne kogo kocha. Nie liczy się dla niego rasa, pochodzenie czy płeć. Bo on patrzy głębiej. Postrzega świat przez serce, a nie umysł czy oczy.


Yellow Raven



Lawrence Adrien Williams
Generalnie to gówno prawda, bo wszyscy wiedzą, że to jest Raven
13 stycznia 1997, Orlean
Pokój 34
W skrócie pedał, ćpun i głupi, żółty kruk.

Głupiutki Francuzik z okropnym akcentem.
 Raven od małego miał niebywały talent destrukcyjny. Taki z niego człowiek demolka. Biega, skacze, piszczy i wszystko niszczy. Dodatkowo brak mu jakichkolwiek innych zdolności poza tą, że jako tako radzi sobie z liczbami. Porażająco nieśmiały efekt zdrady pewnej młodej mężatki. Próbuje przestać ćpać, ostatnio wychodzi mu to na tyle, że nie musi nawet kraść, ale z uporem maniaka odmawia powrotu na odwyk. “Gej, wozi klej, na różowych taczkach...” Kiedyś puszczał się na prawo i lewo, ale odkąd półtora roku temu poznał swoją drugą połówkę, przestał robić za męską dziwkę na etacie i został prawie Dziewicą Orleańską. Jest tak słodki, że mało komu przeszkadza, że w parze z tym idzie wyjątkowa i nieobliczalna jak pierwiastek z dwóch głupota. Straszna z niego przylepa, prawdopodobnie dlatego, że nikt go nie kochał, jak był mały. Jeśli znasz go dłużej niż dwa dni i jeszcze się do ciebie nie przytulił, to znaczy, ze coś z tobą nie tak. Ostatnio zdarza mu się zapominać, jak właściwie ma na imię, bo od kilku lat wszyscy nazywają go nie Lawrence, a Raven. Metr pięćdziesiąt trzy to idealny wzrost dla kogoś, kto kradł hurtowe ilości papierosów. Straszna z niego sroka, uwielbia wszystko, co się ładnie błyszczy, więc jeśli chcesz mieć od niego spokój na trzy godziny, starczy wcisnąć mu do rąk jakąś błyskotkę. Chciałby mieć kota, którego nazwałby Kredens, ale na razie musi mu starczyć pluszowy nietoperz Ozzy, bez którego nie umie normalnie zasnąć. Chciałby też być radiem, żeby móc odbierać fale radiowe. Boi się fryzjerów, dentystów i psów, ma całe plecy pokryte bliznami i okropne kompleksy na punkcie swoich kolan i paznokci. Jest ślepy, ale i tak nie nosi okularów, bo “wygląda w nich paskudnie”. Mimo, że za pół roku dobije do osiemnastki, większość ludzi mówi mu, że zachowuje się jak trzylatek. Trochę z niego śpiąca królewna, jak się nie wyśpi, to jest jeszcze bardziej nieznośny niż zwykle.  Nie potrafi kłamać, dlatego jak wymaga tego sytuacja, zaczyna mówić po francusku. Wierzy w istnienie Nibylandii i jak się schleje, to śpiewa piosenki Queen i Scorpionsów, uwielbia Scorpionsów, opcjonalnie udaje Axla Rose. Nie umie dobrze pisać ani nawet czytać, poprawne wyrażanie się też nie jest jego mocną stroną, umie za to przeklinać w trzynastu językach. Prowadzi filozoficzne rozmowy z pacynką ze skarpetki i średnio co drugą noc ma okropne koszmary i budzi się z krzykiem w nocy. 

[Czeeeeeeść, stęskniłam się i generalnie to myślała, że się nie doczekam. Rejwę też się stęsknił.
Dlaczego ja mam wrażenie, ze jak stworzyłam Ravena, to mieliśmy po 15 lat? Czuję się staro. .-.
Piszę się na wszystko, oprócz przygodnego seksu. c:]

(...) lest we die unbloomed.




Zachary Robinson

porzucony trzy lata temu w pobliżu szpitala z urazem głowy i amnezją
rok 1997, Nantes, Francja, bliższa data nieznana // pokój 36



Lubi uważać się za punka ze względu na różowe końcówki włosów, samodzielnie wykonane tatuaże, koszulki ukochanych zespołów oraz piercing w nosie i nie zgadza się z opinią, że wygląda jak ciota którą w sumie jest, jeśli brać to określenie jedynie jako sprecyzowanie orientacji seksualnej. Ze zmęczenia chwieje się na chudych kończynach i gdy upada jego ciało automatycznie pokrywa się bolesnymi siniakami, które są efektem hemofilii; nie lubi jeść, nie lubi patrzeć w lustro i przede wszystkim nie lubi spać, bo wtedy tonie i dusi się pośród nieprzyjemnych obrazów, które uważa za dawno zagubione wspomnienia z zapomnianego życia. Jedyną wskazówką, która pozwala mu zrozumieć o sobie coś więcej są blizny, które jednak nadal musi sam umieć rozszyfrować. Muzyka jest jego największą inspiracją, której poświęca większość swojego czasu. Chciałby mieć kota, jednak musi zadowolić się obecnością gitary i deskorolki schowanych pod łóżkiem oraz komórką w kieszeni. Wiecznie uśmiechnięty i zadowolony z tego, że ten grymas odwraca uwagę od błagających o pomoc oczu. Nie spędza dużo czasu w swoim pokoju czy w łóżku i większość swoich pieniędzy wydaje na papierosy, które następnie wypala podczas kolejnej rozmowy z nowo poznaną sierotą ze świadomością, że teraz jego zadaniem jest sprawić aby żywot tej istotki nie był nawet w połowie tak okropny, jak jego.

piątek, 20 czerwca 2014

Nie przyszedłem rozmawiać...

...Nie przyszedłem się kłócić.
Nie przyszedłem prowadzić odwiecznej wojny.
Ja przyszedłem się kochać.
Przyszedłem się kochać.


Christopher Watson

14 stycznia 1996 r.
18 lat
Niewielki dom dwie przecznice od sierocińca

O Chrisie można powiedzieć wiele rzeczy, jednak na pewno nie to, że jest on grzeczny i ułożony. Nie jest. Przeklina co drugie słowo, wypala paczkę papierosów dziennie, a jak zaczyna pić, to nie zna umiaru. Od ponad pół roku usilnie próbuje zerwać z nałogiem lekowo-narkotykowym, co idzie mu dość opornie. Łyka każdą pigułkę, która wpadnie mu w ręce, chociaż teraz i tak jest tego mniej, niż gdy mieszkał w Agnes Redbair. Nie jest zorganizowany, nie ma porządku w pokoju, nie umie dotrzymywać obietnic. Za to ma jedną ważną cechę- jest. Chris po prostu jest i kiedy ktoś go potrzebuje, to zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Wychowany w miejscu takim jak sierociniec, stara się pomagać, bo wie, jak ciężko jest żyć bez niczyjego wsparcia. Odkąd musiał opuścić placówkę, usiłuje sobie radzić na własną rękę, dorabiając sobie w warsztacie samochodowym, gdzie pełni funkcję chłopca "przynieś, podaj, pozamiataj". Poza tym uczy się na mechanika, bo w sumie nie widzi się w niczym ambitniejszym. Chciałby tylko, aby praca dawała mu na tyle zysku, aby był w stanie zapewnić sobie w miarę udany byt. Chce naprawić swoje życie i zapomnieć o próbie samobójczej z dnia jego siedemnastych urodzin. Naprawdę się stara. Stara się opanować i przestać za dużo myśleć. Bo co prawda depresji już nie ma, jednak lęk przed tym, że powróci, pozostał zagnieżdżony gdzieś na dnie jego zabałaganionego niedokończonymi sprawami umysłu. Może nie uśmiecha się do każdego, jednak jak już to robi, to szczerze. Nie umie udawać i zwykle tego nie robi. Chris jest po prostu kolejną szarą osobą, którą miniesz na jednej z londyńskich ulic. Nie musisz się nim przejmować, da sobie radę.

______________________________
Dzień dobry Misiaki. Stęskniłam się za Wami bardzo bardzo i mam nadzieję na nowe wątki i powiązania <3
Na gifie jak zawsze Joe Dempsie.
Cytat od Marcina Świetlickiego.

'This hause no longer feels like home...'


Thomas Amadeus Cast

TOMMY
pokój 31
ur. 20 września 1998

Rok 2014
Mijasz go często. Przechodzi niezauważony. Przemyka się. Zbiega na dół, wychodzi tylnym wyjsciem. Biegnie w kierunku muru i hop, znika za nim. Taki mały, mierzący zaledwie 160 cm, chłoptaś właśnie jednym susem pokonał ogrodzenie? dokąd on tak pędzi? - zastanawia się. Czekasz. Wraca po godzinie. Ma na ramieniu torbę. Nie przypominasz sobie aby z nią wychodził. Zauważała cię. Podchodzi. Zdejmuje kaptur z głowy, który i tak jest mokry. Widzisz czarne włosy, bladą twarz, lekko zadarty nos z piegami. Orzechowe oczy patrzą na ciebie przenikliwie. Wargi rozchylają się w uśmiechu.

Chcesz coś kupić?


Rok 2013

To jest dziwna rozprawa. Sąd rodzinny często rozpatruje takie przypadki, ale ta sprawa jest wyjątkowa. Na ławie oskarżonych siedział William Cast, wysoki, dobrze zbudowany, złotowłosy mężczyzna o nieco nieobecnym spojrzeniu niebieskich oczu. wydawał sie być...taki pewny siebie. A przed barierką stał niewysoki, czarnowłosy chłopak, mający tylko 15 lat. Zeznawał przeciwko ojcu. To była rozprawa zamknięta, ze względu na jej brutalność. Bo to co opowiadało to...praktycznie dziecko...było okropne. Opowiadał jak był katowany przez ojca jako dziecko, kiedy jego zmarła niedawno z powodu matka była w podroży. Lucy Cast była pianistką, światowej sławy, często wyjeżdżała. A ojciec wtedy zamiast się opiekować synem, krzywdził go. Sędzia miał w aktach sprawy wyniki obdukcji. Chłopak był ciężko bity od długiego czasu. Gwałcony. Najgorsze było to, że Thomas niemalże płakał, trząsł się ze strachu. A jego ojciec w ogóle nie reagował. 

Zabiłeś swoją matkę. Zasłużyłeś na to.

Rok 2012

Młoda kobieta leży w białej, szpitalnej pościeli. Wydaje się być taka drobna i krucha na szpitalnym łóżku. Aparatura pika razem z jej sercem. To hospicjum. Ona już stad nie wyjdzie. Ma piękne, ciemne włosy i lśniące orzechowe oczy. Uśmiecha się do płaczącego syna. Bardzo go kocha i żałuje, ze zajęta karierą nie poświęciła mu dość czasu. Martwi się o niego. Znów ma siniaki. Ale tłumaczy, ze to jacyś chłopacy z okolicy, ze nic takiego. A ona chce mu wierzyć, ale czuję, ze Tommy kłamie. Pociesza go. Wie, ze umiera. Ma raka, a ich nie stać na leczenie, bo firma jej męża zbankrutowała, a on zaczął pić. Nawet do niej nie przyszedł. Ani razu jej nie odwiedził. Ale nie ma mu tego za złe. Patrzy na swoje ukochane dziecko. Zawsze była słaba. Ale uparła się aby go urodzić, wbrew wszystkiemu. Ledwo przeżyła i nigdy nie wróciła do zdrowia. A teraz...zasypiała. Patrzyła na niego i powoli odpływała. Nie usłyszała ciągłego pisku i krzyków syna, którego odciągali lekarze.

Mamo!

I'm going hunting, I am the Hunter

HUNTER JAMES ROSS
18 lat, mieszkanie w slumsach, dorabia sobie jako barista


Był w sierocińcu od dwunastego roku życia, gdy jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Zamknął się w swoim pokoju, rzucił wszystko w kąt, a gdy w końcu ktoś go zmusił, aby z niego wyszedł, przestraszył się całego świata i dostał jeszcze większego kręćka. Różne rzeczy działy się podczas jego pobytu w tym ośrodku, jednakże w większości dosyć nieciekawe. Utrzymuje jednak, że chyba ważniejsze jest, iż spotkał tam kogoś dla siebie i jeszcze trzyma się dla tej osoby, która jakoś sprawiła, że odżył i nie wygląda już jak żywy trup. Zjada książki, które doprawia muzyką, a potem ogląda w telewizji (dziesięć kanałów, szaleństwo!) paradokumentalne seriale, żeby poprawić sobie humor. Pali fajki, całe jego mieszkanie śmierdzi dymem, a tanie odświeżacze powietrza nic nie dają. Mały marzyciel, który po szkole zrobił sobie gap year, aby przyzwyczaić się do tego, że jest wreszcie samodzielny. Będzie pisał książki, tak jak sobie zaplanował już dawno. Na razie nie rysuje, bo nie ma weny i ochoty. Zapieprza w Hard Rock Café jako barista, bo w Starbucksie dziwnie patrzą na dzieciaka z sierocińca. Gryzie i drapie, żeby zaraz płakać i wyć. Taki lekki bipolar, nic wielkiego.

Pamięta ktoś Hunterka? Biedne, pokrzywdzone dziecko.
Macie jego pełnoletnią wersję, taki upgrade.
Wolę zaczynać, zdecydowanie, a powiązania lubię bardzo.

you never thought that a girl could be strong


Trinny Leander
18 lat || 28 wrzesień
dodatkowe || powiązania || spisane


Czasem lubi tak po prostu pobyć sama, choć nigdy nie mówi o tym głośno. Lubi zamknąć się w swoim mieszkaniu, wyjąć tabliczkę czekolady z kartonu pod łóżkiem i usiąść na parapecie, aby w zupełnej ciszy poobserwować dziwnie odległy Londyn. W sierocińcu czas zdawał się płynąć zupełnie inaczej, jakby wolniej i spokojniej. Tak jakby życie tam było zupełnie oderwane od wszystkiego, co znajdowało się poza wysokimi murami terenu placówki. Teraz próbuje przyzwyczaić się do nowego życia. Musi być odpowiedzialna, rozsądna i... samodzielna. Nie może teraz liczyć już na nikogo, co sprawia, że wpada w panikę. Gubi się w codziennym życiu, nie potrafiąc jeszcze odnaleźć sposobu na poradzenie sobie ze wszystkim, co musi zrobić jako dorosła, zdana jedynie na siebie dziewczyna. Zaciska jednak zęby i nie narzeka, powtarzając sobie, że musi dać radę. Przecież jest tyle osób, które mają dużo gorzej od niej, którym mogłaby pomóc, choć sama nie ma zbyt wiele. Nauczyła się żyć ze świadomością, że prócz przyjaciół nie ma nikogo, kto by za nią tęsknił i troszczył się o nią. Jeszcze ni tak dawno ta myśl za każdym razem sprawiała ból, teraz jednak tylko nikle się uśmiecha. Nigdy nie pogodzi się z tym, że zostawiono ją nim tak naprawdę zdążyła jakkolwiek na to zasłużyć płaczem po nocach czy grymaszeniem przy jedzeniu. Trudno w końcu bez bólu myśleć o tym, że własna matka zostawiła się w szpitalu i odeszła, zostawiając po sobie jedynie nazwisko i zniszczony kocyk. Z czasem jednak to przestało boleć aż tak bardzo, a Trinny nauczyła się doceniać to, co ma. A prawda jest taka, że ma najcudowniejszych przyjaciół pod słońcem, którzy zastępują jej rodzinę i na których zawsze może polegać. Ma plany na przyszłość, miliony marzeń i... i wreszcie ma także siłę, aby jakoś sobie z tym wszystkim poradzić i dalej żyć, choć przecież nigdy nie będzie łatwiej niż jest teraz. Tylko czasem znów wątpi w słuszność tego, dokąd zmierza. Zatrzymuje się i drży na samą myśl, że kolejny raz mogłoby coś pójść nie tak. Wycierpiała się już wiele, nie tylko fizycznie, choć cienkie blizny na nadgarstkach mówią zupełnie co innego. Już nie rozwiązuje każdego problemu za pomocą żyletki. Szuka innych, lepszych rozwiązań, która naprawdę pozwolą jej poradzić sobie z rzeczywistością, choć czasem... czasem naprawdę ma wszystkiego dość. I choć zdarza się, że czasami znów potnie nadgarstki, to teraz już wie, że naprawdę ma dla kogo żyć i że są ludzie, którzy na pewno by za nią tęsknili. To właśnie ta świadomość daje jej siłę, aby każdego kolejnego dnia wstać z łóżka i spróbować raz jeszcze poukładać to wszystko w jedną, normalną całość.


_____________________________________________
No to cześć, miśki. Jej, jak ja się za wami wszystkimi stęskniłam!
Koniecznie chcę wątki, powiązania... biorę wszystko ^.^

środa, 11 czerwca 2014

Telefon wibruje, a Sebastian ignoruje...


  1. Wielki Imperator Narodów Zjednoczonych
  2. Przydupas Imperatora #1
  3. Lucjusz (Przydupas Imperatora #3)

Co, z kim, jak i gdzie, czyli powiązania!


  1. Zachary Robinson
  2. Charles Bright
  3. Philip Whitefield
  4. Simon Smith
  5. James Wolfwitz
  6. Lawrence Williams
  7. Roxanne Shannon
  8. Ozie Melanson
  9. Trinny Leander

niedziela, 1 czerwca 2014

Album





spisane

28 września 2014 roku

Gallery.

















ciekawsze miejsca


bawialnia
Naprawdę duże i dość zadbane pomieszczenie wyposażone w meble w odzysku i wyprzedaży garażowych. Mimo wszystko większość wychowanków sierocińca naprawdę lubi tu przebywać. Być może to dlatego, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Młodsze dzieci znajdą tutaj półki z grami planszowymi i nielicznymi maskotkami, natomiast starszy zapewne zadowolą dwa, niedawno wstawione tutaj telewizory i komputery z dostępem do internetu.



biblioteka
Może nie jest to największy księgozbiór w Londynie, ale każdy na pewno znalazłby coś dla siebie, gdyby tylko wychowankowie zaglądali tam częściej niż dotychczas. Biblioteka sierocińca wyposażona jest nie tylko w książki, mające na celu pomoc w nauce, ale także całkiem pokaźny zbiór horrorów, romansów, a nawet parę najnowszych bestsellerów.



strych
Prawdziwa kopalnia wspomnieć, skarbów i nikomu niepotrzebnych rupieci. Wiele osób przychodzi tutaj odpocząć, pomyśleć zwiniętym gdzieś w kącie na starym, skrzypiącym fotelu. Strych podobno nie jest dla wychowanków, podobno nie jest dla nikogo, ale i tak wszyscy to własnie tam chodzą, aby móc w spokoju pooddychać zakurzonym, ciężkim powietrzem. Można tutaj znaleźć stare albumy, pamiętniki, książki, zabawki... wszystko to, czego nie zabrali poprzedni wychowankowie, upuszczając mury sierocińca.



dach
Wchodząc na strych trudno dostrzec schody, które nikną gdzieś w stertach kartonów, pudeł i zniszczonych mebli. Kiedy jednak już się je znajdzie, można być pewnym, że teraz już ma się przejście niemal do wolności. Schody bowiem prowadzą na dach. Wszyscy mieszkańcy sierocińca go uwielbiają, ale nie wszyscy mają odwagę, aby regularnie go odwiedzać. Można być jednak pewnym, że znikąd panorama Londynu nie wygląda tak cudownie, jak z dachu sierocińca.



parczek
Potocznie zwany również ogrodem, a tak naprawdę będący puszczą nie do przebycia. Nieskoszona trawa sięga niemal pasa w niektórych miejscach i w większości zupełnie zakryła już niegdyś żwirowe alejki. Teraz widoczna jest tylko jedna, ta betonowa, która ciągnie się wokół całego ogrodu. Oprócz trawy, jest tu również sporo sędziwych drzew, na których to wychowankowie spędzają całe godziny, chowając się przed światem gdzieś wśród liści.




jeziorko
Bagnisty nieco niewielki stawik, porośnięty wodnymi roślinami. Czasem trudno go zauważyć. Większość ludzi zdaje sobie sprawę z jego istnienia, dopiego kiedy przypadkowo zacznie brnąć wprost w objęcia brudnej, nieprzyjemnie pachnącej wody. Na szczęście, stawik nie jest głęboki. W najgłębszych miejscu ma może niewiele ponad trzy metry głębokości. W jeziorku nie żyją żadne ryby, ale za to w pobliżu można znaleźć mnóstwo żab. 

plan sierocińca

Parter
● gabinet dyrektora
● pokój nauczycielski
● kuchnia
● stołówka
● bawialnia
● biblioteka

Piętro I
● sale lekcyjne
● sala gimnastyczna
● sala taneczno-muzyczna
● gabinet pielęgniarki
● gabinet psychologa
● gabinet pedagoga

Piętro II
● pokoje dzieci od 12 do 13 lat
● łazienka dla chłopców

Piętro III
● pokoje dzieci od 14 do 15 lat
● łazienka dla dziewczynek

Piętro IV
● pokoje dzieci od 16 do 17 lat

Piętro V
● pokoje nauczycieli i personelu
● łazienka dla nauczycieli i personelu

Wyżej
● strych
● dach

Ogród
● parczek
● jezioro
● stara altanka

Opis ciekawszych miejsc znajdziesz tutaj -> klik.

nauczyciele i personel

nauczyciele
język angielski (0/2)
język francuski (0/1)
język niemiecki (0/1)
biologia (0/1)
chemia (0/1)
fizyka (0/1)
geografia (0/1)
matematyka (0/2)
historia (0/1)
muzyka (1/1)
plastyka (1/1)
technika (0/1)
wos (0/1)
wf (1/2)
zajęcia taneczne (0/1)

personel
kucharze (1/4)
pedagog (0/1)
psycholog (0/1)
pielęgniarka (0/2)
lekarz (0/1)
sprzątaczki (0/2)
woźny (0/2)
strażnicy (0/5)
bibliotekarka (0/1)

Oprócz tego dyrekcja sierocińca nade chętnie przyjmuje do pracy wszelkich wolontariuszy.

o sierociniecu słów kilka



Sierociniec to placówka wychowawczo-edukacyjna. Znajdują się tu zarazem pokoje mieszkalne dla młodych sierot i personelu, jak i sale lekcyjne, gdzie odbywają się normalne zajęcia.

W sierocińcu przebywają dzieci w wieku od dwunastu do siedemnastu lat. Dzieci poniżej dwunastego roku życia nie są przyjmowane, gdyż w placówce brakuje warunków i sprzętu do opieki nad młodszymi sierotami. Po ukończeniu osiemnastu lat dzieci są odprawiane do jednego z domów opieki lub ośrodków dla bezdomnych. Tylko w nielicznych przypadkach wychowankowie placówki są w stanie rozpocząć samodzielne życie.

W sierocińcu wszystko jest skromne, wręcz ubogie. Sierociniec jest prowadzony od początku XX wieku, a od tamtej pory zaszło tu raczej niewiele zmian. Już na pierwszy rzut oka widać, że budynkowi przydałby się gruntowny remont. Jednak, ku uciesze wychowanków, niedawno wstawiono do salonu telewizor, DVD i dwa komputery.

Na terenie całej palcówki istnieje surowy zakaz palenia papierosów, spożywania alkoholu, zażywania środków odurzających i uprawiania stosunków płciowych. Mimo to wychowankowie sierocińca cały czas łamią te zakazy, nie przejmując się konsekwencjami.

Bramy palcówki są zamknięte dwadzieścia cztery godziny na dobę, a całości pilnuje piątka strażników. Wychodzenie poza teren sierocińca jest surowo zakazane. Jedyne wyjście dla wychowanków to :
► w czwartki dzieci od 12 do 13 roku życia (pod opieką; w godz. 12.00 - 16.00)
► w piątki dzieci od 14 do 15 roku życia (w godz. 10.00 - 20.00)
► w sobotę dzieci od 16 do 17 roku życia (w godz. 9.00 - 22.00)
Wyjścia możliwe są tylko po zapisaniu się na odpowiednią listę.

Nauczyciele i personel nie bardzo zajmują się swoimi podopiecznymi. Byleby było cicho, czysto i spokojnie, a dzieciaki mogą robić to, co im się żywnie podoba. Mogłyby się nawet pozabijać, a nikt nawet nie zwróciłby na to uwagi.

Wszystkie dzieci dostają, tak zwane, kieszonkowe w wysokości pięćdziesięciu funtów na miesiąc. Mimo wszystko niemal każde z dzieci jest na tyle cwane, aby zdobywać pieniądze na własną rękę, co, o dziwo, idzie im naprawdę nieźle.